Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1

"Ile jeszcze mam znosić takie życie?!"

Na łóżku, Agnes Tudor z wściekłością rzuciła poduszką i krzyknęła w złości.

Doprowadzało ją to do szału!

Była zamężna już od trzech lat!

A jednak przez te trzy lata ani razu nie widziała swojego męża.

To było po prostu absurdalne!

Czym się różniła jej obecna sytuacja od bycia wdową?

Nie mogła znieść takiego życia ani dnia dłużej!

Tego dnia Agnes w końcu zdecydowała się rozwieść z mężem, którego nigdy nie spotkała!

Jednak nawet w dniu rozwodu jej tajemniczy mąż się nie pojawił.

Agnes musiała załatwić formalności rozwodowe z kamerdynerem męża, Robertem Jonesem.

Robert nie był zbyt zaskoczony decyzją Agnes o rozwodzie.

W końcu żadna kobieta nie mogłaby zaakceptować małżeństwa na trzy lata bez zobaczenia męża.

Szczególnie, że Agnes była taka młoda i piękna.

Młody pan rzeczywiście przesadzał, tak zaniedbując swoją żonę.

Może to małżeństwo było błędem od samego początku, a zakończenie go szybciej niż później było dobrym wyborem.

Czego Robert się nie spodziewał, to że Agnes nie tylko wybrała rozwód, ale także nie zamierzała zabrać ze sobą żadnego majątku.

Robert był bardzo zdziwiony.

Agnes, tylko studentka bez rodziców, już robiła głupi krok, rozwodząc się teraz, więc dlaczego rezygnowała z majątku?

Agnes podrapała się po głowie z zakłopotaniem, nie ukrywając niczego przed Robertem, który był dla niej jak ojciec. "Chcę rzucić studia."

Robert był zszokowany. "Agnes, dlaczego chcesz rzucić studia? Masz jakieś problemy?"

"Nie, nie, Robert, nie myśl o tym za dużo. Wiesz, że nie znoszę nauki, więc nie chcę marnować czasu," powiedziała Agnes.

Rzucenie studiów było tylko przykrywką, żeby Robert się o nią nie martwił. Prawdziwym powodem była jej tajemnica.

Poza tym, jutro mijały dokładnie trzy lata jej małżeństwa z Leopoldem Neville'em.

Miała przed sobą całe życie i nie chciała, żeby to pozorne małżeństwo ją powstrzymywało.

Mąż, którego nigdy nie spotkała—nie było czego żałować. Poza tym, małżeństwo było tylko dziełem jej rodziców.

"Wygląda na to, że podjęłaś decyzję. Dobrze, przekażę to panu Neville'owi jutro," powiedział Robert.

"Dzięki, Robert." Agnes odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się słodko.

Robert wstał, wyglądał poważnie. "Agnes, pan Neville to dobry człowiek. Myślę, że wy dwoje jesteście dobrą parą, więc mam nadzieję, że to przemyślisz. Jeśli zmienisz zdanie, zadzwoń do mnie w każdej chwili."

Dobra para z Leopoldem? Kiedy Agnes dostała ich akt małżeństwa, Leopold był za granicą na kolacji z prezydentem. Nawet się nie pojawił; akt małżeństwa został załatwiony bez niego. Ich zdjęcie ślubne było zmontowane.

Przez te trzy lata pokazał, że też nie chce tego małżeństwa, więc jaki był sens bycia dobrą parą?

Zbierając myśli, Agnes wzięła głęboki oddech. "Ja..." Podjęła decyzję, ale żeby Robert się nie martwił, zmieniła słowa na "Dobrze."

Robert nie usłyszał od Agnes aż do następnego popołudnia. Zirytowany, wyciągnął telefon i wybrał numer: "Panie Neville, mam dokument, który wymaga pana podpisu."

"Jaki dokument?" Głos Leopolda był zimny.

Robert zawahał się. "Umowa rozwodowa."

Leopold przerwał pracę.

Gdyby nie przypomnienie Roberta, Leopold nawet nie pamiętałby, że ma żonę.

