




Rozdział 7
Na szczęście, Chloe już wcześniej wymyśliła wiarygodną historię.
Przyznając najpierw, że był problem z wózkiem inwalidzkim, zapewniła, że jeśli Harper oskarży ją o sabotaż, Francis uzna Harper za złośliwą i mściwą.
Chloe kipiała wewnętrznie. Kiedyś Francis nigdy nie kwestionowałby jej w sprawie innej kobiety. Teraz wątpił w nią z powodu jakiejś pospolitej kobiety.
To był prosty test, głupota myśleć, że użyłaby tak idiotycznej metody, by wrobić Harper. Gdyby naprawdę chciała kogoś usunąć, nie brudziłaby sobie rąk.
Myśl o tym, że Francis dzielił łóżko z tamtą kobietą przez trzy lata, sprawiła, że paznokcie Chloe wbiły się w dłonie, a jej piękna twarz wykrzywiła się.
„Ośmieliła się położyć z jej mężczyzną? Zobaczy, czy ta kobieta ma więcej żyć do stracenia.”
...
Powietrze było ciężkie od zapachu środka dezynfekującego.
Harper widziała, jak Francis patrzył na nią z ponurym wyrazem twarzy, jego głos był oskarżycielski, "Jesteś w ciąży?"
Jego kolejne słowa były zimne i bezlitosne. "Proponuję, żebyś usunęła ciążę."
"Nie, nie zrobię tego!" Harper krzyknęła głośno. Zerwała się na równe nogi, jej oczy szeroko otwarte, ukazując twarz zroszoną potem na tle sterylnej bieli szpitalnej sali. To był koszmar.
Kiedy napięcie zaczęło ustępować, drzwi nagle się otworzyły i ktoś wszedł do środka.
Wysoki i przystojny, mężczyzna stał z elegancją, a para wąskich okularów w złotej oprawie spoczywała na jego nosie, podkreślając jego uczony wygląd.
Harper nigdy nie przypuszczała, że spotka tutaj Keitha Boltona.
Była oszołomiona, jej głos zanikł, gdy zapytała, "Keith, co tutaj robisz?"
"Spotkałem Molly w garażu. Miała drobną stłuczkę i poprosiła mnie, żebym cię znalazł," wyjaśnił Keith łagodnym tonem.
Ręka Harper instynktownie powędrowała do jej brzucha, jej głównym zmartwieniem w tej chwili było dobro dziecka.
Chciała zapytać, ale czuła się niepewnie, mamrocząc niekompletnie, "Moje..."
"Nie martw się, lekarz wszystko sprawdził. Twoje dziecko jest w porządku," zapewnił ją Keith ciepło.
Harper w końcu odetchnęła z ulgą i pospieszyła z wyrażeniem wdzięczności, "Dziękuję, Keith."
"Nie spodziewałem się, że wyjdziesz za mąż tak młodo," stwierdził, jego spojrzenie na chwilę pociemniało, zanim zapytał, "Chcesz, żebym zadzwonił do twojego męża?"
"Nie, to nie będzie konieczne," odpowiedziała Harper chłodno, kręcąc głową.
"Dlaczego nie?" zapytał Keith, zdezorientowany i nalegający na odpowiedź.
"Ja..." Harper zająknęła się, niepewna, jak odpowiedzieć.
Czy powinna wyjawić, że jej mąż... był w ramionach kogoś innego?
Widząc dyskomfort Harper, Keith nie nalegał, ale zapytał z troską, "Jak się teraz czujesz?"
Zauważył, że Harper wydaje się trochę nieobecna, co było niepokojące.
"W porządku," powiedziała Harper, tłumiąc swoje przygnębienie. Patrząc na Keitha, zapytała, "Mogę cię dodać na Facebooku? Mogę przelać ci opłatę za badanie."
Wyraz twarzy Keitha na chwilę stężał.
Zaniepokojona możliwym nieporozumieniem, Harper szybko dodała, "To znaczy, jeśli to nie problem—"
"Byliśmy znajomymi na Facebooku," przerwał Keith.
"Co?" wykrzyknęła z zaskoczeniem.
Keith wyciągnął telefon, otworzył listę znajomych i podał jej z uśmiechem, "Zablokowałaś mnie."
Harper zaniemówiła.
Patrząc na nazwę 'K B' na jego Facebooku, w końcu przypomniała sobie, że kiedyś życzył jej Szczęśliwego Nowego Roku.
Kiedy zapytała, kim jest, odpowiedział swoim imieniem, Keith Bolton.
Harper była oszołomiona. Wtedy oszustwa internetowe były powszechne, a Keith już wyjechał za granicę. Nie mogła sobie wyobrazić, że ktoś o jego pozycji mógłby się do niej odezwać.
Założyła, że to oszust i zdecydowanie go zablokowała.
Cóż, to było niezręczne.
Jej twarz zarumieniła się z poczucia winy, "Przepraszam, Keith, naprawdę nie wiedziałam, że to ty. Myślałam, że to oszust... Odblokuję cię od razu."
W następnej sekundzie jej telefon nagle się wyłączył.
Teraz było jeszcze bardziej niezręcznie.
"Nie ma sprawy, dodasz mnie z powrotem, gdy wrócisz do domu," Keith wydawał się w dobrym nastroju, z głębokim uśmiechem na ustach, "Powinnaś teraz odpocząć. Molly zaraz tu będzie."
