




Rozdział 2
"To nie ja!" protestowała Rachel, jej głos drżał od nagromadzonych emocji.
Michael prychnął, patrząc na nią z góry, jakby była niczym. "Jesteś mądra; wiesz, co robić."
I z tymi słowami odwrócił się i wyszedł, pozostawiając ciszę zimniejszą niż zimowe powietrze na zewnątrz.
Rachel wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze, blada i wyczerpana. Czy to naprawdę ona? Kiedyś była taka dumna, ale ten związek zmienił ją w coś pokornego i złamanego. Jakie to żałosne.
Po dłuższej chwili wypuściła powietrze powoli, jej determinacja twardniała. "Czas się poddać," mruknęła do siebie.
Następnego ranka Michael zabrał Mandy do szpitala na kontrolę.
Rachel stanęła przed lustrem, zrzuciła fartuch, który nosiła przez sześć lat, włożyła białą sukienkę i chwyciła walizkę.
James leżał, oglądając telewizję. Spojrzał na nią i powiedział: "Hej! Dokąd idziesz?"
Rachel rzuciła mu zimne spojrzenie, zignorowała go i ruszyła prosto do drzwi.
Kiedy zorientował się, że mówi poważnie, James rzucił się za nią, chwytając jej walizkę. "Jesteś głucha? Nie słyszałaś mnie? Posprzątałaś pokój? Ugotowałaś? Dokąd idziesz tak wcześnie?"
Szesnastoletni bachor nigdy nie okazywał jej szacunku, a jego żądania tylko się nasilały z biegiem lat.
Rachel odrywała jego palce od walizki jeden po drugim. "Słuchaj, od teraz nie jestem twoją służącą," powiedziała, jej głos był stanowczy i nieustępliwy.
James, zaskoczony, zaczął krzyczeć, "Mamo! Mamo, chodź tutaj! Rachel mnie dręczy!"
Emily pojawiła się natychmiast, dzierżąc kij. Widząc konfrontację, jej twarz skrzywiła się z wściekłości. "Ty suko, jak śmiesz dręczyć mojego syna! Zatłukę cię na śmierć!"
Emily już wcześniej ją biła, a Rachel to znosiła ze względu na Michaela. Ale nie tym razem.
Rachel wyrwała kij z rąk Emily i rzuciła go na ziemię, jej głos był lodowaty i opanowany. "Jak śmiesz!" wyzwała ją.
Emily, zszokowana, cofnęła się. Kiedy odzyskała równowagę, wrzasnęła, "Rachel, co ty robisz? Każę mojemu synowi się z tobą rozwieść!"
W przeszłości Rachel unikała konfrontacji z szacunku dla babci Michaela, Catherine, i by uniknąć jego dezaprobaty. Bała się. Ale teraz, nie obchodziło jej to.
"Śmiało," odpowiedziała zimno.
Ignorując krzyki i przekleństwa za sobą, Rachel wyciągnęła walizkę za drzwi. Na zewnątrz czekało czerwone Ferrari, a przystojny facet w środku machnął do niej. "Rachel, wsiadaj."
Bez spojrzenia wstecz, Rachel wsiadła do samochodu i odjechali.