Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5 Bogaty brat Susanny

Susanna pokręciła głową. "Nie, dziękuję, dobrze mi w moim starym domu. Tam się wychowałam, i żadna luksusowa rezydencja tego nie zastąpi. Nie obchodzi mnie to wszystko!"

Edward chciał się sprzeciwić, ale przełknął słowa i z oporem zgodził się: "Dobrze, zrobimy po twojemu."

Grupa weszła do wielkiej sali. Edward zerknął na telefon. "Susanna, właśnie dzwoniła twoja szwagierka. Idźcie dalej i usiądźcie."

Edward odsunął się na bok, a w telefonie rozległ się radosny głos kobiety. "Kochanie, przywiozłam mnóstwo aktów własności, biżuterii, torebek z limitowanej edycji i masę prezentów. Zobaczymy, co spodoba się Susannie."

Westchnął, "Na razie wstrzymaj się z prezentami."

Kobieta zabrzmiała zdezorientowana. "Dlaczego?"

Edward odpowiedział z nutą frustracji, "Nie tak łatwo ją przekonać, zwłaszcza nie pieniędzmi."

Kobieta wybuchła. "Edward, mówiłam ci, żebyś na mnie poczekał, ale uparłeś się, żeby odebrać ją wcześniej. Ile słodkich słów potrafisz naprawdę powiedzieć? Ta biedna dziewczyna była zagubiona przez lata, żyjąc ciężkim życiem. Musi mieć jakieś urazy. A teraz, przy pierwszym spotkaniu z rodziną, trafia na kogoś takiego jak ty. To katastrofa!"

Edward, czując się zagrożony, nie odważył się sprzeciwić. Pokornie poprosił o radę, "Więc co teraz powinniśmy zrobić?"

Kobieta warknęła, "Co innego możemy zrobić? Już to zepsułeś. Musimy podjąć drastyczne środki."

Edward był zaskoczony. "Jakie drastyczne środki?"

Kobieta odpowiedziała, "Nie wiem, wymyśl coś. Ale upewnij się, że Susanna nie dowie się, że podczas gdy ona walczyła, my żyliśmy na wysokiej stopie."

Edward czuł się przytłoczony, ale nie mógł się do tego przyznać przed żoną. Był zupełnie zagubiony.

Tymczasem zdenerwowana Susanna i Madison weszły do bogato udekorowanej jadalni, obie w oszołomieniu.

Madison szepnęła, "Twój brat wygląda na bogatego. Może już nie będziesz musiała się martwić."

Susanna odpowiedziała, "Madison, bycie z bogatej rodziny to niełatwa sprawa. Nawet nie wiem, dlaczego zostałam porzucona. A Edward niewiele mówi; może być trudno się z nim dogadać. Kto wie, co się wydarzy?"

Madison szybko ją uspokoiła, "Nie bądź śmieszna. Wszystko będzie dobrze."

Susanna przytuliła się do ramienia Madison. "Przysłał szereg luksusowych samochodów, żeby mnie odebrać. Czy on wie o Aaronie?"

Madison powiedziała, "Nie, powiedziałam mu tylko, że pracujesz w tej willi. Wiem, że nie chcesz, żeby wszyscy wiedzieli o twoim małżeństwie z Aaronem, więc nikomu nie powiedziałam."

Susanna odetchnęła z ulgą. "Świetnie."

Nagle, znikąd pojawili się przybrani rodzice Susanny, krzycząc na nią: "Susanna, ty niewdzięczna dziewucho! Byłaś niechcianą sierotą, a my przyjęliśmy cię z dobroci serca. Teraz, gdy znalazłaś bogatą rodzinę, chcesz nas porzucić? Rodzina Millerów to twoi dobroczyńcy!"

Widząc Andrew Millera i Grace Miller, uśmiech Susanny zniknął. Z gniewem w głosie odparła, "Przyjęliście mnie tylko po to, żebym pracowała. Nigdy nie traktowaliście mnie jak rodzinę! A teraz macie czelność nazywać się moimi dobroczyńcami? To Madison mnie wychowała, nie wy!"

Madison również była zszokowana. "Jak znaleźliście to miejsce? Nikomu nie mówiłam."

Grace, z rękami na biodrach, odpowiedziała bezczelnie, "Madison, jak śmiesz tak mówić? Przyjęliśmy Susannę legalnie. Chcesz sobie przypisać zasługi? Nie ma mowy!"

