Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 9

Po około pół godzinie kierowca zatrzymał się przed posiadłością rodziny Moore. Wszystko było tu dyskretne, ale ociekające luksusem, jakby pieniądze zbudowały to miejsce.

To było jej pierwsze zetknięcie z prawdziwym "luksusem". Patrząc na wille rodziny Moore, w końcu zrozumiała, co znaczy być bogatym.

Kiedy samochód zatrzymał się w sercu kompleksu willowego, Calliope zaczęła trochę panikować. Od teraz była częścią rodziny Moore i musiała radzić sobie z tym szaleńcem Sylvestrem. Jej dłonie zacisnęły się w pięści, a pot pokrył jej dłonie.

Samochód objechał elegancką fontannę i zatrzymał się przed willą.

"Calliope, jesteśmy na miejscu. Czas wysiąść."

Lokaj już tam był, trzymając otwarte drzwi samochodu dla niej.

Podążając za lokajem do środka, Calliope czuła, że jej strój zupełnie nie pasuje do tego miejsca. Czuła się, jakby była ubrana jak włóczęga. Ale nie czuła wstydu. I tak nie chciała wyjść za mąż do rodziny Moore. Gdyby zobaczyli jej obdarte ubrania i odwołali ślub z Sylvestrem, to byłoby idealnie.

Po tym, co wydawało się wiecznością, zorientowała się, że lokaj zaprowadził ją do jadalni. Wchodząc, Calliope czuła się trochę zagubiona i zdezorientowana, ale na zewnątrz zachowywała spokój.

"Panie Moore, Calliope jest tutaj."

Głos lokaja był płaski. Długi stół jadalny był pełen członków rodziny Moore, wszyscy oceniali Calliope, narzeczoną Sylvestra.

Siedząc na czele stołu, John patrzył spokojnie na stojącą tam dziewczynę. Nigdy nie sądził, że dziewczyna, która sprzeda się dla statusu, może być bardzo posłuszna, dlatego wolał Vivian.

Nagle!

Brzęk noża i widelca uderzających o talerz przeciął powietrze, przyciągając uwagę wszystkich, w tym Calliope. Spojrzała w tamtą stronę, mrużąc oczy.

Nóż i widelec Sylvestra uderzyły o talerz, a na jego twarzy pojawił się grymas. Warknął, "Kto dziś gotował? To ma być jedzenie?"

Wszyscy przy stole mieli miny typu "znowu to samo", jakby to był kolejny zwykły dzień. Lokaj odpowiedział, "Proszę chwilę poczekać."

Calliope czuła się kompletnie jak żart stojąc tam, z wszystkimi patrzącymi na nią z szyderstwem, pogardą i niechęcią.

A może rodzina Moore w ogóle nie widziała jej jako żony Sylvestra. Dla nich była tylko pionkiem, narzędziem, którego rodzina Gray używała, by się wybić.

Po chwili lokaj przyprowadził mężczyznę w uniformie kucharza. Kucharz podszedł do Sylvestra, mówiąc z szacunkiem, "Sylvestrze, wzywałeś mnie?"

Następna rzecz, Sylvester z arogancją podniósł swój talerz i, bez ostrzeżenia, zrzucił stek na nieskazitelnie biały uniform kucharza. Reszta rodziny wydawała się do tego przyzwyczajona i po prostu to zignorowała.

Nikt nie chciał drażnić tego "księcia", i nikt nie śmiał.

Talerz roztrzaskał się na ziemi, a dźwięk przeszył uszy Calliope. Sylvester deptał godność kucharza, a rodzina Moore udawała, że tego nie widzi. Czyż to nie było ostrzeżenie dla Calliope?

Tak szalona scena, a John, głowa rodziny, nie powiedział nic, pozwalając Sylvestrowi robić, co chciał. Calliope czuła, że świat bogatych wywraca jej światopogląd do góry nogami.

Była zwykłą dziewczyną, a ci bogacze byli zbyt wyniośli. Czy zostanie zdeptana jak ten kucharz, kiedy dołączy do rodziny Moore'ów?

