Read with BonusRead with Bonus

Piłka

Nadszedł dzień. Bal był tuż przed nimi. Nie było już czasu, by ukrywać się przed rzeczywistością.

Alexia wyobrażała sobie różne scenariusze. Co, jeśli ją zignoruje? Albo wcale jej nie chce? Co, jeśli tamta kobieta będzie obecna?

Cokolwiek się stanie, powiedziała sobie, nie płacz. Skończyła z wylewaniem łez. Była silniejsza niż jakakolwiek inna wilczyca i wiedziała o tym.

Gdy samochód zatrzymał się przed pałacem, przygotowała się na to, co miało nadejść. Biorąc głęboki oddech, zebrała odwagę i wysiadła z samochodu.

Ludzie stojący wokół odwrócili się, by na nią spojrzeć. Alexia miała na sobie głęboko czerwoną suknię, która delikatnie opadała z jej ramion, podkreślając jej sylwetkę, i sięgała do ziemi. Suknia miała rozcięcie sięgające do połowy uda, a na szyi spoczywał naszyjnik z pereł z czarnym kamieniem pośrodku. Jej włosy były upięte w kok, z kręconymi kosmykami opadającymi wokół twarzy.

Wyglądała olśniewająco. Nie sposób było jej nie zauważyć.

Luca podszedł do niej, oferując jej swoje ramię, wyczuwając jej niepokój. Wplatając swoje ramię w jego, ruszyli w stronę drzwi pałacu. Używała brata, by się podeprzeć, gdy wszystkie oczy były na niej skupione. Trzymała głowę wysoko.

Luca miał na sobie czarny smoking, a jego włosy były perfekcyjnie ułożone. Jej ojciec był ubrany podobnie. Matka miała na sobie zieloną suknię, a jej siostra srebrną, którą wybrały razem. Inne alfy cofnęły się o krok, czując aurę emanującą z ich rodziny.

Pałac był piękny. Przy wszystkich włączonych światłach lśnił jak nocne niebo. Alfy i ich rodziny wspinały się po marmurowych schodach i przechodziły przez wielkie drzwi stojące między potężnymi kolumnami. Obcasy stukały o marmur.

Kiedy przekroczyli próg, dotarły do nich dźwięki muzyki. Zapraszały ich do tańca, gdy zespół doskonale wykonywał melodię.

Żyrandole migotały, gdy światło odbijało się od kryształów. Ludzie rozmawiali między sobą w swoich eleganckich strojach. Śmiali się i żartowali ze sobą. Każdy, kto coś znaczył, był tam, wszyscy mając nadzieję, że ich dzieci zyskają przychylność króla w ciągu najbliższych miesięcy treningu.

To była gra. Gra o to, kto zdobędzie najwięcej władzy.

Ci na parkiecie wirujący w takt muzyki. Ich partnerzy prowadzili ich po parkiecie. Alexia przyglądała się wszystkiemu.

Obserwowała, jak ludzie ze sobą współdziałają. Najpotężniejsi ludzie w królestwie w jednym pomieszczeniu. Weszli do sali balowej.

"Chcesz coś do picia?" zapytał ją Luca. "Tak, poproszę" odpowiedziała bez wahania.

Luca zaprowadził ją do baru. "Bourbon bez lodu i kieliszek szampana, proszę" powiedział barmanowi.

Po otrzymaniu drinków, rozejrzeli się po sali. "To będzie długa noc" stwierdził Luca.

"Tak" zgodziła się Alexia.

"Niech gra się zacznie" zadeklarował.

Zauważyli swoich przyjaciół na balkonie na najwyższym piętrze sali balowej.

"Wyglądasz pięknie, a ty Alexio też całkiem dobrze" powiedział Chris dramatycznie, gdy podchodzili.

"Jesteś taki zabawny" odpowiedziała Alexia, przewracając oczami.

Rodzina królewska miała przybyć dopiero godzinę po wszystkich innych.

Grupa obserwowała tańczących poniżej. Alexia wypiła swój kieliszek szampana, a potem kolejny.

Gdy się śmiali, Luca zesztywniał. Jego wzrok skupił się na wilkołaczycy po drugiej stronie sali. Odstawił szklankę i natychmiast do niej podszedł.

"Chyba ktoś znalazł swoją bratnią duszę" powiedział Thomas, obserwując go.

Była urocza. Krótkie brązowe włosy i zielone oczy. Miała na sobie czarną suknię na jedno ramię i stała obok kogoś, kto wyglądał na jej ojca. Luca podszedł do niej, a potem ukłonił się jej ojcu. Dziewczyna uśmiechnęła się do Luki. "Awww" powiedziała Tabatha.

"Powinniśmy ją poznać?" zapytał entuzjastycznie Chris.

"Absolutnie nie, lepiej nie ruszaj się w ich stronę. Nie chcemy przytłoczyć biednej dziewczyny." rozkazała Hazel swojemu partnerowi.

"Haha, tak, nic tak nie mówi 'witamy w rodzinie' jak wielka grupa ludzi otaczająca cię i patrząca na ciebie jak na zwierzę w zoo" wtrąciła Tabatha.

Alexia patrzyła, jak jej rodzina podchodzi do pary. Uściski dłoni i przedstawianie się, uśmiechnęła się, szczęśliwa za swojego brata. Pozna jego wybrankę później.

Tancerze krążyli wokół jak zegar odliczający jej los, Alexia obserwowała.

Luca wrócił po chwili z wybranką u boku. "Ludzie, to jest Abigail." powiedział dumnie.

"Cześć" powiedziała nieśmiało.

"To moja siostra Alexia, to Chris, Hazel, Thomas i Tabatha.

"Cześć, miło was poznać" zaśpiewała grupa.

Stali tam, poznając Abigail, czy też Abi, jak ją nazywano, i dowiedzieli się, że będzie uczestniczyć w Szkoleniu Przywództwa z nimi.

Wielki zegar wybił. Nadszedł czas. Serce Alexii przyspieszyło. Zatłoczona sala balowa ucichła.

Zabrzmiała fanfara i drzwi się otworzyły, ukazując rodzinę królewską. Z gracją podeszli do tronu. Kaspian stanął przed nim. Jego ciemno blond włosy były czyste i ułożone. Frak, który nosił, idealnie pasował, podkreślając jego mięśnie, nie pozostawiając wątpliwości, że jest silny.

Edmund i jego matka stali po obu stronach króla.

Kaspian przemówił. "Witamy gości! Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mogliście się tu zjawić dzisiejszego wieczoru. Wiem, że będziecie tęsknić za swoimi dziećmi, gdy będą tu na Szkoleniu Przywództwa, ale zapewniam was, że będziemy się nimi doskonale opiekować! Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić i czekam na rozmowę z każdym z was. To tyle mojego gadania, a teraz dlaczego by nie zatańczyć?" Tłum zaśmiał się, a muzyka znowu zaczęła grać.

Alexia stała na balkonie, nie mogąc oderwać wzroku od króla. Jego zapach unosił się w jej stronę. Zapach świeżego deszczu. Wciąż patrzyła, jego zapach przykuł ją na miejscu, a wtedy jego oczy spotkały się z jej. Wiedział.

Previous ChapterNext Chapter