




DWA
Ashley poczuła się, jakby znajdowała się tuż obok płynącej rzeki. Gdy stopniowo wybudzała się z półświadomości, hałas stawał się coraz głośniejszy. I nie brzmiał, jakby pochodził z zewnątrz.
Nie zastanawiając się, jak udało jej się zasnąć na końcu schodów, Ashley wstała, by znaleźć źródło szumu wody. Jej długa, luźna sukienka ciągnęła się po podłodze.
Gdy jej zmysły zaczęły się budzić, Ashley zdała sobie sprawę, jak wielki bałagan zrobiła w swoim niegdyś idealnym domu. W normalnych czasach drogo umeblowany dom zawsze był jasno oświetlony. Ściany były czysto białe, a gdy słońce wpadało przez starannie umyte okna, cały dom nagle lśnił, jakby na chwilę zamienił się w niebo.
Ale teraz nawet okna zdążyły pokryć się kurzem. Ashley wiedziała, że musi się ogarnąć i tym razem naprawdę to zrobić.
Powoli ruszyła w stronę kuchni, którą wskazywały jej zmysły, a to, co zobaczyła, było bardziej szalone, niż sobie wyobrażała. Zamiast kranu, który mogła przez nieuwagę zostawić odkręcony, zastała wielką kałużę pośrodku pomieszczenia.
A woda przybywała z każdą sekundą, grożąc zalaniem całego domu.
Zdeterminowana, by nie zostać bezdomną z powodu zalanej kuchni, Ashley przedarła się przez wodę w stronę zlewu. Otwierając szafkę pod nim, skąd wciąż wypływała woda, zamarła. Rury zostały poważnie uszkodzone, zniszczone w najgorszy możliwy sposób.
„Kevin” - to pierwsze, co przyszło jej na myśl. To musiało być powodem, dla którego trzymał klucz francuski, gdy przyszedł.
„Boże, co za idiota.”
Natychmiast poczuła ogromny ból w głowie, zmuszając ją do nieustannego pocierania czoła, gdy pomysł, co zrobić, nie chciał się pojawić.
„Google! Oczywiście. Boże, jestem w rozsypce.”
~
Minęło już trzydzieści minut, odkąd wezwała hydraulika, by pomógł jej, zanim zostanie bezdomna na noc. Ciągnąc za zasłonę w dłoni, zastanawiała się, czy przypadkiem nie odstraszyła wszystkich dostępnych fachowców swoją prośbą.
Na pewno; Pomocy, moje rury zostały zniszczone i moja kuchnia jest zalewana, to prośba, której nie dostają codziennie. Mimo to, byłoby dla niej radością, gdyby ktoś zadzwonił do drzwi i zaproponował naprawę jej uszkodzonych rur.
I wtedy dzwonek zabrzmiał. Ashley nie czuła takiego podekscytowania od dawna, jak to, które przeszło przez nią, gdy śmiesznie podskakiwała w stronę drzwi wejściowych, wciąż trzymając w ręku ścierkę do kurzu.
Dzwonek zabrzmiał ponownie. „Dzięki Bogu, w końcu jesteś...”
Gdy tylko otworzyła drzwi, reszta słów utknęła jej w gardle.
Ashley często czytała lub słyszała o kobietach, które były oczarowane samym wyglądem niektórych mężczyzn. Zawsze wydawało jej się to absurdalne. Jak to możliwe, że nagle kogoś zobaczysz i całe twoje ciało zacznie reagować? Dla niej to była bzdura.
A ta bzdura była tym, czego właśnie doświadczała.
Zastanawiając się, czy mężczyzna przed nią nie pomylił drogi, Ashley przez chwilę przyglądała mu się od stóp do głów. Widząc skrzynkę z narzędziami, wiedziała, że naprawdę jest na jej progu, by naprawić jej rury.
„Dzień dobry, pani.” Bez chwili zastanowienia, Ashley odpowiedziała na uśmiech, który towarzyszył jego powitaniu, ogromnym uśmiechem.
Ashley była dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewna, że to był zawstydzony uśmiech.
