Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5

Patricia nie zabrała Randy'ego do domu, lecz najpierw poszła na zakupy. Wyszła z marketu z torbami pełnymi zakupów, gdy nagle została zatrzymana przez grupę policjantów. Torby upadły na ziemię, a ich zawartość rozsypała się wszędzie.

"Proszę pani, jest pani teraz podejrzana o porwanie. Proszę z nami," powiedział jeden z policjantów do Patricii.

Patricia była oszołomiona.

"Kogo niby porwałam?" zapytała.

"Chłopca, który jest obok pani."

Patricia roześmiała się gniewnie, "Proszę pana, to mój syn. Dlaczego miałabym porywać własnego syna?"

"Ktoś zgłosił sprawę. Proszę współpracować." Policja zabrała Patricię do radiowozu.

"Mamo!"

Randy próbował pobiec za Patricią, ale został powstrzymany przez policję.

"Randy, twój tata zaraz tu będzie. Proszę, zostań z nami i poczekaj chwilę," powiedział policjant.

Słysząc to, Randy przestał się szarpać.

Dobrze wiedział, że gdy Martin wydaje polecenie, nikt nie śmie się sprzeciwić. Musiał najpierw uspokoić Martina, zanim mógł uratować Patricię.

Niedługo po odjeździe radiowozu, luksusowy Rolls-Royce z piskiem zatrzymał się przed Randym. Martin wysiadł, emanując lodowatą aurą.

Policja natychmiast przekazała Randy'ego jemu. "Panie Langley, Randy jest bezpieczny. Jeśli chodzi o porywaczkę, moi koledzy już ją zabrali i zajmą się nią zgodnie z prawem."

Słysząc słowa policji, Randy spanikował.

Zaczął płakać, "Sam wybrałem, żeby iść z mamą. Dlaczego ją aresztowaliście? Puśćcie ją!"

Chociaż Randy miał problemy z sercem, Martin bardzo go kochał.

Biorąc Randy'ego do samochodu, Martin delikatnie posadził go na kolanach i łagodnie potarł jego głowę, mówiąc, "Ta kobieta nie jest twoją mamą. Twoja mama zmarła cztery lata temu."

Randy zasłonił uszy i rozpaczliwie kręcił głową. "Nie! Kłamiesz! Dziadek dał mi zdjęcie mojej mamy. Nie pomyliłbym się. To moja mama. Chcę mojej mamy! Tato, zabierz mnie do mojej mamy, proszę."

Twarz Martina pociemniała, a jego czoło zmarszczyło się. "Po prostu są do siebie podobne i tyle."

Randy kręcił głową, łzy płynęły mu po twarzy. "Tato, jesteś złym człowiekiem. Kazałeś policji aresztować moją mamę. Nienawidzę cię. Już cię nie lubię!"

Martin poczuł się trochę bezradny. Cierpliwie przytulił Randy'ego i poprosił kierowcę, by zawiózł ich do szpitala.

Następnie powiedział do Randy'ego, "Jeśli będziesz grzeczny i wrócisz do szpitala, puszczę ją."

Słysząc to, Randy spojrzał na Martina z załzawionymi oczami. "Naprawdę?"

Martin starł Randy'emu łzy, pytając z powrotem, "Kiedy cię okłamałem?"

Słysząc to, Randy w końcu uśmiechnął się przez łzy. Przytulając ramię Martina, zapytał nieśmiało, "To czy mogę ją zobaczyć? Albo, czy możesz ją przyprowadzić do mnie?"

Martin nie dał jasnej odpowiedzi.

Powiedział tylko, "Porozmawiamy o tym później."

Randy oparł się o Martina, mrucząc z nadzieją w głosie, "Tato, czy mama wróciła po mnie? Czy też za mną tęskni? Już mnie nigdy nie opuści, prawda? Czy to znaczy, że teraz mogę ją widywać codziennie?"

Każde zdanie dotyczyło Patricii.

Ślad irytacji przemknął przez oczy Martina.

Pomyślał, 'Tak dalej być nie może! Muszę coś zrobić, żeby to zatrzymać.'


Martin odesłał Randy'ego do szpitala i poprosił Alana, by osobiście się nim zajął. Następnie pojechał na komisariat, gdzie zobaczył kobietę, którą nienawidził od pięciu lat, w celi.

Patricia miała na sobie biały golf i beżowy płaszcz. Światło padało na nią pod kątem, sprawiając, że jej już piękne rysy twarzy stawały się jeszcze bardziej wyraziste i urzekające.

