Read with BonusRead with Bonus

CZTERY

Minął ponad tydzień, a Ashley wciąż nie mogła zapomnieć o wysokim, dobrze zbudowanym mężczyźnie z lśniącymi ciemnymi włosami i błyszczącymi oczami.

Przewróciła się na łóżku, jej oczy podziwiały jasny, naturalny krajobraz tuż za oknem.

A ten tors. Ten wyrzeźbiony tors wciąż tkwił w jej głowie i nie wyglądało na to, żeby miała szybko zapomnieć ten obraz. W rzeczywistości, z biegiem czasu, zaczęła dostrzegać więcej cech mężczyzny, których nie zauważyła podczas ich spotkania.

Na przykład, jak jego ogromne dłonie zaciskały się w pięści za każdym razem, gdy mówił. Ashley wciąż czuła jego zapach, miał bardzo silną męską woń, prawdopodobnie będącą wynikiem połączenia dwóch lub więcej zapachów.

Podsumowując, Ashley była oczarowana, co wciąż ją zaskakiwało.

Wstając z łóżka, z uznaniem spoglądając na wspaniałe przemeblowanie, które zrobiła w swoim pokoju w ciągu tygodnia, Ashley zaczęła myśleć o sposobach, jak go znowu spotkać.

Mogła po prostu wejść do ich firmy (była przecież w pobliżu miasta) i powiedzieć mu, że rozważała jego propozycję, by ją naprawić, i że ją akceptuje.

Albo mogła ponownie zepsuć swoje rury i poprosić go, żeby specjalnie przyszedł je naprawić i może w końcu, naprawił ją. Ashley lekko zadrżała, przypominając sobie jego słowa o dotykaniu jej, które wypowiedział z intensywną zmysłowością.

To była jedna z tych myśli i musiała szybko zdecydować, którą zrealizować. Niespodziewana obecność Dave'a w jej życiu wywołała małe zamieszanie w całym jej systemie, a jedynym sposobem, jaki Ashley widziała, by to uspokoić, było wpuścić go do swojego życia i naprawić ją.

Otwierając swoją wolnostojącą, wypolerowaną szafę, której brązowy kolor współgrał z chłodnym wystrojem sypialni, zaczęła odtwarzać w głowie oba scenariusze.

Po tym, jak jeden z nich wydawał się zbyt desperacki, a drugi bardziej rozsądny i oczywiście mniej desperacki, chwyciła swój strój dnia z wieszaka, który przyglądał się jej melodramie.

~

Naprawdę miło było znowu być na zewnątrz. Lato nadeszło, a Ashley nie mogła być bardziej zadowolona, że zdecydowała się wyjść właśnie w tym okresie.

Jej GPS wskazał, że dotarła do celu, a wieżowiec przed nią zupełnie nie pasował do obrazu firmy, jaki miała w głowie. Po znalezieniu odpowiedniego miejsca do zaparkowania, Ashley poczuła, jak jej klinowe sandały stąpają po marmurowej podłodze, prowadząc ją do biurka recepcjonistki.

‘Dobra, Ash, to jest to. Robisz to.’ przekonywała siebie, idąc w stronę uśmiechniętej kobiety za długim drewnianym biurkiem.

„Dzień dobry.”

„Dzień dobry, witam w Everything Pipes, w czym mogę pomóc?”

„Tak, chciałabym zobaczyć się z Dave'em Scottem, proszę.” Ashley zauważyła jego pełne imię i nazwisko napisane na boku jego skrzynki z narzędziami.

Nie umknęło jej również, jak twarz recepcjonistki rozjaśniła się z lekkim zaskoczeniem. „Czy ma pani umówione spotkanie?”

Ashley zmarszczyła brwi. Dlaczego miałaby potrzebować spotkania, żeby zobaczyć pracownika firmy? „Nie, nie mam. Czy powinnam? Czy Dave Scott nie pracuje tutaj?”

„Uh… jak się pani nazywa?”

„Ashley Steve.”

„Ach.” Kobieta powiedziała cicho, po tym jak coś przeczytała na komputerze przed sobą. „Proszę, weź windę na ostatnie piętro. Tam spotka się pani z jego sekretarką. Miłego dnia życzę.”

Nieco zdezorientowana, Ashley odpowiedziała: „Dziękuję.”

I ruszyła w stronę windy, która była tuż przed nią.

‘Dlaczego Dave ma sekretarkę? Czy firmy teraz inaczej funkcjonują?’ zastanawiała się, gdy winda wiozła ją do celu.

