Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Było 18:30, gdy Gabe wziął kąpiel. Nie mógł się doczekać dzisiejszej imprezy. Po dwóch latach intensywnego treningu, to była jedyna impreza, na którą się wybierał od dłuższego czasu. Tym razem nie szedł sam, towarzyszyć mu miała jego najlepsza i jedyna przyjaciółka z dzieciństwa.

Wsiadł do samochodu i pojechał do Cooperów, by ją odebrać. Zapukał do drzwi, jak obiecał, a Olivia otworzyła i zobaczyła go. Po wczorajszym spotkaniu nie było to dla niej nic nowego. Otworzyła drzwi, a Gabe wszedł do środka. Położył torbę czekoladek na stole i pobiegł do pokoju Clary.

Zapukał do drzwi, ale nie było odpowiedzi.

"Clara... Clara, to ja, Gabe," pukał dalej.

Clara obudziła się z powodu hałasu i poszła otworzyć drzwi, wyglądając na zaniedbaną. Jej włosy były rozczochrane, a twarz zdradzała senność.

"O nie, zasnęłam. Która godzina? Mam nadzieję, że się nie spóźnimy."

"Spokojnie, impreza jest tylko dwie miejscowości stąd. Zajmie nam to co najmniej 2 godziny i 30 minut, bo znam skrót. Więc idź się szykować, poczekam na ciebie na dole."

"Świetnie, będę gotowa za pięć minut."

Pobiegła do łazienki, by się ogarnąć. Gabe zszedł na dół, gdzie zastał Clarissę, Olivię i Xandera zajadających się ciastem, które przyniósł. Byli naprawdę łakomą grupą, nie przejmowali się, kto przyniósł ciasto. Po prostu jedli beztrosko, nie myśląc o niczym.

"Hej ciociu, jak się ma wujek?"

"Wkrótce będzie dobrze, a co u ciebie, Gabe?"

"W porządku. A co u ciebie, ciociu?"

"Świetnie, naprawdę. Patrz na siebie, jak wyrosłeś," powiedziała Clarissa, udając uśmiech.

"Hej Xander, co tam, przyjacielu?"

"W porządku, gdzieś ty się podziewał?"

"Musiałem być w ważnym miejscu, rodzice mnie tam zabrali, wiesz, jacy potrafią być."

"Tak, niestety wiem."

"Jestem tu, nie mówcie o nas w ten sposób," powiedziała Clarissa, co wywołało śmiech wszystkich obecnych. To był jeden z nielicznych momentów, gdy Cooperowie śmiali się głośno.

Gabe usiadł, czekając na Clarę, ponieważ od czasu, gdy zmienił kształt, potrafił wyczuwać, kiedy ktoś kłamie, boi się lub jest szczery. Na początku uważał to za przekleństwo, ale teraz, będąc wśród Cooperów, widział to jako błogosławieństwo. Dzięki temu mógł przejrzeć ich hipokrytyczne maski.

Wtedy Olivia podeszła do niego, chcąc wyłudzić więcej pieniędzy, jak zrobiła to wczoraj wieczorem.

"Wujku Gabe, daj mi jakieś 100 tysięcy, muszę coś kupić w pobliskim sklepie."

"A co z tamtymi, które dałem ci wczoraj? Nie mów, że już je wydałaś."

"Wydałam, wujku, gdy byłam na zajęciach dodatkowych w szkole, musiałam ich użyć."

"Dobrze, proszę."

"Dziękuję, jesteś najlepszy," powiedziała Olivia, biegnąc do swojego pokoju.

"Więc co cię tu sprowadza dzisiaj wieczorem, Gabe?"

"Przyszedłem zabrać Clarę na miasto."

"Wow! To świetnie, mogę się przyłączyć?" zapytał Xander.

"Nie, to tylko ja i moja najlepsza przyjaciółka, może następnym razem. Zabiorę cię ze sobą, co ty na to?"

"W porządku, a co jeszcze przywiozłeś z tej swojej tajemniczej podróży? Nie mów mi, że tylko ciasto dla mnie."

"Proszę." Gabe wręczył Xanderowi kopertę, co wywołało u niego szeroki uśmiech.

"Popatrz na siebie, świetna robota. Dzięki, stary." Po tych słowach wyszedł, nie wiadomo dokąd.

Zaraz po wyjściu Xandera wyszła Clara, w końcu ubrana w krótki top i szalone dżinsy, z włosami związanymi w kok, z dwoma grubymi pasmami opadającymi po bokach twarzy, a na nogach miała wysokie damskie trampki, które dodawały jej uroku i kilku centymetrów wzrostu.

Wyglądała pięknie, zupełnie inaczej niż wtedy, gdy Gabe zobaczył ją zaraz po otwarciu drzwi.

"Wyglądasz świetnie, Clara," powiedział Gabe.

"Dziękuję, ty też dobrze wyglądasz," odpowiedziała Clara.

"Dobrze, ruszajmy już, co ty na to?" zapytał Gabe.

"Chwila... Mamo, tato, wychodzę!" Nie było odpowiedzi z ich strony. "To nasz znak, że możemy iść," powiedziała Clara.

Weszli do samochodu Gabe'a i pojechali na imprezę oddaloną o kilka mil.

'Clara jest naprawdę silną osobą. Łatwo znosi swoją rodzinę, mimo jak źle ją traktują, nadal ich kocha. Potrafi być wytrwała, mam nadzieję, że znajdzie szczęście w życiu. Może moi rodzice wyślą mnie z powrotem w góry i nigdy nie wrócę, ale zanim zdecydują się to zrobić, muszę spędzić czas z moją najlepszą przyjaciółką, teraz potrzebuje mnie bardziej niż kiedykolwiek.' Takie były myśli Gabe'a.

"Hej, Gabe, czemu jesteś taki cichy? Ta jazda zajmie co najwyżej, powiedzmy, 3 godziny. Zamierzasz milczeć przez całą drogę?"

"Ha... Ha... No co ty, Clara, jak jazda może być cicha, kiedy mam tu ze sobą gadułę?" drażnił się Gabe, a oboje wybuchnęli śmiechem.

"Więc teraz jestem gadułą, co? Dobrze, nie będę mówiła, aż dotrzemy na miejsce, może wtedy przestaniesz mnie tak nazywać," powiedziała Clara, trzymając usta, co sprawiło, że wyglądała dziwnie i zabawnie.

Gabe nie mógł przestać się śmiać.

Potem Gabe szturchnął ją w ramię i znów się odezwała.

"Czemu mnie uderzyłeś?"

"Myślałem, że nie będziesz mówiła?"

"To ty mnie zmusiłeś do mówienia."

"Teraz nadal mówisz."

"Nie, nie mówię."

"Ale nadal mówisz."

Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale znów przytrzymała usta. Oboje się śmiali.

"Dobrze, przyznaję, jestem gadułą, tylko kiedy jestem z tobą, Gabe. Mam mnóstwo rzeczy do opowiedzenia."

Gabe uśmiechnął się, słysząc to, i powiedział:

"Uwielbiam, kiedy mówisz, więc nigdy nie przestawaj być moją gadułą."

Zadawali sobie mnóstwo pytań przez resztę podróży.

Previous ChapterNext Chapter