Read with BonusRead with Bonus

Człowiek na misji

Elias:

„Hej, patałachy! Wiem, że mnie śledzicie.”

„Zabieram ją do mojego mieszkania. ZBYT PIJANA, BY PAMIĘTAĆ ADRES z emoji z wywieszonym językiem.”

Dom wyrwał mi telefon z ręki, zanim zamienił się w zgniecioną masę szkła i plastiku.

„Do Randi natychmiast!” Dom zaśmiał się ponuro, unosząc brwi, gdy Roger skręcił w boczną uliczkę, wychodząc na ukos od mieszkania Randi na obrzeżach miasta, niosąc naszą „kocią” do jego domu.

Odebrałem telefon od Doma, gdy światła delikatnie oświetliły dół przez czarno-białe, okrągłe zasłony, nacisnąłem „wyślij” z pytaniem „Jak ma na imię?”.

Sylwetka Randi prześlizgiwała się po pokoju, ignorując mój SMS, gdy kładł ją na kanapie, delikatnie zdejmując jej czarne szpilki. Wibrując ciemno, przygotowując się do wyrzucenia Doma za drzwi i wykrzyczenia „Pieprzony bachor”, dając mu do zrozumienia… Bzz… Bzz…

Żonglowałem telefonem w rękach jak gorącym kartoflem, gdy na ekranie pojawiło się „Elicia ze śmiesznym emoji”, a moi bracia patrzyli na mnie z zaciekawieniem jak zauroczone szczenięta.

„Elicia.” Jej imię pięknie spłynęło z moich ust, gdy mocne uderzenia w szybę kierowcy wyrwały nas z siedzeń, wywołując warknięcia i syknięcia. Roger opuścił szybę, wciągając śmiejącego się Randi przez okno w chwyt za głowę.

„Cholera, Randi!” Chris uderzył go w głowę z przytłumionym „ugh”, gdy Roger puścił uchwyt wokół jego głowy, wyślizgując się z powrotem przez okno, pocierając swoje rozczochrane włosy.

„Za co to, ty „dupie”?” Randi uderzył Rogera w ramię z niskim warknięciem, a jego oczy błysnęły czerwonym odcieniem, wskazując, że jego bestia się złości.

„Cóż, gdybyś przestał zachowywać się jak mały „dupek”, byłbym milszy, nie?” Roger zaśmiał się, opierając się o swoje siedzenie.

„Randi, dlaczego pozwoliłeś jej się tak upić?” Pochyliłem się między Rogerem a Benem, podczas gdy Chris siedział cicho z Domem, słuchając naszej kłótni.

Randi nerwowo pocierał szyję, rozglądając się, czy nikt nie kręci się w cieniu, pochylając się do okna z rękami skrzyżowanymi na krawędzi drzwi.

„Ta dziewczyna potrafi pić. Wypiła jedną, zanim weszliśmy do klubu, a nie wspominając o dwóch, które wypiła podczas naszej małej pokazówki.” Randi zaśmiał się lekko, a moi bracia wymienili się ciekawym spojrzeniem.

„Musi lubić „siorbać”.” Dom zaśmiał się ciemno, otrzymując ostrzegawcze warknięcia od nas, gdy śmiał się jeszcze głośniej, pochylając się bliżej drzwi z rękami uniesionymi w geście poddania.

„Żartuję! Tylko żart.” Odmachał nas, zanim go rozszarpaliśmy.

„Przymkniemy na to oko.” Ben zaśmiał się ciemno ze swojego miejsca, spoglądając przez ramię z figlarnym mrugnięciem i „całującymi” ustami.

Potrząsnąłem głową z irytacją, gdy Randi patrzył na nas z tym megawatowym uśmiechem, stukając palcem o drzwi z pustym kliknięciem.

