Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2

Amelia była oszołomiona po tym, jak Harper ją spoliczkowała. "Ty... odważyłaś się mnie uderzyć!"

Harper powiedziała zimno: "Uczę cię manier."

Była sierotą od młodych lat i nie pozwalała nikomu jej oczerniać.

Jako kuzynka Franciszka, Amelia nigdy wcześniej nie została tak potraktowana.

"Ty suko!" podniosła rękę, by uderzyć Harper.

Ale tym razem Harper była gotowa; chwyciła nadgarstek Amelii, unieruchamiając ją.

Amelia, niższa i drobniejsza od Harper, szamotała się bezskutecznie, wyglądając raczej komicznie, jak ryba wyjęta z wody.

W napadzie wściekłości wykrzyknęła kolejną obelgę: "Kim ty myślisz, że jesteś? Zwykłą dziwką!"

Wokół nich zebrał się tłum, gdy ostre słowa Amelii rozbrzmiewały.

"Dość!"

Francis właśnie wyszedł ze swojego biura i zobaczył zamieszanie.

"Francis?" Amelia była nim zastraszona, znając jego surową reputację. Jej matka również ostrzegała ją, by była ostrożna w jego obecności.

Skargała się Francisowi: "Spójrz, co Harper zrobiła; straciła rozum!"

Światło słoneczne rzucało cień na przystojne rysy Francisa.

Ich oczy się spotkały, a Francis zmarszczył brwi. "Pani Harper, czy zapomniała pani o zasadach firmy?"

Jego obojętność odebrała Harper dech.

Wokół niej panowała namacalna cisza.

Kiedy Harper dołączyła do firmy, Francis jasno dał do zrozumienia: biuro nie jest miejscem na dramaty, a on nie będzie tolerował jej niewłaściwego zachowania.

Ona to rozumiała i szanowała.

Ale w tej chwili chciała go zapytać, czy słyszał te podłe plotki, a może, co gorsza, czy się z nimi po cichu zgadza—

Ścisnęła dłoń, żeby powstrzymać łzy, lekko skłaniając głowę przed Amelią.

"Przepraszam. Jako pracownik firmy nie powinnam cię uderzyć."

Ale Harper kontynuowała: "Ten policzek był ode mnie osobiście. Jako Harper, nie zamierzam przepraszać."

"Ty!" Twarz Amelii wykrzywiła się ze złości.

Zwróciła się do Francisa: "Słyszysz, co ona mówi?"

"Dość," powiedział, jego ton był lodowaty.

Amelia, znana ze swoich złośliwych taktyk, nie sądziła, że Francis stanie po stronie Harper. Nie wyglądał na zbytnio przejętego nią.

Zaciskając zęby ze złości, syknęła: "Następnym razem rozerwę jej twarz na strzępy!"

"Amelio! Jego twarz była ponura. "Powiem to tylko raz. Odpuść sobie i zostaw ją w spokoju."

Harper wróciła do swojego biura i zmieniła ubranie.

Victor czekał na nią przy wyjściu, gdy kończyli pracę.

"Prezes ma pilną sprawę i poprosił mnie, żebym cię odwiózł do domu," zaoferował.

Harper odmówiła.

Wcześniej była ślepa, ale teraz było jasne... kim naprawdę dla niego była? Jak mogła kiedykolwiek myśleć, że Francis towarzyszyłby jej w odwiedzinach u babci?

W szpitalu delikatnie karmiła babcię. Babcia mieszkała na wsi aż do zeszłego miesiąca, kiedy badanie wykazało zapalenie trzustki.

Babcia nie wiedziała o ich małżeństwie. Harper zamierzała dzisiaj przyprowadzić Francisa, by podzielić się z babcią nowiną jako niespodzianką, ale teraz wydawało się to całkowicie niepotrzebne.

Kiedy babcia zasnęła, Harper cicho opuściła pokój szpitalny, stojąc przy wejściu, czekając na transport. W oddali podjechał elegancki czarny luksusowy samochód pod główne wejście szpitala. To był samochód Francisa.

Czy przyjechał do szpitala, by ją znaleźć? W tej chwili wszystkie jej żale i niepokój zniknęły. Jeśli Francis przyjechał po nią, czy to nie znaczy, że wciąż mu na niej zależy...?

Drzwi samochodu się otworzyły, a z długimi krokami wysiadł mężczyzna. Harper, pełna radości, ruszyła w jego stronę. Ale w następnej chwili zamarła w miejscu. Francis przeszedł na stronę pasażera, pochylił się i ostrożnie wyjął dziewczynę. Jego przystojna twarz była wyryta troską i czułością.

