Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2

Rozdział 2

Duncan

"Nie, moja mała Zapasowa. To ci się nie spodoba, ale jesteś moją partnerką, pójdziesz ze mną do mojej watahy."

"Co!! Nie! Proszę, nie mogę! Za trzy miesiące kończę szkołę. Mam odłożone pieniądze, żeby stąd wyjechać i pójść na studia. To jedyna rzecz, której się trzymałam przez te wszystkie lata. Obiecuję, że nikomu nie powiem. Wierz mi, nie mam komu."

Jej błagania łamały mi serce. Nie było mowy, żebym zostawił moją partnerkę w tym piekle.

"Kiedy skończysz zmianę, pójdziemy razem do twojego domu i po cichu zabierzemy twoje rzeczy. Potem pojedziemy do mojej watahy, gdzie wszystko sobie poukładamy. Obiecuję."

Narracja trzecioosobowa

Zapasowa powinna być wściekła za każdym razem, gdy na niego patrzyła i czuła jego pyszny zapach. Po prostu uginały się przed nim kolana. Chciała krzyczeć, ale tylko skinęła głową. Nie powinno być trudno zabrać jej rzeczy, skoro oni wyjdą. Dziś wieczorem wybierali się do miasta na jakieś świętowanie.

Zapasowa skończyła swoją zmianę i wróciła do pokoju Duncana. Niósł plecak, prowadząc ją do swojego samochodu. "Dobra, moja mała wilczyco. Czas zabrać twoje rzeczy, a ja cię stąd zabiorę."

Musiało być prawie zdrowy, bo już nie chodził dziwnie.

Jechali w milczeniu, aż zaparkowali na bocznej ulicy niedaleko jej domu. Spojrzała na niego, wysiadając z samochodu. Uśmiechnął się wilczym uśmiechem, "Mała wilczyco, nie zmuszaj mnie do pościgu. Przynajmniej nie dziś wieczorem." Zobaczył, jak się trzęsie, gdy wracała do domu.

Wiedział, że okłamał ją, mówiąc, że musi z nim iść, bo wiedziała, że tam jest. Po prostu nie mógł jej zostawić, wiedząc, że mieszka w tym domu z tą rodziną.

W końcu znalazł swoją partnerkę. Nie zamierzał jej już nigdy spuścić z oka. Będą musieli coś zrobić z jej imieniem. Odmówił dalszego nazywania jej Zapasową. Jej matka była okrutną suką, nadając jej to imię.


Zapasowa zabrała swoje nieliczne rzeczy i pieniądze, które zaoszczędziła. Ze złością upychała wszystko do starej torby. Złapała Maxa, misia, którego zrobiła z porwanych przez Lilly zabawek podczas jej napadów złości.

Wymknęła się z domu. Podchodząc do samochodu, przeklinała siebie i to całe związanie z partnerem, szarpnęła drzwi, wsiadła i zatrzasnęła je, dokładnie w momencie, gdy jej rodzina podjeżdżała na podjazd. Schowała się nisko, żeby jej nie zobaczyli, choć to niewiele zmieniało. I tak nigdy jej nie widzieli.

To długie 400 mil, gdy w samochodzie jest wściekła wilczyca. Na początku nic nie mówił, ale gdy spojrzał na jej milczącą postać, zauważył łzy spływające po jej twarzy. "Cholera," powiedział jego wilk w myślach. "Musisz z nią porozmawiać, nie możemy pozwolić, by nasza partnerka płakała."

"Posłuchaj, przepraszam za twoje plany. Obiecuję jednak, że ci to wynagrodzę. Twoje życie zmieni się, będąc moją Luną. Moja wataha jest silna, mamy ponad 2000 członków. Wszyscy jesteśmy wojownikami. Będziesz bezpieczna. Upewnię się, że nigdy więcej nie będziesz musiała być w pobliżu tych drani."