"Zostaw umowę w moim biurze. Wrócę do Lumina City za kilka dni," powiedział Leopold.

"Tak, panie Neville," odpowiedział Robert.

Tymczasem, gdy zapadł zmrok w Lumina City, coraz więcej młodych ludzi zbiegało się do baru Blue Night.

W Prywatnym Pokoju 501, na stole leżały dziesiątki butelek piwa, whisky, szampana i mnóstwo przekąsek.

Na swoje urodziny Agnes założyła rzadko spotykaną, super dziewczęcą, jasnoróżową koronkową sukienkę. Wszyscy wyciągali telefony, chcąc zrobić sobie z nią zdjęcia.

Po tym, jak w końcu udało jej się uciec przed tłumem z telefonami, Agnes radośnie stuknęła się kieliszkiem z tuzinem kolegów z klasy. Prezenty urodzinowe, które dostała, wypełniły cały kąt pokoju.

Lekko podpity Justin Smith, obejmując innego kolegę, wyśpiewywał: "And then a hero comes along, with the strength to carry on..."

Jego wysoki głos sprawił, że kilka dziewczyn zatkało uszy.

"Hej, przestańcie na chwilę śpiewać. Zagrajmy w grę," zawołała Bella Brown, bezpośrednia dziewczyna z grupy, do dwóch aspirujących rockmanów.

Bella była najstarsza w akademiku Agnes i zawsze wiedziała, jak rozkręcić imprezę.

Po okrzyku Belli, pokój w końcu ucichł. Tużin chłopaków i dziewczyn zebrał się wokół dwóch długich stołów, wszyscy patrzyli na Bellę.

Bella była królową zabawy!

"Prawda czy Wyzwanie!" ogłosiła Bella z chytrym uśmiechem.

Wszyscy przewrócili oczami. "Bella, graliśmy w tę grę już tyle razy. To takie nudne." Justin prychnął. Już i tak powstrzymywał swoje zwyczajne wybryki na tej imprezie, a teraz mieli grać w coś tak nudnego!

Bella rzuciła mu spojrzenie. "To dwudzieste pierwsze urodziny Agnes. Zróbmy coś pikantnego!" Uśmiechnęła się znacząco.

Jako że wszyscy byli studentami, nikt nie miał złych zamiarów. W przeszłości wyzwania były tylko głupotkami, jak śpiewanie piskliwych piosenek, noszenie kogoś na barana czy występowanie w duecie z kimś.

Pierwsze wyzwanie rozpoczęło się, a wszyscy byli podekscytowani. Bella spojrzała na Agnes, która wpatrywała się w swoje wino, i dała grupie znaczące spojrzenie. Zrozumieli aluzję. "Przegrany musi wyjść i pocałować pierwszą osobę płci przeciwnej, którą zobaczy! Na usta! Jeśli się wycofa, musi wypić dziesięć kieliszków whisky!"

Pokój zadrżał z ekscytacji. To wyzwanie było o wiele bardziej emocjonujące. Justin zachichotał, znając intencje grupy.

Po rundzie kamień-papier-nożyce wszystkie oczy skierowały się na oszołomioną Agnes.

Widząc swoje nożyczki i kamień Belli z łobuzerskim uśmiechem, Agnes wiedziała, że jest przegrana!

"Bella, nienawidzę cię!" jęknęła Agnes, myśląc o wyzwaniu. Była już lekko pijana i nie mogła znieść dziesięciu kolejnych kieliszków!

Wśród śmiechu wszyscy patrzyli, jak Agnes chwiejąc się podchodzi do drzwi. Po głębokim oddechu otworzyła je.

Skręciła w prawo do pierwszego faceta, którego zobaczyła.

Stał tam wysoki mężczyzna, Leopold, w prostym białym koszuli wpuszczonej w czarne eleganckie spodnie. Miał lśniące czarne skórzane buty i elegancko stąpał po dywanie.

Głębokie oczy Leopolda, gęste brwi, wysoki nos i idealnie ukształtowane usta emanowały szlachetnością i elegancją.

Ale jego oczy były zimne i obojętne, co sprawiło, że Agnes zawahała się.

