Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

Sephie

Ponieważ nie musiałam iść do pracy, postanowiłam włączyć telewizor i bezmyślnie obejrzeć jakiś film. Nadal byłam dość zmęczona po wczorajszych uroczystościach, ale nie chciałam znowu zasnąć. Skonsultowałam się z moim gigantycznym opiekunem i zdecydowaliśmy się na film akcji. Jak tylko zaczęła się akcja, Viktor zaczął krytykować każdy ruch bohatera. Właściwie to komentarze Viktora były bardziej interesujące niż sam film.

Mimo że bardzo się starałam, w końcu zasnęłam. Kiedy się obudziłam, usłyszałam przyciszone głosy w mojej kuchni. Założyłam, że to Viktor i Andriej, więc bez zastanowienia powiedziałam: „Dobra, który z was robi mi kolację?”

Rozmowy ucichły i przez chwilę panowała cisza, więc usiadłam na kanapie i spojrzałam w stronę kuchni. To zdecydowanie nie był Viktor stojący w kuchni i na pewno nie rozmawiał z Andriejem.

„Cholera,” mruknęłam do siebie, zrywając się z kanapy i próbując zwiększyć dystans między mną a dwoma nowymi gigantycznymi Rosjanami w mojej kuchni. „Kim jesteście? Gdzie są Viktor i Andriej??”

„Spokojnie. Jestem Iwan, a to Misza. Zastąpiliśmy Viktora i Andrieja, żeby mogli odpocząć.”

Przyjrzałam się Iwanowi i Miszy. Misza był nieco wyższy od Iwana, ale obaj byli równie ogromni jak Viktor i Andriej. Iwan był łysy, z czarną bródką. Miał też tatuaże na szyi, których nie zauważyłam poprzedniego wieczoru. Misza wyglądał młodziej niż pozostała trójka. Wyglądał też mniej groźnie. Miał miękkie zielone oczy, które sprawiały wrażenie, że zawsze się uśmiecha, nawet gdy tego nie robił. Stanowiły one uderzający kontrast do jego czarnych włosów.

Misza powiedział: „Iwan właśnie przekazywał mi informacje, a potem miał wrócić na zewnątrz. Przepraszamy, że cię obudziliśmy,” powiedział z dość łagodnym rosyjskim akcentem.

„Nie, w porządku. Nie chciałam zasnąć. Czy Viktor i Andriej wrócą?” zapytałam. Czułam się dziwnie, że za nimi tęsknię, ale nagle poczułam się trochę pusto, wiedząc, że nie ma ich w moim mieszkaniu.

Misza uśmiechnął się łagodnie, „Tak, Sephie. Wrócą rano. Potrzebowali snu. Pracujemy na zmiany.”

„Więc naprawdę nie są na mecie,” powiedziałam, drapiąc się po karku i przeciągając się.

Iwan spojrzał na mnie z najbardziej intensywnym wzrokiem, jaki kiedykolwiek widziałam. „CO?!?” powiedział, ruszając w moją stronę. Misza chwycił go za ramię, żeby powstrzymać go przed zbliżeniem się do mnie, a ja zrobiłam kilka kroków w tył i skończyłam przy ścianie.

Misza stanął przed Iwanem, by zarówno fizycznie, jak i wzrokowo go ode mnie zasłonić. „Iwan, to żart. Ona żartowała. Viktor powiedział mi, że robi żarty, zwłaszcza gdy jest zdenerwowana. Nikt nie jest na mecie, a już na pewno nie Viktor.”

„Czuję się jakby mnie zdiagnozowano, ale ma rację. Żartowałam. Powiedziałam, że Viktor jest na mecie, bo nie mógł dużo spać, zanim przyszedł do mojego mieszkania, zanim mój sąsiad poszedł do pracy dziś rano.”

Iwan wziął głęboki oddech. Jego ciało nieco się rozluźniło, ale jego spojrzenie wciąż paliło dziury w mojej duszy. Odwrócił się do mnie plecami i wyszedł z mojego mieszkania.

Zostałam przy ścianie jeszcze przez kilka sekund, żeby mieć pewność, że nie wróci.

„Czy on zawsze jest taki wesoły?”

Misza przetarł twarz dłońmi, głęboko wdychając powietrze. „Iwan nie miał złych zamiarów. Iwan ma bardzo silne uczucia na temat używania narkotyków.”

„Zapamiętam.”

Zamiast prowadzić małe rozmowy z moimi nowymi opiekunami, poddałam się i po prostu poszłam do swojej sypialni. Nadal byłam zmęczona, nawet po drzemce. Pomyślałam, że dodatkowy sen mi nie zaszkodzi.

