




Rozdział 3
„Emilio, cieszę się, że jesteś już przytomna,” jego uśmiech stał się niemożliwie szeroki. Podszedł z wyciągniętą ręką, ale opuścił ją, gdy zobaczył, że moja lewa ręka jest w szynie. „Jestem Clint Peters, twój ojczym,” tak, dokładnie tego się obawiałam. Wyciągnął rękę, aby poklepać mnie po ramieniu, ale odsunęłam się od niego, nie chcąc, by ten dziwny facet z przesadnie białym uśmiechem mnie dotykał.
„Tato, przestań, ona nie chce być dotykana, kiedy jest zraniona.” Chłopak podszedł, chwycił starszego mężczyznę za ramię i lekko go odsunął. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością za interwencję.
„Och, bzdura, nie ma nic przeciwko, prawda, Emilio?” Clint znowu rozciągnął na twarzy swój przerażający biały uśmiech, strzepując rękę syna ze swojego ramienia.
„Umm, mam na imię Emmy, nie Emilia, i jestem w dużym bólu, więc jednak mam coś przeciwko.” Chociaż chciałam, żeby mój głos był mocny, wciąż drżał z zmęczenia. Chłopak, którego imienia jeszcze nie znałam, ale domyślałam się, że to jeden z moich przyrodnich braci, parsknął śmiechem. Clint rzucił mu gniewne spojrzenie, po czym znowu zwrócił się do mnie. Jego spojrzenie sprawiło, że się wzdrygnęłam, a mój przyrodni brat zrobił kolejny krok do przodu, gotów mnie osłonić przed ojcem.
„Och, tak, twoja matka ostrzegła mnie przed tym dziecinnym przezwiskiem, którego uparcie używasz.” Westchnął głośno, myśląc przez chwilę, zanim pstryknął palcami i uśmiechnął się do mnie. „Mam pomysł, w domu możesz nazywać się Emmy, ale na zewnątrz będziesz Emilia, to o wiele bardziej godne imię dla córki przyszłego senatora.”
Wpatrywałam się w Clinta, zszokowana do milczenia, nie mogłam uwierzyć, że ten facet mówi poważnie. Spojrzałam na mojego nowego przyrodniego brata, ale on tylko przewrócił oczami i pokręcił głową.
Dzwoniący telefon Clinta odciągnął go od mojego łóżka. Bez słowa do mnie przeszedł przez pokój, powiedział mojemu przyrodniemu bratu, którego imię okazało się Jacob, żeby pomógł mi się przygotować do wyjścia, i wyszedł na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam na Jacoba zszokowana, a on rzucił gniewne spojrzenie na zamknięte drzwi i mruknął coś zbyt cicho, żebym mogła to usłyszeć.
Jacob podszedł do mojego łóżka, a jego twarz wyrażała głębokie zmartwienie, gdy przyglądał się moim obrażeniom. „Przepraszam, że mój ojciec jest takim dupkiem, na szczęście nie ma go często w pobliżu.” Uśmiechnął się do mnie, przysuwając krzesło do mojego łóżka i siadając obok mnie.
„Czy jest coś, czego teraz potrzebujesz?” zapytał, a jego twarz wyrażała troskę. Przyglądałam mu się przez chwilę, widząc autentyczne zmartwienie w jego oczach. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i pokręciłam głową.
„Nic mi nie jest, dzięki.” powiedziałam, ciesząc się, że przynajmniej jedna osoba będzie po mojej stronie w tym dziwnym nowym domu.
„Przepraszam za to, on czasami naprawdę potrafi być nadmiernie apodyktyczny.” Jacob rzucił twarde spojrzenie na drzwi, przez które właśnie przeszedł jego ojciec, a potem podszedł do mnie, wyciągając rękę.
„Miło cię poznać, Jacob, rozumiem, że jesteś częścią mojej nowej rodziny?” Ścisnęłam jego rękę niezręcznie, zarumieniłam się i szybko ją puściłam.
Boże, jest taki przystojny, czemu musi być moim przyrodnim bratem, to takie niesprawiedliwe. Przy tej myśli mój wewnętrzny, wygłodniały głos przypomniał mi, że jesteśmy spokrewnieni tylko przez małżeństwo mojej matki, i o wszystkich romansach z przyrodnimi braćmi, które widziałam reklamowane na moim e-czytniku. Dobra, przyznaję, mogę mieć kilka z nich zapisanych na później.
