




Rozdział 3
Alexander nie mógł w to uwierzyć. Szukał wszędzie, gdzie mogła być Elizabeth.
Żadnego śladu. Nawet jej rzeczy zniknęły.
Zszedł na dół i zauważył pustą przestrzeń za sofą.
Potem zobaczył zniszczony obraz w koszu na śmieci. Zabrakło mu tchu.
To były urodziny Elizabeth. Przyszła do jego biura i zapytała: "Alexander, czy spędzisz ze mną moje urodziny? Nawet pół godziny by wystarczyło."
Zrobiło mu się jej żal, więc się zgodził.
Myślał, że będzie chciała drogie prezenty albo idealną kolację. Ale ona po prostu chciała, żeby towarzyszył jej na zakupach i zapytała: "Alexander, mogę trzymać cię za rękę?"
Znalazła sklep z rękodziełem i wybrała obraz do wspólnego malowania.
Myślał, że to dziecinne i tylko patrzył, odbierając kilka telefonów od Esme.
Elizabeth nic nie powiedziała. Kiedy wrócili do domu, była zachwycona i powiesiła obraz w salonie.
Ale od tamtej pory nigdy więcej nie prosiła go o zakupy ani nie świętowała swoich urodzin.
Kiedy Alexander miał już sięgnąć po obraz, zauważył papiery rozwodowe na stole.
Na stronie z podpisami zobaczył ich oboje.
Gardło mu się ścisnęło, oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
Elizabeth naprawdę zgodziła się na rozwód!?
W tym momencie Alexander dostał wiadomość od rodziny: [Alexander, babcia mówi, że ty i Elizabeth musicie być punktualnie na jej siedemdziesiątych urodzinach!].
Alexander poczuł falę frustracji. Te urodziny nie mogły przyjść w gorszym momencie.
W willi rodziny Percy, w samym sercu Lisbunu, Grant uniósł kieliszek przy stole i uśmiechnął się szeroko: "Gratulacje dla Elizabeth za uwolnienie się od męki!"
"Elizabeth, teraz gdy wróciłaś, powinnaś przejąć moją firmę! Chcę na emeryturę!" błagał Declan Percy, prosząc ją, by odziedziczyła miliardową fortunę.
"Nie ma mowy, Elizabeth musi dalej chodzić ze mną do szpitala. Twoje niesamowite umiejętności medyczne nie mogą się zmarnować!" powiedziała stanowczo Celine Percy.
"Albo Elizabeth mogłaby pójść ze mną i nauczyć się projektowania biżuterii!" Rose powiedziała, jej twarz rozjaśniła się uśmiechem.
Elizabeth rozejrzała się po stole, czując ukłucie goryczy.
Zraniła ich głęboko, a oni nigdy o tym nie wspomnieli.
Otoczona ich miłością, Elizabeth prawie się rozpłakała.
Nagle na zewnątrz willi rozległ się ryk motocykla. Elizabeth wiedziała, że jej najlepsza przyjaciółka, Lila Parker, przyjechała, by ją zabrać. "Hej, rodzino, idę się zabawić. Kiedy skończę, przejmę wszystko, krok po kroku!"
Z tymi słowami Elizabeth wybiegła.
Oczywiście, miliardowa fortuna i ratowanie życia były kuszące, ale teraz najważniejsze było dla niej szczęście.
Musiała nadrobić te trzy zmarnowane lata!
W klubie Sk Elizabeth miała na sobie obcisłą czerwoną sukienkę, a światła podkreślały piękny tatuaż motyla na jej plecach.
Niezliczeni mężczyźni nie mogli oderwać od niej wzroku, przełykając ślinę i szeptając: "Pani Percy to prawdziwa piękność!"
"Alexander to szczęściarz, że ma taką wspaniałą żonę!"
Jej wzrok przesunął się po tłumie poniżej sceny, a jej głos był niski: "W taką noc jak ta, nie jest obrzydliwe wspominać o Alexanderze?"
"Zarezerwowałam to miejsce na dzisiaj! Każdy, kto wspomni o Alexanderze, może się wynosić!" Tłum wybuchł okrzykami.
Nikt nie zauważył Alexandra w ciemnym kącie, prawie kruszącego szklankę w dłoni.
"Hahaha, Alexander, wygląda na to, że twoja żona naprawdę się rozkręciła po złożeniu papierów rozwodowych, co?"
"Jak mogłem wcześniej nie zauważyć tego tatuażu? To coś niesamowitego!" Alexander milczał, czując mieszankę irytacji i niedowierzania.
To był tylko jeden z wybryków Elizabeth. W ciągu trzech dni znowu będzie u niego.
Oczy Alexandra zatrzymały się na Elizabeth i w mgnieniu oka stały się lodowate.
Elizabeth przytulała się do jakiegoś faceta, szepcząc mu do ucha.
Przyjmowała drinki od każdego, jakby to było nic wielkiego.
Nagle ktoś z tłumu krzyknął: "Pani Percy i pan York wyglądają razem idealnie!"
"Panie York, mówią, że dobrze razem wyglądamy. Jesteś żonaty?" Elizabeth zakręciła winem, drażniąc się.
Colin York, zaskoczony, odpowiedział: "Jestem wolny. Masz odwagę mnie poślubić?"
"Czemu nie? Ja też jestem wolna," Elizabeth uśmiechnęła się, śmiejąc się.
Alexander próbował zachować spokój, ale nie mógł przestać zerkać na Elizabeth. Z jakiegoś powodu czuł się dzisiaj dziwnie.
"Ty i..." zaczął facet, ale Elizabeth przerwała mu, przykładając palec do ust Colina, "Nie wspominaj o tej osobie. Totalny zabójca nastroju."
Uścisk Alexandra na szklance się zacieśnił, złość w nim narastała. 'Zabójca nastroju? Elizabeth, która zawsze mówiła, że mnie kocha, teraz flirtuje z innymi. Czy to nie ona chciała mnie poślubić?'
Elizabeth rozpięła koszulę Colina, jej głos ociekał figlarnością, "Gotowy na dużą grę?"
"Jaka to gra?" zapytał Colin z entuzjazmem.
"Zarezerwuj pokój," powiedziała Elizabeth, prosto z mostu.
Atmosfera w klubie stała się dzika, wszyscy krzyczeli i świetnie się bawili. Ale Alexander? Jego twarz szybko pociemniała.
Colin zaśmiał się, "Pani Percy, mówię całkiem serio."
"Wyglądam, jakbym żartowała?" Elizabeth odpowiedziała lodowato.
Colin zerwał się z kanapy, wyciągając rękę, "Idziemy?"
Nagle krzyk dziewczyny przeciął hałas, "Alexander?!"
Alexander chwycił Elizabeth za nadgarstek, ciągnąc ją do góry. Rzucił śmiertelne spojrzenie Colinowi, zanim pociągnął Elizabeth w stronę toalety.