"Wow, ale przystojniak. Agnieszka, do dzieła! Wszyscy patrzymy!" Bella, ukrywając się przy drzwiach, szepnęła. Facet wyglądał znajomo, ale gdzie go wcześniej widziała?

Słysząc zachętę Belli, Agnieszka wzięła głęboki oddech, zignorowała jego intensywną aurę i zastąpiła Leopoldowi drogę.

Z bliska wydawało jej się, że już gdzieś widziała Leopolda. Ale szybko odrzuciła tę myśl.

Śmiało podeszła do Leopolda, lekko się uśmiechnęła i stanęła na palcach, by objąć go za szyję. Jego przyjemny zapach wypełnił jej zmysły.

Leopold, mający zamiar wykonać telefon, został zatrzymany przez Agnieszkę.

Czując jej nagłe podejście, lekko zmarszczył brwi.

Ale dlaczego oczy Agnieszki wydawały się takie znajome?

Wykorzystując moment jego zamyślenia, Agnieszka delikatnie pocałowała Leopolda w jego lekko zimne usta.

Chwilę później uciekła od jego boku i rzuciła się w stronę prywatnego pokoju.

"Agnieszka! To było szalone!" Bella zawołała, a pokój eksplodował podekscytowaniem.

Drzwi do pokoju 501 były szczelnie zamknięte, a twarz Leopolda przybrała burzowy wyraz. Gdy miał już polecić ochronie, by wrzucili ją do morza, jego telefon zawibrował z ważnym połączeniem.

"Będę tam jak najszybciej!" Rzucił ostatnie spojrzenie na zamknięte drzwi pokoju 501, jego twarz stała się jeszcze ciemniejsza. Tym razem miała szczęście; coś pilnego w firmie wymagało jego natychmiastowej uwagi.

Lepiej, żeby nigdy więcej się nie spotkali. W przeciwnym razie, na pewno by zapłaciła!

W prywatnym pokoju Agnieszka dotknęła płonącego policzka. To było najbardziej szalone, co kiedykolwiek zrobiła! Właśnie oddała swój pierwszy pocałunek zupełnie obcemu mężczyźnie.

Czy to liczyło się jako zdrada w małżeństwie?

Ale powinno być okej; już podpisała papiery rozwodowe.

Nawet jeśli Leopold nie podpisał, to nie miało znaczenia. Prawnie, jeśli para była rozdzielona przez ponad dwa lata, byli automatycznie rozwiedzeni.

Więc, czy nadal była żoną Leopolda, było niejasne. Jak to mogło być uznane za zdradę?

Z drugiej strony, tylko pocałowała innego faceta.

W tym momencie Bella nagle krzyknęła: "O mój Boże!" Prawie tuzin osób tak się przestraszyło, że prawie wyskoczyli ze skóry.

"Co do licha, Bella? Przestraszyłaś mnie!" Klara Miller, która miała właśnie wziąć łyk, przewróciła oczami i poklepała się po piersi.

Bella natychmiast podbiegła do wciąż oszołomionej Agnieszki, kucnęła obok niej i potrząsała nią z podekscytowaniem. "Agnieszka, wiesz, kim był ten facet przed chwilą?" To był sen kobiet na całym świecie — słynny i potężny prezes międzynarodowej korporacji w Lumina City, znany jako pan Neville!

Agnieszka podniosła szampana ze stołu i wzięła łyk, aby się uspokoić, "Kim on jest?" Faktycznie wydawał jej się znajomy i chciała wiedzieć, kim był.

"Leopold Neville!" Bella podekscytowana wypaliła jego imię. To był Leopold, legendarna postać, z którą lepiej nie zadzierać!

Słysząc to imię, Agnieszka wypluła szampana z ust. Bella, która została spryskana, spojrzała bezradnie na spanikowaną Agnieszkę.

"Wow, pan Neville! Czy Agnieszka wpakowała się w kłopoty?" Tata Justina był dyrektorem generalnym grupy finansowej w Lumina City, a nazwisko Leopolda było mu dobrze znane!

