




Rozdział 4 - Odrzucony po raz piąty
Lily
Powinnam była złapać go za rękę.
Jak tylko weszłam do pokoju, zdałam sobie sprawę, że trudno będzie udawać, że obecność Chase'a na mnie nie wpływa. Alfa Parker i Alfa Greene weszli do innego pomieszczenia i kazali nam poczekać tutaj, w małym pokoju z jedynie kanapą, bez możliwości odwrócenia się od niego.
Gdy już miałam usiąść na jedynym krześle, Megan usiadła na nim i wystawiła język. Chciałam na nią spojrzeć gniewnie, ale zamiast tego usiadłam w najdalszym kącie dużej kanapy, a Chase usiadł w drugim kącie. Oczywiście to sprawiło, że moja wilczyca była wściekła, ale na szczęście Jeremy i Jesse usiedli pośrodku. Victor, z jakiegoś nieznanego powodu, usiadł na podłodze z założonymi nogami.
Jesse westchnął, "Victor, jest tu dość miejsca, żebyś usiadł." Poklepał miejsce między nami. Victor pokręcił głową, "Czuję się nieswojo w pobliżu Lily. Nadal pachnie błotem."
Wyprostowałam się, "Hej! Zrobiłam, co mogłam za pomocą chusteczek dla dzieci. Gdybyś pozwolił mi wziąć prysznic-"
"Jesteś więźniem, w-"
Jesse rzucił w niego poduszką z kanapy, "Przestań być niegrzeczny." Zwrócił się do mnie, "Nie jesteś więźniem. Po prostu nie mogliśmy ryzykować, że uciekniesz przez okno."
"Tak, moje silne nogi mogłyby znieść taki upadek," podniosłam nogi, by podkreślić sarkazm. Nie wiem, skąd bierze się ta postawa, ale podoba mi się. Czuję się pewna siebie. Jesse się uśmiecha.
"A tak przy okazji, nadal nie wiemy, dlaczego opuściłaś to miejsce? Hej, blondasie, dlaczego odeszła?" Megan mierzy Chase'a wzrokiem. Prawie zapomniałam, że tu jest.
"Ja?" Najpopularniejszy chłopak w szkole wygląda na zdenerwowanego przed dziewczyną, co jest nowością. Moja wilczyca warczy z zazdrości. Wszyscy na mnie patrzą.
Czerwienię się, "To był mój żołądek."
"Mhm," Megan odwraca się z powrotem do Chase'a, "Jako przyjaciel wydajesz się dość zdystansowany, ale jednak się martwiłeś." Mruży oczy podejrzliwie, "Jesteś jej chłopakiem, prawda?"
Cisza.
Zaczynam się pocić. Moja wilczyca krzyczy na mnie, błaga mnie, żebym powiedziała "tak", ale się powstrzymuję. Nie mogę. Moje serce wciąż boli i nie mogę się z tym pogodzić.
"Były chłopak?" Megan siada z figlarnym błyskiem w oczach.
"Chłopak?" Victor kręci głową. "Mówił, że jest jej przyjacielem." Megan kopie go w nogę, ale Victor tylko warczy w odpowiedzi.
Jesse wzdycha, "Przestańcie się wtrącać. To oczywiste, że czują się niekomfortowo." Jesse ma pokerową twarz, ale kącik jego ust unosi się. Przesuwa się bliżej mnie i kładzie rękę na oparciu za mną.
"Jesse." Jeremy wygląda na zszokowanego.
„Czyż nie tak, Lily?” Jesse uśmiecha się i pochyla się bliżej mnie. Zaciskam usta. Robi to celowo, prawda? Nie jestem ekspertem od chłopaków, ale nie jestem też głupia.
Chase pojawia się przed Jessem w sekundę, „Ona jest moja.” Warczy. W brzuchu robi mi się ciepło i przez kilka sekund czuję się szczęśliwa, zanim się zdenerwuję.
„Jesteś głupi?” Wstaję i unoszę głowę, by na niego spojrzeć. Zirytowana, staję na palcach i patrzę na niego groźnie. Wygląda na zaskoczonego.
„Nie jestem twoja.” Patrzę mu prosto w oczy mimo oczywistego bólu w piersi. Ale ten ból jest gorszy. Jest podwójny i wiem, że on czuje się równie zraniony jak ja.
„Słuchaj, przepraszam. Bałem się, co inni mogą pomyśleć. Ale czy możesz mnie winić? Spójrz na siebie.” Ała. Łzy napływają mi do oczu, gdy chwytam się za koszulę tam, gdzie jest moje serce.
„Co?!” Jeremy wstaje, by stanąć przed nami. „Jak możesz to mówić?” Jego głos jest niski, wściekły. Jesse chwyta go za ramię i odciąga od nas.