"Czy twoja wataha wojowników nie będzie rozczarowana Luną, która nie potrafi walczyć? Nigdy nie pozwolono mi trenować."

Duncan nawet się nad tym nie zastanawiał; dla niego to nie miało znaczenia i nie będzie miało znaczenia dla jego watahy. Bardziej martwiło go, że była tak chuda, że musiała lepiej jeść. Zamierzał zabrać ją prosto do lekarza watahy na badania. Upewnić się, że wszystko z nią w porządku. Potem zjedzą śniadanie i osiedli ją w jego pokoju.

Wiedział, że jest zła, a umieszczenie jej w jego pokoju nie poprawi sytuacji. Nie obchodziło go to; zamierzał umieścić ją tam, gdzie wiedział, że jest bezpieczna. Poza tym, powinna się przyzwyczaić; to będzie też jej pokój.

Zasnęła dwie godziny temu, gdy byli prawie w domu. Dziesięć minut później podjechał do bramy, a strażnicy machali, żeby przejechał. Podjechał do domu watahy i zaparkował samochód. Spojrzał na nią, musiała być wyczerpana, skoro spała tak głęboko.

Postanowił trochę zmienić swoje plany, zabierze ją do łóżka i pozwoli jej spać. Zaniósł ją do domu, a różni członkowie watahy patrzyli z ciekawością.

Gdy już byli w jego pokoju, położył ją na łóżku, zdjął buty i kurtkę, a potem przykrył ją kocami; to było bardzo satysfakcjonujące uczucie widzieć ją w jego łóżku. Postanowił zajrzeć do jej torby, nie było tam zbyt wiele. Dziwnie wyglądający miś, kilka T-shirtów, para dżinsów, kilka par bielizny i stanik.

Na dnie była koperta. Spojrzał do środka. To musiały być oszczędności, które zgromadziła. Przeliczył je. Było tam ponad trzy tysiące dolarów. Podszedł do swojego ukrytego sejfu i schował tam pieniądze dla niej. Zanotował sobie rozmiary jej ubrań i poukładał je starannie w górnej szufladzie swojej komody.

Zostawił ją, żeby spała, i połączył się mentalnie ze swoim beta, Marco, prosząc go o spotkanie w biurze. Marco już tam na niego czekał, z szerokim uśmiechem na twarzy. Duncan się zaśmiał, niewiele się tu dzieje, o czym by nie wiedział lub się nie dowiedział.

"No więc, Duncan, znalazłeś coś ciekawego w stadzie 'Podły Księżyc'?"

"Wiesz, że tak, ty draniu. Znalazłem swoją partnerkę i nie uwierzysz, kim ona jest."

"No, nie trzymaj mnie w napięciu, królowo dramatu, kim ona jest?"

"Jest najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałem. Nazywa się Spare Williams, tak, z Williamsów z Księżycowego Stada. Jest ich drugim dzieckiem, bliźniaczką dwujajową. Wcale nie przypomina tej dziwki Lily. Znalazła mnie nieprzytomnego na podłodze hotelu, jest, a raczej była tam pokojówką."

"Spare? jak zapasowe koło? To nie jest ładne imię. Marco powiedział z obrzydzeniem, jak matka mogła to zrobić swojemu dziecku? Serio, to stado to kupa gówna. Zdobyłeś jakieś dowody, zanim cię odkryli?"

"Znalazłem kilka nazw miejsc do sprawdzenia i nazwiska zaginionych dziewczyn; nie wszystkie z nich to wilkołaki. Wygląda na to, że lubią różnorodność. Porywają dziewczyny z ludzkich miast, ale nie za dużo naraz i nie w tym samym miejscu."

"Może twoja partnerka coś wie?"

"Nie sądzę, żyła w cieniu. Wątpię, by wielu członków stada wiedziało o jej istnieniu. Masz rację, jednak nie zaszkodzi jej zapytać, chociaż jest teraz na mnie wściekła."

