




ROZDZIAŁ 1 Pierwszy dzień - Miłość Krwawych Uczniów
Joy
Patrzyłam na siebie w lustrze, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Miałam na sobie zwykłą szarą bluzę z kapturem, ulubione dżinsy i białe trampki. Moje długie, jedwabiste kasztanowe włosy swobodnie opadały na ramiona, stanowiąc odpowiednią osłonę, gdybym kiedykolwiek potrzebowała ukryć twarz.
Westchnęłam. Plan był taki, żeby się wtopić w tłum, a nie wyróżniać, ale na twarzy wciąż miałam ślady, których nawet makijaż nie potrafił ukryć.
Minął już ponad rok, ale daleko mi było do tego, by nazwać się w pełni wyleczoną. Na twarzy wciąż były widoczne ślady, chociaż mogę powiedzieć, że nastąpiła wyraźna poprawa.
Przynajmniej nadal miałam swoje akwamarynowe oczy. To była jedyna cecha, którą wciąż mogłam nazwać piękną.
"Kochanie, śniadanie gotowe," powiedziała moja mama, otwierając drzwi do mojego pokoju. Była już ubrana, gotowa do wyjścia do szpitala, w którym pracowała. Miała na sobie różowy uniform i białe trampki, jej długie brązowe włosy były związane w schludny kok, a twarz była bez makijażu.
"Okej, mamo," powiedziałam, rzucając ostatnie spojrzenie w lustro. To był mój pierwszy dzień na uniwersytecie i byłam zdenerwowana. Mało powiedziane. Byłam kompletnie przerażona!
Widząc mój niepokój, mama podeszła do mnie i przytuliła mnie uspokajająco.
"Kochanie, wiem, że jesteś zdenerwowana, ale spójrz, jak wiele się poprawiło. Minął zaledwie rok, a ty znowu wyglądasz jak ty," powiedziała, patrząc mi w oczy. "Ale jeśli nie jesteś gotowa, możemy poprosić dziekana, żeby-"
"Nie, mamo. Teraz albo nigdy. Muszę zostawić liceum za sobą i iść naprzód, inaczej nigdy nie będę w stanie ruszyć dalej," powiedziałam. "Poza tym wyglądam tak okropnie, że żaden chłopak nawet nie spróbuje mnie dotknąć. Pewnie zrobiłoby im się niedobrze na samą myśl." Wyraz twarzy mojej mamy natychmiast zmienił się na smutny.
"Kochanie, tak mi przykro, że musiało ci się to przytrafić, ale spójrz na jasną stronę, dostałaś drugą szansę. Chodź." Objęła mnie ramieniem i poprowadziła do drzwi. "Nie chcesz się spóźnić na pierwszy dzień w szkole."
Wzięłam plecak i poszłam za mamą do kuchni. Ponieważ wciąż miałam problemy z wchodzeniem i schodzeniem po schodach, rodzice przerobili małe biuro na parterze naszego małego domku na moje tymczasowe sypialnie.
"Oto moja studentka. Masz wszystko ze sobą?" zapytał tata, zanim wziął łyk kawy.
"Tak," odpowiedziałam, robiąc sobie miskę płatków. Tata usłyszał nerwowość w moim głosie i położył kochającą rękę na mojej.
"Twoja mama i ja jesteśmy z ciebie naprawdę dumni, Joy. Pokonałaś tak wiele w tak krótkim czasie. Kiedy byłem w twoim wieku, zajęło mi trochę czasu, zanim się pozbierałem po śmierci twoich dziadków." Tata westchnął i odchylił się na krześle. "Chciałbym, żeby było inaczej, ale musimy sobie radzić z kartami, które nam rozdano. Wszyscy razem."
"Wiem, tato. Też chciałabym, żeby było inaczej. Nie martw się o mnie. Poradzę sobie," powiedziałam, zanim zaczęłam jeść płatki.
Spojrzałam na tatę. Miał teraz więcej siwych włosów niż kiedykolwiek wcześniej. Stracił dużo na wadze; jego kiedyś okrągły brzuch był znacznie mniejszy, a twarz i ramiona znacznie szczuplejsze. Stres związany z przeprowadzką z rodzinnego miasta i opieką nad 'brutalnie zgwałconą' córką był widoczny.
"Ponieważ mama ma wczesną zmianę, zawiozę cię do szkoły," powiedział tata, podnosząc klucze z kuchennego blatu, podczas gdy ja myłam pustą miskę po płatkach.
"Pewnie, tato."
Mój niepokój rósł, gdy siedziałam cicho w samochodzie, a tata wiózł mnie do szkoły. Nie byłam z rówieśnikami od tamtej nocy, kiedy zostałam zaatakowana na wiosennym balu w trzeciej klasie liceum w New Salem, Dakota Północna. Moi rodzice i ja przenieśliśmy się do Kalifornii z nadzieją na drugą szansę w życiu.
