




Rozdział 1: Nowe początki
AVA
Pierwszy poniedziałek czerwca zawsze był ciekawym dniem w szkole. To był pierwszy dzień oficjalnego sezonu letnich treningów. Pogoda była na tyle ciepła, że wszyscy mieli trenować na zewnątrz, a treningi w pomieszczeniach były odkładane na później, chyba że były absolutnie konieczne. Nigdy nie były konieczne.
Stałam przed lustrem w szatni szkolnej, zaciągając moje kręcone brązowe włosy w niedbały kok, żeby nie przeszkadzały mi podczas sesji treningowej z Betą Aleksandrem. Zwykle moje zielone oczy błyszczały z podekscytowania na myśl o treningu z Betą, ale dzisiaj nie bardzo.
Podczas przerwy obiadowej zostałam osaczona w stołówce, a mój obiad wylądował prosto na mojej głowie. Mogłabym łatwo poradzić sobie z osobami odpowiedzialnymi, ale Beta i ja ustaliliśmy, że muszę utrzymać swoje umiejętności w tajemnicy, dopóki nie będę gotowa, by stały się publiczną wiedzą.
Moja wilczyca była wyjątkowa, a kiedy ta wiedza wyjdzie na jaw, nie będzie już odwrotu. Artemis była piękną czarną wilczycą z uderzającymi żółtymi oczami i srebrnym półksiężycem na piersi. To był unikalny kolor; niewiele wilków było prawdziwie czarnych. To, że mogłam ukrywać swój zapach, było jednak zbawieniem; mogłam biegać jako wilk przez lasy, nie martwiąc się o spotkanie z ludźmi, których wolałabym unikać.
Założyłam sportowy stanik i legginsy na swoje krągłości, musząc wykonać tzw. „taniec w ciasnych dżinsach”, żeby wcisnąć legginsy na swoje kształty. Kiedy byłam gotowa, ruszyłam na teren treningowy, gotowa, by rozpocząć sesję treningową.
„Ava, jak tam szkoła?” Beta Aleksander zarzucił ramię na moje ramiona, gdy dotarłam na teren treningowy.
Skrzywiłam się. „Nie najlepiej, Beta.”
„Przykro mi, Ava. Gdybyś mi powiedziała, co się dzieje, mógłbym ci pomóc.”
„W porządku, Beta, dam sobie radę. Już niedługo i myślę, że jestem gotowa, by zacząć im pokazywać, gdzie ich miejsce.”
„Cieszę się, że to mówisz, Ava, bo mam dla ciebie prośbę.”
Spojrzałam mu w oczy, unosząc brew.
„Chcę, żebyś dołączyła do mnie na sesjach treningowych stada. Potrzebuję drugiej pary rąk do prowadzenia sesji, demonstrowania nowych ruchów, dawania informacji zwrotnej, gdzie można się poprawić i tym podobne.”
Moje oczy rozszerzyły się.
„To czas, Ava,” głos Artemis zabrzmiał w mojej głowie. „Damy radę. Jesteś silna, niezależna i waleczna. Czas, żeby stado zobaczyło, co potrafimy.”
Uśmiechnęłam się, zarówno w myślach, jak i na zewnątrz. „Dobrze, Beta. Zróbmy to.”
Jego ramię na moich ramionach zacieśniło się, przyciągając mnie do niego. Naprawdę był dla mnie jak honorowy przybrany ojciec.
„Dziękuję, Ava. Możemy zacząć od środy.”
„Nie mogę się doczekać, Beta!”
Uśmiechnął się. „Dobrze. Teraz idź pobiegać swoje okrążenia.”
Mruczałam pod nosem, rozpoczynając bieg. Uwielbiałam treningi z Betą Aleksandrem i rozumiałam, dlaczego wytrzymałość podczas biegu jest konieczna, ale nienawidziłam krążyć wokół pola treningowego. Po przebiegnięciu dziesięciu kilometrów zatrzymałam się przed nim, pijąc łyk wody. "Nowy rekord osobisty, Ava, świetna robota." Uśmiechnął się. "Sparujemy?"
Zajęliśmy nasze pozycje na dużej macie, którą rozłożyliśmy tylko dla nas dwojga, krążąc wokół siebie, szukając otwarcia. "Zróbmy to, Beta," zaczepiłam, z uśmiechem na twarzy.
On ruszył pierwszy, udając cios w lewą stronę mojej twarzy, ale zamiast tego wykonał kopnięcie okrężne. Uniknęłam obu, przeskakując nad jego nogą i zanurzając się pod jego ramieniem. To było skomplikowane do wykonania, ale ułatwiała mi to moja wzrost.
Zaśmiał się, gdy udało mi się to wykonać. "Cholera, za każdym razem robisz to coraz łatwiej."
Uśmiechnęłam się do niego, zanim zanurkowałam pod jego ramionami, by zadać serię ciosów w jego brzuch, potem obróciłam się wokół niego, celując w nerki, a na koniec uderzyłam łokciem w tył jego szyi.
Zaryczał na ten cios, obracając się z powrotem w moją stronę, ale już zdążyłam się przemieścić za niego. Byłam szybka na nogach; musiałam być. Moje rozmiary oznaczały, że nigdy nie będę w stanie pokonać przeciwnika siłą, więc musiałam być szybsza, bardziej zwinna.
Kopnęłam prosto w tył jego kolana, wybijając mu nogi spod niego, pozwalając mu upaść na ziemię. Owijając ramię wokół jego szyi, próbowałam go unieruchomić, ale wyrzucił mnie do tyłu, obracając się, by usiąść na moim pasie, z moimi rękami unieruchomionymi nad głową.
Pozwoliłam mu myśleć, że mnie unieruchomił na chwilę, wystarczająco długo, by opuścił gardę. Jak tylko to zrobił, podniosłam nogi, owijając je wokół jego pleców i używając uchwytu, by przewrócić go na plecy.
Mecz trwał długo, oboje zdobywaliśmy dobre trafienia i przewracaliśmy się nawzajem na plecy, tylko po to, by się podnieść i oddać cios.
Gdy zakończyliśmy sparing, oboje ociekaliśmy potem, ale śmialiśmy się. "Jezu, Ava, przysięgam, że za każdym razem jesteś coraz szybsza, gdy sparujemy."
Uśmiechnęłam się do niego. "Miałam najlepszego nauczyciela, Beta." Rzuciłam mu butelkę wody, którą przyjął z wdzięcznością.
Przeszliśmy do pływania; kazał mi utrzymywać się na wodzie przez wieczność, trzymając 100-kilogramowy manekin testowy, podczas gdy on próbował mnie rozpraszać. Wszystko, co musiałam zrobić, to utrzymać głowę nad wodą, mając nadzieję, że mój 'Alfa' nie utonie.
"To wystarczy na dziś, Ava," zawołał, jego głos pełen dumy, gdy wyciągnęłam się z basenu. "Jutro zrobimy trening siłowy i techniki obronne."
"Brzmi jak plan, Beta," przybiłam mu piątkę, gdy ruszyliśmy w kierunku głównego budynku.