Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2: Należysz do mnie

Jego uścisk był daleki od delikatnego, a oczy Amelii rozszerzyły się ze zdziwienia, jej ręce instynktownie nacisnęły na jego klatkę piersiową. Przez cienki materiał jego koszuli czuła zarys jego mięśni.

Stali teraz bardzo blisko siebie, ich oddechy splatały się, tworząc atmosferę intymności przypominającą ich liczne bliskie objęcia z przeszłości, wywołując warstwy dwuznaczności.

Oddech i bicie serca Amelii były w nieładzie, nieopisana emocja rozprzestrzeniała się w jej sercu, zarówno oczekując, jak i bojąc się czegoś jednocześnie. W znajomych oczach drugiej osoby widniała chęć pochłonięcia jej całej.

"Dosyć!"

Gniewny krzyk Lucasa wyrwał ją z rzeczywistości, a Amelia zalała się zimnym potem. Chwilę później jej nadgarstek został brutalnie pociągnięty, co spowodowało, że skrzywiła się z bólu i potknęła się wychodząc z prywatnej sali.

Dopiero po opuszczeniu pokoju Lucas nieco się uspokoił. Zauważając zmarszczone brwi Amelii, szybko puścił jej rękę.

"Amelio, przepraszam..."

Na jego twarzy pojawił się cień winy, gdy mówił ostrożnie, "Nie spodziewałem się, że mój wujek będzie taki bezczelny. Zawsze był kapryśny. Gdybym wiedział, że cię tak drażni, zrobiłbym..."

"Co Lucas zamierza ze mną zrobić?"

Głęboki, zimny głos nagle zabrzmiał zza nich, jak szept demona.

Ciało Amelii zesztywniało, nie mogła się powstrzymać od spojrzenia.

Oliver stał niedaleko, jego postać skryta w ciemności, ale jego oczy były przerażająco jasne, jak lampart w dżungli czekający na okazję do polowania.

Lucas zbladł ze strachu, instynktownie chcąc uciec, ale myśląc o Amelii za sobą, zebrał odwagę i wymusił uśmiech, "Wujku, jesteś starszy od nas obojga, Amelii i mnie. Jak mogłeś ją tak drażnić? Była tylko przerażona przez ciebie."

"Ach, tak?" Oliver zaśmiał się nisko, lekko unosząc brwi, "Widzę, że panna Amelia tutaj wcale nie wygląda na przestraszoną."

"Zastanawiam się... czy nie spotkałem już panny Amelii wcześniej?"

Skóra na głowie Amelii natychmiast się zjeżyła, a serce jej zamarło, obawiając się, że Oliver powie coś, czego nie powinien przy Lucasie.

Lucas był zaskoczony tymi słowami i spojrzał na nią.

"Wujek żartuje. Jestem tylko zwyczajną osobą, jak mogłam cię spotkać?"

Starała się jak najbardziej uspokoić, jej ton był zdystansowany i zimny.

Ale z przeszłością, o której trudno jej było mówić, mającą zostać ujawnioną, jak mogła pozostać spokojna.

Oliver powoli zapalił papierosa, z wielkim zainteresowaniem podziwiając wyraz twarzy Amelii w tej chwili.

Tak zdezorientowana, a mimo to udająca obojętność, naprawdę się nie zmieniła.

"Tak... Ale panna Amelia naprawdę przypomina mi kogoś, kogo kiedyś znałem... dawnego znajomego."

Oliver wypuścił kłąb dymu, jego głos był lekko ochrypły, przeszywając uszy Amelii i sprawiając, że jej serce biło dziko.

"Panna Amelia nie ma nic przeciwko rozmowie ze mną sam na sam, prawda? Tylko żeby porozmawiać w imieniu tego starego znajomego."

Amelia wzięła głęboki oddech, zmuszając się do opanowania nerwów, mając zamiar odmówić, gdy Lucas przed nią przemówił podekscytowany.

"Wujku, Amelia nie może być twoim dawnym znajomym, nie utrudniaj jej życia!"

Oczy Olivera były zimne, ignorując Lucasa, po prostu patrzył na nią, "Panna Amelia, chcę, żebyś odpowiedziała mi sama."

Amelia spojrzała w górę, zderzając się z jego ciemnymi źrenicami, jego spojrzenie było jak cierniowa winorośl, zaciskająca się wokół niej, nie dając jej żadnej drogi ucieczki.

Wiedziała, że to było ciche ostrzeżenie.

Słowa odmowy były na końcu jej języka, ale nie mogła ich wypowiedzieć,

"Dobrze..."

Ostatecznie zgodziła się.