"Takie gotowanie i nazywasz się mistrzem kuchni? Płacę ci za to, żebyś się bawił?"

Sylwester szyderczo spojrzał na wściekłą twarz kucharza, jego zarozumiała postawa aż prosiła się o cios.

"Płacisz? Z tego, co wiem, Sylwestrze, zdaje się, że całymi dniami się obijasz. Kiedy to zacząłeś zarabiać pieniądze?"

Wszyscy spokojnie obserwowali, przyzwyczajeni do takich dramatów.

Ale ten nagły, sarkastyczny głos zaskoczył wszystkich. W rodzinie Moore'ów ktoś odważył się odpowiedzieć Sylwestrowi?

Wszystkie spojrzenia szybko skierowały się na Kalliope. Czy oszalała, szukając kłopotów?

Sylwester, wciąż uśmiechnięty z powodu upokorzenia kucharza, usłyszał zuchwałą uwagę Kalliope. Jego twarz zrobiła się lodowata, a on wydał z siebie zimny śmiech, odwracając się do niej. "Pouczasz mnie?"

"Stwierdzam tylko fakt. Pieniądze należą do twojego ojca, a to jego nazwisko jest na liście Forbes, nie twoje."

Śmiałość Kalliope naprawdę rozwścieczyła Sylwestra.

Odepchnął kucharza i ruszył w stronę Kalliope, drwiąc po drodze, "Taka wyniosła? A to nie ty wślizgnęłaś się do mojego łóżka i rozłożyłaś nogi?"

Takie wulgarne słowa spływały z ust Sylwestra jakby to było nic, bez względu na czas czy miejsce. Kalliope w końcu zobaczyła, jak bezwstydny jest. Nie dbał o własną godność, a co dopiero o innych.

"No i co z tego?"

Zanim Kalliope zdążyła dokończyć, Sylwester nagle chwycił ją za podbródek, zmuszając do spojrzenia mu w oczy.

"Jakie prawo ma dziwka, by mówić do mnie w ten sposób?"

Głos Sylwestra z figlarnego stał się lodowaty w mgnieniu oka, a jego zastraszająca obecność była przerażająca. Kucharz w pobliżu nie śmiał oddychać.

Sylwester, na oczach wszystkich, bezlitośnie wypluł słowo "dziwka".

Kalliope patrzyła na tego podłego człowieka z wyrazem buntu i obrzydzenia na twarzy.

Nigdy nie wyobrażała sobie, że ktoś może być tak podły jak Sylwester, otwarcie ją obrażając przed rodziną Moore'ów. Na szczęście niedługo miała umrzeć; inaczej życie w tym świecie byłoby koszmarem!

Pomimo sceny, rodzina Moore'ów przy stole wydawała się cieszyć przedstawieniem, nikt nie próbował go powstrzymać. Czy wszyscy bali się Sylwestra?

Jan kontynuował krojenie steku, z lekkim uśmiechem na ustach.

Nawet nie patrząc, Sylwester podniósł talerz z sałatką i wylał ją na nią, uśmiechając się lekko, "Kochanie, złość bez władzy jest bezcelowa."

Jego ton był tak intymny, a jednocześnie tak arogancki. Słowo "kochanie" z jego ust brzmiało bardziej jak "śmieć."

Rzucił pusty talerz na stół jak śmieci, wytarł ręce o starannie ułożoną serwetkę i wyszedł z jadalni. Po jego wyjściu wszyscy wydawali się odetchnąć z ulgą.

Kalliope została sama, patrząc na sałatkę na swoich ubraniach, czując się wściekła, ale bezsilna, jak uwięzione zwierzę.

Ale teraz, będąc w rodzinie Moore'ów, albo będzie upokarzana, albo będzie walczyć do końca!

Kalliope wydała z siebie pogardliwy śmiech. Niezależnie od tego, co zrobi ten drań Sylwester, nigdy mu się nie podda! Nigdy!

Previous ChapterNext Chapter