Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3: Nie lekceważ mnie

AVA

Obudziłam się wcześnie rano, pełna energii i ciekawości, co przyniesie nowy dzień. Artemis nie mogła się doczekać, żeby pokazać się na treningu. Choć nie mieliśmy się przemieniać, bo niewielu wiedziało, że potrafię, i tak cieszyła się na myśl, że w razie potrzeby pokaże wszystkim, gdzie ich miejsce. To miał być dobry dzień!

Wstałam na tyle wcześnie, że postanowiłam pójść na teren treningowy i pozwolić Artemis się wybiegać. Beta Alexander był już tam, co mnie zaskoczyło, bo była dopiero piąta rano... Spodziewałam się być sama.

"Ava? Co ty tu robisz o tej porze?" zapytał.

"Artemis się niecierpliwi, musi się wybiegać przed szkołą."

Beta Alexander skinął głową. "Chcesz, żebym pobiegł z tobą? Zamierzam też wypuścić Kierana."

"Jasne, Beta," uśmiechnęłam się, po czym zniknęłam w jednym z małych domków, żeby się przemienić.

Wyszłam po kilku minutach, otrząsając futro. Beta Alexander stał nadal na środku placu treningowego, uśmiechając się w naszym kierunku. Skinął głową w stronę Artemis, która odpowiedziała tym samym. Artemis była niezwykle potężnym wilkiem, takim, który wzbudzał respekt i szacunek bez mojego udziału. Nawet Beta to czuł. Uważał, że Alfa i Luna prawdopodobnie też by to poczuli, ale nigdy się przy nich nie przemieniałam, więc nie mogłam być tego pewna.

Beta zniknął w innym domku, po czym wyszedł z niego piękny szary wilk. Zazwyczaj Alfy były największymi wilkami, potem inne potężne wilki. Artemis była wielkości przeciętnej Alfy, więc była o kilka centymetrów wyższa od Kierana, a on wcale nie był małym wilkiem.

Oboje skinęli sobie głowami z szacunkiem, po czym ruszyli sprintem w las. Biegałam przez kilka godzin, ciesząc się wiatrem w futrze.

"Ava, muszę wracać," powiedział Beta Alexander przez łącze stada. "Ty też powinnaś, jest już 7.30."

Cholera, to znaczyło, że muszę się szykować do szkoły.

"Już idę," mruknęłam w odpowiedzi.

Szkoła nie była nawet w połowie tak zabawna jak bieganie po lesie, a ja zaczynałam się trochę denerwować na myśl o pomaganiu Beta Alexanderowi w prowadzeniu treningów stada od teraz.

Chłopcy usiedli z Isabellą i mną podczas lunchu; napięcie między Leo a Izzie zaczynało być nieznośnie gęste, powinni coś z tym zrobić.

"Cieszysz się na trening dziś wieczorem, Ava?" zapytała Isabella.

"Tak," uśmiechnęłam się, przesadnie akcentując "tak".

"Jak to się stało, że dołączasz do nas od dziś, zamiast trenować sama?" zapytał Noah.

"Zaraz się dowiecie."

Noah i Theo spojrzeli na mnie, unosząc brwi.

Gdy dotarliśmy na teren treningowy, Alfa i Beta bliźniacy pytali mnie jeszcze trzy razy, co się dzieje. Po prostu ich ignorowałam, wkrótce mieli się dowiedzieć.

Gdy tylko tam dotarłam, zostawiłam torbę w moim zwykłym domku, po czym wróciłam na środek placu treningowego, gdzie czekał na mnie Beta Alexander.

"Ava! Cieszę się, że przyszłaś," Beta Alexander przytulił mnie.

"Ja też," uśmiechnęłam się szeroko.

"Zaczynamy?" zapytał cicho. Skinęłam głową, uśmiechając się zadziornie, po czym stanęłam obok niego, z rękami za plecami, gdy zwrócił się do wszystkich obecnych. Twarze bliźniaków, Leo i Isabelli były pełne zdumienia; ich oczy były szeroko otwarte, a usta lekko rozchylone, gdy obserwowali moją interakcję z Betą.

"Dobrze, ludzie! Jak zapewne zauważyliście, Ava jest dziś ze mną. Niektórzy z was znają Avę, inni pewnie nie. Od dziś Ava będzie mi pomagać w waszym treningu."

Niektóre wilki w tłumie parsknęły. Artemis warknęła; nie znosiła być niedoceniana. "Nie martw się, Artemis," pocieszałam ją. "Zaraz ich powalimy na ziemię."

"Och, dzieciaki, będziecie tego żałować," Beta Alexander uśmiechnął się złośliwie, obejmując mnie ramieniem. "Kogo chcesz najpierw powalić, Ava?"

