Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Jacob ścisnął moją dłoń, wstał, podszedł do drzwi i zawołał moją pielęgniarkę. Uśmiechnął się do mnie jeszcze raz i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

„Czy mogłabyś mi pomóc się ubrać?” zapytałam cicho. Pielęgniarka skinęła głową i wzięła ubrania ze stolika, kładąc je obok mnie na łóżku.

„Dobrze kochanie, najpierw zdejmijmy to wszystko z ciebie,” uśmiechnęła się pielęgniarka, zaczynając odłączanie przewodów i odklejanie taśm. Usunęła wenflon i pomogła mi usiąść. Właśnie zaczęłam zdejmować szpitalną koszulę z pomocą pielęgniarki, gdy nagle podniesione głosy z korytarza sprawiły, że obie zamarłyśmy. Po kilku minutach głosy ucichły, a ja dokończyłam ubieranie się.

„Jeszcze chwilę potrwa zanim będziesz gotowa do wyjścia, jest sporo papierkowej roboty i trzeba umówić wizyty kontrolne,” powiedziała pielęgniarka, pomagając mi się wygodnie ułożyć w łóżku.

„Brzmi dobrze, dziękuję,” powiedziałam, gdy pielęgniarka porządkowała przewody i wyrzucała śmieci. Wychodząc z pokoju, wzięła torbę z moimi rzeczami i położyła ją na łóżku, żebym o niej nie zapomniała.

Gdy pielęgniarka wyszła, zobaczyłam jak Jacob wstaje z miejsca, gdzie opierał się o framugę drzwi, wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Spojrzał na mnie, upewniając się, że jestem wygodnie ułożona, zanim przeciągnął krzesło dla gości do wezgłowia mojego łóżka. Usiadł na krześle i pochylił się do przodu, ściskając moją zdrową dłoń.

„Więc, na wypadek gdybyś nie słyszała, przekonałem tatę, żeby pozwolił mi cię zabrać do domu. Chciał cię pokazać na konferencji prasowej, którą ma za godzinę, ale twój lekarz powiedział mu, że nie będziesz jeszcze wypisana.” Jacob pokręcił głową, przeczesując palcami włosy. „Był dość wkurzony, że nie dostaje tego, czego chce, ale w końcu wyszedł, żeby mieć wystarczająco dużo czasu na przygotowanie.”

„Poczekaj, poczekaj, potrzebuje godziny, żeby przygotować się do stania przed mikrofonami?” parsknęłam śmiechem, patrząc na Jacoba. Wyglądało na to, że nie jest zbyt zachwycony swoim ojcem w tej chwili, ale nie chciałam śmiać się z mojego nowego ojczyma, jeśli miałoby to go zdenerwować. Jacob parsknął, uśmiechając się do mnie.

„Tak, przygotuj się, bo jutro będzie chciał cię zabrać na scenę, żeby przedstawić cię i powiedzieć swoim wyborcom, jak dobrze się tobą opiekują po twoim strasznym wypadku.” Jacob przewrócił oczami na ostatnie stwierdzenie, a moja szczęka opadła.

„Co. Do. Cholery,” zaklęłam. „Jak to był wypadek? Przypadkowo weszłam w pięść mojego ojca? Przypadkowo nadepnął na moją rękę, aż pękła? Kopnął mnie w żebra tak mocno, że pękły!” Mój głos podnosił się z każdym zdaniem, aż znowu zaczęłam płakać. Jacob wspiął się na łóżko obok mnie, ostrożnie obejmując mnie ramieniem i robiąc uspokajające dźwięki.

„Dlaczego on to robi? Dopiero co go poznałam, a jutro mamy być jedną wielką szczęśliwą rodziną?” pociągnęłam nosem, gdy Jacob powoli pocierał moje plecy.