Harper czuła, jak jej serce się łamie.

Wysoka sylwetka Francisa zbliżała się z daleka, mijając Harper bez najmniejszego zawahania — nawet jej nie zauważył, a może wybrał, by jej nie widzieć. Ale Harper widziała wyraźnie — dziewczyna w jego ramionach miała tę samą twarz, co w wiadomościach — to była Chloe.

Harper opuściła szpital. Była oszołomiona; całe jej ciało było zdrętwiałe. W taksówce kierowca zapytał, dokąd chce jechać. To było proste pytanie, które wprawiło Harper w osłupienie. Nie chciała wracać do willi; być może już niedługo nie będzie to jej dom.

Powiedziała: "Proszę pana, proszę mnie zawieźć do Clearwater Bay."

Mieszkanie w Clearwater Bay było czymś, co kupiła po ślubie.

Początkowo myślała o sprowadzeniu babci, żeby mogła spędzić tam swoje złote lata, więc wzięła kredyt na przytulne mieszkanie — tylko 70 metrów kwadratowych. Było małe, ale wystarczająco duże dla dwóch osób.

W tamtym czasie Francis tego nie rozumiał. Zaproponował, że kupi jej duży dom, ale ona odmówiła.

Siedziała samotnie w parku przed blokiem. Dopiero późno w nocy Harper w końcu weszła na górę.

Wysiadła z windy, a Francis czekał przy jej drzwiach.

Jego rękawy były niedbale podwinięte, dwa guziki koszuli rozpięte, odsłaniając smukłą szyję i imponująco wyraźny obojczyk — naturalna poza, która sprawiała, że wyglądał przystojnie i pociągająco.

Czyż nie był w szpitalu z Chloe? Dlaczego tu jest...?

"Dlaczego nie odbierałaś telefonu?"

Harper zaczęła szukać telefonu, by zdać sobie sprawę, że był wyciszony. Miała pięć nieodebranych połączeń, wszystkie od Francisa.

To był pierwszy raz od dwóch lat, kiedy Francis tak wiele razy dzwonił, bo nie mógł jej znaleźć. "Mój telefon był wyciszony, nie słyszałam go."

"Szukam cię od dwóch godzin."

"Następnym razem daj znać, dokąd idziesz. Wracajmy do domu," Francis ruszył w stronę windy.

Francis spojrzał wstecz, widząc, że się nie rusza, "Co, chcesz, żebym cię zaniósł?"

Harper wzięła głęboki oddech i powiedziała: "Francis, rozwiedźmy się."

"O czym ty mówisz?"

Światła na korytarzu migały.

Francis powiedział: "Jeśli to chodzi o Amelię—"

"To nie ma z nią nic wspólnego, proszę, po prostu idź."

Było między nimi więcej niż tylko Amelia.

Harper była wyczerpana. Przeszła obok niego, otwierając drzwi, by wejść.

Francis był niezadowolony z odmowy Harper, by go wysłuchać, i mocno chwycił ją za nadgarstek.

"Możemy przestać to, proszę?"

"Masz gorączkę?"

Harper czuła, jak kręci jej się w głowie, gdy opierała się bezwładnie o niego, czuła się niekomfortowo.

Instynktownie odepchnęła się od jego piersi, by się oddalić.

Ale zanim zdążyła się ruszyć, przyciągnął ją z powrotem, "Dlaczego mnie unikasz?"

Harper poczuła się lekka, gdy nagle została podniesiona.

Bez wahania ruszył z nią do windy.

Jej umysł zamglony przez gorączkę, Harper wymruczała cicho: "Co robisz?"

Francis zmarszczył brwi z zaniepokojeniem. "Jedziemy do szpitala."

"Nie!" zaprotestowała.

Harper wciągnęła gwałtownie powietrze, nagle w pełni przytomna z przypływem czujności.

Jeśli pozwoli im podłączyć ją do kroplówki, ryzykowałaby utratę dziecka, które w niej rosło!

Próbowała wyrwać się z uścisku Francisa, ale trzymał ją tak mocno.

"Musisz zobaczyć się z lekarzem," powiedział Francis.

Niósł ją w kierunku windy, a serce Harper biło jak szalone. Chwyciła jego ramię i desperacko wykrzyknęła: "Nie mogę iść do szpitala!"

Previous ChapterNext Chapter