




Rozdział 12
Margaret odczuwała niewytłumaczalny ciężar, gdy podczas posiłków było zbyt cicho, więc odezwała się: "Nie czekałeś dziś na swojego przyjaciela, nie będzie z tego problemu, prawda?"
"Żaden problem."
Na te chłodne słowa Leonard zbył próbę rozmowy Margaret.
Margaret zabrakło słów i nie wiedziała, co jeszcze powiedzieć.
Nie mogła się powstrzymać od zastanawiania się, dlaczego był tak chłodny nawet wobec Franka.
Jedli w milczeniu, a po skończeniu posiłku Leonard poszedł, jak zwykle, umyć naczynia.
Margaret wróciła do swojej sypialni, decydując, że zajmie się problemem materaca jutro.
Zamknęła oczy, ale jej myśli były pełne słów Howarda, że Stella jest w ciąży.
To było jak zaklęcie, które nie chciało opuścić jej umysłu.
Nie wiedziała, ile czasu minęło, ale w końcu poczuła senność i zapadła w głęboki sen.
Następnego ranka Margaret poczuła, że coś jest nie tak, gdy się obudziła. Łóżko, na którym spała, było znacznie miększe niż to, na którym spała poprzedniej nocy.
Myślała, że wciąż śni, ale gdy użyła ręki, by się podnieść, poczuła miękkość, co potwierdziło, że nie śni.
Otworzyła oczy i zobaczyła komputer na biurku, czując się nieco zdezorientowana.
Czy to nie był komputer Leonarda?
Rozejrzawszy się, zdała sobie sprawę, że jest w sypialni głównej, a nie w pokoju gościnnym.
A materac — teraz, gdy go dokładnie poczuła — był nowy, który kupiła!
Była w szoku i instynktownie chwyciła za koc, tylko po to, by odkryć muskularne ciało obok siebie.
Zaniemówiła, widząc Leonarda leżącego obok, tak zdenerwowana, że nie wiedziała, co powiedzieć.
"Doktorze Graham!"
Zaraz!
Pamiętała, że spała w pokoju gościnnym zeszłej nocy, na pewno nie w sypialni głównej, i nie położyła nowego materaca.
Jak to się stało, że obudziła się w sypialni głównej i dlaczego spała z Leonardem?
Leonard usiadł na łóżku, ramię w ramię z nią, z lekką irytacją wynikającą z przebudzenia.
Widząc jego obojętną postawę, Margaret zaczęła się zastanawiać, czy to nie była jej wina.
"Jak znalazłam się w sypialni głównej?"
Leonard szybko wstał z łóżka, "Lunatykowałaś w nocy."
Lunatykowała?
Margaret spojrzała na Leonarda z niedowierzaniem, nie mogąc zaakceptować, że nagle zaczęła lunatykować.
Nigdy wcześniej nie słyszała o sobie, że ma taki nawyk, gdy była z rodziną Thorne.
Margaret opanowała się, "Gdybym lunatykowała, mogłeś mnie obudzić."
"Obudzenie kogoś podczas lunatykowania może być niebezpieczne dla życia."
Margaret zatrzymała się, nie wiedząc, co powiedzieć, "W takim razie mogłeś spać w pokoju gościnnym."
Umowa wyraźnie mówiła, że nie mogą wchodzić do prywatnej przestrzeni drugiej osoby bez pozwolenia.
Ale wyglądało na to, że to ona pierwsza weszła do jego sypialni.
"To jest mój pokój, dlaczego miałbym iść do pokoju gościnnego?"
Jego argument był jasny i logiczny, pozostawiając Margaret bez możliwości sprzeciwu.
"W takim razie proszę, doktorze Graham, pamiętaj, żeby zamykać drzwi następnym razem, gdy śpisz."
Margaret trzymała się za bolącą głowę, próbując wstać z łóżka, ale kiedy podniosła koc, zdała sobie sprawę, że ma na sobie koszulę nocną.
Koszulę nocną?
Nie pamiętała, żeby zmieniała ubranie przed snem zeszłej nocy!
