




Rozdział 3 Silvervale? Srebrne drewno
Jennifer odwróciła się gwałtownie, spodziewając się zobaczyć Patricka, ale zamiast tego Shirley pędziła w ich stronę.
Shirley rzuciła się w ramiona Jennifer. "Jennifer, ileż to już lat minęło!"
Jennifer uśmiechnęła się szeroko. "Shirley, gdzie się ukrywałaś? Daj mi na ciebie spojrzeć. Jesteś jeszcze piękniejsza!"
"Jennifer, przyniosłam coś małego dla ciebie i Karen." Shirley wyciągnęła elegancką torbę z dwoma pudełkami domowych ciasteczek. "Dopiero zaczęłam nową pracę i jeszcze nie dostałam wypłaty. Te ciasteczka sama upiekłam dziś rano. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko."
Jennifer szybko wzięła torbę i podała ją Karen. "Twój prezent jest naprawdę przemyślany. Karen i ja jesteśmy zachwycone. Pieczenie ciasteczek musiało być sporo pracy. Gdyby tylko Patrick był tak oddany jak ty, byłabym zachwycona. Prawie nie ma go w domu od sześciu miesięcy."
Karen wtrąciła się, "Mamo, co ty mówisz? Shirley wkrótce dołączy do naszej rodziny. Kiedy to się stanie, Patrick będzie cały czas w domu. Nie będziesz mogła się go pozbyć."
Jennifer ujęła dłoń Shirley, promieniejąc.
"Jak tylko ci się podoba." Shirley odwróciła głowę. "O, Emily też tu jest. Jennifer, nie uwierzysz, jak wspaniała jest Emily."
Twarz Jennifer pociemniała na te słowa. Pomyślała, 'Co takiego wspaniałego jest w Emily? Jej talent do uwodzenia czy umiejętności w sypialni?'
"Shirley, niektórzy ludzie po prostu lubią być podli i zrobią wszystko, by dostać to, czego chcą. Nie oceniaj ich zbyt wysoko." Jennifer odwróciła się, wyraźnie coś sugerując.
Shirley spojrzała na nią niewinnymi oczami, trzymając Jennifer za ramię. "Jennifer, co znaczy 'podli'?"
Jennifer odpowiedziała, "Bycie 'podłym' oznacza nieznanie swojego miejsca i marzenie o poślubieniu kogoś bogatego. Shirley, jesteś młoda, więc to normalne, że nie rozumiesz, ale trzymaj się z dala od takich ludzi."
Emily, która to usłyszała, postanowiła odejść z godnością. "Pani, w firmie jest pilna sprawa. Nie będę już przeszkadzać."
Przed odejściem rzuciła okiem na Patricka, który był zajęty rozmową na przyjęciu zaręczynowym, nieświadomy całego zamieszania.
Emily pomyślała, 'Dlaczego oczekiwałam, że mi pomoże? Gdyby to zrobił, tylko by się ośmieszył przed uroczą Shirley.'
Bez zbędnego zwlekania, Emily szybko wyszła. W firmie spotkała ją inna asystentka, Betty Anderson.
"Emily, mamy problem."
Emily zmarszczyła brwi. "Co się dzieje?"
Betty była zaniepokojona. "Harmonogram pana Rivery mówi, że jutro podpisuje kontrakt w Silverwood, ale bilet, który mamy, jest do Silvervale."
"Linia lotnicza powiedziała, że Shirley zarezerwowała bilet. Bilety do Silverwood są wyprzedane. Co robimy, Emily?"
Emily westchnęła. Shirley sprawiała więcej problemów, niż była warta.
Po chwili namysłu powiedziała, "Betty, zadzwoń do kilku biur podróży i sprawdź, czy są jakieś odwołania w ostatniej chwili."
"Kto odwołuje bilety o tej porze? Shirley naprawdę namieszała!" Mimo narzekań, Betty zaczęła dzwonić do swoich kontaktów.
