Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7 Czy to naprawdę zadziałało

Victoria była całkowicie zdezorientowana. "Asystentka prezesa? Myślałam, że przyszłam tutaj po zwykłą pracę. Poza tym, nie mam pojęcia, co robi asystentka prezesa."

Joseph zaśmiał się. "Asystentka prezesa zastępuje go na wydarzeniach, kiedy jest zbyt zajęty. Wiesz, te wszystkie spotkania towarzyskie mogą być uciążliwe, a prezes nie może być wszędzie naraz. Ktoś musi go zastąpić."

"Czyli po prostu pojawiam się, rozdaje prezenty i jem kolacje w imieniu prezesa?" zapytała Victoria, mrugając z niedowierzaniem.

Joseph skinął głową. "Dokładnie, pani Gonzalez. Trafiła pani w sedno."

Victoria nie mogła w to uwierzyć. Praca, w której mogła jeść i pić za darmo i jeszcze dostawać za to wynagrodzenie? Brzmiało to zbyt dobrze, by mogło być prawdziwe, i zastanawiała się, czy Joseph ją nabiera.

"Jeśli to naprawdę takie proste, myślę, że dam radę," zażartowała Victoria.

"Witamy na pokładzie, pani Gonzalez," powiedział Joseph, wręczając jej umowę.

Victoria była oszołomiona, gdy wzięła umowę. "Czy to naprawdę takie proste? Dlaczego poprzednia osoba zrezygnowała?"

Joseph wzruszył ramionami. "Martwiła się o przybieranie na wadze."

"Aha, rozumiem. Problemy z wizerunkiem ciała to prawdziwa udręka." Victoria westchnęła i podpisała umowę. Już wcześniej ją sprawdziła i była zadowolona z wynagrodzenia.

"Skoro już podpisałaś, dlaczego nie zacząć dzisiaj? Mam dla ciebie zadanie," powiedział Joseph, wręczając jej teczkę. "Kobieta dała te pieniądze prezesowi, ale on ich nie chce. Chce, żebyś je zwróciła. Pójdę z tobą, żeby zobaczyć, jak sobie poradzisz."

Victoria poczuła ciężar teczki. Jeśli to wszystko była gotówka, było tego więcej niż zarobiłaby w ciągu roku. "Zwrócenie pieniędzy? Żaden problem. Czekaj na dobre wieści," powiedziała Victoria, podążając za Josephem z biura.

Na parkingu Joseph zdał sobie sprawę, że zapomniał kluczyków do samochodu. Victoria zabrzęczała swoimi kluczami, oferując swój samochód.

Joseph spojrzał na samochód z Hello Kitty i poczuł się jeszcze bardziej zadowolony. 'Nie rozumiem, czemu Michael narzeka. Victoria wydaje się kochać ten samochód! Najwyraźniej mamy podobny gust!' pomyślał Joseph, gdy jechali do kompleksu apartamentów.

Kiedy dotarli, Victoria była zaskoczona, widząc, że to jej własny kompleks, tylko inne wejście niż to, którego zwykle używała. Ale wtedy wydarzyło się coś irytującego. Ochroniarz, widząc jej tani samochód, zatrzymał ją przy bramie.

"Proszę pani, ten kompleks nie pozwala na dostawy. Proszę odjechać," powiedział ochroniarz, starając się być uprzejmy, ale brzmiąc bardzo protekcjonalnie.

"Co sprawia, że myślisz, że jestem dostawcą? Mieszkam tutaj!" odparła Victoria, wyraźnie zirytowana. Strażnik przy jej zwykłym wejściu był o wiele milszy.

Za nią rozległ się klakson samochodu, a potem snobistyczny głos kobiety. "Ludzie tutaj nie jeżdżą takim samochodem. Przesuń się, blokujesz mi drogę," powiedziała kobieta w czerwonej sukni i okularach przeciwsłonecznych. Była oszałamiająca, ale jej słowa były raniące. Victoria kipiała ze złości. "Nie ruszę się!" odparła kobiecie w czerwonej sukni. Już dziś dwie kobiety w czerwonych sukienkach ją dręczyły!

W tym momencie ochroniarz podbiegł do Maserati Zoey King, przepraszając, "Pani King, proszę się nie przejmować. Zaraz ją stąd usunę."

Victoria to usłyszała i opuściła szybę, krzycząc do ochroniarza, "Ja też tu mieszkam! Jakim prawem mnie wyrzucasz?"

Strażnik spojrzał na nią z pogardą. "Nigdy nie widziałem mieszkańca jeżdżącego takim tanim samochodem. Jeśli jesteś mieszkańcem, gdzie masz dowód?"

"Czy potrzebuję dowodu, żeby wejść do własnego domu? Czy ty siebie słyszysz? Zapytaj swojego kolegi, zwykle wchodzę przez inne wejście." Victoria była wściekła. To mogło być załatwione jednym telefonem, ale strażnik wydawał się głuchy na rozsądek.

Joseph, widząc, jak strażnik i Zoey dają Victorii w kość, zmarszczył brwi i zapytał, "Chcesz, żebym się tym zajął?"

"Nie trzeba. Patrzą tylko z góry na mój samochód. Poradzę sobie z tym, albo jak mogłabym być asystentką prezesa?" powiedziała Victoria, zamykając szybę i sięgając po telefon.

"Przywieźcie tutaj najdroższe luksusowe samochody, jakie macie. Tak, jak najwięcej. Jestem przy zachodniej bramie Maplewood Estates. Patrzą z góry na mój samochód, więc pokażę im flotę luksusowych aut," powiedziała i rozłączyła się.

Dziesięć minut później podjechała linia luksusowych samochodów. Pod zaskoczonym wzrokiem Josepha, konwój się zatrzymał, a kierowcy, wszyscy w czarnych mundurach, wyglądali bardzo imponująco. "Dzień dobry, pani Gonzalez," przywitali się kierowcy z Victorią.

Widząc oszołomionego strażnika i Zoey, Victoria leniwie wychyliła się przez okno i powiedziała, "Mogę teraz wjechać?"

Strażnik przełknął ślinę, otarł pot z czoła i szybko otworzył bramę. "Przepraszam, pani Gonzalez. Po prostu była pani dyskretna, a ja byłem ignorantem. Proszę wjeżdżać."

Victoria prychnęła i pomachała kierowcom za sobą. "Do widzenia, pani Gonzalez" powiedzieli kierowcy, po czym wsiedli do luksusowych samochodów i odjechali.

Previous ChapterNext Chapter