Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Kiedy Duncan wyrwał się z zamyślenia, usłyszał pukanie do drzwi i krzyki swojej siostry, żeby je otworzył, zanim dojdzie do jakiejś katastrofy.

Otworzył drzwi, a jego siostra wpadła do środka, obładowana torbami i pudełkami w każdym możliwym kształcie i rozmiarze.

"Widzę, że byłaś na zakupach, Marnie."

Marnie zaśmiała się. "Jeszcze więcej nadchodzi, wysłałam Marco po resztę."

"Marnie, mówiłem, żebyś kupiła tylko tyle, żeby wystarczyło, aż sam ją zabiorę na zakupy, a wygląda, jakbyś wykupiła cały sklep."

"Oh, przestań dramatyzować i zacznij mi pomagać."

Duncan zaczął rozładowywać Marnie i układać wszystko na środku pokoju, gdy Marco wszedł do pokoju wyglądając jak juczny muł. Poszedł prosto do miejsca, gdzie Duncan położył resztę rzeczy i zrzucił je na stos.

Marco połączył się myślowo z Duncanem. "Jeśli wiesz, co dla ciebie dobre, uciekaj szybko. Mam trzy siostry, pamiętasz? Widziałem to wcześniej, uwierz mi, nie chcesz tu zostać. Zmuszą cię do rzeczy, których żaden mężczyzna nie powinien robić."

Marco obrócił się na pięcie i wybiegł z pokoju.

Duncan spojrzał na Spare, która wyglądała na trochę zdezorientowaną. Podszedł do niej i wziął ją za rękę.

"Spare, to moja młodsza siostra, Marnie. Marnie, to moja partnerka i Luna, Spare."

Marnie zaczęła podskakiwać z podekscytowania. "Słodki Jezu, naprawdę znalazłeś swoją partnerkę."

Duncan pochylił się i pocałował Spare w czubek głowy.

"Ja już się zbieram, mam trochę pracy do zrobienia. Bawcie się dobrze."

Może Marnie pomoże ci wymyślić nowe imię. Mówiłem poważnie, kiedy mówiłem, że nie chcę, żebyś za każdym razem przypominała sobie te bzdury, gdy ktoś wypowie jej imię."

Z bardzo eleganckim ukłonem opuścił pokój.

Marnie usiadła na łóżku, zabierając Spare ze sobą.

"Będziemy naprawdę dobrymi przyjaciółkami, po prostu to wiem. Będziemy rozmawiać w trakcie."

Zaczęła wyciągać rzeczy z toreb, zanim się zorientowała, miała szampon, odżywkę, żel pod prysznic i balsam do ciała. Miała wszystko, czego dziewczyna mogłaby chcieć w dziale toaletowym.

Marnie była wulkanem energii, teraz wyciągała sukienki, dżinsy, T-shirty, dresy, piżamy, koszule nocne, staniki, bieliznę i kilka rzeczy, które były właściwie tylko sznurkami. Co było niepewne, Marnie włożyła do szafy.

"Dobra, teraz cię rozpieszczamy, zrobimy ci metamorfozę i wszystko pomiędzy."

Pobiegła do łazienki i zaczęła nalewać wodę do wanny. Spare poczuła intensywny zapach wszystkich używanych kosmetyków. Marnie wyszła i zobaczyła, że Spare marszczy nos na ten zapach.

"Wiem, przesadziłam i zaczęłam od nowa, to pachniało jak francuski dom publiczny w piątkową noc."

"Dobra, teraz czas na twoją kąpiel w pianie." Spare weszła do łazienki i zaczęła zdejmować ubrania, gdy usłyszała, jak Marnie wstrzymuje oddech. Spare wiedziała, na co patrzyła i odwróciła się, by to ukryć.

Patrzyły na siebie przez chwilę, a potem Marnie rzuciła się na Spare, obejmując ją. Marnie płakała i powtarzała, że jej przykro.

Spare odsunęła się, patrząc na zapłakaną twarz Marnie.

"Nie chcę nigdy więcej słyszeć, że przepraszasz, to, co się stało, nie było twoją winą. Nigdy nie przepraszaj za to, co robią inni."

Marnie przytuliła ją jeszcze raz i pozwoliła Spare wejść do wanny.

"Teraz chcę, żebyś się zrelaksowała i wypróbowała wszystkie zapachy do kąpieli. Przyjdę po ciebie za pół godziny."

Gdy tylko Marnie zamknęła drzwi, połączyła się myślowo z Duncanem.

"Wiedziałeś o tych wszystkich bliznach na jej plecach i nogach?"

"Marnie, o czym ty mówisz?"

"Duncan, ona ma długie blizny na plecach i górnych udach, wygląda też, jakby nie jadła dobrego posiłku od bardzo dawna. Dlaczego jej imię to Spare?"

Marnie czekała na odpowiedź Duncana, zamiast tego drzwi do sypialni otworzyły się i stanął w nich bardzo zły Duncan.

Przeszedł obok Marnie w drodze do łazienki, ale Marnie go zatrzymała i odciągnęła na bok.

"Jeśli wejdziesz tam taki wściekły, gdy ona jest naga w wannie, nigdy nie zyskasz jej zaufania. Wanna to miejsce, gdzie kobieta jest najbardziej bezbronna. Więc uspokój się i wróć do swoich alfa obowiązków."

Duncan patrzył na Marnie jeszcze przez chwilę, aż się uspokoił.

"Dobrze, wyjdę, ale chcę wiedzieć wszystko, co ci powie, rozumiesz?"