"Emily, załatwione!" Betty odłożyła słuchawkę, uśmiechając się. "Biuro podróży miało grupę VIP lecącą jutro do Silverwood i właśnie mieli dwie rezygnacje. Wszystko jest skoordynowane z linią lotniczą. Powinniśmy mieć bilety jeszcze dziś po południu."
Emily westchnęła z ulgą.
„Mimo wszystko, Shirley musi się z tego nauczyć. Gdyby nie te odwołania, czy musielibyśmy wsadzić pana Riverę do pociągu?” powiedziała Betty, wyraźnie zirytowana.
Z uwagi na to, że Patrick miał słabość do Shirley, prawdopodobnie nie powiedziałby o niej złego słowa, nawet gdyby oznaczało to podróż pociągiem. Emily pokręciła głową, czując się bezradna.
„Ona jest tu nowa. Błędy się zdarzają,” powiedziała Emily.
Betty opuściła biuro, ale później tego popołudnia dział kadr przyniósł Emily formularz rezygnacji Betty do podpisania.
Kolega z działu kadr powiedział: „Shirley cały popołudnie siedziała na telefonie. Betty przypominała jej kilka razy, a potem Shirley pobiegła do biura pana Rivery, żeby się poskarżyć.”
„W porządku, rozumiem. Zostawcie mi formularz na razie.”
Betty była w firmie od 5 czy 6 lat, zawsze sumienna i jedna z najlepszych w swojej pracy. Jej strata byłaby dużym ciosem, zwłaszcza z Shirley w pobliżu.
Emily zdecydowała się pójść do biura Patricka. Zanim weszła, usłyszała, jak Shirley płacze w środku.
„Patrick, to moja wina. Zepsułam wszystko i sprawiłam ci kłopot.”
„W porządku. Już jest załatwione,” odpowiedział Patrick obojętnie.
Shirley płakała i próbowała przytulić się do Patricka.
Emily pokręciła głową. Wyglądało na to, że dla Betty nie ma nadziei.
W końcu Betty była tylko asystentką, a dla Patricka była nieistotna.
„Po co tu przyszłaś?” zapytał Patrick chłodno, gdy zobaczył Emily w drzwiach.
Shirley spojrzała na Emily i udawała zranioną. „Czy Emily przyszła się też na mnie poskarżyć, Patrick?”
„Na co mogłaby się na ciebie poskarżyć?” Patrick dał znak Emily, żeby wyszła.
Emily odeszła, czując się pokonana. Jakie miała prawo, by się odezwać?
Zamiast wrócić do biura, poszła do pokoju socjalnego, nie wiedząc, jak stawić czoła Betty.
„Co chciałaś powiedzieć?” zapytał Patrick chłodno.
Emily odwróciła się do niego. „Czy możesz dać Betty szansę?” zapytała po chwili.
„Nie,” odpowiedział Patrick stanowczo.
„Ale ona jest w moim zespole!” powiedziała Emily przez zaciśnięte zęby. Czuła się winna wobec Betty, która nie zrobiła nic złego, a była traktowana niesprawiedliwie.
„Czy muszę raportować ci moje decyzje? Znaj swoje miejsce,” powiedział Patrick, patrząc na nią.
Emily włożyła lata wysiłku w firmę, nigdy niczego nie żądając od Patricka, zawsze wspierając jego decyzje. Ale teraz, z powodu Shirley, miał zamiar zwolnić członka jej zespołu. Czy kiedykolwiek brał pod uwagę jej uczucia?
Im więcej Emily o tym myślała, tym bardziej się złościła. Odwróciła głowę, odmawiając spojrzenia na niego.
Po tych wszystkich latach, dla firmy i dla Patricka, Emily nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Ale czy on nie miał dla niej odrobiny czułości?
Widząc Emily złą i naburmuszoną, Patrick stał się jeszcze bardziej zirytowany. „Nie wyzywaj mnie.”
Im bardziej próbowała się oddalić, tym bardziej chciał się zbliżyć.
„Musisz tylko zaakceptować moje decyzje.”