Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1

Zapadła noc, a miasto za oknem lśniło światłami i strzelistymi wieżowcami. Calliope Gray, trzymając się ostatkiem sił, zataczała się korytarzem hotelowym, opierając się o ścianę. Jej oddech przyspieszył, a wzrok zaczął się rozmazywać.

Jej delikatne rysy twarzy były teraz pokryte nienaturalnym rumieńcem, a oczy miała zamglone, z lekko rozchylonymi czerwonymi ustami, co nadawało jej nieodpartego uroku.

'Ta kawa, którą wcześniej wypiłam, musiała być czymś zaprawiona!'

Myśl ta przemknęła przez nadal w miarę jasny umysł Calliope, gdy przygryzła swoje wilgotne, zmysłowe wargi aż do krwi.

Fala gorąca rozprzestrzeniała się wewnątrz jej ciała, a ona zacisnęła zęby, kierując się w stronę toalety, ale całe jej ciało było słabe i bezsilne.

W końcu, w następnej sekundzie, Calliope upadła na podłogę, a cały świat zaczął się wokół niej kręcić.

"Mamo! Patrz! Pobiegła tam!"

"Calliope została odurzona, a mimo to biegła tak szybko! Zabierzmy ją szybko do pokoju, nie ma czasu!"

W ostatniej chwili przed utratą przytomności, Calliope usłyszała dwa znajome głosy.

W tym momencie, matka i córka ubrane w luksusowe stroje dostrzegły Calliope na końcu korytarza. Ich twarze były pełne złośliwości, gdy szybko do niej podbiegły.

"Na szczęście nikt jej nie widział!"

Vivian Gray odetchnęła z ulgą, pomagając matce podnieść Calliope. Razem zaniosły ją do apartamentu prezydenckiego na górze.

Nieprzytomna Calliope nigdy nie mogła sobie wyobrazić, że ktoś z rodziny Grayów ją odurzy!

Przyszła dziś do kawiarni w hotelu, by odebrać pieniądze na życie, ale jej ojciec się nie pojawił. Po wypiciu kawy nadal go nie widziała, ale stopniowo zauważyła, że coś dziwnego dzieje się z jej ciałem. Wtedy było już za późno.

Vivian z zadowoloną miną rzuciła Calliope na duże łóżko, czując ulgę. Spojrzała na nieprzytomną Calliope i zadrwiła, "Mamo, teraz myślę, że mieć przyrodnią siostrę to nie taka zła sprawa. Przynajmniej może wyjść za tego łajdaka za mnie!"

"Hmph! Załóż jej tę koszulę nocną!"

Grace Miller z pogardą rzuciła na łóżko niemal przezroczystą bieliznę. Noszenie jej było prawie jak bycie nagą, dodając jedynie odrobinę tajemniczości, ale bardziej uwodzicielskiego uroku. Gdyby stał tu mężczyzna, sam widok tej bielizny sprawiłby, że krew by w nim zawrzała.

Calliope leżała tam, a na jej czole pojawiła się cienka warstwa potu. Gorąco wewnątrz jej ciała doprowadzało ją do granic wytrzymałości. Mogła mgliście słyszeć ich głosy, ale nie była w stanie zrozumieć słów.

Vivian szybko przebrała Calliope. Czarna, półprzezroczysta koszula nocna zawisła na jej ciele, doskonale eksponując sylwetkę, która wcześniej była ukryta pod prostym T-shirtem.

Jej jędrny biust był ledwo zakryty przez koszulę nocną, z odrobiną czerwieni przebijającą się przez, budzącą pierwotne pragnienie. Jej gładka, delikatna skóra lśniła w ciepłym świetle, jak obraz olejny.

Jej długie, smukłe nogi były zachwycające, a płaski brzuch ukazywał delikatne zarysy mięśni. Nie wspominając o jej seksownych, okrągłych biodrach, które zdawały się wydawać ciche zaproszenie pod koszulą nocną.

"Ta suka, zupełnie jak jej matka!"

Vivian nie mogła powstrzymać zazdrości. Twarz Calliope była już uwodzicielska, a teraz, rozebrana i ubrana w bieliznę, była jeszcze bardziej nieodparta!

Ale myśląc o jutrzejszych nagłówkach, Vivian nie mogła powstrzymać zadowolenia, "Kiedy media ujawnią to jutro, wszyscy zobaczą, jaka z niej ladacznica, i będzie musiała poślubić tego łajdaka!"

Grace zaśmiała się obok niej. "To szczęście Calliope, że może wyjść za mąż do rodziny Moore dla mojej córki! Już czas; chodźmy, Vivian."

