Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4: Pigułki antykoncepcyjne

Sportowy samochód pędził przed siebie i wkrótce zatrzymał się przed budynkiem administracyjnym. Amelia wpatrywała się w złocony napis "Urząd Miasta Nowy Jork" przy wejściu, jej oczy niemalże wychodziły z orbit.

"Wyjdź i chodź ze mną, żeby się pobrać," powiedział Oliver.

Pobrać się?

Umysł Amelii zamarł, a ona wpatrywała się w mężczyznę naprzeciwko niej z niedowierzaniem. "Oliver, zwariowałeś?"

Naprawdę miała zarejestrować swoje małżeństwo z nim. A co z Chloe Parker?

"Masz narzeczoną. Jak możesz mnie poślubić?" Jej twarz stała się bardzo brzydka, a ona odwróciła się, żeby otworzyć drzwi samochodu i uciec.

Oliver przyciągnął ją z powrotem, jego ton był płaski. "Nie ma żadnej narzeczonej, Amelia. W tym życiu nigdy już ode mnie nie uciekniesz."

Amelia wyglądała na zszokowaną. Co on właśnie powiedział, żadnej narzeczonej? A co z Chloe Parker...

Nie było czasu na dalsze myślenie. Już została wyprowadzona przez Olivera, jego ramię wokół jej talii, z samochodu w stronę holu.

"Podpisz tutaj."

Oliver podsunął formularz rejestracyjny i długopis przed Amelię.

Pracownik odpowiedzialny patrzył na tę dobrze wyglądającą parę z ciekawością, jego oczy pełne plotek.

Amelia nie ruszyła się, jej umysł pracował na pełnych obrotach, i natychmiast przybrała wyraz bólu. "Naprawdę muszę skorzystać z toalety, nie mogę dłużej wytrzymać!"

Oliver zmrużył oczy, jego ton był niebezpieczny. "Amelia, przestań testować moją cierpliwość."

Amelia spojrzała na niego, uśmiechając się kpiąco. "Nie martw się, nie ucieknę. Wiesz, jak bardzo cię lubię."

Sześć lat temu była pełna dziewczęcych marzeń, pragnąc, żeby ją poślubił. Ale jego zimne słowa, "Przekroczyłaś granicę," wtrąciły ją w otchłań.

Teraz, myśląc o tym, była taka głupia wtedy!

Oliver był zaskoczony jej słowami, w jego oczach pojawiła się złożona emocja.

Oczywiście wiedział, jak bardzo jego Amelia była od niego zależna. Dlatego sześć lat temu, nigdy nie pomyślał, że odejdzie bez pożegnania, a zniknęła na pełne sześć lat.

W ciągu tych sześciu lat, gdy był nieobecny, kwiat, który wychował, wydawał się przekształcić z pasożytniczej winorośli w różę z kolcami.

"Możesz iść, ale nie każ mi zbyt długo czekać," Oliver w końcu zgodził się na jej prośbę, jakby chciał wynagrodzić minione sześć lat.

Amelia odetchnęła z ulgą i szybko ruszyła w stronę toalety.

Wchodząc do damskiej toalety, przypadkiem spotkała pracownika, który również przyszedł skorzystać z toalety. Szybko złapała tę osobę, "Przepraszam, czy jest tu jakieś tylne wyjście, którym mogę wyjść?"

Pracownik spojrzał na nią dziwnie i odpowiedział, "Z tyłu toalety jest wyjście awaryjne."

"Dziękuję!" Amelia była przeszczęśliwa, wielokrotnie dziękując, i natychmiast pobiegła w stronę wyjścia awaryjnego przy tylnych drzwiach.

W holu, Oliver czekał i czekał, ale nie widział Amelii wracającej. Natychmiast ogarnęło go złe przeczucie.

Poszedł do wejścia do damskiej toalety i zatrzymał przechodnia, który wychodził, pytając i dowiadując się, że w środku nie było nikogo!

Twarz Olivera natychmiast pociemniała, jego czarne oczy kipiały złością.

No proszę! Jego mały kwiat naprawdę dorósł, a jej odwaga znacznie się powiększyła!

Kiedy cię złapię, jak powinienem cię ukarać?

Tymczasem Amelia opuściła urząd miasta i natychmiast złapała taksówkę.

Siedząc w samochodzie, nagle poczuła się, jakby przetrwała katastrofę, ale jej wzrok co jakiś czas spoglądał w tył, obawiając się, że zła gwiazda może ją w każdej chwili dogonić.

"Dokąd pani jedzie?" Kierowca spojrzał dziwnie na Amelię, która nie wyglądała najlepiej w lusterku wstecznym, i nie mógł się powstrzymać, by zapytać.

Amelia wróciła do rzeczywistości, pomyślała przez chwilę i podała swój adres domowy.

Planowała wrócić do domu, spakować się i potem pospieszyć do pracy.

Samochód szybko zatrzymał się w starej dzielnicy mieszkaniowej.

Wysiadła z samochodu, ale nie poszła od razu do domu, najpierw udała się do apteki na dole osiedla.

"Poproszę jedno opakowanie antykoncepcji awaryjnej," powiedziała do pracownika.

Pracownik oglądał krótki filmik i zapytał, nie podnosząc głowy, "Którą markę pani chce?"

"Tę najskuteczniejszą," powiedziała Amelia bez wahania.

Nie pamiętała, czy Oliver podjął jakieś środki ostrożności zeszłej nocy, ale nie mogła ryzykować. Raz już przegrała i nie mogła znieść tego po raz drugi.

Pracownik w końcu podniósł głowę, spojrzał na nią dziwnie i odwrócił się, by przynieść opakowanie leku.