Clara przez chwilę zastanawiała się nad znajomym imieniem, a potem krzyknęła: "Agnes, naprawdę pocałowałaś pana Neville'a! Agnes, pozwól mi cię pocałować, żeby poczuć smak pana Neville'a."

Agnes, w oszołomieniu, sięgnęła po serwetkę, by wytrzeć szampana z twarzy Belli, zbyt zszokowana, by przeprosić.

Widząc, jak Clara się zbliża, Agnes nagle upuściła serwetkę i wstała z kanapy.

"Bella, czy właśnie wywołałaś moje imię?" Pomyślała, że to usłyszała.

Bella wyjęła mokrą chusteczkę, by oczyścić twarz, i odpowiedziała zirytowana: "Tak! Nie musisz być taka podekscytowana!" Pocałowanie Leopolda to była wielka sprawa. Ale to, że Agnes spryskała ją szampanem, doprowadzało ją do szału!

Agnes pomyślała sobie: 'To koniec! To koniec!'

Agnes poklepała Bellę po ręce uspokajająco: "Bawcie się dalej; ja znikam!"

Wszyscy patrzyli zszokowani, jak Agnes pośpiesznie wychodzi. Czy zamierzała gonić za Leopoldem?

Słyszeli, że wiele kobiet, które próbowały przespać się z Leopoldem, kończyło nagie na ulicach.

Kilka osób szybko wybiegło z baru, próbując powstrzymać impulsywną Agnes.

Ale było już za późno; Agnes już zniknęła.

Na zewnątrz baru, Agnes zatrzymała taksówkę i pojechała prosto do willi.

Agnes modliła się w duchu. 'Boże, proszę, niech Leopolda nie będzie w willi, a jeśli jest, niech mnie nie rozpozna!'

Nie chciała, żeby pomyślał, że żałuje rozwodu i próbuje zwrócić na siebie jego uwagę.

To było naprawdę frustrujące.

Trzy lata temu, po ślubie, Leopold nieustannie zapewniał jej życie pełne materialnego komfortu i luksusu.

Ale nigdy go nie widziała.

Jednym z powodów było to, że zawsze był zawalony pracą, często poza krajem.

Innym powodem było to, że nawet gdy był w Lumina City, ich kręgi towarzyskie były jak dzień i noc. Więc było normalne, że się nie widywali, nawet jeśli mieszkali w tym samym mieście.

Jej ojciec zawsze trzymał ich dokumenty ślubne. Przed śmiercią, obawiając się, że mogłaby chcieć rozwodu, przekazał dokumenty ślubne jej mężowi na przechowanie.

Więc do dziś Agnes nie wiedziała, jak wygląda jej mąż.

Nie, kiedyś pomyślała o pójściu do jego firmy, żeby go zobaczyć. Poszła, ale kilka razy przyjmował ją jego asystent i nigdy go nie widziała. Ostatnim razem poszła bez ujawniania swojej tożsamości, została zatrzymana przez ochronę przy wejściu do budynku. Leopold właśnie wrócił z podróży służbowej do Republiki Liberii i mogła go tylko zobaczyć z daleka, gdy wysiadał z samochodu.

Ten rzut oka był tylko pobieżnym spojrzeniem i teraz prawie go zapomniała. Nawet znajomość jego imienia była bezużyteczna; Leopold był dyskretny i nigdy nie udzielał wywiadów ani nie pozwalał mediom publikować swoich zdjęć w sieci.

Agnes pamiętała, że zdjęcie Leopolda raz zostało ujawnione przez media, rzekomo uczestniczył w konferencji prasowej z jakąś gwiazdą. Ale zanim zdążyła je zobaczyć, wiadomość została usunięta.

Dziś naprawdę pocałowała Leopolda w barze. Jeśli również podpisał papiery rozwodowe, byłby jej byłym mężem.

Słyszała też plotki, że Leopold nigdy nie narzekał na brak wielbicielek, ale szczególnie nie znosił tych, które były zbyt nachalne.

Agnes modliła się ponownie, 'Boże! Proszę, niech Leopold mnie nie rozpozna!'

Previous ChapterNext Chapter