Głowa Calliope była ciężka, słyszała ich rozmowy, ale nie mogła zrozumieć słów.

Usłyszała tylko zamykające się drzwi, a apartament znów pogrążył się w ciszy. Tylko ciche szepty Calliope wypełniały pokój, jej głos był uwodzicielski, a jednocześnie pełen bólu. W ciepłym świetle pokój wydawał się przytłumiony i tajemniczy.

Kilka razy Calliope próbowała wstać i wyjść, ale każda próba kończyła się niepowodzeniem. Nie mogła się ruszyć, jakby jej ciało było pod kontrolą kogoś innego.

Zmarszczyła brwi w cichej złości, jej długie włosy rozrzucone były niechlujnie na białym łóżku. Jej delikatne rysy twarzy były częściowo ukryte pod włosami, emanując kobiecym urokiem.

Półprzezroczysta koszula nocna, którą miała na sobie, była niezwykle prowokująca. Cienka warstwa potu pokrywała jej gładką, delikatną skórę. Jej długie nogi były lekko złączone, ukrywając najbardziej intymne miejsce, co czyniło ją jeszcze bardziej kuszącą.

Drzwi znów się otworzyły. Z ciemności wyłoniła się wysoka, przystojna sylwetka. Jego krok wydawał się nieco chwiejny, jakby był pijany, i ciężko opadł na miękkie łóżko.

Nagły ciężar obudził Calliope. Delikatny zapach mięty zmieszany z mocnym alkoholem wypełnił jej nozdrza.

Ciężar utrudniał jej oddychanie. Z trudem otworzyła oczy i zobaczyła mężczyznę leżącego na niej. Jej oczy rozszerzyły się, a ona z całych sił próbowała się podnieść, chcąc uciec.

Ale gdy tylko Calliope się ustabilizowała, potężna siła przyciągnęła ją z powrotem. Za nią rozległ się głęboki, uwodzicielski głos: "Nie ruszaj się."

W powietrzu rozległ się ostry dźwięk rozdzieranego materiału — to była półprzezroczysta bielizna Calliope!

Rozsądek podpowiadał jej, by się opierała, by walczyła, ale fale gorąca w jej ciele, trzymana w jego ramionach, ostatecznie przełamały jej racjonalne ograniczenia i przytłoczyły ją.

W tym momencie pragnęła tylko fizycznego zaspokojenia.

Jej niepewne, ale zapraszające ruchy wzbudziły pożądanie pijanego mężczyzny. Chwycił Calliope, jego długie palce wędrowały po jej ciele, od płaskiego, jędrnego brzucha po pełne piersi. Jego dłoń zatrzymała się, ściskając różowy szczyt.

Calliope nie mogła powstrzymać się od jęku. Jej głos działał na Sylvestra jak stymulant. Precyzyjnie chwycił jej podbródek i przycisnął swoje usta do jej. Czując miękkie, delikatne usta Calliope, Sylvester zaśmiał się z zadowoleniem i chciwie wsunął język, by eksplorować słodycz jej ust.

Calliope desperacko uderzała Sylvestra, ale pod wpływem narkotyku jej kończyny były słabe, a jej uderzenia bardziej przypominały pieszczoty.

W tym momencie Calliope poczuła, jak jej usta są zamknięte, a silny zapach alkoholu całkowicie przejął jej oddech.

Jej ciało zareagowało, jej wrząca krew krzyczała o ból i dyskomfort. Ale z ostatkiem racjonalności mocno ugryzła, a smak krwi zaczął się rozprzestrzeniać między ich wargami. Zdeterminowana, ignorując cierpienie swojego ciała, odepchnęła ciężkie ciało i chwiejnie wyszła z pokoju.

Calliope nie wiedziała, ile siły kosztowało ją dotarcie do drzwi. Potem wszystko pociemniało i upadła na dywan, całkowicie tracąc przytomność.

Następnego ranka słońce nie wzeszło. Niebo na zewnątrz było pełne ciemnych chmur, grożących ulewnym deszczem w każdej chwili.

Nagle ciszę pokoju przerwał natarczywy dzwonek do drzwi. Calliope, która spała całą noc na dywanie, została w końcu obudzona przez hałas. Leniwie otworzyła oczy, jej głowa pulsowała bólem. Trzymając się za głowę, wstała i rozejrzała się po nieznanym pokoju zdezorientowana.

Gdzie ona była?

Co się stało zeszłej nocy? Dlaczego niczego nie pamiętała?

