Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 13

Rachel nie mogła uwierzyć w bezczelność Emily. Smithowie mieli uchodzić za wielkich i ważnych, a Michael był niezwykle utalentowany, ale jego matka zachowywała się jak prawdziwa jędza, zupełnie bez klasy.

Rachel miała dość. "Posłuchaj, Emily. Już rzuciłam twojego syna i nie wzięłam ani grosza od waszej rodziny."

"Tak, jasne!" Emily odparła z niedowierzaniem. "Jak taka biedna dziewczyna jak ty może sobie pozwolić na zakupy tutaj? Na pewno za pieniądze mojego syna. Nawet gdybyś błagała na kolanach, nie wybaczyłabym ci!"

Błagać na kolanach? Rachel prawie wybuchnęła śmiechem. Emily zawsze żyła w swoim własnym świecie, zupełnie szalona. Nie warto było się z nią użerać. Rachel odwróciła się, by odejść, ale Emily, nie gotowa odpuścić, rzuciła się na nią, celując w jej włosy.

John był gotowy. Odepchnął Emily, która z hukiem upadła na podłogę. Emily natychmiast zaczęła swoje teatralne przedstawienie. Siedziała tam, płacząc na cały głos, "Czy to jest sprawiedliwość? Taka stara kobieta jak ja, zaatakowana! Nie mogę tego znieść."

Tłum się gęstniał, a wkrótce pojawił się kierownik sklepu, Jack Thompson, przyciągnięty zamieszaniem. Emily, szybko przybierając rolę ofiary, wskazała na Johna. "Ten brut mnie uderzył! Plecy mnie bolą!"

Jako stała klientka, Emily oczekiwała, że Jack stanie po jej stronie. Wyglądał poważnie, oceniając sytuację, ale jego postawa zmieniła się, gdy zobaczył Roberta. "Panie..." zaczął, ale Robert przerwał mu. "Kłamie. Sprawdź kamery, jeśli mi nie wierzysz."

Jack, będąc rozsądnym, zastanowił się przez chwilę, a potem powiedział, "Tak, sprawdzę nagrania od razu."

Rachel rzuciła ciekawskie spojrzenie na Roberta. Jak to możliwe, że rzekomo biedny student wzbudzał tak wielki respekt? Chwilę później Jack wrócił, całkowicie profesjonalny. "Pani Smith, musi pani opuścić sklep. Jeśli będzie pani dalej tak postępować, policja się tym zajmie i zobaczą, że to pani zaczęła. Może pani zostać aresztowana za wywołanie zamieszania."

Twarz Emily opadła. "Jaka policja?"

Jack nie ustępował. "Kamery pokazują, że to pani była agresorem. Jeśli się pani nie uspokoi, policja się tym zajmie."

John, teraz otwarcie kpiąc, zwrócił się do Emily, "Jak można w pani wieku zachowywać się tak bezwstydnie? Utrudniała pani życie Rachel podczas jej małżeństwa, a teraz, nawet po rozwodzie, nadal ją pani nęka? Niech pani nie myśli, że wiek czyni panią nietykalną. Proszę dalej naciskać, a nie zawaham się odpowiedzieć."

Przestraszona groźbą Johna, Emily szybko się ulotniła, a tłum zaczął się rozchodzić.

"Tylko słabiaków dręczy," mruknął John. "Zawsze znajdą swojego przeciwnika."

Telefon Johna zadzwonił, a po odebraniu spojrzał na Rachel.

Spojrzała zdezorientowana. "Czemu na mnie patrzysz? To coś ze mną związane?"

John spoważniał. "Kumpel powiedział, że widział Davida, jak sprawdzał kamery drogowe z wypadku Mandy sprzed sześciu lat!"

Rachel zmieniła nastrój, jej twarz pociemniała. Robert, wyczuwając powagę sytuacji, zapytał, "Jakie nagrania?"

John był wściekły. "Ta podstępna Mandy. Rozpowiada kłamstwa, że Rachel spowodowała jej wypadek z zazdrości. A Michael, mimo swojego rozumu, nie widzi przez jej bzdury?"

Robert zastanowił się przez chwilę. "Nawet jeśli te nagrania wideo są nadal dostępne po tylu latach, co by to dało, gdyby Michael je zdobył?"

John zbladł. "Jeśli Mandy potrafi wymyślać kłamstwa, równie łatwo może sfałszować nagranie, żeby obciążyć Rachel."

Wyraz twarzy Rachel stał się lodowaty, pojawił się cyniczny uśmiech. "Rozwiodłam się z Michaelem, myśląc, że to koniec, ale niektórzy ludzie nie potrafią odpuścić. Jeśli Mandy chce walki, przekona się, że nie jestem osobą, z którą można zadzierać." Oczy zwężone, Rachel planowała swój następny ruch. "Jeśli Mandy mnie zaatakuje," zadeklarowała z żelazną determinacją, "dowie się, że nie poddam się łatwo."

Previous ChapterNext Chapter