„Nie wiem, co to za „to”, ale wydaje się czymś zaniepokojona. Na początku była powściągliwa, ale po kilku drinkach rozkwitła w jasną gwiazdę. Powiedziała mi nawet, że została przyjęta z pełnym stypendium na Akademię Sztuk Pięknych na taniec i muzykę.” Jego uśmiech sięgał od ucha do ucha, chciałem obedrzeć tę „pieprzoną kotkę” za jej uśmiech.

Jest człowiekiem, ale coś jest nie tak.

Wyciągnąłem telefon, przewijając kontakty. Max.

„Hej, jesteś zajęty?” stukając palcem w ekran, podczas gdy chłopaki przekomarzali się wokół mnie, ale ja miałem misję. Bzz…

„Tylko ogarniam szczeniaki. Co się dzieje?” uśmiechając się na myśl o czterech maluchach biegających dziko, robiących zamieszanie.

„Czy możesz sprawdzić Międzynarodową Szkołę Sztuk Pięknych, nowych studentów z pełnymi stypendiami. Imię Elicia. Nazwisko nieznane.” Złapałem Doma, który czytał moją rozmowę z ciemnym uśmieszkiem, odpychając go łokciem.

„Okej, Sherlock.” Zaśmiał się nisko, gdy wjechaliśmy do naszej wiejskiej willi około dwadzieścia minut poza miastem z bujnymi zielonymi trawnikami i brukowanym podjazdem.

„Dom, słodki dom.” Chris zaśmiał się ciemno, gdy wysiedliśmy z Rovera, wspinając się po zużytych granitowych schodach, wchodząc do wiejskiego foyer z dużym żyrandolem z kutego żelaza, który zawisł łaskawie, rzucając ciepłe światło na naturalną kamienną podłogę.

Mieliśmy tylko dwie pokojówki i lokaja, którzy zajmowali się sprzątaniem i innymi codziennymi obowiązkami, podczas gdy sami dbaliśmy o nasze pranie, gotowanie i stajnie.

Maxine, Sue i John byli lokalnymi wilkami potrzebującymi stabilnego dochodu dla swojej rodziny, więc zatrudniliśmy ich do pracy od poniedziałku do piątku od szóstej do piątej z możliwością pracy w wybrane weekendy, jeśli chcieli.

„Chłopaki!” – zaśpiewała Izzy swoim radosnym tonem, przytulając i całując nas, jednocześnie klepiąc Doma po głowie z głośnym „ouf!”

„Co znowu zrobiłem?” – westchnął Dom mrocznie, pocierając tył głowy z ponurą miną.

„Zapomniałeś mi powiedzieć, że „Mama Ewa” jest w mieście.” – syknęła Izzy złowrogo, obnażając zęby, podczas gdy Desmond opierał się o kamienny łuk prowadzący do wielkiego salonu, śmiejąc się szyderczo, krzyżując leniwie ramiona, obserwując reprymendę.

„Powiedziała mi, że już wiesz.” – jęknął w odpowiedzi, gdy wciągnęła go do salonu za kołnierz, rzucając go na dużą beżową kanapę.

„Chłopaki.” – uśmiechnął się Desmond mrocznie, gdy zebraliśmy się w salonie, chwytając już nalane brandy, podczas gdy Izzy ostro karciła Doma.

Rozgościliśmy się, oglądając „na żywo” dramat rozgrywający się pośrodku naszego salonu z szerokimi uśmiechami, gdy Izzy okładała Doma poduszką.

„Więc, co was tak spięło?” – Desmond sączył brandy, gdy Ben i Chris wypluli swoje z powrotem do szklanek, zerkając na siebie z szerokim, złośliwym uśmiechem.

„Mówcie.” – zaśmiał się Desmond w naszej mentalnej łączności, podczas gdy Izzy kontynuowała okładanie poduszką z kilkoma niewyraźnymi przekleństwami.

„Kiedy natknąłeś się na Izzy, co czułeś?” – zapytałem w myślach, biorąc solidny łyk brandy, gdy łagodny, drzewny smak wirował na moim języku, rozgrzewając gardło, gdy powoli spływał do żołądka.