"Nie wiem nic o twojej rodzinie," powiedziałam spanikowanym głosem. Wczoraj po raz pierwszy spotkałam moją matkę, która jasno dała do zrozumienia, że nie chce, żebym z wami mieszkała. Mój ojczym, którego poznałam dziś rano, chciał mnie tylko po to, żeby ludzie mu współczuli i głosowali na niego. Nie wiem nic o moich trzech przyrodnich braciach, poza tym, że jeden jest twoim bliźniakiem, a dwóch pozostałych jest za granicą. W tym momencie zaczęłam naprawdę panikować. Jacob przestał masować mi plecy i zaczął ściskać moją dłoń, mówiąc, żebym głęboko oddychała, żeby znowu nie zemdleć.

Po groźbie, że pójdę szukać lekarza i pielęgniarki, w końcu zaczęłam głęboko oddychać, aż się uspokoiłam. Jacob puścił moją rękę, delikatnie ją klepiąc. Usiadł z powrotem na krześle i głośno westchnął.

"Ok, jedno po drugim, Mała Siostro," powiedział z uśmiechem.

"Nie jestem mała," mruknęłam.

"Tak, jesteś, Krasnalu," parsknął śmiechem. "Ile masz wzrostu? Trochę ponad pięć stóp?" Jacob teraz chichotał.

Próbując być dojrzałą osobą w tej rozmowie, wystawiłam mu język. Jacob kontynuował chichotanie, w końcu biorąc głęboki oddech i uspokajając się.

"Ok," powiedział, teraz bardziej poważnie. "Część z tego mogę rozwiązać, odpowiadając na twoje pytania." Pochylił się do przodu, oczekując, aż zacznę mówić.

"Więc opowiedz mi więcej o swoich braciach," powiedziałam.

"Ok, Andrew jest najstarszy, ma dwadzieścia sześć lat i jest medykiem w wojsku. Michael ma dwadzieścia cztery lata i jest snajperem w siłach specjalnych. Joshua i ja mamy dziewiętnaście lat, obaj zaczynamy studia na Granite Harbor University tej jesieni." Przesunął się na łóżku i kontynuował. "Jesteśmy bardzo blisko i rozmawiamy lub piszemy maile co najmniej raz w tygodniu. Joshua i ja nie wyjedziemy do września, kiedy zaczynają się zajęcia, więc będziemy w domu przez całe lato." Uśmiechnął się.

"Dobrze, cieszę się, że będę miała jakieś przyjazne twarze wokół siebie," uśmiechnęłam się.

Jacob kontynuował opowiadanie śmiesznych historii o nich czterech, kiedy dorastali. Jedna rzecz, którą zauważyłam, to że ich ojca prawie nigdy nie było. Była ich matka, a po jej śmierci różne nianie przejęły opiekę. Rozmawialiśmy, aż pielęgniarka weszła z dużą stertą dokumentów do wypisu i butelką środków przeciwbólowych.

Po omówieniu wszystkiego i przypomnieniu Jacobowi, żeby upewnił się, że dużo odpoczywam, zostałam wsadzona na wózek inwalidzki i wywieziona ze szpitala przez pielęgniarkę, podczas gdy Jacob pobiegł po samochód.

Wyszliśmy na zewnątrz dokładnie w momencie, gdy Jacob podjechał czarnym SUV-em na miejsce załadunku. Wyskoczył z samochodu i podbiegł do mnie, delikatnie mnie podnosząc i usadzając na miejscu pasażera.

"Wow, niezły samochód," powiedziałam, patrząc na eleganckie ekrany i przyciski na desce rozdzielczej.

"Dziękuję, ale to SUV, nie samochód." Uśmiechnął się, czekając, czy zareaguję na jego drażnienie.

"Spryciarz," mruknęłam, walcząc z pasem bezpieczeństwa.

"Pozwól, pomogę." Jacob spojrzał na mnie, szukając zgody, zanim pochylił się nade mną i złapał pas. Wyciągnął go na tyle, żeby nie uderzył w mój złamany rękę, i zapiął go, muskając ręką moje udo.

Przełknęłam ślinę, gdy jego palce przesłały ciepło prosto do mojego centrum. "Rodzina, rodzina, jest moim przyrodnim bratem, nie powinnam się podniecać," desperacko powtarzałam w myślach.

Previous ChapterNext Chapter