




Rozdział 7
"Ty mała suko! Teraz próbujesz nas oszukać? Jak śmiesz chcieć taką ogromną sumę? Umrzesz, zanim je wszystkie wykorzystasz." Grace kipiała ze złości, patrząc na zadowoloną z siebie, uroczą twarz Calliope. Nie mogła pojąć, dlaczego Calliope była taka pewna siebie!
'Jesteś tylko bękartem. Gdybyśmy nie musieli cię wydać za rodzinę Gray, już dawno bym cię oszpeciła!' pomyślała Grace.
Calliope uśmiechnęła się tylko na tyradę Grace. "Jeśli kopnę w kalendarz, twoja ukochana Vivian będzie musiała zanurzyć się w bałaganie rodziny Moore."
Chłodne słowa Calliope prawie doprowadziły Grace do szału. Nie mogła po prostu wyklinać Calliope; musiała mieć nadzieję, że nic jej się nie stanie. Jeśli coś by się stało Calliope, to Vivian musiałaby wyjść za mąż do rodziny Moore!
Vivian trzymała język za zębami, bojąc się zdenerwować Calliope. Jeśli Calliope się wycofa, to ona będzie musiała się z tym małżeństwem zmierzyć.
Widząc ich obie tak pokonane, Calliope poczuła, jak jej zły nastrój się poprawia. Podeszła do stołu, chwyciła czek i, sprawdzając jego autentyczność, powiedziała: "Możecie życzyć Sylvestrowi szybkiej śmierci, ale lepiej módlcie się za mnie."
"Ty! Mała suko! Zrobić z ciebie dziecko dziwki bogatą damę, pozwolić ci wyjść za mąż do rodziny Moore, to twój zaszczyt. Powinnaś mi dziękować na kolanach!"
Vivian nie mogła już dłużej wytrzymać. Gdyby Sylvester nie był umierającym draniem, czy to małżeństwo przypadłoby tej bękarcie?
To było zapewne słowo, którego Calliope nienawidziła najbardziej w swoim życiu! Ale przylgnęło do niej na zawsze, bo jej matka była prostytutką, która sypiała z kim popadnie.
"Jeśli to takie wspaniałe, czemu sama za niego nie wyjdziesz?" zapytała Calliope chłodno.
To jedno pytanie zamknęło usta Vivian. Gdyby to było takie wspaniałe, oczywiście, że by wyszła! Kto by nie chciał wejść do rodziny Moore? Ale bez względu na to, jak potężna była rodzina Moore, jaki był sens wychodzić za umierającego faceta? Mógłby umrzeć każdego dnia, zostawiając ją młodą wdową.
"Dobrze, wystarczy! Skoro się zgodziłaś, nie wycofuj się."
Jack, który do tej pory milczał, w końcu miał dość. Wstał i spojrzał na Calliope. Po chwili namysłu poczuł się trochę winny, że pcha swoją córkę w bałagan rodziny Moore.
Następnie powiedział: "Dowiedziałem się, że prawdopodobnie nie będziesz z Sylvestrem długo. Nie ma wielu dni życia. Rodzina Moore powiedziała, że prawie nie przeżył ostatniego pobytu w szpitalu. Lekarze twierdzą, że jego stan jest naprawdę zły. Wytrzymaj tylko kilka dni..."
"Co tu wytrzymywać? Wychodzi za bogatego, na co ma narzekać? Żyje w luksusie, nie może zająć się Sylvestrem przez kilka dni? Co traci?" wtrąciła Grace, zanim Jack zdążył dokończyć.
Czy Jack był szczery, czy nie, Calliope nie miała czasu na jego ojcowsko-córkowe przedstawienie. Wzięła czek, z pogardą na twarzy, i powiedziała chłodno: "Moje małżeństwo z Sylvestrem musi być tajemnicą. Chcę tajnego ślubu."
"Co?"
Jack, Grace i Vivian wykrzyknęli jednocześnie.
Tajny ślub?
Calliope chciała tajnego ślubu? Ze ślubem zaplanowanym na 28. dzień przyszłego miesiąca, jak to mogłoby być tajemnicą?
Media o tym wiedziały, a rodzina Moore wysłała zaproszenia. Cały kraj patrzył. Jak to mogłoby być tajemnicą?
Z pozycją rodziny Moore i Sylvestrem jako ich jedynym synem, jak jego małżeństwo mogłoby być ukryte?
