




ROZDZIAŁ 9 Konfrontacja
Sebastian
Przyjechałem do Domenico z ciężkim sercem. Trójka z nas kłóciła się, podczas gdy Joy była poza miastem. Jutro ma wrócić z Nowego Jorku.
Przez ostatnie dwa tygodnie nas ignorowała. Nie odbierała naszych telefonów, nie odpisywała na wiadomości ani maile, co wyprowadzało Xaviera z równowagi i stawiało Cristosa w trudnej sytuacji.
Wiedziałem, że Xavier zakochał się w Joy od pierwszego spotkania. Jednak to nie powstrzymało mnie ani Cristosa przed zakochaniem się w niej również.
W liceum praktycznie zaliczaliśmy każdą dziewczynę, która okazywała zainteresowanie i była chętna. W przerwach między lekcjami można było nas znaleźć w odosobnionym miejscu na szybki numerek lub minetę. W weekendy ruszaliśmy do klubów, żeby zaliczać starsze dziewczyny. Cudem udało nam się zdać maturę i dostać się na studia przy tym całym seksie.
Studia miały być dla nas festiwalem przygód, ale kiedy poznaliśmy Joy, straciliśmy zainteresowanie innymi dziewczynami.
Pewnej nocy, kiedy byłem w klubie Capo De Luca, pijąc przed powrotem do domu, zauważyłem wysoką dziewczynę w obcisłej czarnej sukience. Miała długie, jedwabiste kasztanowe włosy, które kręciły się na końcach, i tańczyła tak uwodzicielsko z facetem, który nie mógł trzymać rąk przy sobie. Poczułem zazdrość i wściekłość narastającą we mnie.
Szybko opuściłem bar i podszedłem do niej. Odepchnąłem faceta i złapałem dziewczynę za ramię.
"Joy, co ty robisz z tym gnojkiem?!" krzyknąłem, żeby mnie usłyszała.
Wysoka dziewczyna z długimi kasztanowymi włosami odwróciła się do mnie. Byłem zszokowany, widząc, że to nie była Joy. Natychmiast ją puściłem i przeprosiłem jej partnera.
"Przepraszam, myślałem, że jesteś kimś innym," powiedziałem szybko. Capo De Luca podszedł do mnie, myśląc, że ten facet jest naszym wrogiem.
"Domenico, ten dupek ci przeszkadza?"
"Nie. Daj temu człowiekowi drinka w ramach przeprosin," powiedziałem. De Luca pstryknął palcami na kelnera i zaciągnął mnie do baru.
"Co to było, Domenico?" zapytał, gestykulując do barmana o kolejną rundę. Gdy szklanka z absyntem stanęła przede mną, wypiłem ją jednym haustem, zamykając oczy, gdy ognisty płyn palił mi wnętrzności.
"Pomyliłem się. Myślałem, że to była Joy," odpowiedziałem. De Luca zaśmiał się i klepnął mnie po plecach.
"Ta sama Joy Taylor, która do tej pory jest kompletną tajemnicą?! Muszę przyznać, jest piękna. Wszystko dzięki tobie, Xavierowi i Cristosowi. Więc, jesteś w niej zakochany?" zapytał z rozbawieniem De Luca. "A Xavier wie?"
"Nie wiem. Ja-" przerwałem. Nie mogłem dłużej oszukiwać samego siebie. "Chyba tak, De Luca. Chyba jestem w niej zakochany."
"O cholera! Potrzebujemy kolejnej rundy! Miguel, niech leją dalej!" rozkazał barmanowi De Luca. "Słyszałem od Cassandry, że Cristos też może być zakochany w Joy." Cassandra była młodszą siostrą Cristosa. "Według niej, Cristos mówi tylko o Joy." Klasnął w dłonie i zaśmiał się histerycznie. "Jesteście niezłym przypadkiem, wiecie? Przeznaczeni na bossów, dzieląc jedną kobietę. Gdybym był na waszym miejscu, lepiej bym wyłożył wszystkie karty przed waszymi braćmi. W przeciwnym razie, to, co wasi ojcowie tak ciężko budowali, zniknie."
"Wątpię, żeby imperium runęło, bo kochamy tę samą dziewczynę," powiedziałem. De Luca spojrzał na mnie zszokowany.
"Powiedz to Helenie Trojańskiej, kobiecie, której twarz wyprawiła tysiąc statków," powiedział, cytując mitologię. "A co z Joy? Kogo ona kocha?"
Spojrzałem na niego bez wyrazu. Właściwie nie wiedziałem. Traktowała nas wszystkich tak samo. De Luca zobaczył moją minę i podał mi kolejny kieliszek absyntu.