"40 dolarów, weź dwie naraz, a potem kolejną po 12 godzinach."

Amelia zapłaciła za leki i od razu wzięła dwie tabletki z opakowania.

Wychodząc z apteki, zobaczyła znajomego Passata zaparkowanego niedaleko, samochód Lucasa.

Jej kroki natychmiast się zatrzymały, a na twarzy pojawił się skomplikowany wyraz.

Lucas wysiadł z samochodu, wciąż ubrany w wczorajsze ubrania, z zaciśniętymi brwiami i ciemnymi oczami, najwyraźniej nie spał całą noc, szukając jej.

Również zobaczył Amelię i natychmiast ruszył w jej kierunku.

"Amelio, gdzie byłaś wczoraj w nocy? Dlaczego nie odbierałaś telefonu, nie wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłem?" Jego ton był zaniepokojony, i próbował chwycić jej rękę.

Amelia odruchowo cofnęła się o krok, a pudełko z lekami wypadło jej z ręki.

Natychmiast chciała je podnieść, ale Lucas był szybszy.

Widząc napisy na pudełku, jego twarz momentalnie zrobiła się bardzo nieprzyjemna.

Amelia zobaczyła w jego oczach tłumiony szok i gniew, i poczuła silne poczucie winy.

Jej uczucia do Lucasa od początku były celowe. Wiedziała, że go nie kocha, ale dla dobra swojej babci zgodziła się z nim być.

Lucas zawsze był dla niej bardzo dobry, co sprawiało, że czuła się wobec niego jeszcze bardziej zadłużona.

Teraz, gdy sprawy zaszły tak daleko, rozstanie może być najlepszym wyjściem dla obojga.

Wypuściła długie westchnienie i powiedziała spokojnie: "Lucas, przepraszam, rozstańmy się."

Lucas nagle wstał, jego żyły na czole się napięły, i zapytał z trudem: "Amelio, on cię skrzywdził, prawda?"

Amelia nie odpowiedziała, wiedząc, o kogo Lucasowi chodzi.

Lucas wydał gorzki śmiech, "Powinienem to zauważyć wczoraj. Jego spojrzenia na ciebie były niewłaściwe, i traktował cię w ten sposób! Ale Amelio, miałem ci się oświadczyć wczoraj!"

Jego wyraz twarzy nagle stał się podekscytowany, "Amelio, nie bój się, będę cię chronił. Nawet jeśli Oliver ma dużo władzy, jak może otwarcie odebrać narzeczoną swojego siostrzeńca!"

Próbował ponownie chwycić Amelię za rękę.

"Kto powiedział, że jest twoją narzeczoną?"

Zimny głos nagle zabrzmiał za nimi, i zanim Amelia zdążyła zareagować, jej talia została mocno objęta dużą ręką, odciągając ją od Lucasa.

Lucas spojrzał na mężczyznę, który pojawił się znikąd, jego oczy pełne nienawiści. Zacisnął pięści, jego oczy były czerwone, i powiedział: "Wujku, Amelia jest moją dziewczyną. Jesteśmy razem prawie rok i mieliśmy się pobrać. Jak możesz odebrać dziewczynę swojego siostrzeńca? Czy możesz spojrzeć w oczy swojemu starszemu bratu, mojemu ojcu?"

Ha.

Oliver spojrzał na niego, bez żadnych emocji w oczach, z zimnym uśmiechem na ustach.

"Odebrałem twoją dziewczynę?"

Jego głębokie spojrzenie skierowało się na osobę w jego ramionach, jego ton był drwiący, "Amelio, powiedz mojemu drogiemu siostrzeńcowi, ile miałaś lat, kiedy byłaś ze mną?"

Oczy Amelii zwęziły się, i spojrzała na Olivera w szoku. Uczucie bycia obnażoną i upokorzoną ogarnęło ją. Prawie nie odważyła się spojrzeć na Lucasa i nie mogła wydobyć z siebie słowa.

"Czemu? Zaniemówiłaś?" Jego niebieskie oczy zwęziły się, a ręka na jej talii zacisnęła się mocniej.

Spojrzenie Amelii stawało się coraz zimniejsze, wiedząc, że ucieczka nie rozwiąże żadnego problemu. Spojrzała na Olivera i powoli powiedziała obojętnym tonem:

"Byłam z Oliverem od osiemnastego roku życia i stałam się jego kobietą."

Jej wyraz twarzy był obojętny, a kiedy te słowa w końcu padły, poczuła chwilową ulgę.

"Ale sześć lat temu nasz związek się skończył."

"Amelio..." Lucas wyglądał, jakby dostał cios w głowę, i stał tam oszołomiony.

"Lucas, przepraszam, nigdy cię nie lubiłam, i nie jestem warta, żebyś był dla mnie taki dobry." Amelia spojrzała na Lucasa, jej oczy były pełne winy.

Lucas wydał gorzki śmiech, zakrył twarz obiema rękami, i zdecydowanie odszedł.

Amelia patrzyła na jego przygnębione plecy, a jej poczucie winy stało się silniejsze.

Jej serce było trochę znieczulone, a bez Lucasa, koszty leczenia jej babci stały się dużym problemem.

W tej chwili Amelia chciała tylko jak najszybciej się stąd wydostać. Nie spojrzała na niego ponownie i odwróciła się, żeby odejść.

Ale w następnej sekundzie, jej ramię znowu zostało złapane.

Odwróciła głowę z gniewem i zobaczyła Olivera trzymającego pudełko z tabletkami antykoncepcyjnymi w ręku.

Previous ChapterNext Chapter