




Rozdział 2 Shirley różni się od ciebie
Emily odwróciła się i zobaczyła Shirley machającą różowym pudełkiem w ręce.
„Mam dla ciebie małą niespodziankę,” powiedziała Shirley, otwierając drzwi. „To jeden z tych deserów, które my, młodzi, uwielbiamy.” Naprawdę podkreśliła „młodzi”.
Emily powoli upiła łyk wody. Była w tej branży od ponad dekady, a małe sztuczki Shirley były zbyt oczywiste.
„Dzięki, ale nie przepadam za deserami,” odpowiedziała Emily chłodno.
Shirley wyglądała na zaskoczoną. „Serio? Nie lubisz deserów? Próbowałaś kiedyś makaroników? W Silvercrest chyba takie luksusy nie są popularne.”
Emily nie chciała się w to wdawać, zwłaszcza że Shirley była blisko z Patrickiem. Ale postanowiła trochę się postawić.
„Makaroniki są ze Stellarii. Jeśli cię interesują, powinnaś spróbować Pierre Marcolini,” powiedziała Emily, nadal chłodno.
Shirley wyglądała na zaskoczoną, że Emily zna się na rzeczy, i wydawała się trochę zawstydzona.
Widząc, że Shirley zamilkła, Emily spokojnie dodała: „Może skup się na pracy zamiast tego.”
Podała Shirley wydrukowaną listę zadań na ten miesiąc dla oddziałów. „Status tych zadań jest w wspólnej skrzynce pocztowej firmy. Podsumuj je.”
To było proste zadanie, tylko wypełnienie formularza. Powinno pójść gładko.
Shirley przeglądała papiery, wyglądając na zagubioną. „Emily, co mam zrobić dalej?”
Emily westchnęła i wyjaśniła to ponownie. Widząc, że Shirley nadal jest zdezorientowana, poddała się. „Zapomnij o tym. Oto harmonogram pana Rivery na przyszły tydzień. Skontaktuj się z linią lotniczą i hotelem.”
To było zadanie, które nie powinno sprawić trudności. Jeśli Shirley nie da rady, nie ma nadziei.
Co powinno zająć godzinę, przeciągnęło się do popołudnia, a Shirley nadal nie skończyła.
Emily poszła sprawdzić, co u niej, tylko po to, by znaleźć Patricka w holu biura w eleganckim garniturze.
„Patrick, jesteś taki efektywny. Rozwiązałeś to w mgnieniu oka,” zachwycała się Shirley.
Emily nie mogła powstrzymać uśmiechu. Jeśli sam dyrektor generalny zajmował się planami podróży, asystenci mieli łatwo. Znając Patricka, Emily pomyślała, że Shirley może czekać niemiła niespodzianka.
Przed Emily trzy lub cztery sekretarki zostały zwolnione przez Patricka. Pracowała od stanowiska asystentki administracyjnej do asystentki dyrektora generalnego. Tylko ona wiedziała, jak ciężko było.
Patrick uśmiechnął się lekko. „Jesteś nowa, to normalne, że jesteś zdezorientowana. Jeśli potrzebujesz pomocy, po prostu zapytaj Emily.”
Emily była niemal zszokowana. Patrick wyrozumiały? Kiedyś dostała reprymendę za wybranie złego numeru. Teraz nikt nie śmiał kwestionować jej profesjonalizmu.
Shirley wtrąciła: „Próbowałam pytać, ale Emily zawsze mnie ignoruje. Nawet przyniosłam jej moje ulubione makaroniki, a ona mnie wyśmiała, że nie stać mnie na luksusowe marki.”
Emily nie spodziewała się, że Shirley przekręci historię. Uznała to za zabawne i irytujące, i straciła zainteresowanie rozmową. W swoim biurze otworzyła listy zadań z różnych oddziałów, gotowa do pracy, gdy zobaczyła wysoką, znajomą sylwetkę.
„Dlaczego nie pomagasz Shirley?”
Zaskoczona, Emily spojrzała w górę i zobaczyła poważną twarz Patricka. Czyż nie był przed chwilą w holu? Jak dotarł tutaj tak szybko?
Emily szybko wstała, starając się utrzymać głos w równowadze. „Traktuję wszystkich tak samo.”
Patrick patrzył na Emily, jak zawsze spokojny i formalny, ale jego zmarszczone brwi i lekkie stukanie palcem o stół mówiły jej, że jest zły. Emily znała Patricka na tyle dobrze, by odczytać te sygnały.
„Świetnie, jak w Rzymie,” pomyślała.
„Postaram się nauczyć ją właściwie,” próbowała wyjaśnić Emily.
Patrick nie powiedział ani słowa, tylko patrzył na nią tymi przenikliwymi oczami, jakby mógł ją przejrzeć na wylot.
