Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3 Zablokowany

„Trudno znaleźć miejsce? Chodź, pomogę ci..."

Widząc kwaśną minę Leopolda, Oliver w końcu zrozumiał: „Leopold, Camilla nadal zaginiona, co?”

Minęły już ponad trzy godziny.

Leopold wzruszył ramionami, „Myślisz, że rozstanie to żart?”

Potem przeszedł obok Olivera i opadł na kanapę.

Oliver podrapał się po głowie, „Serio, to prawda?”

Ale zaraz odrzucił tę myśl, zdając sobie sprawę, że przesadza.

Gdyby Leopold mógł tak po prostu zerwać, to by w to uwierzył; ale Camilla...

Każda dziewczyna mogłaby zgodzić się na rozstanie, ale nie Camilla.

To było oczywiste.

„Leopold, czemu jesteś sam?” zażartował Simon Miller, skrzyżowawszy ramiona z uśmiechem, „Zakład na trzy godziny trwa już cały dzień.”

Leopold się uśmiechnął, „Zakład to zakład; jaka jest kara?”

Simon uniósł brew, „Dziś bez alkoholu.”

„Jaka gra?”

„Zadzwoń do Camilli i powiedz najsłodszym głosem: 'Przepraszam; myliłem się; kocham cię.'”

Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Oliver nawet wziął telefon Leopolda i wybrał numer Camilli.

Po sygnale, „Przepraszamy, wybrany numer jest chwilowo niedostępny...”

Czy Leopold został zablokowany?

Leopold był trochę zaskoczony.

Śmiech ucichł, a wszyscy zaczęli wymieniać spojrzenia.

Oliver szybko się rozłączył, oddał telefon i próbował zagrać to na luzie, „Może naprawdę jest niedostępny, nie ma mowy, żeby Camilla zablokowała Leopolda!”

Nawet jemu zrobiło się niezręcznie.

Simon zamyślił się, „Może tym razem Camilla jest poważna.”

Leopold prychnął, „Rozstanie to nie żart. Kończę z tą grą. Kto jeszcze wspomni o Camilli, niech nie obwinia mnie za zerwanie kontaktu.”

Oczy Simona lekko się zwęziły, a po chwili mruknął, „Tylko nie żałuj tego.”

Leopold uśmiechnął się, niewzruszony.

Nigdy nie żałował tego, co zrobił.

Marcus Davis szybko próbował rozluźnić atmosferę, „Dajcie spokój, nie bądźcie tacy poważni, haha... jesteśmy kumplami...”

Ranek, 7 rano.

Juniper skończyła poranny bieg i właśnie weszła, gdy poczuła zapach jedzenia.

Camilla wyszła z kuchni z miską owsianki, ubrana w sukienkę, która podkreślała jej nogi, wyglądając olśniewająco nawet bez makijażu.

„Idź się wykąpać, a potem zjedz śniadanie.”

Juniper, „Hej? Nowa fryzura? Ładnie ubrana, wracasz? Czy Leopold cię odbiera?”

„Możesz mi po prostu życzyć powodzenia?”

„Leopold cię odbiera to życzenie powodzenia?” Juniper podeszła do stołu jadalnego i zobaczyła go całego zastawionego.

„Idź się kąpać,” Camilla odtrąciła jej rękę, „Jesteś brudna.”

„Kiedy Leopold używa rąk, czemu go nie uderzysz?”

„No cóż, następnym razem to zrobię.”

„Nie wierzę.”

Kiedy Juniper wyszła po prysznicu, Camilla już wyszła z pojemnikiem na lunch.

„Zrobiła mi śniadanie, ale nie zapomniała o swoim chłopaku, co za przyjaciółka.”

Szpital Spokojny, prywatna sala.

„Aurora, jak się dziś czujesz?”

Aurora odłożyła pracę magisterską i poprawiła okulary do czytania, „Felix? Co tu robisz!”

„Nie ruszaj się,” Felix Moore szybko położył poduszkę za jej plecami, „Twoja rana się jeszcze goi.”

„Zapalenie wyrostka, drobna operacja. Jestem po prostu stara, więc rekonwalescencja idzie wolno, a lekarz trzyma mnie tu od kilku dni. A tak przy okazji, czy już wiadomo, ile miejsc na studia magisterskie w tym roku?”

„Tak, ty dostajesz trzy, ja cztery.”

„Trzy, co?” Aurora mruknęła.

„Co, nadal planujesz przyjąć tylko dwóch w tym roku?”

„Tak, jestem stara, mogę zająć się tylko dwoma.”