Grace krzyknęła: "Calliope! Nie przesadzaj! Myślisz, że możesz tutaj rządzić? Tajny ślub? To jest rodzina Moore! Syn Johna, Sylvester, bierze ślub!!!"
Grace była bliska wybuchu. Już wydała osiemdziesiąt tysięcy, a teraz Calliope chciała tajny ślub? Była cierpliwa, ale teraz miała ochotę udusić tę zarozumiałą smarkulę!
Jack zmarszczył brwi, ale wiedział, że musi zachować spokój. Jeśli Calliope się wycofa, sytuacja stanie się jeszcze bardziej skomplikowana!
Jack powiedział spokojnie: "Calliope, przestań robić problemy, dobrze? To jest rodzina Moore. Jak to ma być tajny ślub? Wszyscy na to patrzą! Daliśmy ci osiemdziesiąt tysięcy. Czego jeszcze chcesz?"
Vivian też była przerażona. "Nie przesadzaj! Kim ty myślisz, że jesteś? Chcesz, żeby rodzina Moore miała tajny ślub? Oszalałaś?"
"Powiedziałam, że chcę tajny ślub. Czy to możliwe, czy nie, to wasz problem. W przeciwnym razie wyjawię rodzinie Moore wasze małe intrygi. Jasne, nie będą mnie wspierać, ale jeśli dowiedzą się, że ich oszukaliście i wysłaliście nieślubne dziecko do rodziny Moore, co myślicie, że zrobią rodzinie Gray?"
Calliope nie miała już nic do stracenia. Nie bała się niczego. Gdyby mogła, pociągnęłaby rodzinę Gray za sobą!
Tajny ślub był jej jedynym żądaniem. Cały kraj obserwował związek rodzin Moore i Gray. Jeśli David dowiedziałby się, że wychodzi za Sylvestra, tego łajdaka...
Nie! Absolutnie nie!
Widząc, że Calliope upiera się przy tajnym ślubie, Jack poczuł nadchodzący ból głowy. Jak miał przekonać Johna, by pozwolił swojemu jedynemu synowi na tajny ślub?
Posiadłość rodziny Moore była jak małe miasto, z mnóstwem willi, kortami tenisowymi, arenami do jazdy konnej, basenami, kinem, sztucznym jeziorem i innymi luksusowymi atrakcjami. Była ogromna.
Wszyscy członkowie rodziny Moore mieszkali tam, w tym dwie córki z mężami, każda w swojej willi. Ale willa Johna była największa i znajdowała się w samym centrum posiadłości.
W przestronnej sypialni zasłony były szczelnie zasłonięte. Na śnieżnobiałym dywanie leżała porozrzucana męska koszula, krawat i spodnie.
Miękkie łóżko miało wgłębienie tam, gdzie spał Sylvester. Łóżko wyglądało na super wygodne, spełniając swoją rolę dla swojego pana.
Śpiący Sylvester wyglądał mniej buntowniczo, bardziej spokojnie i łagodnie. Jego przystojna twarz leżała bokiem na łóżku, z gęstymi rzęsami, wysokim nosem, cienkimi ustami i naturalnie uwodzicielskimi oczami z nutką zuchwałości. Jego dumny zarys szczęki był perfekcyjny, twarz, która mogła sprawić, że kobiety miękną w kolanach.
Szkoda, że właścicielem tej twarzy był Sylvester, kapryśny, cyniczny facet z niewielką ilością czasu, który mu pozostał.
Patrząc po sypialni, jej wystrój był równie krzykliwy jak osobowość Sylvestra. Ale stojąca w rogu tekturowa sylwetka wydawała się nie na miejscu.
Była to sylwetka dziewczyny w seksownym białym bikini, z gorącym ciałem, mierząca 175 cm wzrostu, z gładką, napiętą skórą, słodkim uśmiechem i długimi, falującymi jasnobrązowymi włosami.
Nie tylko faceci, nawet dziewczyny mogłyby się w niej zakochać. Jej krągłe ciało mogłoby sprawić, że każdy facet by się zaślinił.
Ale dlaczego ta sylwetka była w tej krzykliwej sypialni? Wszyscy w rodzinie Moore wiedzieli odpowiedź, ale nikt nie odważył się o tym wspomnieć.
Telefon przy łóżku zadzwonił, a śpiący Sylvester lekko zmarszczył brwi. Leniwie wyciągnął długie ramię, podniósł słuchawkę i przyłożył ją do ucha. "Mów."