„Tak, poznasz Joshuę później, to mój bliźniak.” Jacob uśmiechnął się i przeczesał dłonią włosy. „Nasi dwaj pozostali bracia są obecnie za granicą,” dodał przez ramię. O rany, jest ich czterech, jestem zgubiona. Moje wewnętrzne ja zaczęło tańczyć z radości, szukając czegoś seksownego do ubrania. Nie, pomyślałam, jestem postacią w romansie, nie mogę się z nikim z nich romantycznie angażować. Moje wewnętrzne ja pokazało mi środkowy palec i zaczęło wyciągać seksowną bieliznę.
Jacob wyjął moją torbę z rzeczami z małej szafy, otworzył ją i zaczął szukać czegoś do ubrania dla mnie. Po chwili na jego przystojnej twarzy pojawił się grymas, gdy przeglądał skromną zawartość. Wiedziałam, że jakiekolwiek ubrania tam pozostały, były nie do uratowania.
„Nie znajdziesz tam nic wartego ubrania,” powiedziałam, gdy zrezygnował z poszukiwań.
„Dobrze, mała siostrzyczko,” Jacob uśmiechnął się złośliwie. „Znajdźmy ci coś innego do ubrania, żebyś nie musiała wracać do domu w tej szpitalnej koszuli. Myślę, że pielęgniarka zostawiła ci to, żebyś mogła się przebrać.” Sięgnął po coś na stoliku nocnym i podniósł nową parę ubrań medycznych.
„Czekaj, czekaj,” pisnęłam, podciągając koc wyżej na swoje ciało. „Nie możesz mi pomóc się przebrać, jesteś moim przyrodnim bratem.”
„Dobrze, a jak zamierzasz się ubrać z połamanym ramieniem i pękniętymi żebrami, hmm?” Jacob zapytał, wskazując oczywistość. Usiadł na krawędzi łóżka, cierpliwie czekając na moją odpowiedź.
Patrzyłam intensywnie na prześcieradło przykrywające moje nogi, nie chcąc, żeby Jacob zobaczył, że moje oczy napełniają się łzami. Ostatnie kilka dni było dla mnie zbyt wiele, osiągnęłam emocjonalny limit, działo się zbyt wiele rzeczy naraz. Mój ojciec został aresztowany, nowa rodzina, o której nic nie wiedziałam, poza tym, że moja matka nie chciała, żebym tam była, a mój ojczym zdawał się chcieć mnie tylko wykorzystać do swojej kampanii politycznej. Czterech przyrodnich braci, z których trzech jeszcze nie spotkałam.
Jacob wciąż siedział na łóżku i teraz uważnie mnie obserwował. Gdy tylko zobaczył, jak pierwsza łza spada z mojej twarzy na prześcieradło, powoli pochylił się do przodu i delikatnie uniósł mój podbródek, aż spojrzałam mu w oczy.
„Och, kochanie, nie chciałem cię doprowadzić do płaczu,” wymruczał. Gdy sięgnął, żeby dotknąć mojej twarzy, ten ruch mnie zaskoczył i odskoczyłam od niego, sycząc, gdy moje żebra i ramię zaprotestowały, powodując, że więcej łez spłynęło po mojej twarzy.
„Hej, hej, kochanie, przepraszam, że cię przestraszyłem, nie chciałem” Jacob błagał. „Przysięgam, jesteś bezpieczna ze mną, z nami. Nie pozwolimy, żeby ktokolwiek kiedykolwiek cię skrzywdził.” Głos Jacoba przeszedł od błagalnego do zdecydowanego tak szybko, że moje oczy natychmiast zwróciły się ku jego twarzy, szukając jakichkolwiek oznak nieuczciwości.
„Nie mów tego,” wyszeptałam, „nie możesz składać takich obietnic.” Kręcąc głową, ostrożnie starłam łzy z twarzy. Nikt nigdy nie okazał mi ani odrobiny troski, ani rodzice, ani nauczyciele, ani nikt inny, więc dlaczego ten facet miałby się na tyle przejmować, żeby powiedzieć coś takiego? To nie mogło być prawdziwe.
„Mogę to powiedzieć i zrobimy to,” zadeklarował Jacob stanowczym głosem, powoli pochylając się do przodu i delikatnie całując mnie w czoło. „Obiecuję, że wszyscy będziemy cię chronić. Nie jesteś już sama, kochanie, masz nas wszystkich po swojej stronie."