Felix wydął wargi, wiedząc, że dodatkowe miejsce było dla Camilli, ale ona nie chciała się do tego przyznać.

"Profesor Garcia, o, i profesor Moore też?" Lucas wszedł z dwoma młodszymi studentami, przynosząc owoce i kwiaty. "Przyszliśmy odwiedzić profesora Garcia."

Podczas rozmowy jeden ze studentów wtrącił: "Słyszałem, że w tym roku jest jakiś super geniusz pierwszoroczny, który od razu dostał się na nasz program łączący licencjat, magisterkę i doktorat."

W ostatniej dekadzie Szkoła Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Harmony przyjęła mniej niż trzech studentów bezpośrednio na doktorat.

"Podobno ten pierwszoroczniak zdobył złote medale zarówno na Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej, jak i w Konkursie Informatycznym w zeszłym roku i dostał bezpośrednie przyjęcie na nasz uniwersytet."

"Dwa złote medale? Nieźle. Pamiętam, że była taka starsza studentka, chyba uczennica profesora Garcia? Miała cztery złote medale, kiedy zaczynała studia! Matematyka, fizyka, chemia i informatyka, wszystko zaliczyła na medal! Miała na imię Camilla..."

"Dobrze, czas się skończył!" przerwał Felix. "Powinniście wracać do szkoły."

"No to idziemy."

"Dobrze."

Na zewnątrz jeden ze studentów wyglądał na przygnębionego. "Lucas, czy coś zepsułem? Dlaczego profesor Garcia i profesor Moore wyglądali na zmartwionych?"

Lucas był równie zdezorientowany.

W środku pokoju.

Felix powiedział: "Ci młodzi nic złego nie mieli na myśli; nie przejmuj się tym."

Aurora machnęła ręką, ale jej usta drżały, a łzy napłynęły jej do oczu, w końcu spływając po policzkach.

"Była taka genialna! Ale dlaczego nie doceniała swojego talentu?"

Felix pocieszał: "Spokojnie."

"Felix, wiesz, co mi powiedziała, kiedy ostatni raz się widziałyśmy? Powiedziała, że chce miłości. Co za żart. Złamała mi serce."

Camilla stała w drzwiach sali szpitalnej, trzymając pudełko z jedzeniem, z łzami spływającymi po twarzy.

Pomyślała: 'Przepraszam, profesor Garcia.'

Ostatecznie Camilla nie miała odwagi wejść. Zostawiła pudełko na stacji pielęgniarskiej. "To dla profesora Garcia, proszę przekazać, dziękuję."

"Nie zarejestrowałaś swoich danych! Poczekaj!"

Camilla wybiegła z budynku szpitala, łapczywie łapiąc świeże powietrze, ale duszące poczucie winy nie znikało.

"Camilla?" Wysoka, elegancko umalowana kobieta na obcasach i z modną torebką podeszła.

Marynarka ze spódnicą ołówkową, proste włosy opadające na ramiona, emanująca inteligencją od stóp do głów.

Clara Wipere, siostra Leopolda Moore'a.

"To naprawdę ty? Co robisz w szpitalu?" Clara rzuciła okiem na budynek.

Poczuła ulgę dla swojej matki, Elodie Smith, 'Oddział szpitalny, prawdopodobnie nie odwiedza oddziału położniczego. Gdyby Camilla naprawdę była w ciąży, Elodie zemdlałaby z wściekłości.'

"Clara." Camilla wymusiła uśmiech.

"Dlaczego masz czerwone oczy? Płakałaś?"

Camilla nie odpowiedziała.

"Znowu pokłóciłaś się z Leopoldem?"

"Nie."

Clara założyła, że Camilla jest uparta i nie mogła powstrzymać współczucia.

Naprawdę lubiła Camillę; była piękna i miała dobrą osobowość.

Ale niestety, nie bardzo pasowała na żonę Leopolda.

Zwłaszcza że Elodie bardzo ceniła wykształcenie i chciała tylko najlepszych studentek z prestiżowych szkół jako synowe.

"Ciężko być z Leopoldem? Ma zły charakter, powinnaś to znosić."

Camilla, "Właściwie, my już..."

"Cóż, mam coś do załatwienia, więc nie będę z tobą rozmawiać."

Po tych słowach Clara sprawdziła czas i weszła do budynku.

Przyszła odwiedzić Aurorę, słysząc, że Aurora lubi inteligentnych i dobrze wychowanych studentów, więc odpowiednio się ubrała.

To, czy dostanie miejsce na bezpośredni doktorat, zależało od tej wizyty.

Previous ChapterNext Chapter