Andrew wystąpił naprzód, spluwając na podłogę. "Dokładnie. Gdzie jest prawdziwa rodzina Susanny? Należy nam się odszkodowanie."

Susanna stanęła ochronnie przed Madison, spoglądając lodowato na Andrzeja i Grażynę. "Nie dam wam ani grosza. Vincent wdał się w tę bójkę przez was, a przez was skończył w tym wypadku samochodowym. Nawet nie oddaliście nam pieniędzy, które jesteście nam winni. Gdyby nie opóźnienie w leczeniu, Vincent nie leżałby teraz w szpitalu jak roślina."

Oczy Madison zaszkliły się łzami, gdy przypomniała sobie przeszłość. Gdyby nie te okoliczności, Susanna nie musiałaby wychodzić za umierającego mężczyznę tylko po to, żeby opłacić rachunki medyczne.

Andrzej wyglądał na winnego, ale Grażyna była gotowa wybuchnąć na Susannę. "Przesadzasz! Dziś dam ci nauczkę!"

"Kto odważy się dotknąć Susanny!" Ostry głos przeciął napięcie. Edward wkroczył do akcji, otoczony przez grupę ochroniarzy, jego obecność była onieśmielająca.

Grażyna się cofnęła, ale próbowała zachować twardą postawę. "To moja córka. Co cię to obchodzi?"

Edward miał zimną twarz. "To moja siostra. Od kiedy stała się twoją córką?"

Oczy Andrzeja błyszczały chciwością, gdy pocierał ręce. "Więc jesteś rodziną Susanny. Wychowaliśmy ją, i to nie było łatwe. Powinieneś nam zapłacić."

"Ile chcecie?" zapytał Edward.

"Niewiele, tylko pięć milionów dolarów," odpowiedział Andrzej.

Edward spojrzał na tę nikczemną parę i miał coś powiedzieć, gdy Madison wściekle przerwała, "Żartujesz sobie? Pięć milionów dolarów? Nie ma mowy! Nawet gdybyśmy je mieli, nie dalibyśmy wam ani grosza! Nie zasługujecie na to! Zamknęliście Susannę w szopie i nie karmiliście jej. Gdybym jej nie znalazła prawie umierającej z głodu i nie zabrała, już by nie żyła! A teraz macie czelność prosić o pieniądze? To obrzydliwe! Absolutnie bezwstydne!"

Susanna próbowała powstrzymać Madison, która była gotowa do walki. "Nie denerwuj się. Nie są tego warci."

Andrzej, upokorzony i wściekły, rzucił się do przodu. "Susanna, niewdzięczna smarkulo! Może nie ośmielę się dotknąć Madison, ale nie zawaham się uderzyć ciebie."

Edward szybko stanął przed Susanną, jego wyraz twarzy był lodowaty. "Dość! Wycofaj się! Dam wam pieniądze. Porozmawiajcie z moim asystentem. Jeśli informacje się potwierdzą, dostaniecie, czego chcecie." Edward wskazał na mężczyznę w czerni za sobą i wydał kilka poleceń. Andrzej i Grażyna zostali następnie wyprowadzeni przez kilku mężczyzn.

Susanna, czując się nieswojo, zapytała Edwarda, "Edward, to nie są dobrzy ludzie. Nie dawaj im pieniędzy."

Edward uśmiechnął się delikatnie. "Nie martw się, Susanno. Dopóki jest to w granicach rozsądku, myślę, że warto im coś dać. W końcu przyjęli cię do siebie."

"Ale—"

"Nie martw się. Chodźmy do prywatnego pokoju. Mój asystent zajmie się Andrzejem i Grażyną. Zaufaj mi, byłaś sama wcześniej, ale teraz masz mnie."

Rzęsy Susanny zadrżały, czując się nieco poruszona. Czy to właśnie czuć się chronionym przez rodzinę? Pozostała cicho i poszła posłusznie z Madison. Nie wiedziała, że gdy tylko się odwrócili, Edward dał znak innemu ochroniarzowi, który potem śledził Andrzeja i Grażynę, gdy wychodzili z hotelu. Wyglądało na to, że ta para nie będzie już sprawiać problemów.

Edward odwrócił się i ruszył w stronę jadalni, jego wyraz twarzy łagodniał, gdy patrzył na Susannę. "Zamów, co tylko chcesz."

Susanna skinęła głową, czując, że jej opór wobec Edwarda maleje. Otworzyła menu, spojrzała na drogie dania i zapytała, "Jesteś bogaty?"

Previous ChapterNext Chapter