Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Stella trzymała Howarda za rękę obok siebie. "Howard, przestań. Obiecałeś mi, że nie skrzywdzisz już Margaret."

Howard prychnął i odwrócił się, by odejść.

Stella rzuciła Margaret triumfalne spojrzenie, zanim za nim podążyła.

Margaret bawiły jego słowa.

To oni zdradzali, a mimo to to ona była obwiniana?

Z Howardem i Stellą w szpitalu, Margaret postanowiła nie zostawać na noc.

Wróciła do domu rodziny Thorne, przebrała się, wzięła porządny prysznic i rzuciła się na duże łóżko.

Dziś wydarzyło się zbyt wiele rzeczy, była przytłoczona. Teraz chciała tylko dobrze się wyspać.

Następnego ranka, gdy się obudziła, Layla i Stella już wróciły i siedziały na dole, jedząc śniadanie.

Gdy ją zobaczyły, żadna z nich się nie odezwała.

Z zewnątrz dobiegł dźwięk silnika samochodu. Stella pomyślała, że to Howard i z radością poszła otworzyć drzwi, tylko po to, by zobaczyć Leonarda na zewnątrz.

Zacisnęła usta, ale mimo to odwróciła się z uśmiechem, "Margaret, to doktor Graham."

Oczy Layli błysnęły irytacją, gdy usłyszała, że to Leonard.

Layla nie chciała, by Margaret wyszła za biednego człowieka, ponieważ uważała, że po tylu latach wychowywania Margaret, nawet jeśli Margaret wyjdzie za mąż, nie może zerwać z nimi więzi.

Gdyby mężem Margaret był biznesmen, mógłby pomóc rodzinie Thorne w przyszłości.

Ale teraz wychodziła za Leonarda, lekarza, i to zwykłego. Jaki z niego pożytek?

Wszystkie pieniądze wydane na Margaret przez te lata nie mogły się zwrócić, to była totalna strata.

"Margaret, doktor Graham nadal jeździ Hyundaiem."

W jej głosie była szydercza nuta. Hyundai rzeczywiście nie robił wrażenia.

Howard zwykle jeździł albo Porsche, albo Maserati.

Stella i Layla były oślepione tymi luksusowymi samochodami i patrzyły z góry na inne auta.

Margaret nic nie powiedziała. Po przygotowaniu się, miała już wychodzić, ale gdy tylko zeszła ze schodów, zobaczyła, jak Layla wstaje od stołu.

"Margaret, jeśli dziś odważysz się iść, spróbuj tylko. Chcesz doprowadzić Johna do szału? Wróć do swojego pokoju, nie wolno ci wychodzić dziś z doktorem Grahamem!"

Leonard, ten biedny lekarz, prawdopodobnie nie mógł sobie nawet pozwolić na prezent ślubny!

Stella, która wczoraj odradzała, teraz trzymała Laylę za rękę, "Mamo, przemyślałam to wczoraj. Niech Margaret za niego wyjdzie!"

Layla spojrzała na Stellę z zaskoczeniem, nie rozumiejąc, dlaczego Stella, która wczoraj była po jej stronie, dziś zmieniła zdanie.

"Skoro Margaret naprawdę lubi doktora Grahama, czemu mielibyśmy ich rozdzielać? Tylko Margaret będzie wiedziała, co się stanie po ślubie. Może pewnego dnia, z odrobiną szczęścia, Margaret stanie się bogata."

Słowa Stelli brzmiały, jakby wspierała Margaret, ale w rzeczywistości były pełne sarkazmu.

Twarz Layli stała się niezwykle brzydka. Gdyby to było takie łatwe, by stać się bogatym, rodzina Thorne powinna być pierwsza, która się wzbogaci!

Zanim Layla zdążyła ponownie wyrazić swój sprzeciw, Leonard już wszedł przez drzwi, które otworzyła Stella.

Leonard miał dziś na sobie czarny garnitur, idealnie skrojony. Był wysoki, miał około 180 cm wzrostu.

Gdy wszedł przez framugę drzwi, prawie zablokował całe światło.

Jego wysoka i smukła sylwetka stanęła przed Laylą i Stellą, dając im ogromne poczucie przytłoczenia.

Leonard spojrzał na nie, jego oczy przesunęły się po stole za nimi, widząc tylko dwa nakrycia.

"Nie jadłaś śniadania?"

Margaret prawie instynktownie pokręciła głową na jego pytanie.

Obudziła się właśnie, a bez Johna w domu, Layla i Stella nie kłopotałyby się, by zrobić jej śniadanie.