"Możemy zacząć od tych, którzy parsknęli, Beta."

Uśmiechnął się szeroko. "No dalej, wy czterej, jeśli myślicie, że dacie radę obalić Avę, proszę bardzo." Cofnął się, dając znak reszcie klasy, by utworzyła wokół mnie i czterech wilków krąg.

Isabella, Leo i bliźniacy znaleźli się z przodu, gdzie mogli dokładnie widzieć, co się dzieje, wszyscy wyglądali na zaniepokojonych.

Cztery wilki zaczęły mnie okrążać, szukając okazji do ataku. Gdy tylko wilk za mną się poruszył, mrugnęłam do Isabelli, po czym schyliłam się pod jego nogą i uderzyłam kolanem w jego brzuch.

Zgiął się w pół, kończąc twarzą w błocie, gdy kopnęłam go w tył nogi, łatwo go powalając.

Tłum zamilkł, oglądając pokaz, a pozostałe trzy wilki znalazły się na ziemi w ciągu kilku minut, jeden z wybitym barkiem. Tłum zaczął mi kibicować, gdy minęło pierwsze zaskoczenie, ale potem znowu zamilkł, gdy Beta Alexander wszedł do improwizowanego ringu i zaczął mnie okrążać.

"Wiedziałem, że powinienem ci to utrudnić, Ava," zaśmiał się, zanim wykonał pierwszy ruch. Uniknęłam jego ramienia, obracając się za nim, aby zadać serię ciosów i kopnięcie w nerki. Wiedziałam, że tam jest słabszy.

Obrócił się w moją stronę, jednym z nóg próbując mnie przewrócić. Pozwoliłam mu na to, ale gdy upadałam, użyłam uchwytu na jego ramionach, by ściągnąć go ze sobą. To trwało jakiś czas, tłum milczał, gdy dotrzymywałam mu kroku, a Beta i ja nawzajem się powalaliśmy, ale żadne z nas nie mogło zdobyć przewagi.

"Myślę, że to dowodzi, co trzeba, prawda, Ava?" zaśmiał się, gdy znowu go powaliłam. Uśmiechnęłam się, podając mu rękę, by pomóc mu wstać. "Jeśli ktokolwiek z was popełni błąd, lekceważąc Avę... cóż." Spojrzał na mnie z dumą na twarzy.

"Nie mam problemu z powaleniem was na ziemię, to chciał powiedzieć Beta Alexander."

Zaśmiał się.

"Dobrze, ludzie, dobierzcie się w pary. Ava, ze mną, nie możemy pozwolić, byś wszystkich jeszcze powaliła."

Beta Alexander i ja demonstrowaliśmy ruchy ofensywne i jak na nie odpowiadać, zamieniając się miejscami, by wataha mogła zobaczyć, jak dostosować obalenie w zależności od wzrostu i masy mięśniowej.

Po demonstracji podzieliliśmy grupę na pół, oboje chodziliśmy, poprawiając postawy, udzielając rad i pomagając ludziom zrozumieć, co robią źle.

"Beta," zawołałam, gdy zaczęłam spędzać więcej czasu pomagając niższym wilkom obalać wyższych. "Może zrobimy drugą demonstrację, żebym mogła opisać, jak bym się broniła przed twoim atakiem?"

Skinął głową, idąc w moją stronę. "W zasadzie, Ava, po prostu chcesz mnie znowu powalić," odpowiedział przez łącze myślowe.

"Winna jak oskarżona."

Zaśmiał się głośno, przyciągając ciekawskie spojrzenia z całego pola.

Pokazałam mu, jak wykonać obalenie wolniej tym razem, aby mogła opowiedzieć o każdym ruchu, który robiłam, by się bronić. Po wyjaśnieniu, zrobiliśmy to ponownie z pełną prędkością, kończąc z Betą Alexandrem na plecach na trawie.

Za mną rozległy się oklaski, bliźniacy Alfa i Leo klaskali głośniej niż reszta. Bliźniacy Beta wyglądali na zszokowanych, jak udało mi się powalić ich ojca, a Isabella urządzała mi pełny pokaz cheerleaderki.

Ukłoniłam się im, śmiejąc się, tylko po to, by Beta Alexander nagle pojawił się za mną. Poczułam ruch powietrza, gdy jego noga próbowała mnie przewrócić, ale zanim mógł to zrobić, przeskoczyłam nad jego nogą, przetoczyłam się na bok i wróciłam na nogi.

"To było niskie zagranie, Beta," drażniłam się.

Uśmiechnął się, zanim poprosił mnie, bym pomogła mu zademonstrować ruch ponownie, ale wolniej. Po wszystkim podniósł mnie z powrotem, a wokół nas znowu rozległy się oklaski.

Previous ChapterNext Chapter