Natarczywy dzwonek do drzwi dzwonił jak dzwon żałobny. Umysł Calliope wciąż nie był całkowicie jasny. Słysząc dzwonek, instynktownie zatoczyła się do drzwi i położyła rękę na klamce.

Gdy tylko otworzyła drzwi, oślepiła ją seria błysków fleszy. Musiała zasłonić oczy ręką, całkowicie zszokowana sceną przed sobą. Co się działo?

Kilka dni temu główne media rozrywkowe, magazyny, reporterzy i strony wideo otrzymały tajny donos, że dziś, w prezydenckim apartamencie 3704 w hotelu SK International, mogą uchwycić wybuchowy skandal z udziałem Sylvestra z rodziny Moore i siostry jego narzeczonej!

To było jeszcze bardziej ekscytujące niż skandal z udziałem gwiazdy najwyższego szczebla!

Nie tylko rodziny Moore i Gray były bogate, ale Sylvester był również kompletnym łajdakiem!

Nigdy nie miał pozytywnych wiadomości, tylko skandale, a każdy z nich przyciągał ogromną uwagę mediów, wysokie oceny, a nawet wywoływał ogólnokrajowe debaty.

Pomimo licznych skandali, Sylvester nigdy nie był zamieszany w romans. Więc tym razem, gdy usłyszeli, że spotyka się z Calliope, media rzuciły się jak wilki wyczuwające krew.

Gdyby udało im się uchwycić ich razem w łóżku, byłby to ogromny hit!

"Słyszeliśmy, że jesteś najmłodszą córką pana Graya z River Corporation. Czy to prawda? Byłaś za granicą przez lata, a teraz twoja siostra Vivian ma poślubić Sylvestra. Jak myślisz, co ona czuje, wiedząc, że spotykasz się z jej narzeczonym?"

"Czy twój związek z Sylvestrem z rodziny Moore to prawdziwa miłość? Czy pan Gray o tym wie?"

"John Moore zawsze faworyzował twoją siostrę jako swoją synową. Czy myślisz..."

Pytania leciały na Calliope jak kule z karabinu maszynowego. Jej głowa pulsowała, a pytania reporterów tylko sprawiały, że jej mózg stawał się pusty. Stała tam, całkowicie oszołomiona, nie mając pojęcia, jak zareagować.

Gdy tłum ją przepychał, cofnęła się o kilka kroków. Wszyscy napierali do przodu, a ona dostrzegła swoje odbicie w pobliskim lustrze. Miała na sobie półprzezroczystą koszulę nocną, porwaną na strzępy, praktycznie nagą!

W tym momencie wszystko zaskoczyło dla Calliope.

"Dobra robota, tato, ty łajdaku!" Mruknęła przekleństwa pod nosem, jej oczy płonęły nienawiścią.

Myślała, że jej nieudolny ojciec w końcu się zrehabilitował, oferując jej jakieś pieniądze na życie. Ale nie.

Klikanie aparatów i oślepiające flesze obudziły kogoś na łóżku.

Na śnieżnobiałym łóżku, kliknięcia aparatów sprawiły, że Sylvester zmarszczył brwi. Nawet leżąc tam w nieładzie, jego zimna postawa odrzucała wszystko wokół z arogancją.

Jeden z reporterów został popchnięty na ziemię i krzyknął, budząc Sylvestra. Gdy otworzył oczy, został uderzony serią fleszy.

Sylvester chwycił ciężką popielniczkę i rzucił nią w aparat, rozbijając go. Jego twarz, pełna wściekłości, wyglądała jak lew brutalnie obudzony.

"Wynoście się stąd!"

Nie przejmował się swoim wizerunkiem i przeklinał tłum.

Reporterzy byli przestraszeni, ale myśl o soczystych nagłówkach trzymała ich w miejscu. Zasypali Sylvestra ostrymi pytaniami.

"Sylvester, masz poślubić Vivian, a tymczasem spotykasz się z jej siostrą. Czy to nie jest bezwstydne?"

"Sylvester, teraz, gdy sprawy zaszły tak daleko, jak planujesz to rozwiązać? Czy ślub odbędzie się zgodnie z planem?"

"Spokojnie, wszyscy! Proszę zrobić miejsce! Proszę zrobić miejsce!"

W tym momencie do pokoju wpadło kilku ludzi wyglądających na ochroniarzy. Kobieta krzyknęła na reporterów.

Kilku ochroniarzy w czarnych garniturach szybko utworzyło ludzki mur, wypychając media na zewnątrz. Pod ich presją, reporterzy niechętnie opuścili pokój.

