Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4 Pewnie, Kobiety nie mogą być rozpieszczone

Ostatniej nocy Leopold kompletnie się upił, a w środku nocy Oliver nieustannie dzwonił, żeby kontynuować imprezę.

Kiedy Leopold wrócił do willi, słońce już zaczynało wschodzić.

Padł na łóżko, śmiertelnie zmęczony, ale mimo to zmusił się, by wziąć prysznic.

Półprzytomnie pomyślał: „Camilla lepiej niech mnie za to nie opieprza.”

Kiedy znów się obudził, to ból wyrwał go ze snu.

Trzymając się za brzuch, zsunął się z łóżka.

„Och, mój brzuch! Camilla!”

Przerwał w połowie zdania.

Leopold zmarszczył brwi, myśląc, że jest naprawdę nieznośna, jeszcze bardziej niż ostatnim razem.

„Dobrze, zobaczymy, jak długo to wytrzyma. Ale gdzie jest to cholerne lekarstwo?”

Przeszukał salon, sprawdzając każdą szafkę, ale zapasowej apteczki nigdzie nie było.

Zadzwonił do Miry.

„Chodzi ci o leki na żołądek? Są w apteczce.”

Głowa Leopolda pulsowała, wziął głęboki oddech, „Gdzie jest apteczka?”

„W szufladzie szafy w sypialni. Pani Learmond powiedziała, że zawsze masz problemy z żołądkiem po piciu, więc włożyła leki do sypialni, żeby były pod ręką..."

„Halo? Halo? Czemu się rozłączyłaś?”

Leopold poszedł do szafy i rzeczywiście znalazł apteczkę w szufladzie.

Była wypełniona jego zwykłymi lekami na żołądek, całe pięć pudełek.

Po zażyciu kilku tabletek ból ustąpił, a on zaczął się odprężać.

Zamykając szufladę, coś przykuło jego uwagę.

Biżuteria, luksusowe torby, wszystko było na miejscu, ale wszystkie dokumenty Camilli, w tym paszport, dyplom i świadectwo, zniknęły.

Spojrzał na kąt, gdzie były poukładane walizki. Jednej brakowało.

Leopold stał tam, kipiąc ze złości.

„Świetnie! Po prostu świetnie!”

Pokiwał głową, myśląc: „Rozpieszczaj kobietę, a będzie tylko gorzej.”

W tym momencie usłyszał, jak drzwi na dole się otwierają, i zbiegł na dół.

„Dlaczego to ty?”

Clara zdejmowała buty, wyglądając na trochę zaskoczoną, „A kto inny miałby być?”

Leopold opadł na kanapę, niezainteresowany, „Co tu robisz? Coś się stało?”

„Mira powiedziała, że masz problemy z żołądkiem? Jestem tu na polecenie mamy, żeby się tobą zająć, kochany.”

Clara ruszyła do kuchni, „Jeszcze nie jadłam lunchu, więc pomyślałam, że wpadnę na posiłek.”

Jednym z powodów, dla których lubiła Camillę, było to, że jej gotowanie było na najwyższym poziomie.

Ale pół minuty później...

„Leopold! Gdzie jest jedzenie? Gdzie jest Camilla? Nie ma jej dziś w domu? To dziwne.”

Zwykle o tej porze Camilla już przygotowywała posiłek, czekając, aż Leopold zejdzie na dół, a jeśli Clara była w pobliżu, ona też dostawała coś do jedzenia.

Camilla, Camilla, zawsze Camilla!

Leopold potarł skronie, nie mając ochoty zajmować się Clarą.

Clara wyszła z kuchni z przygnębioną miną, „Camilla nie czuje się dobrze? Widziałam ją wczoraj w szpitalu, i nie wyglądała najlepiej.”

„Widziałeś ją w szpitalu?” Leopold usiadł prosto, nagle czujny.

„Tak, poszłam wczoraj do Szpitala Spokojnego odwiedzić profesora Garcię i spotkałam Camillę przy wejściu do budynku dla pacjentów. A profesor Garcia zgodził się dać mi miejsce na bezpośrednie przyjęcie na doktorat!”

Leopold zmarszczył brwi, „Dlaczego Camilla była w szpitalu?”

„Pytasz mnie? Jeśli ty nie wiesz, to jak ja mam wiedzieć?”

Leopold milczał.

„Może nie była chora? Może kogoś odwiedzała? Ale nie słyszałam, żeby Camilla miała jakichś przyjaciół, jej życie kręci się głównie wokół ciebie.”

„Skończyłaś już?”

„To się pospiesz i zmykaj, jestem jeszcze na wpół przytomny.” Leopold wstał.

