




Rozdział 3
Była przekonana, że Margaret udaje, a jej oczy pełne były drwiny.
Layla również się zdenerwowała. "Czy już masz dość? Co on może dla ciebie zrobić, co może zrobić dla rodziny Thorne?"
"Chcesz martwić się o pieniądze każdego dnia po ślubie? Prawdopodobnie nawet nie stać go na opiekunkę dla ciebie. Zwariowałaś? Nie zgadzam się na to małżeństwo!"
Margaret wzięła głęboki oddech. "Pozwól, że powtórzę, nie udaję. Lubię mojego chłopaka i nie obchodzi mnie, czy ma pieniądze."
"A Leonard jest wspaniały. Bycie lekarzem i ratowanie życia jest lepsze niż niektórzy, którzy udają niewinnych, a za kulisami robią złe rzeczy!"
"Ty!" Stella zacisnęła zęby, ale nie mogła się z nią kłócić.
Za każdym razem, gdy Margaret wspominała o ślubie z Leonardem, Stella widziała, jak twarz Howarda ciemnieje.
Zanim zdążył wybuchnąć, szybko spojrzała na Laylę. "Mamo, porozmawiaj z Margaret. Nie mogę znieść myśli, że zrujnuje swoje małżeństwo przez chwilę lekkomyślności."
Layla była już wściekła.
Margaret zawsze była posłuszna, kiedy wcześniej jej się sprzeciwiła?
A co mógłby zrobić lekarz dla rodziny Thorne? W przyszłości byłby tylko ciężarem!
"Margaret, już mnie nie słuchasz? Mieszkasz w naszym domu, jesz nasze jedzenie, a teraz chcesz mnie doprowadzić do szaleństwa? Obudzę cię dla Johna już teraz!"
Mówiąc to, zamierzała ją uderzyć!
Widząc to, Howard lekko się zachwiał.
Ale Stella mocno go trzymała.
W następnej chwili Leonard stanął przed Margaret, podnosząc rękę, by chwycić nadgarstek Layli, który miał spaść.
"Spróbuj ją uderzyć."
Jego wyraz twarzy był poważny, a zimne spojrzenie sprawiło, że Layla się zawahała, podświadomie rozluźniając uchwyt.
Z gniewem próbowała wyrwać rękę, ale nie mogła się uwolnić.
Mogła tylko spojrzeć na Margaret z frustracją. "Czy zamierzasz patrzeć, jak on mnie tak traktuje?"
Przed Margaret stała wysoka sylwetka Leonarda.
To wydawało się być pierwszym razem, kiedy poczuła się chroniona.
Dorastając, John również stawał za nią, ale musiał utrzymywać równowagę w rodzinie.
Bez względu na to, jak bardzo ją kochał, nie mógł być stronniczy.
Margaret rozumiała trudności Johna i nigdy go za to nie obwiniała.
Ale nadal tego pragnęła.
A teraz Leonard dał jej coś, czego nigdy nie miała, ale za czym tęskniła niezliczoną ilość razy.
Czuła, jakby jej serce nagle się wypełniło.
Leonard w końcu puścił jej rękę.
Patrząc w oczy Margaret, lekko się zdziwił.
Zimno na jego twarzy nieco zbladło, spojrzał na zegarek i powiedział cicho, "Urząd Miasta jest zamknięty."
Margaret była zaskoczona, zdając sobie sprawę, że mówił o Urzędzie Miasta.
"Przyjadę po ciebie jutro rano, wtedy jest mniej ludzi."
Chociaż Margaret wcześniej mówiła z przekonaniem, widząc go tak poważnym, trochę się zmieszała.
Z Stellą i innymi wciąż obecnymi, nie mogła mu odmówić.
Więc udając spokój, skinęła głową.
"Doktorze Graham, pański poprzedni pacjent przyszedł pana zobaczyć."
W tym momencie z drugiej strony podeszła pielęgniarka.
Leonard skinął głową, patrząc na Margaret. "Mogę iść?"
Jego głos był łagodny, jego postawa intymna, naturalnie raportując jej.
Margaret była zaskoczona jego umiejętnościami aktorskimi i po chwili wahania odpowiedziała, "Dobrze."
Widząc odchodzącego Leonarda, Layla rzuciła Margaret pełne gniewu spojrzenie, a potem wróciła do sali szpitalnej, żeby czuwać nad Johnem.
Howard patrzył zimno na plecy Margaret, życząc sobie, żeby mógł wypalić w nich dziurę.
"Margaret, naprawdę jesteś bezwstydna. Chyba się nie myliłem co do ciebie. Ktoś taki jak ty, dotykając mnie, sprawia, że czuję się brudny!"