"Jeśli nie potrafisz odpowiedzieć na to pytanie, mój przyjacielu, może ona nie kocha żadnego z was." Ton De Luki się zmienił, zabrzmiał poważnie. "Porozmawiaj z braćmi. Nienawidzę patrzeć, jak się kłócicie, kiedy to może być przegrana sprawa." Uderzył kieliszkiem w mój, zanim go opróżnił.
I oto jesteśmy... kłócimy się. Zadzwoniłem do nich, żeby spotkać się w Domenico's. To było neutralne miejsce, gdzie mogliśmy krzyczeć i kłócić się bez przeszkód.
Moja matka już na mnie czekała w restauracji. Wskazała na salę konferencyjną, której używaliśmy, gdy szefowie mieli tutaj spotkania.
"Napraw to, Sebastian," powiedziała moja matka. "Cokolwiek to jest... napraw to!"
"Naprawię, Mamo," obiecałem jej.
W sali konferencyjnej Xavier i Cristos mierzyli się wzrokiem, jakby wyzywali się nawzajem do podjęcia pierwszego ruchu. Odchrząknąłem i usiadłem z nimi.
Kelner podał nam przystawki i wino. Gdy wyszedł i zamknął za sobą drzwi, konfrontacja się zaczęła.
"Jak mogłeś, Cristos? Dlaczego powiedziałeś Joy o nas, o Krwawych Uczniach? Musi czuć się zdegustowana, wiedząc, że jestem najlepszym zabójcą w organizacji!" Xavier powiedział przez zaciśnięte zęby.
"Nie mogłem już dłużej kłamać, Xavier. Szczerość była jedyną rzeczą, którą mogłem jej dać," argumentował Cristos. "Wiesz, że czuję się bezwartościowy w porównaniu do was obu? Uczyniliście ją piękną znowu. Daliście jej pewność siebie. Daliście jej życie z powrotem. Gdybym tylko wiedział, że tak się poczuję wobec niej, poprosiłbym o podzielenie rachunku!"
"Co masz na myśli, Cristos?! Nie mów mi, że też ją kochasz?" Xavier zapytał, jego niedowierzanie było oczywiste. Wiedziałem, że czuł się zdradzony.
"Kocham ją, Xavier," Cristos w końcu przyznał. Zamilkłem, obserwując ich obu, jak przyznają się do swoich uczuć. "Przysięgam, nie chciałem, żeby to się kiedykolwiek stało, ale stało się. Na początku chciałem jej tylko pomóc, ale teraz czuję, że nie mogę jej stracić."
Chciałem przyznać, że czuję to samo, ale nie chciałem dodawać stresu.
Xavier patrzył na Cristosa, jakby właśnie wyrwał mu serce z piersi i ścisnął je w dłoniach.
"Xavier, wiem, że czujesz się zdradzony, ale posłuchaj mnie," powiedziałem.
"Dlaczego miałbym?! On wbił mi nóż w plecy!" Xavier ryknął.
"Ja ci wbiłem nóż w plecy?!" Cristos krzyknął z powrotem. "Jak możesz tak mówić? Czy ona kiedykolwiek powiedziała ci, że cię kocha?!"
"Nie!" Xavier przyznał. "A co z tobą?! Czy powiedziała ci, że cię kocha?!" Xavier odparł. Zanim Cristos zdążył otworzyć usta, ja się odezwałem.
"Nie, nie powiedziała. Nie powiedziała 'kocham cię' żadnemu z nas. Słyszałem, jak mówi 'kocham cię' do swoich rodziców, ale ani razu nie powiedziała, że kocha nas. Nawet zbiorowo. Nawet jako przyjaciół."
Xavier i Cristos usiedli z powrotem czując się pokonani. Teraz zrozumieli, że nie ma powodu do walki, skoro kobieta, którą wszyscy trzej kochaliśmy, może nie podzielać tych samych uczuć.
"Więc co teraz zrobimy, Sebastian? Nie chcę jej stracić... nawet jako przyjaciółki," Xavier mruknął. Nie był już zły. Teraz martwił się, że wszyscy trzej możemy nie mieć Joy w naszym życiu, kiedy wróci.
"Znam Joy," powiedział Cristos. "Nie jest typem, który odwraca się od ludzi, którzy się o nią troszczą. W głębi duszy wiem, że postrzega nas jako swoich najbliższych przyjaciół."
"Jesteś pewien? Bo te dwa tygodnie wyglądają, jakby się od nas odwróciła. Wszystko dzięki tobie, Cristos," Xavier powiedział szorstko.
"Xavier, uspokój się," powiedziałem. "Dajmy Joy przestrzeń, której potrzebuje. Kiedy będzie gotowa z nami porozmawiać, wiem, że do nas zadzwoni lub wyśle wiadomość."
Nagle wszystkie trzy nasze telefony jednocześnie wydały dźwięk powiadomienia.
Była tylko jedna osoba na świecie, która mogła sprawić, że nasze telefony zabrzmiały w tym samym czasie...