




Rozdział 6
"Ten drań! Całkowicie zszargał nazwisko rodziny Moore!"
John rozbił filiżankę kawy o podłogę, a jego twarz wykrzywiła się z wściekłości.
W telewizji huczały wiadomości, a pośród chaosu kamer i błyskających świateł, słowa Sylvestra: "Choroba nerek, dziedziczna," sprawiły, że wszyscy w rodzinie Moore wyglądali, jakby połknęli cytrynę. Występ Sylvestra był policzkiem w twarz dla rodzinnej dumy!
Jako głowa klanu Moore, John był wściekły. Zazwyczaj był szanowanym szefem, ale tym razem Sylvester zrobił z niego głupca!
Chciałby go porządnie obić!
Jednak wtedy, starszy pan, Michael Moore, siedzący na kanapie za nim, oparł się na lasce i wpatrywał się w telewizor. Słabym głosem, powoli powiedział: "Powinieneś pomyśleć o tym, jak załatwić małżeństwo Sylvestra."
Po tych słowach wstał, opierając się na lasce, a pokojówka pomogła mu opuścić salon.
"Pan Sylvester Moore."
Gdy tylko Michael wyszedł, kamerdyner zawołał, przyciągając uwagę wszystkich.
Sylvester, który zniknął na trzy dni, stał tam z jedną ręką w kieszeni garnituru, a jego oczy pełne były buntu i obojętności. Nie przejmował się spojrzeniami innych i z leniwym uśmiechem podszedł do telewizora, mówiąc: "Nieźle, uchwycili jakieś siedemdziesiąt do osiemdziesięciu procent mojej urody."
Lekceważący ton Sylvestra sprawiał, że zhańbienie rodziny Moore wydawało się niczym, jakby nie był częścią rodziny, a jedynie widzem.
Honor i bogactwo rodziny Moore nie interesowały go. Im więcej kłopotów miała rodzina Moore i John, tym bardziej wydawał się zadowolony.
Tak, Sylvester nienawidził rodziny Moore. Nienawidził swojego ojca, Johna.
Po rzuceniu tej bomby, Sylvester nie przejmował się reakcjami innych. Taki już był; nikogo nie traktował poważnie.
Zamierzał pójść na górę, kiedy ponownie rozległ się spokojny głos Johna.
"Którą z córek rodziny Gray chcesz?"
Stojąc przed swoim buntowniczym synem, John czuł mieszankę złości i miłości. Mimo że chciał porządnie obić Sylvestra, nie mógł się do tego zmusić.
Oczywiście, teraz najważniejsze było małżeństwo z rodziną Gray. Nie miało znaczenia, która córka wyjdzie za mąż, byleby to była jedna z dziewczyn Gray!
Sylvester nie przestawał iść, ale na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech. Nie odwracając głowy, rzucił: "Nie ma znaczenia, i tak ją zdradzę. W końcu mam chorobę nerek, a to dziedziczne."
Rzucił pogardliwe spojrzenie w stronę Johna.
John był wściekły.
"Łajdak!"
Ale Sylvester nie drgnął. Wszedł do windy, a gdy drzwi powoli się zamykały, jego plecy wyglądały zarówno szlachetnie, jak i irytująco!
Salon zamarł w ciszy. Twarze dwóch córek i dwóch zięciów rodziny Moore były bezcenne. Dla nich Sylvester był nicponiem, ale także pierwszym w kolejce do dziedziczenia rodzinnego biznesu Moore.
Rodzina Moore miała trzy córki i jednego syna, a Sylvester był trzecim dzieckiem i jedynym synem. John i Michael rozpieszczali go od młodości. Nawet jeśli nie mógł długo żyć, nie zmieniało to jego pozycji jako dziedzica rodziny Moore, co naturalnie budziło zazdrość.
Pokojówka szepnęła coś do ucha kamerdynera, a ten podszedł do Johna, mówiąc: "Rodzina Gray zadzwoniła, prosząc nas o uporządkowanie tego bałaganu i szybkie udzielenie odpowiedzi. Teraz Vivian nalega na zerwanie zaręczyn."
John zmarszczył brwi, "Kiedy Jack nagle miał jeszcze jedną córkę? Pamiętam tylko, że miał jedną."
Kamerdyner odpowiedział, "Też dopiero się o tym dowiedziałem. Ktoś to sprawdził i okazuje się, że rzeczywiście ma młodszą córkę, która mieszkała za granicą. Nie wiemy, kiedy wróciła, ani jak Sylvester ją poznał. Myślę, że Sylvester może być zainteresowany drugą córką rodziny Gray."
Kamerdyner spekulował na podstawie własnych myśli, obserwując, jak Sylvester dorastał, mimo że jego osobowość zmieniła się o 180 stopni w ciągu ostatnich dwóch lat.