„Natknął się? Został znokautowany.” – zaśmiał się Roger w naszej łączności, a Desmond przytaknął i wskazał na niego palcem z figlarnym mrugnięciem i uśmiechem.

„I to był najlepszy prawy sierpowy, jaki kiedykolwiek dostałem.” – Desmond uśmiechnął się, śmiejąc się w myślach, by nie przerywać Izzy, teraz szaleńczo krążącej za kanapą, machając rękami w powietrzu.

„Odpowiadając na twoje pytanie, poczułem pierwotną potrzebę poznania wszystkiego o tej „Bogini”, która powaliła mnie na tyłek.” – jego słowa głęboko mnie poruszyły, czując wirujące ciepło w brzuchu, gdy moje ciało tęskniło za jej dotykiem.

„Spotkałeś swoją „partnerkę”, prawda?” – Desmond pochylił się do przodu z dumą ojca, opierając łokcie na kolanach z jeszcze bardziej dumnym uśmiechem na ustach.

Kiwnąłem głową, zgadzając się z jego jasnym uśmiechem.

„Jeden mały problem. Ona jest człowiekiem.” – Ben syknął mrocznie, wciągając wargę, patrząc na pustą szklankę w dłoni, po czym sięgnął po butelkę, nalewając sobie kolejną.

„O! Ciekawe.” – Desmond rozsiadł się leniwie na kanapie, rozluźniając kolana, co zawsze było zabawne, widząc go w dresach, zachowującego się normalnie, w przeciwieństwie do jego codziennego stroju biznesowego.

„Jest tutaj na pełnym stypendium w programie sztuk pięknych, ale coś wydawało się innego w jej „ludzkiej” stronie.” – odchyliłem się z ciężkim westchnieniem, przecierając zmęczoną twarz dłońmi.

„Może lepiej, żebyście się przespali, a jutro to omówimy. Brzmi dobrze?” – Desmond pochylił się do przodu, łapiąc lecącą poduszkę jednym palcem, po czym „zniknął” z kanapy, pojawiając się za Izzy z głośnym piskiem, po czym znowu „zniknęli”.

„SERIO?!” – Ben i Chris westchnęli mrocznie, kręcąc głowami, gdy krążyliśmy po domu, gasząc główne światła, pozostawiając tylko małe lampki na stolikach.

Narastający ból stawał się coraz bardziej irytujący, gdy szliśmy korytarzem do naszego wspólnego skrzydła, machając na dobranoc, gdy znikaliśmy w swoich pokojach.

Rzuciłem się na moje czerwono-czarne pościel, czując, jak poduszki latają gwałtownie od uderzenia, podczas gdy miękkie światło z podwórkowych lamp tańczyło delikatnie na suficie z ciężkim westchnieniem.

„Dlaczego teraz?” – zapytałem tylko tańczące cienie, zrzucając z siebie brudne ubrania, gdy chłodne drewniane podłogi prowadziły mnie do klasycznej łazienki w stylu odrodzenia.

Włączyłem prysznic z syczącym rykiem, gdy para wściekle unosiła się z szklanej kabiny. Jedyną rzeczą, o której mogłem myśleć, był jej uśmiech.

„CHOLERA,” zakląłem, patrząc na mój wzwód. Nie wiem, czy to przez parę wodną, ale mój oddech zaczął się łapać. Jedna ręka chwyciła gorącego członka i nie mogła się doczekać, by ulżyć ciepłu w moim ciele. Nie brakowało kobiet wokół nas, ale rzadko miałem tak niekontrolowaną reakcję fizyczną na kobietę.

Jęk mimowolnie wydobył się z moich ust, gdy trzymałem swoją twardość i dalej się onanizowałem. Jedyną myślą było usunięcie ciepła z mojego ciała, co może być trudne do zaspokojenia tylko rękami. Bo odkryłem, że moje męskie instynkty kazały mi wbiec w jakieś ciasne miejsce i brutalnie to uwolnić.

Chcę się zatracić...

Previous ChapterNext Chapter