Kobieta, którą spotkała po kilku krokach od wyjścia z windy, nie wyglądała na zadowoloną z jej widoku. „Ashley Steve?”

Jej głos również nie brzmiał przyjemnie. Ashley skinęła głową, zastanawiając się, dlaczego szczupła, niebieskooka kobieta w eleganckim garniturze mogła być tak zirytowana jej obecnością.

„Pan Scott już na panią czeka. Proszę wejść.”

Oczywiście. Ashley już to wyczuwała, musiała tylko przejść przez matowe szklane drzwi, by się upewnić.

I tam był, siedział, wyglądając na poważnego i skupionego na tym, co miał przed sobą. Wystrój pokoju wystarczył, by Ashley zrozumiała, że Dave jest właścicielem firmy (i że jego sekretarka ma do niego słabość). Dlaczego jednak pojawił się u niej w drzwiach, by naprawić rury, było dla niej zagadką.

„Na pewno nie chcesz tam stać,” powiedział Dave, nie podnosząc wzroku. Ashley zauważyła, że jego głos nie miał tej nuty rozbawienia, którą pamiętała z ostatniego razu. Dave Scott, z którym miała rozmawiać, prawdopodobnie był typowym surowym prezesem, o jakich czytała w swoich erotycznych powieściach na studiach.

Siadając na skórzanym fotelu, jej oczy ponownie zaczęły przeszukiwać ogromny pokój. Nie było w nim nic szczególnie wymyślnego, poza nazwą firmy, która była wyraźnie namalowana na ramie i wisiała bezpośrednio nad biurkiem Dave'a. Kremowy kolor był dość przewidywalny, podobnie jak bujny zielony dywan.

„Widzę, że zdecydowałaś się przyjąć moją propozycję.” Nadal na nią nie patrzył.

„Co sprawia, że myślisz, że przyszłam tutaj, by powiedzieć, że przyjęłam twoją propozycję? Może przyszłam, by narzekać na twoją pracę.”

Głowa Dave'a w końcu uniosła się znad papierów, które go pochłaniały. „Ashley,” powiedział łagodnie, wciąż brakowało mu błysku w oku. „Na pewno nie przyszłaś tutaj tylko po to, by narzekać na moją pracę.” Przesunęła się nieco na swoim siedzeniu. „Jesteś bardzo przewidywalną kobietą, wiesz.”

„Nie sądzę, że lubię być nazywana przewidywalną.”

„A jednak jesteś.”

Ashley prychnęła na jego uwagę, częściowo się z nią zgadzając. „Mam jednak pytanie,” jego uwagę znów przyciągnęły papiery. „,dlaczego pojawiłeś się u mnie jako pracownik?”

„Czasami lubię opuścić swoje drogie biuro i cieszyć się życiem jako zwykły robotnik.”

„Więc nie lubisz być prezesem?”

Jego głowa znów się uniosła, tym razem z uśmiechem na ustach. „Dlaczego? Nie podoba ci się Dave jako zwykły hydraulik?”

„Ja… nie sugeruję tego. Po prostu mówię, wiesz… uh…”

„Nie zadręczaj się.” Zamknął dokument. „Mam nadzieję, że jesteś gotowa.” Dave, którego poznała tydzień temu, powrócił.

„Gotowa na co?” Zapytała ostrożnie.

„Gotowa na niesamowitą przygodę, oczywiście.” Jego uśmiech na końcu rozproszył ją.

„Uh…”

„Dobrze.” Wstał, opuścił swoje miejsce i podszedł do niej, jego zapach ją otulił. „Chodźmy więc.”

Gdy wstała, zapytała, „Dokąd idziemy?”

„Dowiesz się, ale najpierw mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, bym zabrał cię, gdzie tylko zechcę.”

„Uh…” Gdzie tylko zechce? Ashley zaczęła mieć wątpliwości. Co ona robi z mężczyzną, którego ledwo zna? Co jeśli miałby jej coś zrobić?

Ale jednocześnie skakała z radości na myśl o czymś ekscytującym, czymś innym w jej życiu. Chciała znaleźć sposób, by oderwać myśli od rozwodu, a mężczyzna stojący nad nią, z pytającym wyrazem twarzy, był jednym z nich.

„Jeśli skończę martwa w jakimś przypadkowym lesie, będę cię nawiedzać nawet po twojej śmierci.”

Dave zaśmiał się na jej odpowiedź i delikatnie pociągnął ją za rękę. „Zapamiętam to.”

A Ashley na pewno nie umknął wzrok, który rzuciła jej sekretarka, gdy przechodzili obok jej biurka.

Previous ChapterNext Chapter