Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 10 Urodziny Isabelli

Victoria wyrzuciła z siebie wszystkie słowa jednym tchem, a gdy skończyła, w pokoju zapanowała martwa cisza. Isabella nie zareagowała, dopóki Victoria nie wręczyła jej prezentu, a wtedy w końcu powiedziała: „Dziękuję”.

To było pierwsze spotkanie Victorii z Isabellą. Dziś Isabella miała włosy upięte i nosiła różową, długą sukienkę z białym, dzierganym kardiganem, wyglądając bardzo delikatnie.

Tymczasem Victoria była ubrana w prostą koszulę i czarną spódnicę, bardzo formalny strój do pracy, co sprawiało, że wydawała się nieco szara obok Isabelli.

Kiedy Isabella zorientowała się, że dziewczyna przed nią to tak zwana pani Harrington, jej postawa się zmieniła. Przyjęła bardziej uprzejmą postawę. „To naprawdę kłopot dla ciebie. Jak Alexander mógł zmusić taką dziewczynę jak ty do takich męczących rzeczy?”

Victoria uśmiechnęła się uprzejmie. „To żaden problem, pani Montgomery. To część mojej pracy.”

„Przy okazji, jak masz na imię?”

„Victoria.”

W tym momencie z daleka rozległ się głos Alexandra: „Teraz wszyscy poznaliście moją żonę. Zadowoleni?”

Victoria ukradkiem spojrzała na Isabellę. Jej wyraz twarzy nie był najlepszy. Myśląc, że Isabella prawdopodobnie będzie przyszłą panią domu rodziny Harrington, Victoria postanowiła, że lepiej nie wchodzić jej w drogę.

„Przestań żartować, panie Harrington. Już podpisaliśmy papiery rozwodowe. Jestem teraz tylko twoją sekretarką,” stwierdziła Victoria.

Słysząc to, Isabella była zadowolona i pomyślała, że Victoria jest całkiem rozsądna. „Alexander, przestań ją drażnić.”

Chwyciła Victorię za rękę, a mimo że Victoria się odsunęła, wciąż się uśmiechała. „Słyszałam o tobie od Alexandra wcześniej, ale to pierwszy raz, kiedy spotykamy się osobiście. Dziękuję za opiekę nad domem przez te ostatnie dwa lata.”

Opieka nad domem dla niej? Victoria lekko zmarszczyła brwi. Wydawało się, że ta Isabella może sprawić kłopoty Arabelli w przyszłości. Może powinna ostrzec Arabellę z wyprzedzeniem. Co jeśli Isabella narobi kłopotów i sprawi, że Arabella zachoruje?

„To mój obowiązek. Pan Harrington już mi za to wynagrodził,” odpowiedziała Victoria, starając się utrzymać spokojny ton.

Nieruchomość, którą dał jej Alexander, była teraz na jej nazwisko, a jej sprzedaż przyniosłaby sporo pieniędzy. Jak to mogło się nie liczyć jako wynagrodzenie?

„Dostarczyłam prezent. Jeśli nie ma nic więcej, pozwolę sobie odejść,” powiedziała Victoria, ponownie wspominając o swoim zamiarze opuszczenia miejsca.

Twarz Isabelli nie wyglądała najlepiej, ale nadal zachowywała się wielkodusznie. „Dlaczego nie zostaniesz na kolację? Alexander specjalnie zatrudnił kucharza na moje urodziny, a naprawdę podoba mi się prezent, który dla mnie przygotowałaś. Alexander nie jest dobry w wybieraniu prezentów, więc w przyszłości będę na ciebie liczyć.”

„I muszę cię przeprosić. Dziś są moje urodziny, a moi przyjaciele założyli się, czy przygotujesz dla mnie prezent.”

Słuchając słów Isabelli, Victoria nagle poczuła się bardzo nieswojo. Zakład?

Pomimo gotującej się w niej złości, udało jej się zachować spokojny uśmiech. „Bardzo przepraszam, pani Montgomery. Nie wiedziałam o zakładzie wcześniej. Przepraszam, jeśli szybko przygotowany prezent i kwiaty sprawiły ci kłopot.”

Victoria mówiła tak szczerze, że Isabella miała trudności, by jej dokuczać. Niechętnie, Isabella postanowiła na razie odpuścić i zwróciła swoją uwagę na Alexandra.

„Alexander, naprawdę,” powiedziała Isabella, prowadząc Victorię do niego. „Victoria jest tutaj, a ty nawet nie powiedziałeś do niej słowa. Musi czuć się niezręcznie.”

Previous ChapterNext Chapter