Marnie skinęła głową i wypchnęła go na korytarz, zamykając i zamykając drzwi za nim na klucz.


Lily, pełna złości, przemierzała korytarze swojej szkoły średniej, nie mogąc nigdzie znaleźć Zapasowej, a jej przyjaciele również nie mieli pojęcia, gdzie się podziała.

Ta mała suka zapłaci za to, jak śmiała nie pojawić się w szkole, miała przecież dać Lily odpowiedzi na test. Jeśli ich nie dostanie, będzie musiała chodzić na letnie zajęcia, a tego upokorzenia nie zamierzała znieść.

Nie miała wyboru, kazała przyjaciołom powiedzieć nauczycielowi, że jest chora, i poszła do domu. Wybiegła ze szkoły, tupiąc w czterocalowych szpilkach. Dotarła do swojego nowiutkiego BMW i z piskiem opon opuściła parking. Jak pocisk zmierzała prosto do domu.

Lily wpadła do domu z czerwoną twarzą, zatrzymana przez matkę Joanne.

"Co ty robisz w domu? Powinnaś teraz siedzieć po uszy w egzaminach."

"Mamo, ta mała suka się nie pojawiła, żeby dać mi odpowiedzi, musiałam powiedzieć, że jestem chora i wróciłam do domu."

Jej matka syknęła ze złości. Pobiegła na strych, żeby nauczyć Zapasową kolejnej lekcji, lepiej, żeby tam była martwa. To była jedyna wymówka, którą zamierzała zaakceptować, nawet wtedy mogła jeszcze użyć bata na niej.

Kiedy dotarły do drzwi strychu, Joanne użyła klucza i je otworzyła. Powitała ich cisza, po włączeniu światła zobaczyły, że pokój jest pusty. Wyglądało na to, że spakowała swoje rzeczy i uciekła.

Joanne wpadła w furię, przewracając komodę, która roztrzaskała się na podłodze. Jak ta mała suka mogła to zrobić, jak śmiała myśleć, że może odejść.

"Co teraz zrobimy, mamo?"

"Znajdziemy sukę i zbijemy ją z powrotem do posłuszeństwa. Skontaktuję się z twoim ojcem i powiem mu, żeby wracał do domu. Ona wie za dużo, nie możemy pozwolić jej opuścić terenu watahy."

Joanne wypchnęła Lily z domu.

"Idź i zacznij szukać tej małej suki, a kiedy szkoła się skończy, poproś swoich przyjaciół o pomoc. Ja idę prosto do Alfy Michała i poinformuję go, co się dzieje."

Lily odjechała, niepewna, gdzie szukać, bo Zapasowa nie bywała w miejscach, które ona lubiła odwiedzać. Wtedy wpadła na pomysł, co było dla niej rzadkością.

Ta mała suka miała pracę w lokalnym hotelu, teraz tylko musi dowiedzieć się, w którym i zacząć zadawać pytania. Szczerze mówiąc, gdzieś głęboko w sercu miała nadzieję, że Zapasowa uciekła.


Zapasowa była teraz ubrana w wygodne dżinsy i miękką koszulkę. Marnie zajmowała się jej włosami, próbowała makijażu i balsamów, a podczas tego wszystkiego jadły pizzę. Teraz wiedziała, jak to jest być jedną z tych główek Barbie, którymi bawią się małe dziewczynki.

"Marnie, jak powinnam się nazywać? Nie chcę tego imienia, choć to jedyne, które znam."

"Czy jest jakieś inne imię, które zawsze ci się podobało, możesz je wypróbować na jakiś czas i zobaczyć, czy ci odpowiada. Co mówi twoja wilczyca?"

Zapasowa połączyła się mentalnie z Artemis, "Masz jakieś pomysły?"

Artemis milczała przez chwilę, a potem powiedziała, "Adira".

"Artemis mówi, Adira. Podoba mi się."

"Świetnie, nazywam cię Adira Marie MacPatton. Dałam ci swoje drugie imię, jako siostry możemy je teraz dzielić."

Marnie połączyła się mentalnie z Duncanem i powiedziała mu, jakie imię wybrały, aby mógł przygotować wszystkie dokumenty.

Duncan powtórzył imię, on i jego wilk zgodzili się, że to właściwy wybór, piękny wybór. Idealne imię dla jego idealnej partnerki.

Gdy nastał wieczór, Duncan poszedł odprowadzić panie na kolację, to będzie pierwszy raz Adiry jedzącej z tak dużą grupą, więc zamierzał być tak blisko, jak tylko mu pozwoli. Nigdy nie chciał, aby czuła się samotna lub niechciana.

Kiedy zeszła z jego siostrą, nie mógł uwierzyć własnym oczom, czy to możliwe, że jest jeszcze piękniejsza? Coraz trudniej było mu się jej oprzeć. Sięgnął po jej rękę, a ona podała mu ją bez wahania, co go ucieszyło.

Nikt już nigdy jej nie skrzywdzi, jeśli spróbują, Duncan rozerwie ich na strzępy.

Odprowadził ją do ich stołu i zaczął przedstawiać ją swojemu Becie Marco i kilku starszym, którzy z nimi siedzieli. Wszyscy cieszyli się, że Duncan znalazł swoją partnerkę i przyjęli Adirę z otwartymi ramionami.

Obserwował ją, widząc, jak staje się coraz bardziej pewna siebie. Nawet uśmiechała się, gdy kończyli deser.

Previous ChapterNext Chapter