"Amelio, nie bój się, ja..."

Lucas nagle poczuł niepokój, chwycił ją za rękę, chcąc ją zabrać.

Amelia ścisnęła jego dłoń, zmuszając się do uśmiechu, pocieszając: "Lucas, wszystko będzie dobrze, wujek nie będzie mi robił problemów, tylko kilka słów, wróć do prywatnego pokoju, zaraz wrócę."

Lucas nadal nie chciał odejść, miał przeczucie, że jeśli teraz ją opuści, straci tę dziewczynę na zawsze.

"Lucas, zaufaj mi." Amelia spojrzała na niego oczami czystymi jak kryształ, jej ton był stanowczy.

"No dobrze..." Lucas w końcu zgodził się po chwili wahania, szybko szepcząc Amelii do ucha, gdy przechodził obok niej: "Jeśli coś się stanie, krzycz głośno, zaraz wyjdę."

Serce Amelii się rozgrzało, posłała mu uspokajające spojrzenie.

Jej wzrok podążał za znikającym Lucasem, a gdy się odwróciła, jej nadgarstek został już pochwycony i wciągnięty do najbliższego prywatnego pokoju.

Drzwi zatrzasnęły się, a Amelia poczuła, że jest podnoszona i mocno przyciskana do drzwi.

Jej palce były mocno zaciśnięte, jego gorąca dłoń paliła jej skórę.

W ciemności jego twarz była jak kałuża atramentu, mroczna i przerażająca.

"Po kilku latach, moja mała Amelia dorosła..."

Amelia poczuła, jak jego szorstki kciuk naciska na jej podbródek, zmuszając ją do podniesienia głowy i spojrzenia mu w oczy.

"Teraz masz odwagę flirtować z innym mężczyzną tuż przede mną?"

W jego niebieskich źrenicach widziała swoje nieestetyczne odbicie, tak jak wtedy, gdy spotkała go po raz pierwszy.

Była sierotą, adoptowaną przez swoich przybranych rodziców. Jej przybrany ojciec, Zachary Hale, został ranny w młodości i nie mógł mieć dzieci, dlatego ją adoptowali.

W jej pamięci, jej przybrana matka była bardzo delikatną kobietą, która gotowała pyszne posiłki i zaplatała jej piękne warkocze.

Mimo że jej przybrany ojciec, Zachary, miał trudny charakter i był uzależniony od alkoholu i hazardu, dzięki ochronie przybranej matki, czuła się szczęśliwa do dziesiątego roku życia.

Ale w dniu jej dziesiątych urodzin, jej przybrana matka zginęła pod kołami pijanego kierowcy i od tego czasu Zachary wyładowywał na niej wszystkie swoje frustracje, a przemoc słowna i fizyczna stała się normą.

Mogła to wszystko znieść, ale spojrzenie Zachary'ego stawało się coraz bardziej niepokojące, jakby miał ją w każdej chwili pożreć.

Od tego czasu żyła coraz ostrożniej, musząc trzymać nożyczki przy łóżku, a podczas kąpieli przesuwać pralkę pod drzwi.

Gdyby nie babcia, która od czasu do czasu ją odwiedzała, bała się, że dawno zostałaby zgwałcona przez tego potwora.

Żyjąc w strachu aż do osiemnastego roku życia, Zachary uciekł po zaciągnięciu ogromnego długu i sprzedał ją Oliverowi.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyła Olivera, była tak przerażona, że mogła się tylko schować za drzwi, podniesiona przez niego w ten sposób i zmuszona do kontaktu wzrokowego.

Wyglądał, jakby drażnił się ze zwierzakiem, chichocząc chrapliwie do jej ucha: "Mała Amelia, od dzisiaj będę cię wychowywał, nazywaj mnie wujkiem."

Był pierwszą osobą w jej osiemnastoletnim życiu, która traktowała ją tak delikatnie.

Poświęciła mu się całkowicie.

Miał uśmiech na ustach, pocierając jej ucho, jego głos był chrapliwy i pełen pożądania, "Mała Amelia, przemyśl to dobrze, gdy staniesz się moja, będziesz mogła kochać się tylko ze mną..."

Przytłaczające wspomnienia niemal ją zalały, a Amelia mocno ugryzła dolną wargę, zmuszając się do uspokojenia.

Ale silna, inwazyjna aura Olivera otaczała ją, wywołując silne uczucie duszenia się.

"Puszczaj mnie! Lucas jest moim chłopakiem! Jesteś jego wujkiem, nie możesz mnie tak traktować!" krzyknęła z gniewem i frustracją, próbując wyrwać się z jego uścisku.

Previous ChapterNext Chapter