"Emilio, myślisz, że tylko odgrywam swoją rolę?" Jego głos był głęboki i potężny, każde słowo uderzało ją niczym młot.
Emily spojrzała w jego zimne oczy, a jej serce się ścisnęło. Wiedziała, że jej odpowiedź go zdenerwowała, ale starała się zachować spokój. "Panie Rivera, opiekowałam się nią, jak pan prosił, ale..."
"Ale co?" Patrick przerwał jej, jego ton nie pozostawiał miejsca na dyskusję. "Ale nie podoba ci się, jak to wszystko zorganizowałem!"
Emily spuściła wzrok, nie spodziewała się, że będzie tak bezpośredni. Unikała jego spojrzenia, czując mieszankę emocji.
Jakie miała prawo być niezadowolona? W jakiej roli—jako sekretarka? Kochanka?
Milczała, mocno ściskając swoje ubranie.
Patrick powoli zbliżył się do niej, jego obecność była przytłaczająca.
Nieświadomie Emily cofnęła się. Gdy dzieliła ich tylko odległość pięści, Patrick pochylił się i powiedział niskim głosem, "Shirley nie jest taka jak ty."
Serce Emily zamarło, walcząc, by opanować emocje.
"Wiem," wymusiła uśmiech.
Bez słowa więcej Patrick odwrócił się, by odejść. Nagle, przypominając sobie coś, zatrzymał się i powiedział stanowczym tonem, "Dziś wieczorem jest przyjęcie zaręczynowe mojej siostry. Wybierz prezent i przynieś go."
"To chyba nieodpowiednie." Myśl o przyjęciu zaręczynowym, z pewnością w obecności matki Patricka, Jennifer Johnson, sprawiała, że Emily była zdenerwowana.
"Emily, pamiętaj o swojej roli!" Patrick podkreślił jej rolę jako sekretarki, jasno dając do zrozumienia, że musi iść na przyjęcie zaręczynowe, bez żadnych pytań.
Emily wybrała limitowaną edycję torebki Cartier Marcello jako prezent. Była zarezerwowana przez lokalnego potentata jeszcze przed Bożym Narodzeniem, ale z powodu konfliktu biznesowego z jedną z filii Grupy Gray, finansowanie nie doszło do skutku, i torebka musiała zostać odsprzedana.
Kiedy Emily dotarła na przyjęcie zaręczynowe z prezentem, miejsce już tętniło życiem. W centrum uwagi była kobieta w średnim wieku w pięknej jedwabnej sukni, lekko pulchna, nosząca cenny naszyjnik z czarnych pereł, z zarumienioną twarzą. To mogła być tylko matka Patricka, Jennifer Johnson.
Emily miała nadzieję, że Jennifer jej nie zauważy, by mogła zostawić prezent i odejść. Za każdym razem, gdy się spotykały, Jennifer szydziła i kpiła z niej.
Emily nerwowo przeszukiwała wzrokiem salę w poszukiwaniu Karen, ale gdy odwróciła głowę, napotkała wzrok Jennifer.
Jennifer spojrzała na nią z pogardą i zwróciła się do ludzi wokół. "Niektórzy ludzie mają wartość tylko dlatego, że znają swoje miejsce. W dzisiejszych czasach niektóre kobiety myślą, że mogą wspinać się po drabinie społecznej tylko dzięki wyglądowi, nie zastanawiając się, czy mają kwalifikacje."
Ktoś dodał, "Dziewczyny dzisiaj nie mają szacunku do siebie. Jak diament nieoszlifowany może stać się lśniącą gwiazdą? Jest coraz mniej dziewczyn tak godnych i eleganckich jak Karen."
Emily słuchała bez zainteresowania, ale wiedziała, że nie uniknie tej rundy drwin. Zmusiła się, by podejść spokojnie.
"Pani Jennifer Johnson, dzień dobry. To prezent gratulacyjny dla pani Karen Rivera od pana Patricka Rivera. Czy pani Karen Rivera jest teraz tutaj?"
Zanim Emily zdążyła skończyć, Karen Rivera podeszła z tłumu. "No proszę, kogo my tu mamy. Asystentka Patricka. Skoro już tu jesteś, rozejrzyj się. Nie denerwuj się; pewnie nie będziesz miała wielu okazji, by odwiedzić takie ekskluzywne hotele w swoim życiu!"
Emily nie sprzeciwiła się, tylko spokojnie wręczyła limitowaną edycję torebki.
"Mamo, to ta, o której ci mówiłam ostatnim razem, torebka, którą zawsze chciałam, ale nigdy nie udało mi się jej zdobyć!"
Biorąc torebkę, atmosfera nieco się rozluźniła. Gdy Emily miała już odejść, znajomy głos zawołał. "Karen, jesteśmy tutaj!"