Read with BonusRead with Bonus

Rozdział czwarty - Zazdrośnie?

Farrah

"Chyba powinnam już wracać do domu," powiedziałam cicho. "Obiecałam rodzicom, że niedługo wrócę, a to było prawie dwie godziny temu," dodałam, chichocząc.

Asher i ja wciąż siedzieliśmy w barze. Nie wiem, kiedy ten czas minął, bo nie mówiłam zbyt wiele. Asher robił większość rozmowy. Starał się mnie poznać, ale nie dawałam mu zbyt wielu informacji. Nie było o mnie zbyt wiele do opowiedzenia, ale też wciąż nie rozumiem, dlaczego spędza ze mną czas. To nie wydaje się właściwe. Tak, był przyjazny, ale mimo wszystko.

"Albo możesz do nich napisać, że zostaniesz trochę dłużej," powiedział. "Zaproszę cię na kolację, burgery tutaj są niesamowite," dodał.

"Pewnie masz lepsze rzeczy do zrobienia," powiedziałam. "A twoi rodzice nie będą się martwić, gdzie jesteś?" dodałam.

"Nie mam rodziców, mieszkam z babcią," wzruszył ramionami.

Nie spodziewałam się, że to powie. Nie ma rodziców. Zastanawiam się, gdzie są. Nie zapytam go o to, bo pamiętam, że Violet mówiła, że nikt tak naprawdę nie wie o nim zbyt wiele.

"Przykro mi to słyszeć," powiedziałam cicho.

"Mi nie, oboje byli uzależnieni i nigdy mnie nie chcieli," powiedział. "Zostawili mnie z babcią, gdy miałem dziesięć lat, i od tamtej pory nie widziałem ani nie słyszałem o nich," dodał.

"Po prostu zniknęli?" zapytałam, a on kiwnął głową. "Kto tak robi," dodałam, kręcąc głową.

"Idioci! Ale nie powtarzaj tego, co ci powiedziałem, nikt nie wie," powiedział, patrząc na mnie.

Jego oczy były bez emocji, gdy na mnie spojrzał. Trochę mnie to przerażało. To było puste spojrzenie.

"Nic nie powiem, obiecuję," wyjąkałam. "Powinnam iść," dodałam, wstając.

Rzuciłam pieniądze na stół i skierowałam się do drzwi. Wiem, że to ja go tu przywiozłam, ale teraz, po tym jak na mnie spojrzał, musiałam się od niego oddalić. Dotarłam do samochodu i właśnie miałam go otworzyć.

"Farrah, zaczekaj," usłyszałam jego głos za sobą.

Chciałam wsiąść do samochodu i odjechać, ale to byłoby niegrzeczne. Westchnęłam, powoli odwracając się do niego. Asher stał tylko kilka centymetrów ode mnie i miał zdezorientowaną minę.

"Czemu się tak spieszyłaś?" zapytał.

"Bo mnie przestraszyłeś," wyszeptałam, patrząc na ziemię.

"Co? Jak cię przestraszyłem?" zapytał.

Nie podniosłam głowy, by na niego spojrzeć, ale on nie dawał za wygraną. Asher położył palec na moim podbródku, unosząc go do góry.

"Powiedz mi," powiedział.

"Sposób, w jaki na mnie spojrzałeś tam, kiedy powiedziałeś, żebym nic nie mówiła, był pusty, bez emocji i trochę mnie to przestraszyło," powiedziałam, nerwowo gryząc wargę.

"Przepraszam, Farrah, nie chciałem cię przestraszyć," powiedział, głaszcząc moje ramię. "Moi 'rodzice' to temat, o którym nie rozmawiam," dodał.

"W porządku, przepraszam, że to poruszyłam," powiedziałam, kołysząc się na piętach.

"Nie wiedziałaś," wzruszył ramionami. "Więc, chcesz wrócić i zjeść ze mną kolację, czy chcesz wrócić do domu?" dodał.

"Wrócę," powiedziałam, uśmiechając się lekko.

Uśmiechnął się szeroko, biorąc mnie za rękę i prowadząc z powrotem do środka. Napisałam do rodziców, kiedy usiedliśmy z powrotem, informując ich, że nie wrócę na kolację, co im nie przeszkadzało. Myślę, że cieszą się, że spędzam czas z innym człowiekiem, zamiast być sama.

"Co chciałabyś zamówić?" zapytał.

"Mówiłeś, że burger i frytki są dobre?" zachichotałam.

"Są, powinnaś spróbować," uśmiechnął się.

Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się, gdy Asher przyciągnął uwagę kelnerki, a ona podeszła, by przyjąć nasze zamówienia. Wiem, że to tylko przyjacielska kolacja, ale zastanawiam się, czy tak wygląda randka? Nie mam pojęcia, bo jeszcze nigdy nie byłam na randce. Szczerze mówiąc, nie miałam nawet pierwszego pocałunku. Ale nie będę się teraz w to zagłębiać, a Asher nie musi o tym wiedzieć. Jestem pewna, że już się domyślił, jak bardzo jestem nieśmiała, dziwna i niezręczna.

Dlaczego w ogóle o tym myślę? To nie jest randka. Muszę się opanować i przestać się zagłębiać w swoje myśli.


Była ósma wieczorem, a ja odwoziłam Ashera, który podawał mi wskazówki. Miał spotkać się z przyjaciółmi. Zaproponował, żebym do nich dołączyła, ale nie byłam na to gotowa! Prawdopodobnie nigdy nie będę.

"Na pewno nie chcesz pójść ze mną? Trochę się zabawić?" zapytał Asher, gdy się zatrzymałam.

"Nie, dziękuję, to nie dla mnie i nie chcę mieć kłopotów," powiedziałam cicho.

Wiedziałam, że Asher to kłopoty i jestem pewna, że jego przyjaciele są tacy sami. Nie chcę się w to mieszać. Tak, było OK spędzać z nim czas, kiedy byliśmy tylko we dwoje, ale dodanie do tego jego przyjaciół to zupełnie inna sytuacja.

"Zmienimy to," uśmiechnął się, "Kłopoty są zabawne," dodał.

"Nie ma mowy," zaśmiałam się.

"Zobaczymy, podaj mi swój numer," powiedział.

"Dlaczego miałabym to zrobić?" zapytałam.

Nie byłam pewna, czy podanie Asherowi mojego numeru to dobry pomysł. Po co mu w ogóle?

"Bo o to poprosiłem, a myślałem, że teraz jesteśmy przyjaciółmi? Przyjaciele mają swoje numery, prawda?" powiedział, robiąc minę.

Westchnęłam i kiwnęłam głową. Czułam, że nie wrócę do domu, dopóki nie podam mu swojego numeru. Uśmiechnął się, wyciągając telefon i patrzył na mnie, czekając, aż podam mu numer. Niechętnie mu go podałam, a on zadzwonił na mój telefon. Nie wiem, czy to było po to, by sprawdzić, czy podałam mu właściwy numer, czy po prostu chciał, żebym miała jego, ale cokolwiek to było, zapisałam jego numer.

"Do zobaczenia wkrótce, skarbie," mrugnął, "I napiszę później," dodał.

Nie miałam szansy nic więcej powiedzieć, bo wysiadł z samochodu bez słowa. Zostałam, biorąc kilka głębokich oddechów i patrząc, jak idzie do swoich przyjaciół. Była tam grupa około dziesięciu osób, głównie chłopcy, ale też kilka dziewczyn. Jedna z dziewczyn od razu podeszła do niego, objęła go za szyję i pocałowała, a Asher chętnie odwzajemnił pocałunek. Przewróciłam oczami i potrząsnęłam głową. Ile dziewczyn on ma na boku? Co mnie bardziej martwiło niż to, to dziwne uczucie w żołądku, którego nigdy wcześniej nie miałam. Zajęło mi chwilę, zanim zdałam sobie sprawę, co to było.

Zazdrość!

Nie, nie podoba mi się to uczucie. Dlaczego miałabym być zazdrosna? Nawet go tak nie lubię; chyba. A nawet gdybym, jaki byłby sens, on nigdy nie zainteresowałby się kimś takim jak ja, bez względu na to, jak się przy mnie zachowuje. On tylko się ze mną droczy; to nic więcej.

Opanowałam się, ruszyłam samochodem i wróciłam do domu. Nie jestem tego typu dziewczyną, która robi się zazdrosna o jakiegoś chłopaka. Nie interesują mnie chłopcy! To zbyt duży kłopot, a szczerze mówiąc, żaden chłopak się mną nie interesuje. Jestem pewna, że Asher już o mnie zapomniał.

Teraz chciałam tylko wrócić do domu, wziąć prysznic i poczytać w łóżku przez kilka godzin. Tak, może to wydawać się nudne dla niektórych, ale ja to lubię. O Asherze mogę pomyśleć jutro.

Previous ChapterNext Chapter