Spojrzała na swoje ciało, a potem na Leonarda, który wydawał się niewzruszony, "Czy ty pomogłeś mi się przebrać?"
"Narzekałaś, że jest ci niewygodnie i chciałaś sama zdjąć ubranie. Nie miałem wyboru, musiałem ci pomóc."
Powiedział to tak rzeczowo!
Margaret pokręciła głową, "To niemożliwe."
Nie była aż tak swobodna, nawet jeśli lunatykowała...
"Mam nagranie, chcesz zobaczyć?"
"Nie... nie trzeba!"
Nie chciała zobaczyć, jak się wczoraj ośmieszyła.
I nie spodziewała się, że Leonard nagrał film. Czy przewidział jej niedowierzanie i nagrał to na wszelki wypadek?
Ale Leonard najwyraźniej nie zamierzał jej odpuścić i włączył nagranie.
Na filmie Margaret czepiała się go jak ośmiornica, mamrocząc, że jest jej gorąco.
Leonard delikatnie zapytał ją, "Czego chcesz?"
Na nagraniu odpowiedziała niewyraźnie, "Ja... chcę ciebie."
Te słowa sprawiły, że Margaret natychmiast zaczerwieniła się. Najchętniej schowałaby się pod kołdrą. Nie miała pojęcia, że coś takiego powiedziała.
Margaret miała mętlik w głowie, a Leonard stał spokojnie, obserwując ją.
Jego intensywne spojrzenie tylko potęgowało jej zażenowanie.
Czując się upokorzona, wstała, by pójść do swojego pokoju gościnnego.
W pośpiechu nie zauważyła szafki obok i uderzyła się w palec u nogi, co sprawiło, że zachwiała się do przodu.
Instynktownie zmarszczyła brwi i zamknęła oczy, ale Leonard szybko złapał ją za nadgarstek, ratując przed upadkiem.
Wpadła w jego silne ramiona, zderzając się z jego umięśnioną klatką piersiową.
Atmosfera w sypialni stała się dwuznaczna. Opierając się o jego pierś, Margaret przypomniała sobie niewytłumaczalny pocałunek z wczoraj i znów się zaczerwieniła.
Poczuła też zmianę w ciele Leonarda.
Był zdrowym mężczyzną, więc teraz, gdy się o niego opierała, jego dolna część ciała zaczęła twardnieć, naciskając na jej wewnętrzne udo, odczuwając intensywne ciepło.
Zanim Margaret zdążyła coś powiedzieć, Leonard zalał ją pocałunkami.
Ich usta złączyły się mocno, a przezroczysty płyn spływał z jej ust. Ręka Leonarda wsunęła się pod jej ubranie, delikatnie ściskając jej jędrny biust, co sprawiło, że zadrżała.
Pocałunek zostawił ją oszołomioną, a gdy Leonard miał zamiar zdjąć jej koszulę nocną, nagle oprzytomniała i szybko wyrwała się z jego objęć, "Pójdę zrobić śniadanie."
Widząc, jak szybko odeszła, Leonard poczuł pustkę w ramionach.
Jego oczy były pełne emocji, gdy z trudem tłumił pożądanie, które w niej wzbudziła.
Margaret rozbudziła jego pragnienie i uciekła — kto ją tego nauczył?
Zmrużył oczy, wciąż wspominając jej miękki dotyk.
Gdyby nie uciekła tak szybko, nie potrzebowałby teraz zimnego prysznica, by się uspokoić.
Kiedy Leonard wyszedł z łazienki, był już spokojny. Jedli śniadanie twarzą w twarz, nie wspominając o tym, co się wydarzyło.
Margaret nie zaczęła rozmowy, bo była zbyt zawstydzona, by na niego spojrzeć.
Po śniadaniu Margaret posprzątała naczynia, podczas gdy Leonard wylał do zlewu pół szklanki wody, którą zostawiła wczoraj wieczorem.
Następnie razem opuścili dom.
Dziś musiała iść do biura; minęło już kilka dni od jej ostatniej wizyty.
Gdy tylko wyszła na zewnątrz, zobaczyła zaparkowane na dole Ferrari, a obok niego stał wczorajszy punk, Frank.