"Dzwoniła pani do naszej firmy w sprawie mocno zdewastowanych rur?" Jego akcent. O Boże! Było to takie przyjemne dla ucha. Jak zdrowy sok dla jej uszu. A jego oczy? Były piękne, mimo że nie miały odcienia niebieskiego czy zielonego. Jego tęczówki były czysto czarne, a jednak jego oczy nie miały tego mrocznego intensywnego spojrzenia, które rzekomo mają przystojni mężczyźni.
Jego oczy były łagodne, a jednocześnie trochę mistyczne, jeśli się dobrze przyjrzeć.
"Uh... tak." Ashley przełknęła ślinę, odzyskując równowagę. "Proszę wejść." Nawet nie zauważyła, że miotełka w jej ręce upadła.
‘No cóż, dobrze dla niej.’
"Gdzie są te rury?" Jeśli nie była szalona, cały dom prawdopodobnie otrząsnął się z depresji, słysząc jego głos.
"W kuchni. Proszę za mną."
"Wow. Nie żartowałaś. Twoja kuchnia jest naprawdę zalana." Ashley nie mogła się powstrzymać, ale zauważyła, że reaguje pozytywnie na aurę, którą on ze sobą przyniósł. "Cóż, chyba muszę zabrać się do pracy."
‘Boże! Nawet jego tył jest piękny.’ Ashley modliła się, żeby się nie kompromitowała w tym momencie, ale co mogła zrobić? Był zdecydowanie najatrakcyjniejszą rzeczą, która weszła do domu od czasu rozwodu.
"Kto to zrobił? Naprawdę zniszczył życie tych rur."
"To mój szalony eks-mąż," mruknęła do siebie, wpatrując się w stopniowo rosnącą taflę wody. Kiedy podniosła głowę, zauważyła, że usłyszał, co powiedziała, i patrzył na nią z uniesioną jedną z pełnych brwi.
"Coś mówiłaś."
"Uh... czy chciałbyś butelkę piwa?"
"Pewnie, dzięki." Oporując pokusie, żeby się odwrócić i jeszcze raz spojrzeć na wcielenie w jej prawie zalanej kuchni, Ashley szybko znalazła się przed lodówką, a woda obejmowała jej nogi.
Nagle Ashley poczuła się świadoma swojego wyglądu. Postarała się odświeżyć i wyglądać trochę lepiej. Ale biorąc pod uwagę sytuację, w której się znalazła, to nie wystarczyło. Mogła ogolić nogi, przyciąć włosy, zrobić...
‘Chwileczkę,’ Ashley przerwała swoje myśli, słysząc piski dochodzące z szafki pod zlewem. Dlaczego nagle stała się tak nadmiernie świadoma z powodu mężczyzny? Obcego. Przystojnego obcego.
Otwierając drzwi lodówki, Ashley starała się zachować spokój i nie pozwolić, by jej szalone myśli w połączeniu z jej wrażliwością doprowadziły ją do zrobienia czegoś, czego mogłaby żałować.
‘Cholera, wypiłam wszystkie piwa.’
"Uh..."
"Dave."
"Hm. Dave. Czy chciałbyś wodę zamiast tego?"
"Kiedy moje kolana są już głęboko zanurzone w jednej?" Ashley odwróciła się do niego i zobaczyła krótki uśmiech na jego twarzy i nagi tors.
Nagle zrobiło się gorąco w pokoju. Widok był po prostu tak, tak... hipnotyzujący! Sposób, w jaki wszystko było ułożone, sprawiał, że Ashley wyobrażała sobie swoje ręce błądzące po tym.
"Uh... nie masz piwa, prawda?" Nawet gdy zadawał pytania, w jego oczach była ta niezawodna iskra, która zapraszała Ashley, by przyszła i została w nich na zawsze.
"Uh..." Naprawdę musiała popracować nad tym, żeby nie odpływać myślami, wpatrując się w mężczyznę. "To moja wina." Nie umknął jej wyraz zamyślenia, który pojawił się na jego twarzy po jej stwierdzeniu.
"Masz coś poza wodą?"
"Cóż, zawsze mogę zrobić herbatę."
"Herbata będzie w sam raz." I wrócił do pracy.
Zamykając lodówkę, Ashley ukradkiem spojrzała na kucającego mężczyznę. ‘Cholera, jego tył jest tak cholernie piękny.’