Chase go ignoruje, „Nie jesteś materiałem na Lunę. Nie chciałem, by inni czuli się niepewnie w przyszłości. Luna nie może być słaba ani-”
„Boże, oni są parą.” Megan szepcze zszokowana i potrząsa Victorem.
Chase bierze głęboki oddech, „Nie chciałem-” Kręci głową i robi krok w moją stronę.
„Chciałeś,” Mój głos drży. Kiedy nasze oczy się spotykają, jego twarz wyraża ból, gdy zauważa moje załzawione oczy i robi krok do przodu, ale ja podnoszę rękę. „Nie prosiłam o to. Myślisz, że chciałam ciebie jako partnera?” Wycieram oczy, a jego oczy się szklą. „Chciałam tylko, żeby ktoś mnie kochał. Ale myliłam się.” Mój głos jest twardy, a łza spływa po jego policzku. Dobrze.
„Przepr-” Sięga do mnie, ale robię krok w tył. Moje buty uderzają o coś i czuję, jak upadam. Zanim zdążę zareagować, plecy uderzają o twardą podłogę i jęczę. Czy życie jest przeciwko mnie? Jeszcze chwilę temu byłam prawie cool.
Słyszę głosy wokół mnie. Ręce chwytają mnie za ramiona, ale nie mogę ich zobaczyć. Mrugam i nagle nad sobą widzę jakieś dziwne kształty głów. Czy głowy powinny być trójkątne? Nie pamiętam.
Powoli siadam. Głowa boli mnie prawie tak samo mocno jak serce. Prawie.
„Wszystko w porządku?” Brzmi jak Jeremy. „Uderzyłaś się mocno o podłogę.”
„Największy klops, jaki kiedykolwiek słyszałem.” Victor się śmieje. Zaczyna robić jakieś dziwne ruchy rękami. „Upadłaś tak woahhhh, a potem uderzyłaś jak - klops.” Victor zaczyna się śmiać jak hiena. Wiem, że to Victor, bo to Victor.
„Victor, jesteś taki niewrażliwy.” Megan kręci głową. Gdy jej twarz staje się wyraźna, obdarzam ją uśmiechem wdzięczności. Szybko jednak znika, gdy zaczyna się śmiać tak samo mocno jak Victor.
„Co się dzieje?” Obaj Alfy wychodzą z pokoju.
Wszyscy odchodzą ode mnie, ale Jeremy i Chase trzymają mnie za ręce. Moja głowa tego nie wytrzymuje. Ramię, na którym spoczywa dłoń Chase'a, pali, a dotyk Jeremy'ego jest delikatny. Powoli wstaję i kręcę głową. Czuję zawroty i dwie ręce mnie stabilizują. Potrafię rozróżnić, która jest czyja, świetnie.
"Czy ona jest w porządku?" Alpha Parker wydaje się zaniepokojony.
"Zemdlała," Jesse drapie się po karku i krótko na mnie spogląda, "To długa historia."
"Zemdlałam?" zaczynam się martwić. Kilka razy mdlałam, gdy dostawałam lanie, ale zawsze martwiłam się, że mój mózg zostanie uszkodzony. "Na jak długo?"
"Na jakieś dwie minuty," Jesse przechyla głowę, "To było dość długo."
"Ginę?" łapię oddech. Ile razy mózg może być uderzany?
"Spokojnie, dziewczyno. To tylko dwie minuty," Megan kręci głową.
"To się zawsze dzieje!"
"Naprawdę?" Chase i Jeremy pytają w zaniepokojonej unisono, a Chase rzuca mu gniewne spojrzenie.
"Chase," surowe spojrzenie Alpha Greene'a pada na rękę Chase'a na moim ramieniu. "Co robisz?" Nie wygląda na zadowolonego.
Chase natychmiast opuszcza rękę. Moje serce boli, a mój wilk wyje z bólu. Chce, bym złapała jego rękę, ale jeszcze bardziej boli, że nie jest pewny siebie przy mnie przed swoim ojcem.
Alpha Parker chrząka, "Prawie czas, byśmy się rozstali, ale cieszyłem się przeglądając kontrakt i finalizując tę przyjaźń."
Alpha Greene prostuje się, "Tak, rzeczywiście. Ale miałem nadzieję, że zjemy kolację po tym, jak porozmawiam z synem i - " rzuca na mnie niechętne spojrzenie, "Lily." Moje usta wysychają. Alfa nie powinien nienawidzić członka stada, ale się o niego troszczyć - o mnie. Czuję lęk, gdy uświadamiam sobie dlaczego. Złamałam zasadę, opuściłam stado bez poinformowania Alfy, że zdecydowałam się odejść. I naruszyłam teren innego stada z zapachem Red Dawn na sobie. Naraziłam ich na niebezpieczeństwo i mogłam wywołać wojnę.