Za każdym razem, gdy rodzina Moore wspominała o tym, nie mogła powstrzymać się od ciężkiego westchnienia. Nikt nie chciał wracać do tego, co wydarzyło się dwa lata temu.
John powiedział: "Najpierw znajdź kogoś, kto rozwiąże ten bałagan i przełóż datę ślubu na przyszły miesiąc."
A kogo miał poślubić? Szczerze mówiąc, ani Sylwester, ani jego ojciec nie przejmowali się, z kim w końcu się ożeni.
Bo niezależnie od tego, kogo poślubi, nie będzie to kobieta, której Sylwester naprawdę chciał. Żył, owszem, ale był jak zombie, wykorzystując pozostały czas, by siać jak najwięcej chaosu.
Tymczasem...
Minęły trzy dni, a lichwiarze mieli przyjść po południu, ale Calliope wciąż nie znalazła wyjścia.
Patrząc w błękitne niebo, nie mogła powstrzymać się od śmiechu z samej siebie za swoją arogancję. Co mogła zrobić? Kim myślała, że jest?
Jej niegdyś delikatne rysy twarzy były teraz naznaczone zmartwieniem o długi. W obliczu tej ogromnej sumy Calliope nie potrafiła znaleźć rozwiązania, ale absolutnie nie mogła powiedzieć o tym Davidowi.
Z desperackim uśmiechem na twarzy, jej zazwyczaj rumiane policzki teraz blade, zdała sobie sprawę, że ma tylko dwie opcje. Pierwsza to sprzedać się, by spłacić dług, a druga...
Była rozdarta wewnętrznie. Być poniżaną przez Sylwestra i nadal musieć do niego iść? To niewiele różniło się od sprzedawania siebie. Ale była w kropce i to była jedyna droga.
Determinacja wypełniła oczy Calliope. Jeśli wybierze tę ścieżkę, oznacza to, że ona i David nigdy nie będą razem.
Calliope wypuściła ciężkie westchnienie, zamknęła oczy i położyła rękę trzymającą telefon na piersi. Po długim wahaniu w końcu wybrała numer.
Telefon został odebrany po jednym sygnale. Druga strona po prostu powiedziała: "Halo," a ona natychmiast przedstawiła swoje żądanie. "Zgadzam się na tę umowę, ale potrzebuję 80 tysięcy dolarów, teraz, natychmiast."
Z tym zakończyła rozmowę, wstała z ławki przy drodze i pogodziła się z sytuacją. To była jedyna opcja. Na samą myśl o tym łajdaku Sylwestrze przeszedł ją dreszcz obrzydzenia.
Gdy się odwróciła, spojrzała na fontannę przed sobą i nagle zaśmiała się, trochę złowieszczo. Dostanie pieniądze, ale co do poślubienia tego umierającego łajdaka? Niech sobie marzy!
Jack, który właśnie odłożył słuchawkę, pogrążył się w głębokiej zadumie. Dlaczego Calliope nagle zmieniła zdanie?
"Kto to był?" zapytała Grace, schodząc po schodach.
"To była Calliope. Powiedziała, że zgadza się na umowę. Nie mogę zrozumieć, dlaczego nagle zmieniła zdanie."
Jack wciąż zastanawiał się, co mogło się wydarzyć, że zazwyczaj uparta Calliope zmieniła zdanie. Grace natomiast prychnęła i powiedziała: "Ta głupia w końcu przejrzała na oczy. Co tu jest do myślenia? Wstąpienie do rodziny Moore jest lepsze niż podążanie za Rose i zostanie prostytutką!"
Jack dodał: "Ale powiedziała, że chce 80 tysięcy dolarów w gotówce, teraz. Jeśli nie zbierzemy tego dzisiaj, umowa jest nieaktualna."
"Co! 80 tysięcy dolarów! Ta mała suczka myśli, że zasługuje na tyle pieniędzy!"
Oczy Grace rozszerzyły się z gniewu, a ona nie mogła powstrzymać się od krzyku.
Teraz rozumiała. Calliope, ta mała suczka, wiedziała, że rodzina Gray nie może wydać Vivian za mąż do rodziny Moore, więc musieli z nią współpracować. Niezależnie od warunków, rodzina Gray musiała je zaakceptować, więc postawiła absurdalne żądanie? Ta mała suczka była bezwzględna! Poczekaj, dostanie to, na co zasłużyła!
Około pół godziny później Calliope dotarła do willi rodziny Gray. Gdy służąca otworzyła drzwi i zaprowadziła ją do salonu, było jasne, że choć rodzina Gray wciąż była luksusowa, było znacznie mniej służących. Było oczywiste, że rodzina Gray również była na skraju upadku i nie miała wyboru, jak tylko współpracować z rodziną Moore.
Calliope weszła do salonu, a pierwsze, co zobaczyła, to odrażające twarze Grace i Vivian. Zawsze patrzyły na nią z pogardą i lekceważeniem.