Byłam uczona w domu w ostatniej klasie liceum, podczas gdy przechodziłam serię operacji, aby przywrócić moją twarz. Czułam się jak ogromny projekt naukowy za każdym razem, gdy szłam pod nóż. Ale po każdej operacji zauważałam ogromną poprawę, co dawało mi nadzieję. Przynajmniej teraz mogłam spojrzeć na siebie w lustrze i nie mieć odruchu wymiotnego na widok swojego odbicia.
Mój tata zaparkował obok mojego budynku i pocałował mnie w policzek. Ostrożnie wysiadłam z jego SUV-a, żeby nie obciążać zbytnio mojej kiedyś złamanej nogi. Chociaż lekarz ogłosił, że noga jest już wyleczona, wciąż trochę bolała, więc chodziłam z lekkim utykiem. Lekarz zapewnił mnie, że to minie i będę chodzić jak dawniej.
"Odbiorę cię z tego samego miejsca, kochanie," zawołał tata przez okno samochodu.
"Pewnie, tato. Do zobaczenia po zajęciach. Kocham cię!" powiedziałam, machając na pożegnanie.
Założyłam kaptur na głowę i twarz, zanim ruszyłam do budynku. Chociaż moja twarz się poprawiała, wciąż byłam niepewna swojego wyglądu. Moje policzki były pokryte bliznami, przebarwieniami i plamami.
Wiem, że ludzie będą mnie pytać, co mi się stało, jeśli zauważą moją twarz. A ponieważ nie chciałam przeżywać tego momentu za każdym razem, gdy ktoś zapyta, postanowiłam ukrywać twarz tak często, jak to możliwe.
Idąc chodnikiem kampusu, zobaczyłam grupę studentów spędzających czas pod dużym drzewem. Było tam trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Jedną z dziewczyn pamiętałam z rozmowy kwalifikacyjnej. Była w samorządzie studenckim, który zajmował się sprawami studentów i pomagał wykładowcom przy rekrutacji. Kiedy przechodziłam obok, dziewczyna obok niej zwróciła uwagę trzech chłopaków i wskazała na mnie.
Wiem, że powinnam była odwrócić wzrok, ale nie mogłam się powstrzymać. Byli najprzystojniejszymi młodymi mężczyznami, jakich kiedykolwiek widziałam. Jeśli uważałam, że Noah był przystojny, ci chłopcy byli wręcz piękni. Nie mogłam znaleźć innego słowa, by ich opisać.
Podczas gdy tamta dziewczyna śmiała się z mojego wyglądu, trzej chłopcy patrzyli na mnie z okropnym wyrazem twarzy. Poczułam się tak zawstydzona, że szybko odwróciłam wzrok.
Masz za swoje, Joy. Nie powinnaś się gapić na ludzi. To niegrzeczne.
Westchnęłam. No cóż, przynajmniej miałam na kampusie coś ładnego do oglądania.
Weszłam do budynku, znalazłam swoją salę i wybrałam krzesło w kącie, gdzie mogłam się ukryć przed resztą. Usiadłam wygodnie i czekałam na przyjście profesora.
Pięć minut przed rozpoczęciem zajęć zaczęli wchodzić kolejni studenci. Nasz profesor również wszedł, z teczką i kawą w ręku. Był wysokim mężczyzną z siwymi włosami i okularami, wyglądającym na dość zmęczonego. Kiedy studiowałam naszego profesora, nie zauważyłam trzech chłopaków za nim. Ich oczy spotkały się z moimi, gdy profesor szybko podszedł do biurka.
O mój Boże! To byli ci trzej przystojni chłopcy z wcześniej! Byli w mojej klasie!
Wszyscy trzej byli tego samego wzrostu, mieli ciemne włosy i muskularną budowę. Szybko założyłam, że są braćmi, ponieważ byli do siebie podobni.
Ale mieli różne kolory oczu. Jeden miał zaskakująco niebieskie oczy, drugi rzadkie miodowe, a ostatni jasnobrązowe, koloru ciemnego karmelu. Ich rodzice muszą być naprawdę atrakcyjni, żeby mieć tak przystojnych synów.
Ten z oczami koloru ciemnego karmelu nagle uśmiechnął się do mnie lekko. Szybko spuściłam głowę, rumieniąc się.
Nie, Joy. Ten uśmiech nie był dla ciebie.
Ukrycie spojrzałam w górę, żeby sprawdzić, czy ten uśmiech był dla mnie, ale ku mojemu rozczarowaniu, już usiedli. Powoli odwróciłam głowę, żeby zlustrować ludzi z tyłu, ale nie mogłam ich znaleźć.
Westchnęłam. No cóż, czas skupić się na wykładzie, a nie na chłopakach. W liceum skupiałam się na chłopakach w trzeciej klasie i zobacz, dokąd mnie to zaprowadziło.
"Sebastian, przestań się na mnie tłoczyć!" Głęboki, męski głos warknął tuż za mną.
Odwróciłam się, żeby zobaczyć, kto to był, i niespodziewanie zobaczyłam ich trzech siedzących za mną!
Szybko odwróciłam się do przodu i wyprostowałam, decydując, że najlepiej będzie patrzeć na profesora przez resztę zajęć.
Ale było tak trudno się skoncentrować, wiedząc, że siedzą za mną.