Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5

Wyglądało na to, że Carter mówił prawdę – Klub 54 rzeczywiście oferował pewne usługi wybranym klientom. Nigdy wcześniej się z tym nie spotkał i nie spodziewał się, że zostanie wciągnięty w to na swoją pierwszą noc po powrocie do kraju.

Nie było sensu się nad tym teraz rozwodzić.

Skierował się do swojego prywatnego pokoju, zauważając, że Selena nadal za nim podąża. Odwrócił się do niej. "Carter mówił, że twoje usługi są drogie, ale gwarantują satysfakcję?"

Selena miała do czynienia z wieloma klientami przez lata. Większość bogatych ludzi była hojna, ale zawsze znalazło się kilku trudnych.

Słysząc słowa Raymonda, odpowiedziała instynktownie i oficjalnie: "Panie Montague, drogość to pojęcie względne."

W oczach Raymonda pojawiło się niezadowolenie, a on zadrwił: "Naprawdę? Bo jestem bardzo niezadowolony z twojej usługi."

Podczas seksu reakcje Seleny były bardzo niedoświadczone, i musiał przejąć kontrolę przez cały czas. Skoro to była transakcja biznesowa, czy nie powinna być ważna satysfakcja klienta?

Szczególnie gdy opłata wynosiła miliony. Poza jej ciałem i twarzą, co jeszcze było warte tej ceny?

Ten rodzaj pracy naprawdę był dochodowy.

Z profesjonalnym podejściem "klient ma zawsze rację", Selena odpowiedziała z dobrym humorem: "Panie Montague, może najpierw powie mi pan, jaki styl pan preferuje, a ja dostosuję się do preferencji klienta."

Na chłodnej twarzy Seleny pojawił się uprzejmy i odpowiedni uśmiech. Światło lampy ściennej rzucało miękką poświatę na jej twarz, podkreślając uśmiech, który sprawiał, że wydawała się jeszcze bardziej czarująca.

Wyraz twarzy Raymonda zmienił się, przypominając sobie koniec nocy, kiedy wydawała się niezdolna do wytrzymania, jej usta lekko rozchylone, oczy nieostre, mogąca tylko słabo się go trzymać.

Jej oczy lśniły, o długich, smukłych kącikach, spojrzenie było niezwykle uwodzicielskie.

Selena uniosła twarz, pewna siebie. "Wśród moich klientów jest wielu stałych, którzy są ze mnie bardzo zadowoleni."

Te apartamenty czy wille, które projektowała? Mogłyby się sprzedać za dużo więcej, nawet jako nieruchomości z drugiej ręki. Jak dotąd nikt nigdy nie narzekał.

"Masz innych klientów?" Brwi Raymonda zmarszczyły się, a cień niezadowolenia wkradł się w jego głos. "To nie był twój pierwszy raz?"

"Jak to możliwe? Jestem w tej branży od trzech lat," Selena powiedziała, wyglądając na naprawdę zaskoczoną. Co Carter mu powiedział?

Gdy tylko skończyła mówić, twarz Raymonda stała się zimna.

Nie potrafił tego dokładnie określić, ale było to irytujące, a jego klatka piersiowa była napięta. "Dobrze, przestań mnie śledzić. Transakcja jest zakończona, nie oczekuj niczego więcej."

Selena zatrzymała się, zdezorientowana jego nagłą złością. "To może powinnam poszukać pana Ashforda?"

Jej dezorientacja wydawała się Raymondowi udawaniem ignorancji. Jego oczy zwęziły się, a wyraz twarzy stał się jeszcze bardziej niezadowolony. "On też jest twoim klientem?"

"W pewnym sensie," Selena przytaknęła. Przyszli klienci to też klienci.

Twarz Raymonda pociemniała jeszcze bardziej, po czym odszedł bez wahania.

Selena stała tam, próbując zrozumieć, co mogło urazić Raymonda. Nie rozmawiali dużo, a ona nie popełniła żadnych błędów. Dlaczego więc był niezadowolony?

Prawdopodobnie jeszcze nie znał jej prawdziwej tożsamości.

W tym momencie zadzwonił Matthew: "Dostałaś się do środka?"

Selena odpowiedziała: "Panie Clark, chyba coś zepsułam."

Matthew był zaskoczony. Miał duże zaufanie do Seleny. Miała wyjątkowy talent do projektowania i od kiedy weszła do tej branży, nigdy nie powiedziała, że coś zepsuła.

Matthew powiedział: "Przyjdź najpierw do pokoju 1402."

"Dobrze," Selena rozłączyła się i zapytała kelnera o lokalizację pokoju.

Matthew spojrzał na Cartera, który siedział z założonymi nogami. "Panie Ashford, projektantka zaraz tu będzie."

Carter miał bardzo wyrazisty wygląd, promieniował energią. Uśmiechnął się: "Nie ma pośpiechu, Raymond też zaraz tu będzie. Porozmawiają twarzą w twarz; na pewno wszystko się ułoży."

Z zapewnieniem Cartera, Matthew się rozluźnił i zaczął się uśmiechać: "A tak przy okazji, Raymond i ja byliśmy kolegami z liceum, ale pewnie mnie nie pamięta."

Z takim pochodzeniem i wyglądem, Raymond nigdy nie brakował ludzi, którzy próbowali mu się przypodobać.

Co więcej, chociaż byli w tej samej klasie, Raymond faktycznie spędził w szkole mniej niż pół roku.

Gdy tylko skończył mówić, drzwi do pokoju otworzyły się i Selena weszła do środka.

Dziś nie miała na sobie stroju biznesowego. Jej jasny, swobodny strój wyglądał elegancko, do tego pasująca torebka. Włosy miała luźno związane, co nadawało jej bardzo czysty i świeży wygląd.

Uśmiechnęła się do Cartera: "Dzień dobry."

Oczy Cartera natychmiast rozbłysły. "Nie spodziewałem się, że pani Fair jest nie tylko utalentowana, ale i tak piękna."

Widząc, że przyszła sama, był trochę zdezorientowany. "Nie prosiłem mojego kuzyna Raymonda, żeby cię odebrał? Gdzie on jest?"

Selena zatrzymała się na chwilę. Raymond był jego kuzynem?

Selena była zaskoczona tylko przez sekundę; nie martwiła się zbytnio, że zostanie rozpoznana.

Dlaczego? Cóż, poza odwiedzaniem Williama podczas świąt, Selena prawie nigdy nie pojawiała się w okolicach rodziny Montague. Raymond nigdy nie zwracał na nią uwagi, a reszta rodziny tym bardziej nie interesowała się kimś tak dyskretnym jak ona.

Myśląc o reakcji Raymonda, Selena uśmiechnęła się z nutką żalu: "Może zrobiłam coś, co zdenerwowało pana Montague."

Carter miał słabość do atrakcyjnych ludzi, niezależnie od ich pracy czy pochodzenia. Patrząc na Selenę, jego ton złagodniał, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. "Niemożliwe. Twój projekt jest bardzo artystyczny. Choć Raymond jest w biznesie, nie zaczynał od finansów. Studiował podwójnie, jednym z kierunków była sztuka. Potrafi docenić dobrą pracę. Pewnie jest po prostu w złym humorze z powodu niedawnego rozwodu."

Selena milczała, ale Matthew, stojący obok niej, był zszokowany. "Raymond był żonaty?"

Previous ChapterNext Chapter