Uśmiech Keitha był ciepły jak wiosenny powiew, natychmiast przenosząc Harper do czasów szkolnych i podnosząc jej na duchu w niespodziewanym przypływie nostalgii.
"Keith!" zawołała, zatrzymując go, gdy miał już wychodzić. Po chwili wahania dodała: "Czy mógłbyś zachować w tajemnicy, że jestem w ciąży?"
Bała się, że Molly dowie się o jej ciąży. Z pewnością Molly natychmiast ruszyłaby na wojnę, by skonfrontować się z Francisem. Harper nie mogła znieść kolejnego upokorzenia. Keith skinął głową, zgadzając się bez zbędnych pytań.
Zamykając za sobą drzwi, rzucił ostatnie spojrzenie na dziewczynę leżącą w łóżku, jego jasne i łagodne oczy przysłoniła nagle nieodgadniona emocja, zanim cicho odszedł.
Na stoliku nocnym leżało świeżo wykonane zdjęcie USG. Niewyraźna czarna kropka na nim wydawała się Harper cudem. W pewnym momencie rozważała zakończenie ciąży, nie wierząc, że może wprowadzić na świat niechciane dziecko.
Jednak w obliczu bólu niemalże utraty dziecka, ogarnął ją strach i niechęć do porzucenia go. Dziecko było niewinne! Chciała je chronić. To maleństwo wykazało się taką siłą. Jak mogłaby odmówić mu prawa do życia?
Harper postanowiła urodzić i wychować dziecko z miłością i troską.
Niedługo potem Molly przyjechała do szpitala. Po badaniu, które potwierdziło, że Harper doznała jedynie powierzchownych ran i jej stan był stabilny, odesłano ją do domu na odpoczynek.
Podczas jazdy, nieświadoma prawdy, Molly narzekała na zawodność mężczyzn, nazywając Francisa draniem za jego nieobecność w trudnych chwilach.
W domu Harper odebrała zamówioną z restauracji zupę z kurczaka. Wchodząc do ciemnego mieszkania, natychmiast poczuła czyjąś obecność — serce ścisnęło się z niepokoju, przypominając sobie plotki o ostatnich włamaniach w okolicy. Gotowa do ucieczki przy najmniejszym sygnale niebezpieczeństwa, ledwie zrobiła krok, gdy zbliżyła się do niej ciemna sylwetka.
Instynkt przejął kontrolę, gdy cisnęła jedzeniem w intruza. W mgnieniu oka jej nadgarstek został schwytany, unieruchomiony lekkim, ale stanowczym uściskiem.
Klik!
Pokój zalało światło, ukazując twarz samego Francisa, którego Molly tak ostro krytykowała — z lodowatym, lecz uwodzicielskim spojrzeniem, zapytał z uśmiechem: "Co, planujesz zamordować swojego drogiego męża?"
Jego próba żartu drażniła już i tak napięte nerwy Harper, ironia nie umknęła jej uwadze. Zwolnił jej nadgarstek, niedbale wrzucając jedzenie do kosza. "Nie musisz zamawiać jedzenia. Zamówiłem nam kolację. Zaraz będzie."
Patrząc na swój posiłek leżący teraz na śmieciach, Harper poczuła falę zmęczenia i głodu, zbyt wyczerpana, by wypowiedzieć choćby słowo. W tej ulotnej chwili poczuła się tak bezużyteczna jak to jedzenie — niepotrzebna Francisowi, śmieć do wyrzucenia.
"Nie, dziękuję, jestem naprawdę zmęczona. Proszę, panie Getty, po prostu idź," powiedziała, jej głos ledwie słyszalny.
Wypowiedziała te zimne słowa, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem, zanim ruszyła w stronę sypialni. Gdy się mijali, jej ramię nagle zostało uchwycone. Delikatne pociągnięcie wystarczyło, by wpadła w jego objęcia.
"Nie chciałem cię odepchnąć. To była nagła sytuacja," powiedział cicho, zniżając głos, patrząc na nią.
Rzęsy Harper zadrżały, jej serce mimowolnie opuściło kilka uderzeń przy tej czułości w jego tonie.
Ale wiedziała, że to tylko iluzja — pułapka. Głos Francisa zawsze był mieszanką chłodu i czułości, zwabiający ją tylko po to, by zaskoczyć ją ostrym zdradzeniem.
Blisko niego, Harper oddychała jego urzekającym zapachem, a potem, znajoma woń, która nie była jej, przeniknęła do jej zmysłów — ta sama, którą poczuła na Chloe wcześniej tego dnia.
Obraz ich dwojga splecionych pojawił się w jej myślach, a fala mdłości uderzyła. Następną sekundę później odepchnęła go i pobiegła do łazienki, by zwymiotować.
Gdy skończyła i poczuła się nieco lepiej, umyła twarz i była gotowa wyjść, gdy zobaczyła Francisa blokującego drzwi łazienki. Chwycił jej rękę, mrużąc oczy z chłodnym tonem: "Co się dzieje? Czy jesteś w ciąży?"
Zapowiedź następnego odcinka: Zgadnij, gdyby Francis wiedział, że Harper jest w ciąży, czy zmusiłby ją do usunięcia dziecka?