Kobieta w eleganckim garniturze podeszła z czarną peleryną i szepnęła do ucha Sylvestra: "Panie Sylvester Moore, doszło do incydentu. Musimy natychmiast stąd wyjść!"

Sylvester, teraz okryty dużą peleryną, opuścił apartament prezydencki pod ochroną ochroniarzy. Nawet w pełni ubrany emanował mieszanką elegancji i łobuzerskiego uroku. Przechodząc obok Calliope, rzucił jej pogardliwe spojrzenie.

Ale twarz Calliope pozostała pusta. Jej oczy były nieobecne, stała tam jak drewniana statua.

Sylvester mógł odejść, jakby nic się nie stało, ale co z nią? Co miała teraz zrobić?

Podeszła do kanapy, chwyciła koc i owinęła się nim, zakrywając obrzydliwą nocną koszulę. W pokoju panowała upiorna cisza, jakby wszystko, co się właśnie wydarzyło, było snem.

Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Calliope gwałtownie się odwróciła, widząc wchodzącą Megan Taylor, która wręczyła jej kopertę wypchaną gotówką. "To od pana Graya."

Słysząc to imię, Calliope zadrżała z gniewu, ale wymusiła uśmiech, jej oczy były pełne pogardy. "Co to jest? Pieniądze za milczenie?"

Calliope wzięła kopertę i zajrzała do środka. Była tam spora suma.

Megan zobaczyła, że Calliope wzięła kopertę i pomyślała, że się zgadza. Szyderczo powiedziała: "Pan Gray mówi, że skoro ta sprawa wyszła na jaw, jeśli zgodzisz się wejść do rodziny Moore zamiast Vivian, nie będzie ci źle."

Calliope wydała zimny śmiech, wpatrując się w kopertę. "Co za genialny plan!"

"Więc się zgadzasz?" Megan wpatrywała się w twarz Calliope, próbując odczytać jej ruchy.

Nagle Calliope rzuciła pieniądze w powietrze, banknoty opadły jak konfetti. Krzyknęła: "Powiedz mu, że jest marnym ojcem. Dopóki oddycham, sprawię, że zapłaci za dzisiejsze upokorzenie!"

Owinięta kocem, Calliope wybiegła z apartamentu, nie oglądając się za siebie. Czuła się chora na myśl o działaniach swojego ojca.

"Calliope, oszalałaś? Twoja matka była tylko dziwką! Jako nieślubna córka powinnaś być wdzięczna za szansę korzystania z bogactwa rodziny Moore! Nie bądź niewdzięczna!"

Megan, widząc pieniądze rozrzucone na podłodze, była wściekła.

Calliope zatrzymała się przy drzwiach, jej twarz pociemniała. Odwróciła się do grubej i brzydkiej Megan, uśmiechając się zimno: "Czy ty też z nią spałaś? Czy byłaś sprawdzona? Ma poważną chorobę zakaźną. Uważaj, żeby się nie zarazić."

Bez słowa więcej, Calliope trzasnęła drzwiami.

Megan stała tam, przerażona.

Idąc boso korytarzem hotelowym, Calliope miała zaciśnięte pięści, zęby zgrzytały, a jej pełne nienawiści spojrzenie było skierowane na koniec korytarza.

Nie mogła uwierzyć, że jej własny ojciec zdeptał jej godność w ten sposób. Czy nie widział w niej swojej córki?

Mimo że jej stopy były na miękkim dywanie, Calliope czuła się, jakby chodziła po ostrzach. Ból i upokorzenie były przytłaczające!

Ale wtedy, znikąd, zza rogu pojawiła się wysoka postać, sprawiając, że krzyknęła.

Została brutalnie przyciśnięta do zimnej ściany, a mężczyzną, który to zrobił, był nie kto inny jak Sylvester.

Nawet w okularach jego szlachetna i zimna postawa była nie do pomylenia. Przycisnął ją do ściany jedną ręką, jego szczęka była zaciśnięta.

Pomimo że Calliope miała ponad 170 cm wzrostu, nie była w stanie dorównać 190 cm Sylvestrowi. Czuła się jak kruche dziecko, łatwo przez niego zdominowane.

Calliope zmarszczyła brwi. Owinięta kocem, w podartej półprzezroczystej nocnej koszuli pod spodem, czuła się upokorzona, gdy Sylvester, w pełni ubrany i imponujący, patrzył na nią z góry, przyciskając ją do ściany.

"Puszczaj mnie!"

Previous ChapterNext Chapter