




Rozdział 3: Rozdziela pracę i życie osobiste
Maria poczuła zapach alkoholu od Charlotte i zauważyła męską marynarkę przewieszoną przez jej ramiona. Poza tym, Charlotte nie wróciła na noc do domu. Maria mogła się domyślić, co się wydarzyło, ale postanowiła milczeć.
Gdy dotarły do kancelarii prawnej Wise Counsel, Charlotte wzięła głęboki oddech i pchnęła drzwi. W eleganckim holu recepcjonistka przywitała ją uprzejmie, lecz z dystansem: „Przepraszam, pan Hawkins jest bardzo zajęty. Potrzebna jest wizyta, żeby się z nim spotkać.”
Charlotte pożałowała, że nie wzięła wizytówki Fredericka poprzedniej nocy. Gdy zastanawiała się, jak go spotkać, drzwi windy w rogu holu otworzyły się i wyszli z niej mężczyzna i kobieta.
Mężczyzną był Frederick. Miał na sobie klasyczny czarno-biały garnitur, wyglądając jak prawdziwy profesjonalista. Kobieta miała olśniewającą sylwetkę i wydawała się być zamożną damą po trzydziestce.
„Panie Hawkins, nie mogę wystarczająco podziękować,” powiedziała uwodzicielsko Isabella Carter. „Nie przeszłabym przez rozwód tak gładko i nie zabezpieczyłabym swojej części majątku bez pana pomocy!”
Frederick uśmiechnął się lekko. „Po prostu wykonuję swoją pracę.”
Isabella zaprosiła go: „Panie Hawkins, co powie pan na drinka wieczorem?”
Frederick spojrzał na zegarek i grzecznie odmówił: „Przepraszam, mam plany na wieczór.”
Isabella wyglądała na nieco rozczarowaną, ale elegancko się pożegnała i odeszła. Frederick odwrócił się i zobaczył Charlotte stojącą przy recepcji.
Zatrzymał się na moment, a potem skierował się w stronę windy. Charlotte wpadła w panikę i poszła za nim. Frederick nacisnął przycisk windy, a gdy drzwi się otworzyły, Charlotte bezwstydnie weszła razem z nim.
Frederick rzucił jej ukradkowe spojrzenie i zapytał: „Zmieniłaś zdanie?”
Charlotte była chwilowo zdezorientowana. „Co?” Potem zrozumiała, że myślał, iż przyszła go zaprosić na spotkanie.
Szybko uniosła papierową torbę w ręce. „Panie Hawkins, przyszłam zwrócić pana marynarkę.”
Wziął ją obojętnie. „Dzięki.”
W ciasnej przestrzeni windy subtelny zapach wody kolońskiej Fredericka wypełnił powietrze. Charlotte wzięła głęboki oddech i zawahała się, zanim powiedziała: „Panie Hawkins, potrzebuję pana pomocy.”
On poprawił koszulę w lustrze i spojrzał na nią. Charlotte wzięła kolejny głęboki oddech i krótko wyjaśniła sytuację swojego ojca: „Mój ojciec został oskarżony o sprzeniewierzenie dużej sumy z firmy i został zatrzymany przez policję. Mam nadzieję, że może pan pomóc.”
Frederick nie odpowiedział od razu. Po chwili namysłu powiedział spokojnie: „Nie podejmę się sprawy twojego ojca.”
Charlotte poczuła falę rozczarowania i frustracji. Naciskała dalej: „Dlaczego? Panie Hawkins, jest pan najlepszym prawnikiem. Wierzę, że tylko pan może pomóc mojemu ojcu.”
Frederick odwrócił się do niej, patrząc prosto w jej oczy. „Zawsze oddzielam pracę od życia osobistego, bez wyjątku. Poza tym, interesy związane z tą sprawą są zbyt skomplikowane. Nie chcę się w to angażować.”
Wyglądało na to, że Frederick już wiedział o sytuacji jej rodziny. Nie mogła w to uwierzyć. „Czy Ethan ci powiedział?”
Frederick spojrzał na nią w lustrze i lekko się uśmiechnął. „Nie ma takiego wpływu.”
Charlotte zrozumiała jego aluzję: jeśli chciała być blisko niego, to było mile widziane, ale nie w kwestiach biznesowych.
