




Rozdział 2
Calliope czuła, że jej szczęście się wyczerpało. Jej status i pozycja sprawiały, że była celem ciągłych upokorzeń. Oczy jej się zaczerwieniły, ale uparcie odmawiała pozwolenia łzom na spłynięcie.
"Nieślubna córka Jacka? Nic dziwnego, że wysłał cię do mojego łóżka."
Silna ręka Sylwestra przyciskała się do walczącej Calliope. Miał na sobie ciemnoniebieską koszulę, która sprawiała, że wyglądał jeszcze bardziej stylowo niż model, z kilkoma rozpiętymi guzikami, emanując seksowną i buntowniczą aurą.
Uśmiechnął się z pogardą, jak król patrzący na walczącą mrówkę.
"Umiesz jęczeć?"
Sylwester leniwie spojrzał na Calliope zza swoich okularów przeciwsłonecznych, z uśmieszkiem na ustach.
Calliope wybuchnęła, "Co to ma znaczyć?"
Zamknęła z nim oczy, jej postawa krzyczała, że nie zamierza się poddać. Ale jego zarozumiała postawa doprowadzała ją do szału.
Już wszystko straciła; czy naprawdę musiała znosić tego drania?
Patrzyła mu prosto w oczy, nie mrugając.
Jej bunt tylko poszerzył uśmiech Sylwestra. "Nie interesują mnie dziwki, które nawet nie potrafią jęczeć, zrozumiano?"
"Ty jesteś dziwką! Cała twoja cholernie rodzina jest pełna dziwek!"
Jego zuchwały ton i uśmieszek sprawiały, że jej krew wrzała. Nienawidziła, gdy nazywano ją prostytutką bardziej niż czegokolwiek innego!
Korytarz był pusty; ludzie Sylwestra dawno go opróżnili. Jej ogniste spojrzenie tylko sprawiało, że śmiał się jeszcze głośniej.
Chwycił jej podbródek, jakby była jakąś zabawką. "Nigdy nie widziałem tak zadziornej dziwki. Interesujące."
"Ty!"
Zamachnęła się, by go spoliczkować, ale złapał jej rękę, jakby to było nic. Jego podbródek uniósł się, a oczy błyszczały złośliwością.
"Myślisz, że możesz mnie uderzyć? Nie ma szans."
Potem pochylił się blisko, szepcząc jej do ucha z tym samym aroganckim uśmieszkiem. "Dla mnie wszystkie kobiety z rodziny Gray to tylko dziwki. Nie ma znaczenia, kogo poślubię; to tylko ogrzewacze łóżek."
Jej gniewne spojrzenie sprawiło, że wyglądała jak mała mysz, co tylko bardziej go intrygowało.
Sylwester nie mógł się powstrzymać, by nie zastanawiać się, czy poślubienie Calliope byłoby zabawną grą.
Łatwo unieruchomił jej podniesioną rękę. Jego ciepły oddech i nuta mięty wypełniły powietrze wokół niej. Była wściekła, ale nie mogła powstrzymać się od śmiechu w duchu, gdy powiedział: "Kobiety z rodziny Gray to wszystkie dziwki."
Chociaż Sylwester zawsze był draniem, w końcu powiedział coś prawdziwego.
Oczywiście, nie widziała siebie jako części rodziny Gray, a oni prawdopodobnie też jej nie chcieli.
Gdy miała już odpowiedzieć, kobieta w garniturze z wcześniejszej chwili pojawiła się z ochroniarzami, stojąc obok Sylwestra.
Kobieta spojrzała na Calliope, z iskierką zaskoczenia w oczach, ale z szacunkiem powiedziała do Sylwestra, "Panie, powinniśmy iść."
Sylwester wyprostował się, puścił jej nadgarstek i wrócił do swojego wyniosłego zachowania. Na oczach wszystkich położył rękę na talii Calliope, jego usta blisko jej ucha, sprawiając, że wyglądali na bardzo bliskich dla każdego, kto patrzył.
Ale jego słowa były irytujące.
"Powiedz Jackowi, że jeśli ty i Vivian dołączycie do mnie w łóżku, będę bardziej zadowolony."
Jego ciepły oddech łaskotał jej ucho. To było jej pierwsze bliskie spotkanie z facetem i czuła się dziwnie. Ale słysząc jego słowa, nie mogła powstrzymać się od spojrzenia na niego. Przez jego okulary przeciwsłoneczne mogła dostrzec zimne, migdałowe oczy i ostre rysy. Jego uprzywilejowane pochodzenie było widoczne na pierwszy rzut oka. To był Sylwester? Największy drań!
Wszyscy wiedzieli, że buntowniczy Sylwester jest chory, ale nikt nie wiedział, co mu dolega. Wiedzieli tylko, że nie pożyje długo, co było jego karmą!
Z jego niemal idealnymi genami i wysoką klasą społeczną, ciągle przesuwał granice. Niektórzy go nienawidzili, inni pogardzali nim, a oczywiście niektórzy go lubili. W sieci jego fani nazywali go "najprzystojniejszym draniem bogatego dzieciaka."
Calliope nigdy wcześniej nie miała do czynienia z takim dziedzicem. Teraz zrozumiała, jak pokręcony i zły był Sylwester. Był diabłem!
Sylwester puścił ją, krocząc obok ochroniarzy w stronę końca korytarza. Kobieta, która szła za nim, zapytała z troską, "Panie, John chce, żebyś natychmiast wrócił do domu. Następnie..."
Sylwester przerwał jej, "Następnie, nie mogę się doczekać, kto zostanie moją żoną."
Ten swobodny głos był głęboki i magnetyczny, ale jego twarz była pełna pogardy i obrzydzenia.
Gdyby nie rozkazy Johna, ani Calliope, ani Vivian nie byłyby warte brudu na jego butach. Te dziewczyny wszystkie knuły, próbując przyczepić się do bogatej rodziny!
Calliope oparła się o ścianę, obserwując wysoką, przystojną sylwetkę kroczącą korytarzem. Ślad pogardy przemknął przez jej oczy, gdy mruknęła, "Poślubić ciebie? Wolałabym umrzeć!"