"Naprawdę chcesz mnie wyrzucić, co? Dobra, wychodzę." Clara fuknęła, zakładając buty. "A tak przy okazji, mam dla ciebie zadanie."

Leopold nie przejął się i poszedł prosto na górę.

"Jutro o 14:00, Urban Harvest Diner. Mama umówiła cię na randkę w ciemno, nie spóźnij się!"

"Jesteś taka irytująca."

Clara wystawiła język w jego stronę i wyszła.

Była przyzwyczajona do tych aranżacji; bycie z Camillą nie powstrzymywało go przed szukaniem odpowiedniej partii do małżeńskiego sojuszu.

Przez lata Leopold uczestniczył w niezliczonych randkach w ciemno.

Większość z nich miała na celu zadowolenie Elodie.

Po odprawieniu Clary, Leopold poszedł do swojego gabinetu, by zająć się sprawami firmy.

Kiedyś, by uwolnić się spod kontroli rodziny, założył własny biznes.

Pierwsze trzy lata były brutalne, a on odrzucał wszelką pomoc od rodziny, mając przy sobie tylko Camillę.

Dopiero w ciągu ostatnich dwóch lat udało mu się wyrobić sobie markę, z własną firmą, zrzucając etykiety "bogatego dzieciaka" i "playboya".

Teraz jego rodzina zmiękła i zaczęła się do niego odzywać.

To było jasne, od ich początkowego silnego sprzeciwu wobec jego związku z Camillą, do obecnej cichej aprobaty.

Kiedy skończył pracę, słońce już zaszło.

Światła miasta migotały za oknem.

Leopold w końcu poczuł, że burczy mu w brzuchu.

Wyjął telefon i zadzwonił do Amary, "Co robisz?"

Po dzwonku Amara szepnęła, "Kochanie, przepraszam, jestem na zajęciach. Przyjdę do ciebie później?"

To "kochanie" sprawiło, że Leopold się skrzywił, "Dobrze, idź dalej."

Rozłączył się i odłożył telefon na bok.

Pół minuty później ktoś zadzwonił, ale Leopold to zignorował i kontynuował pracę.

Kiedy jego żołądek zaczął protestować, musiał opuścić gabinet.

Umówił się na kolację z Oliverem i jego ekipą, przebrał się i przygotował do wyjścia.

Amara, siedząca przy drzwiach, usłyszała hałas, nagle wstała, odwróciła się i uśmiechnęła się nieśmiało.

"Amara?"

"Przepraszam, pukałam, ale pewnie nie słyszałeś, więc musiałam tu poczekać." Amara spojrzała na marynarkę garniturową przewieszoną przez ramię Leopolda, "Wychodzisz?"

Leopold nie odpowiedział, tylko zmarszczył brwi i zapytał, "Jak znalazłaś to miejsce?"

Amara wyglądała na nieco winna, "Zapytałam twojego przyjaciela."

"Olivera?"

"Nie, Simona."

Leopold westchnął, "Najpierw wejdź."

Amara znów rozpromieniła się uśmiechem i podskoczyła do środka, rozglądając się i narzekając, "Nie odbierałeś moich telefonów po rozłączeniu, martwiłam się."

Leopold, "Nie miałaś być na zajęciach?"

"Opuszczam. Ty jesteś ważniejszy."

Camilla nigdy by tego nie zrobiła.

Kiedy ją zdobywał, była dopiero na pierwszym roku z napiętym harmonogramem i nigdy nie opuszczała zajęć dla niego.

Później, kiedy byli razem, a w ostatnim roku miała mniej zajęć, Camilla stopniowo znajdowała czas, by być z nim.

"Kochanie, jeszcze nie jadłeś, prawda?"

"Umiesz zrobić kleik na żołądek?" Leopold zapytał impulsywnie.

"Kleik na żołądek?"

"Tak."

"Nie, ale mogę się nauczyć."

Odrzucając sugestię Amary, by została na noc, Leopold zjadł przyniesione przez nią jedzenie na wynos, a potem odwiózł ją z powrotem do szkoły.

Potem poszedł spotkać się z Oliverem.

Czekając na czerwonym świetle, zerknął na telefon, przypominając sobie, że Clara wspomniała o spotkaniu Camilli w szpitalu.

Mimo że się rozstali, po tylu latach wciąż były uczucia.

Nawet jako tylko przyjaciel, powinien okazać trochę troski.

Otworzył Facebooka i wysłał wiadomość: [Jesteś chora?]

Jednak wiadomość nie mogła zostać wysłana; został zablokowany.

Previous ChapterNext Chapter