Frederick nie naciskał na nią. Chociaż Charlotte była w jego typie, nie była wystarczająco wyjątkowa, by złamał dla niej swoje zasady.
Charlotte chciała coś powiedzieć, ale winda już dotarła na 38. piętro. Frederick wyszedł pierwszy, a Charlotte nie miała innego wyjścia, jak podążyć za nim.
Gdy tylko weszli do luksusowego biura Fredericka, zadzwonił telefon na biurku. Frederick nacisnął przycisk głośnomówiący, a jego sekretarka, Lucy Phillips, odezwała się: "Panie Hawkins, pański gość czeka w sali konferencyjnej."
"Zrozumiałem. Lucy, wejdź," odpowiedział Frederick.
Chwilę później do pokoju weszła młoda sekretarka w eleganckim stroju. Frederick rzucił jej papierową torbę i polecił: "Wyślij to do pralni chemicznej."
Lucy wzięła torbę i skinęła głową z szacunkiem. "Tak, panie Hawkins."
Po wyjściu Lucy, Frederick usiadł i niedbale powiedział do Charlotte: "Powinnaś znaleźć innego prawnika."
Charlotte poczuła falę bezsilności i rozpaczy. Opuszczając głowę, jej głos był pełen emocji. "Rozumiem. Przepraszam, że zawracam głowę, panie Hawkins."
Po tych słowach odwróciła się, by opuścić biuro. Frederick patrzył, jak odchodzi, i pokręcił głową.
Charlotte wyszła z kancelarii i stanęła na ulicy, czując się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Wyjęła telefon i zadzwoniła do swojej przyjaciółki Lily White.
"Lily, masz chwilę?" Głos Charlotte drżał.
"Charlotte? Co się stało? Wszystko w porządku?" zapytała Lily z troską.
"Mam kłopoty. Możemy się spotkać?" Lily, po ukończeniu studiów, wyszła za mąż za bogatego mężczyznę, Roberta Turnera, i miała szerokie kontakty towarzyskie. Charlotte miała nadzieję, że Lily pomoże jej coś wymyślić.
Lily odpowiedziała: "Przyjedź teraz. Czekam w domu."
Pół godziny później Charlotte siedziała w salonie Lily, trzymając filiżankę gorącego kakao. Opowiedziała Lily o wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich dniach.
Lily przeklęła Ethana, a potem, po chwili namysłu, powiedziała: "Charlotte, jesteś niesamowita! Nie mogę uwierzyć, że prawie spałaś z Frederickiem. Jest znany ze swojego wyrafinowanego gustu w kobietach i rzadko ma jakieś skandale. Prawie z nim spałaś?"
Charlotte zarumieniła się i wzięła łyk gorącego kakao z gorzkim uśmiechem. Co z tego, że prawie z nim spała? I tak oddzielał pracę od życia prywatnego.
Lily, będąc lojalną przyjaciółką, wykorzystała swoje kontakty, aby zdobyć harmonogram Fredericka.
Lily ujęła dłoń Charlotte. "W tę sobotę po południu pójdziemy do klubu bilardowego. Frederick ma tam duże wpływy. Jeśli zgodzi się ci pomóc, nie będzie żadnych problemów."
Charlotte skinęła głową, czując iskierkę nadziei.
W sobotnie popołudnie Charlotte towarzyszyła Lily i jej mężowi w ekskluzywnym klubie bilardowym. Gdy tylko weszli, Charlotte oniemiała. Przestronna, dobrze oświetlona sala była wypełniona wysokiej klasy stołami bilardowymi, otoczonymi wygodnymi strefami wypoczynkowymi i barem. Elegancko ubrani mężczyźni i kobiety gromadzili się, niektórzy grając w bilard, inni rozmawiając.
Lily wzięła Charlotte pod ramię i szepnęła: "Spokojnie. Bądź sobą."
Charlotte wzięła głęboki oddech i spróbowała się zrelaksować. Podążała za Lily i jej mężem po klubie, od czasu do czasu witając się z ludźmi.
Nagle Charlotte dostrzegła znajomą sylwetkę, a jej serce zaczęło bić szybciej — to był Frederick. Ubrany w biały, swobodny strój, rozmawiał z kilkoma mężczyznami.