Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1 Zerwijmy

Wszyscy znajomi wiedzieli, że Camilla Learmond była całkowicie zauroczona Leopoldem Wipere.

Była tak w niego zapatrzona, że praktycznie nie miała swojego życia, żadnej przestrzeni osobistej, i życzyła sobie, by móc spędzać z nim każdą sekundę dnia.

Za każdym razem, gdy się rozstawali, wracała do niego po trzech dniach, błagając o powrót.

Każdy inny powiedziałby "zerwij", ale nie Camilla.

Tego dnia odbywała się impreza urodzinowa jej dobrego przyjaciela, Oliviera Johnsona.

Nikt się nie spodziewał, gdy Leopold pojawił się z nową dziewczyną.

Kiedy Leopold wszedł z nową dziewczyną, Amara Scott, impreza zamarła, a wszystkie oczy zwróciły się na Camillę.

W końcu to Camilla miała być dziewczyną Leopolda!

Camilla przestała obierać mandarynkę, zmuszając się do uśmiechu. "Dlaczego wszyscy milkną? Dlaczego na mnie patrzycie?"

"Camilla." Jej przyjaciele rzucili jej zaniepokojone spojrzenia.

Wszyscy wiedzieli, jak bardzo Camilla była zakochana w Leopoldzie, a teraz, gdy przyszedł z inną dziewczyną, musiała być zdruzgotana.

Leopold jednak nie przejmował się uczuciami Camilli. Przytulił się do Amary, usiadł na kanapie i zignorował Camillę, mówiąc do Oliviera: "Wszystkiego najlepszego, Olivier."

Był tak bezczelny, jakby nic się nie stało.

Camilla nie straciła zimnej krwi; to były urodziny Oliviera, nie chciała robić sceny.

Wstała, by wyjść. "Idę do łazienki."

Camilla nie odeszła daleko, gdy usłyszała głosy za sobą: "Leopold, Camilla jest tutaj. Nie mówiłem ci wcześniej? Dlaczego przyprowadziłeś nową dziewczynę?"

"Naprawdę, Leopold, to jest przesada."

"Co tam." Leopold wyglądał na całkowicie niewzruszonego. Puścił smukłą talię Amary i zapalił papierosa.

W unoszącym się dymie uśmiechał się, jak gracz, który uważa, że życie to tylko gra.

Camilla spokojnie skończyła w łazience. Poprawiając makijaż, spojrzała na swoje odbicie w lustrze i gorzko się uśmiechnęła.

Leopold wcale o nią nie dbał, nie przejmował się jej uczuciami, więc dlaczego miałaby go dalej kochać?

Czas zakończyć to z Leopoldem!

Camilla wzięła głęboki oddech i podjęła decyzję.

Kiedy Camilla wróciła na imprezę, zobaczyła coś, co jeszcze bardziej ją zabolało.

Właśnie wtedy Leopold całował się z nową dziewczyną, Amarą, na oczach wszystkich.

Camilla poczuła ostry ból. Czy to był ten facet, którego kochała przez sześć lat?

W tamtej chwili wszystko wydawało się okrutnym żartem.

"Camilla wróciła," ktoś szepnął.

Wszyscy się odwrócili.

Ktoś zaczął tłumaczyć: "Camilla, nie przejmuj się. Leopold tylko się bawi z tą dziewczyną; nadal cię kocha..."

Leopold przerwał, patrząc na Camillę. "Skoro wszyscy tu są, powiem to."

"Camilla, skończyłem z nami. Już cię nie kocham. Zrywamy!"

Camilla zacisnęła pięści, jej paznokcie wbijały się w dłonie, ale nie czuła bólu.

Sześć lat miłości, a skończyło się na "Już cię nie kocham. Zrywamy."

Leopold zwrócił się do nowej dziewczyny i powiedział: "Amara to świetna dziewczyna. Chcę się z nią ożenić!"

Camilla kiwnęła głową, jakby w transie. "Dobrze."

"Nawet jeśli zrywamy, możemy nadal być przyjaciółmi. Jeśli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebować, możesz do mnie przyjść," powiedział Leopold.

"Nie ma potrzeby," wymusiła uśmiech Camilla. "Skoro zrywamy, nie kontaktujmy się więcej. To sprawiedliwe wobec twojej nowej dziewczyny."

Leopold uniósł brew, wyglądając na trochę zaskoczonego. Z tego, co wiedział o Camilli, powinna go błagać, by nie zrywał. Dlaczego była taka spokojna?

"Olivier," Camilla spojrzała na Oliviera, i powiedziała, "Wszystkiego najlepszego. Bawcie się dobrze. Wychodzę. Talerz mandarynek na stole, ja je obrałam. Smacznego, nie marnujcie ich."

Leopold nie lubił jeść owoców, z wyjątkiem mandarynek.

Ale był bardzo wybredny; nie tknąłby ich, jeśli nie byłyby całkowicie obrane z białych włókien.