"O, naprawdę, i powiedz mi, dlaczego jest na ciebie wściekła? Może użyłeś na niej swojego niezbyt uroczego uroku?"

"Nie, okazuje się, że zrujnowałem jej plany ucieczki ze stada. Oszczędzała każdy grosz, żeby dostać się na studia. Nie wiem, jakie miała życie, ale mogę ci powiedzieć, że nie było zbyt dobre."

"Jest niedożywiona, to jedno. Jest nerwowa jak kot z długim ogonem w fabryce bujanych foteli. Mogę też powiedzieć, że jest bystra i sprytna. Jest też szybka i prawdopodobnie planuje ucieczkę stąd, przynajmniej dopóki nie pokażemy jej, jak naprawdę wygląda stado."

"Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby jej plan ucieczki zadziałał. Nawet jeśli traktowali ją tak, jak to robili, nie sądzę, żeby im się spodobało, że odchodzi. Mogliby pomyśleć, że wie za dużo."

"Musimy działać powoli, Duncan. Będzie przestraszona i nieufna przez jakiś czas, ale zdobędziemy jej zaufanie. Pokażemy jej, że nie musi rezygnować ze swoich marzeń."

Duncan

Marco poszedł sprawdzić patrol graniczny, a ja udałem się do łóżka. Siedziałem w swoim gabinecie, obserwując ogień w kominku, myśląc o mojej cudownej partnerce i o tym, przez co będzie musiała przejść, aby znów stać się normalną.

Wiem, że będę musiał podejść do niej powoli i zdobyć jej zaufanie. Zamierzałem wrócić do jej rodzinnego domu i rozejrzeć się. Będę musiał użyć swojego specjalnego talentu, aby stać się niewidzialnym. Cała ta wataha to gniazdo żmij, które naprawdę trzeba zniszczyć.

Jeśli chodzi o marzenia Spare o studiach, nie miałem problemu z pomocą w ich realizacji. Zamierzam również zmienić jej imię; nie pozwolę, aby to imię przypominało jej o tym, co jej zrobili, przez resztę życia.

Napisałem do Marnie, mojej siostry, prosząc ją, aby załatwiła jej wystarczająco dużo ubrań na kilka tygodni, dopóki nie będą mogli zabrać jej na zakupy.

Marnie była bardzo pogodną i mądrą dziewiętnastoletnią wilczycą, ale miała też złośliwą stronę, jeśli ktoś zadzierał z kimś, na kim jej zależało. Odpisała, że przyjedzie jutro po południu ze wszystkimi rzeczami, które mogą być potrzebne Spare.

Kiedy nadszedł czas na sen, kazałem przynieść dodatkowe łóżko do mojej sypialni. Nie chciałem jej przestraszyć, wskakując do łóżka od razu.

Kiedy wszedłem do pokoju, jej zapach uderzył mnie jak pociąg towarowy. Mój wilk chciał ją teraz zaznaczyć i połączyć się z nią. Uspokoiłem go, przypominając mu, że musimy najpierw zdobyć jej zaufanie. Tam była, smacznie śpiąc w swoim łóżku. Może jeszcze tego nie wiedziała, ale to będzie jedyne łóżko, w którym będzie spać do końca życia.

Ściskała tego dziwnego misia i moją poduszkę. Będę musiał ją zapytać, o co chodzi z tym misiem. Wyglądał, jakby był poskładany z różnych pluszaków.

Była jeszcze piękniejsza, kiedy spała. Boże, jej zapach nabrał cieplejszej, sennej jakości, sprawiając, że ślina napływała mi do ust, a mój członek twardniał z niecierpliwości. Westchnąłem, wiedząc, że nie będzie łatwo działać powoli. Wiedziałem, że czeka mnie kilka zimnych pryszniców, więc poszedłem do łazienki na pierwszy z nich.

Previous ChapterNext Chapter