Spotykając ją ponownie, Martin zauważył, że Patricia zrzuciła młodzieńczą niewinność i stała się zmysłową, pociągającą kobietą. Nigdy nie zdawał sobie sprawy, że może być tak oszałamiająca.

Widząc, że się na nią gapi bez słowa, Patricia zmarszczyła brwi z niezadowoleniem. "Panie Langley, o co tu chodzi? Dlaczego kazał mi pan aresztować?"

Martin, wpatrując się w jej wyrafinowaną twarz, ostrzegł: "Lata temu porzuciłaś Randy'ego, bo miał problemy z sercem. Nie mogę uwierzyć, że matka mogłaby zrobić coś takiego własnemu synowi! Nie było cię przy nim przez ostatnie pięć lat, i mam nadzieję, że nie zakłócisz jego życia w przyszłości."

Z łzami napływającymi do oczu, Patricia wyjaśniła: "Nie miałam wyboru! Nie miałam pieniędzy na leczenie Randy'ego, więc musiałam go wysłać do ciebie."

Poza tym musiała wtedy wychowywać Charlesa i Fannie! Naprawdę nie było jej stać na leczenie Randy'ego.

Martin prychnął, jego oczy pełne były drwiny. "Nie szukaj wymówek."

Patricia wiedziała, że jest w błędzie. Bez względu na to, co powiedziała, nie mogła zmienić faktu, że porzuciła Randy'ego.

Widząc jej milczenie, Martin uznał to za przyznanie się i jego twarz pociemniała z gniewu. "Jeśli nie chcesz, żeby Randy cierpiał z twojego powodu, to nie mów mu, że jesteś jego matką."

Patricia nigdy nie zamierzała ponownie połączyć się z Randy'm. Chciała tylko jego bezpieczeństwa i szczęścia. Wystarczyłoby jej, gdyby mogła go widzieć i być z nim każdego dnia.

"Nie powiem," odpowiedziała.

Martin był zaskoczony jej bezpośrednią zgodą.

"Nie pokazuj się więcej przed nami." Po tych słowach wstał i wyszedł, nie oglądając się za siebie.

Patricia chciała mu powiedzieć, że wkrótce znowu się spotkają.

Naprawdę oczekiwała reakcji Martina, gdy odkryje, że jest kardiochirurgiem, którego sprowadził za ogromne pieniądze.

Gdy Martin kazał policji wypuścić Patricię, ta pospieszyła do domu, nie mogąc się doczekać spotkania z dziećmi.

Apartamenty z Widokiem na Zatokę.

Daisy była w kuchni, przygotowując obiad.

Fannie wykorzystała okazję i podekscytowana zapytała Charlesa: "Charles, widziałeś Randy'ego?"

Charles pokręcił głową z rozczarowaniem. "Uciekł ze szpitala, a ten drań wysłał ludzi, żeby go znaleźli."

Fannie zapytała z niepokojem: "To znaleźli go? Czy Randy jest bezpieczny?"

Charles odpowiedział z żalem: "Znaleźli go! Ale ten drań ma ludzi, którzy go pilnują, więc nie mogłem go zobaczyć. Chyba musimy poczekać na kolejną okazję."

Fannie również poczuła się zawiedziona.

Ale nie traciła nadziei, myśląc pewnie, że na pewno będą mieli jeszcze wiele okazji w przyszłości.

Patricia wpadła do domu, a pierwsze, co zrobiła, to sprawdziła Charlesa.

"O, Charles, musiałeś się przestraszyć na targu. Czy wszystko w porządku?" Martwiła się, że widok jej aresztowania przez policję mógł pozostawić jakieś psychiczne blizny na Charlesie.

Charles zamrugał niewinnymi oczami do Patricii. "Mamo, o czym ty mówisz? Nie byłem z tobą."

Patricia była chwilowo oszołomiona. Ale wkrótce przeszła jej przez głowę odważna myśl.

"Nie poszedłeś do szpitala, żeby mnie znaleźć?" zapytała Charlesa.

Charles pokręcił głową, odpowiadając: "Poszedłem, ale nie mogłem cię znaleźć."

Patricia natychmiast coś zrozumiała, jej ciało zadrżało, a łzy napłynęły jej do oczu.

Pomyślała sobie: 'Więc chłopiec, którego spotkałam wcześniej, to nie był Charles; to był Randy!'

Previous ChapterNext Chapter