Przez lata, żeby upewnić się, że Leopold dostaje swoją codzienną dawkę witamin, Camilla obierała mandarynki, czyściła je i kładła na talerzu przed nim.

Leopold nie mógł się powstrzymać i powiedział: "Zamówię kierowcę, żeby cię odwiózł do domu."

Camilla odpowiedziała chłodno: "Nie trzeba, zamówiłam samochód."

Oliver zaproponował: "Camilla, odprowadzę cię do drzwi."

Camilla machnęła ręką i odwróciła się, by odejść.

Patrząc na oddalającą się sylwetkę Camilli, wszyscy zaczęli szeptać: "Leopold, myślę, że tym razem Camilla jest naprawdę wściekła. Nie powinieneś jej przeprosić?"

"Nie ma mowy, nie ma mowy."

"Dokładnie! Ile razy już się kłócili? Za każdym razem Camilla wraca jakby nigdy nic po kilku dniach."

"Tym razem, zakładam, że w ciągu pięciu dni Camilla wróci do Leopolda, prosząc o powrót."

Leopold uśmiechnął się pewnie. "Camilla nie może beze mnie wytrzymać nawet dnia. Zakładam, że wróci do mnie w ciągu trzech godzin, błagając o powrót!"

"Dokładnie, cały świat wie, że Camilla jest szaleńczo zakochana w Leopoldzie."

"Stary, zazdroszczę ci. Czemu nie mogę znaleźć dziewczyny, która byłaby tak oddana mnie?"

"Porównujesz się do Leopolda? Przystojny i z kasą!"

"Racja, haha."

Kiedy Camilla wróciła do willi, było już wczesne rano.

Spędziła pół godziny pakując swoje rzeczy.

Mieszkała tam przez trzy lata, a teraz mogła spakować wszystko, co potrzebowała, do małej walizki.

Nie zabrała drogich ubrań z garderoby ani biżuterii, której nigdy nie nosiła.

Jedyne, czego żałowała, to te książki.

Ale to nic; ich treść była w jej głowie, więc już ich nie potrzebowała.

Jej wzrok przesunął się po toaletce, a Camilla podeszła, by otworzyć szufladę.

W środku leżał czek na pięćdziesiąt milionów dolarów.

Pod czekiem znajdował się dokument — Akt Przeniesienia Własności dla Działki 3-5, nr 72, Przedmieścia Wschodnie.

Nawet jeśli to były przedmieścia, było to warte co najmniej dwadzieścia milionów dolarów.

Leopold podpisał oba. Zostawił je tam podczas jednego z ich poprzednich rozstań, pewny, że Camilla nie odważy się ich zabrać, bo to oznaczałoby, że związek naprawdę się skończył.

Sześć lat za siedemdziesiąt milionów dolarów?

Camilla nagle poczuła, że to nie jest zły układ.

Ile kobiet mogłoby dostać tak dużą sumę jako rekompensatę za swoją młodość?

Włożyła je do torby.

Skoro je dał, czemu ich nie wziąć?

Miłość przeminęła, ale przynajmniej zostały pieniądze.

Nie była głupia.

"Halo, czy to firma sprzątająca? Przyjmujecie pilne zlecenia?"

"...Tak, gruntowne sprzątanie. Zapłacę dodatkowo."

Camilla zostawiła klucze w przedpokoju, wsiadła do taksówki i pojechała prosto do domu swojej najlepszej przyjaciółki, Juniper Russell.

W drodze zadzwoniła ponownie sprzątaczka, by potwierdzić.

"Panno, na pewno nie chce pani żadnej z tych rzeczy?"

"Tak, proszę zrobić z nimi, co pani uważa za stosowne."

Rozłączyła się.

Kiedy Leopold wrócił do domu, było już późno w nocy. Ekipa sprzątająca dawno skończyła i wyszła.

Silny zapach perfum przyprawiał go o ból głowy. Poluzował kołnierzyk i planował usiąść na sofie, ale zasnął tam.

Następnego ranka obudził go znajomy dźwięk naczyń brzęczących w kuchni.

Podniósł koc i usiadł, pocierając skronie i sięgając po szklankę wody.

Niespodziewanie, nie chwycił niczego, jego ręka zatrzymała się nad stolikiem kawowym.

Potem uśmiechnął się i pomyślał: 'Wróciła, przykryła mnie kocem, ale nie zrobiła mi zupy na kaca? Po tylu latach nie potrafi się mnie pozbyć, prawda?'

Leopold wstał. "Lepiej żebyś..."

"Panie Wipere, obudził się pan?"

"Mira?"

"Proszę się umyć, śniadanie będzie gotowe za dwie minuty. A tak przy okazji, czy było panu zimno podczas snu? Włączyłam ogrzewanie i dodałam dodatkowy koc, na wszelki wypadek."

"Dobrze."

Previous ChapterNext Chapter