Sprawdziłam telefon. Trzy wiadomości od Maxa, pytające, gdzie jestem, potem z pretensjami, że nie przyszłam do pracy, a na końcu z troską, czy wszystko ze mną w porządku. Myślałam o Maxie jak o starszym bracie. Zawsze dawał mi w kość, ale też zawsze upewniał się, że wszystko jest u mnie dobrze.

W porządku, Maximusie. Moje gardło wciąż bardzo boli, więc myśl o mówieniu przez całą noc była dla mnie zbyt przytłaczająca.

Max: Zdjęcia albo się nie wydarzyło, rudzielcu.

Szybko zrobiłam selfie mojego teraz bardzo kolorowego karku i wysłałam mu.

Max: O cholera, Sephie. To wygląda niesamowicie w najbardziej bolesny sposób. Cieszę się, że zdecydowałaś się zostać w domu. Nikt nie chciałby patrzeć na ten bałagan. Przestraszyłabyś klientów. Znaczy, bardziej niż zazwyczaj.

Dupek. Twoja troska o moje zdrowie, a bardziej o swoje źródło dochodu, jest wzruszająca.

Max: Lol. Wiesz, że tylko sobie z ciebie żartuję. Serio, to wygląda źle. Potrzebujesz czegoś? Chcesz, żebym przyniósł ci jedzenie, jak skończę dziś wieczorem?

Nie, myślę, że po prostu pójdę spać. Sen leczy wszystko, prawda?

Max: Dobra. Jeśli zmienisz zdanie, daj znać. Zawsze mogę być twoim dostawcą.

Dzięki, Max. Poradzę sobie. Spróbuj się za bardzo nie bawić beze mnie!

Max: Tak, wiesz, że nie będzie zabawnie – Kim przyszła na twoją zmianę.

O cholera. Przepraszam stary. Nie wiedziałam, że ją wezwą. Zazwyczaj pracuje tylko w dzień.

Max: Będziesz mi to winna.

Zablokowałam telefon i podłączyłam go do ładowarki. Poszłam do łazienki, żeby umyć twarz. Mój kark naprawdę wyglądał okropnie. Siniak miał piękny odcień fioletu i był tak głęboki, że można było zobaczyć kontur jego palców.

Ugh. Jak to jutro zakryję w pracy? Będę musiała założyć golf. Długi rękaw też.

Podniosłam rękawy koszulki i spojrzałam na ramiona, które również były w pięknym odcieniu fioletu. Kontrast kolorów siniaków z moją porcelanową białą skórą był uderzający, co tylko sprawiało, że siniaki były jeszcze bardziej widoczne.

Postanowiłam się tym za bardzo nie przejmować. Dzięki hojnej napiwce od Adrika mogłam sobie pozwolić na opuszczenie kilku zmian i nadal opłacić rachunki.

Usłyszałam, jak mój telefon znowu dzwoni i poszłam sprawdzić, myśląc, że to znowu Max.

Jak się czujesz, solnishko? -Adrik

Chwila, on ma mój numer? Kiedy to się stało? No cóż, znał mój adres, więc chyba posiadanie mojego numeru telefonu też nie jest poza zasięgiem możliwości. Kogo ja oszukuję, pewnie ma już moje konto bankowe i całą moją kartotekę. Nie ma granic dla możliwości tych ludzi.

W porządku, Adrik. Dzięki, że pytasz. Zmęczona, ale w porządku.

Adrik: Dobrze. Powinnaś odpocząć. Nałóż arnikę na siniaki – pomoże im szybciej się zagoić. Jestem pewien, że teraz są już całkiem ciemne.

Nie żartujesz. Cały mój kark jest fioletowy. Będę musiała pójść do sklepu po arnikę. Nie mam żadnej.

Adrik: Wyślę ci trochę. Odpoczywaj. Będzie tam, gdy się obudzisz. Dobranoc, Persefono.

Dzięki. Dobranoc.

Zablokowałam telefon ponownie i położyłam go na stoliku nocnym. Usiadłam na łóżku, pogrążona w myślach. Dlaczego znowu poczułam to ciepło w żołądku? Dlaczego szef mafii się mną interesuje? Dlaczego wysłał swoich osobistych ochroniarzy, żeby mnie pilnowali? Co się naprawdę dzieje? Co się stało na tamtym spotkaniu, kiedy byłam poza pokojem?

Previous ChapterNext Chapter