"Tato - "
Alpha Greene przerywa Chase'owi, "Nie zawstydzaj mnie, synu."
Chase nic nie mówi. Zamiast tego robi krok ode mnie.
Podwójny cios.
Chcę rzucić spojrzenie temu człowiekowi, temu człowiekowi, którego kiedyś szanowałam, bo wydawało się, że troszczy się o wszystkich w stadzie. "Alfa," kłaniam się przed nim. Wszyscy wyglądają na zaskoczonych.
"Chciałabym opuścić stado Red Dawn tak szybko, jak to możliwe." Spoglądam na Chase'a z zaciśniętymi ustami, "Za twoim pozwoleniem."
Z kąta oka widzę, że Alpha Parker wygląda na rozdartego, ale ciekawskiego.
Chase kręci głową, jego oczy i twarz pełne są wielu emocji. Tak, pal się, draniu.
Alpha Greene wygląda na zawstydzonego i podejrzliwego, "Potrzebuję wiarygodnego powodu twojej nagłej prośby."
Patrzę na podłogę, "Złamałam zasadę. Opuściłam stado bez pozwolenia." Chcę spojrzeć Alfiemu w oczy i powiedzieć mu, żeby też się spalił.
"Zgadzam się," jego głos jest szorstki, "ale dlaczego miałbym cię nie uwięzić?"
"Jest moim partnerem," to słowo brzmi obrzydliwie w moich ustach. Chase wstrzymuje oddech.
Ryzykuję i patrzę Alfie Greene prosto w oczy. Wygląda na niezadowolonego i zszokowanego. Prawie wściekłego. "Dlaczego nie byłem tego świadomy?" Jego oczy są skierowane na mnie, ale pytanie jest do Chase'a.
"Ja - ja-"
"Dureń." Megan patrzy na Chase'a z nienawiścią, "Odrzuciłeś ją, prawda?" Jesse chwyta ją za ramię i odciąga. Boli słyszeć to od kogoś innego, ale cieszę się, że to powiedziała, bo inaczej bym się rozpłakała.
Odwracam się do Alfy Greene, jego wyraz twarzy wygląda na lekko zadowolony i mam ochotę go spoliczkować. Czy on jest moimi rodzicami? Dlaczego to mi się dzieje? Czy słyszał jakieś plotki na mój temat? Patrząc na swoje buty i ciało, zdaję sobie sprawę, że Chase ma rację. Po prostu nie pasuję na Lunę.
"Rozumiem. W takim razie, wniosek przyjęty." Alfa Greene otrzepuje mankiety swojego garnituru, "Oczywiście, będę potrzebował tego na piśmie."
Prychnę z niedowierzaniem. Jemu też nie zależy. "Tak? A jak to na piśmie?!" Zdejmuję but i podnoszę go nad głowę, ale ręka mnie zatrzymuje. To boli.
Patrzę na Chase'a. Szukam w jego twarzy znaku, że będzie o mnie walczył, ale widzę tylko ból, a przede wszystkim - żal. Żałuje tego - w tej chwili. Żałuje, że mnie odrzucił, ale nie cofnie tego. Jak zwykle.
Wyrywam ramię i rzucam but na bok. Podnoszę rękę, by go spoliczkować, ale moja wilczyca przejmuje kontrolę i mnie powstrzymuje.
Naprawdę? To przyciąganie partnerów to dziwka. Jak może powstrzymywać mnie przed zranieniem go, kiedy on tylko mnie rani? Opuszczam rękę i ocieram się o niego ramieniem, przechodząc obok. Moje ramię pali od kontaktu, błagając o ponowne zetknięcie. Zaciskam zęby, łzy zbierają się w kącikach oczu.
Odwracam się i kłaniam Alfie Parkerowi, "Dziękuję za nic." Jestem zbyt zraniona, by się przejmować. Może mnie zabić za brak szacunku. Nie obchodzi mnie to.
Teraz, gdy jestem oficjalnie wolna, to wcale nie czuję się dobrze. Czuję się gorzej, wiedząc, że nie zrobi nic, by naprawić ból, który mi sprawia. Wiem, że to czuje, jak moje serce jest rozbite i boli w środku. Jak całe moje ciało zaczyna płonąć z żalu i bólu. Najgorsze, co kiedykolwiek czułam, mimo że przeszłam przez lata nadużyć. Przyciąganie - nasze przyciąganie partnerów - walczy, by nasze ciała się zetknęły. Ale słabnie, odkąd alfa oficjalnie zakończył naszą separację. Moje oddzielenie od stada i jego wilka. Od niego.
Jego plecy są odwrócone do mnie, ale jęczy. Upada na podłogę i zwija się w kłębek.
Wychodzę z pokoju. Ze stada. Z dala od prześladowców. I z powrotem do lasu.
Odrzucona partnerka.