Leonard wyciągnął do niej rękę, jego palce były długie i dobrze zarysowane, bardzo pociągające.

"Zabiorę cię na śniadanie."

Miał delikatny zapach, nic więcej.

Leonard najwyraźniej nie palił, więc nie miał zapachu tytoniu, który Howard miał, a który Margaret lubiła.

Przespała się i oczyściła umysł, zamierzając powiedzieć mu, że ślub jest odwołany. Powiedziała to wczoraj tylko po to, by odzyskać trochę godności.

Ale teraz, widząc go stojącego przed nią jak bóstwo, wyciągającego rękę, by wyciągnąć ją z piekła do nieba, Margaret była jakoś oczarowana jego głosem i słowami.

Podniosła rękę i powoli umieściła ją w jego dłoni.

Leonard zabrał Margaret z domu rodziny Thorne. Layla stała z tyłu, jej twarz pociemniała z gniewu, ale to było bezużyteczne.

Stella natomiast tłumiła swoją wewnętrzną radość i milczała.

Jeśli Margaret naprawdę poślubiłaby Leonarda, czy nie byłaby wyżej od Margaret przez resztę życia?

Nawet jeśli Margaret stałaby się bogata, jak mówiła Stella, Leonard, jako lekarz, niezależnie od tego, jak bogaty by się stał, nie byłby bogatszy od Howarda!

Na samą myśl, że w przyszłości będzie ozdobiona klejnotami, podczas gdy Margaret będzie zwykłą starą kobietą, Stella nie mogła powstrzymać swojej radości.

Leonard zabrał Margaret do urzędu miasta, by wziąć ślub, obawiając się, że później zrobi się tłoczniej.

Dopiero gdy Margaret spojrzała na akt małżeństwa w swojej ręce, zdała sobie sprawę, że jest mężatką, i to z Leonardem, o którym wiedziała tylko jego imię.

Leonard starannie umieścił swój akt małżeństwa w samochodzie i powiedział: "Chodźmy na śniadanie, kanapkę?"

Oczy Margaret rozbłysły, "Skąd wiedziałeś, że lubię kanapki!"

Leonard uśmiechnął się i uruchomił samochód, w końcu zatrzymując się przy restauracji.

Gdy drzwi samochodu się otworzyły, Margaret siedziała w środku z nim, wpatrując się w niego przez dłuższą chwilę.

"Czemu się na mnie patrzysz?"

Czy miała wątpliwości?

Margaret przygryzła wargę i powiedziała: "Mogę cię uderzyć?"

Naprawdę czuła się, jakby śniła. Mówią, że w snach nie czuje się bólu, więc chciała sprawdzić, czy to zaboli.

Dlaczego nie uderzyła siebie?

Nie była głupia!

Leonard był jednocześnie rozbawiony i zirytowany, ale mimo to wyciągnął ramię, kładąc akt małżeństwa na stole.

"Chroniony przez prawo, nie śnisz."

Margaret niezręcznie cofnęła rękę, zawstydzona, że chciała uderzyć Leonarda.

Akt małżeństwa był tak realny, nie mógł być fałszywy.

Czy była zbyt impulsywna?

Małżeństwo to nie zabawa. Layla nie miała całkiem racji. Gdyby John dowiedział się, że tak lekkomyślnie wyszła za mąż dla godności, byłby wściekły.

Wyjęła swój akt małżeństwa, zawahała się na chwilę i powiedziała: "Panie Graham, myśli pan, że rozwodów jest mniej niż małżeństw?"

Jej nieśmiałe pytanie sprawiło, że twarz Leonarda natychmiast spoważniała.

"Zapłacę połowę opłaty za akt małżeństwa... nie, zapłacę całość!"

Chociaż to niewielka suma, była to jej odpowiedzialność.

Leonard nie odpowiedział na jej słowa, ale odepchnął jej akt małżeństwa z powrotem do niej, "Trzymaj go bezpiecznie, nie zgub."

Chociaż Leonard nie powiedział tego wprost, jego słowa oznaczały, że nie chciał rozwodu, prawda?

Margaret zdała sobie sprawę, jak łatwo było się ożenić, ale jak trudno się rozwieść.

Ale to była jej własna decyzja.

Niezręcznie włożyła akt małżeństwa z powrotem do torby.

Po śniadaniu Leonard musiał iść do pracy w szpitalu. Margaret, myśląc, że są już małżeństwem, nie chciała dalej mieszkać w domu rodziny Thorne, więc zapytała: "Gdzie będzie nasz dom?"

Previous ChapterNext Chapter