Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5

Sephie

Obudziłam się następnego ranka, jeszcze zanim zadzwonił mój budzik, z uczuciem, jakby moje gardło płonęło. Rozciągnęłam się i natychmiast tego pożałowałam, bo całe ciało bolało mnie, jakbym została przejechana przez ogromny pojazd. Wielokrotnie.

„No, to było kiepskie,” powiedziałam na głos do siebie. Natychmiast pożałowałam tej decyzji, bo zaczęłam kaszleć niekontrolowanie.

Udało mi się przestać kaszleć i wstałam z łóżka.

Żadnych myśli na zewnątrz, Sephie. Tylko myśli wewnętrzne.

Telefon zaczął dzwonić, gdy wychodziłam z łazienki. Spojrzałam na wyświetlacz. To był pan Turner z naprzeciwka. Natychmiast odebrałam.

„Cześć, panie Turner, czy wszystko w porządku?” powiedziałam półszeptem, mając nadzieję, że nie wywołam kolejnego ataku kaszlu.

„Dzień dobry, pani Sephie. Słuchaj, nie chcę cię straszyć, ale dzisiaj rano, gdy wychodziłem do pracy, stał przed twoimi drzwiami bardzo duży mężczyzna. Zapytałem go, co tu robi, a on powiedział, że został przydzielony do ochrony ciebie, ale nie chciał mi nic więcej powiedzieć.”

„No, to dziwne,” powiedziałam, przygryzając dolną wargę. Próbowałam zrozumieć, dlaczego ktoś miałby być „przydzielony” do mnie. Odruchowo dotknęłam szyi. „Panie Turner, czy ten mężczyzna był rozmiaru domu, z czarnymi włosami, krótkim cięciem i brodą?”

Zaśmiał się i powiedział: „to pasujący opis, tak. Znasz go?”

„Myślę, że mogę mieć pomysł. Jest w porządku, panie Turner. To jeden z dobrych. Przynajmniej tak sądzę.”

„Dobrze, pani Sephie, skoro tak mówisz. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, dzwoń do mnie od razu. Mam syna starego kumpla w policji na szybkim wybieraniu. Przyjedzie do ciebie w mig, jeśli będziesz go potrzebować.”

„Dziękuję, panie Turner. Naprawdę to doceniam, ale mam nadzieję, że nie będzie to konieczne. Obiecuję, że zadzwonię, jeśli to nie będzie ten, o którym myślę.”

Pożegnaliśmy się i podeszłam do drzwi balkonowych. Zerknęłam na zewnątrz i zauważyłam czarny SUV zaparkowany na parkingu poniżej, kilka miejsc od mojego samochodu. Szyby były tak przyciemnione, że widziałam tylko ogromną rękę spoczywającą na kierownicy. Jak najciszej podeszłam do drzwi wejściowych i spojrzałam przez wizjer. Nie widziałam go całego, ale nie można pomylić takiej postury. To był jeden z ochroniarzy, którzy wymierzyli Anthony'emu sprawiedliwość poprzedniego wieczoru.

Otworzyłam drzwi. Odwrócił się, gdy powiedziałam: „dzień dobry, panie. Mogę zrobić kawę?”

Uśmiechnął się ciepło. „Dzień dobry, pani Sephie. Dziękuję, ale nie trzeba.”

„Nie bądź męczennikiem. Nie mogłeś dużo spać, jeśli jesteś tu od czasu, gdy pan Turner z naprzeciwka wyszedł. Czekaj, jesteś na mecie? Jesteś na mecie, prawda? To dlatego jesteś teraz przytomny? Nie kłam. Możesz być cztery razy większy ode mnie, ale znam kung fu.”

To wywołało u niego śmiech z głębi brzucha.

„Nie, proszę pani. Nie jestem na mecie. Wciąż mam wszystkie zęby – widzi pani?” powiedział z grubym rosyjskim akcentem, pokazując mi zęby na dowód swojego abstynencji od mety.

„Dotknięcie. Ale musisz być zmęczony. Chodź. W zasadzie uratowałeś mi życie wczoraj wieczorem. Najmniej, co mogę zrobić, to zrobić ci kawę.”

Jego ciepły uśmiech ponownie rozciągnął się na twarzy i przeczesał ręką swoje krótko przycięte włosy. „Dobrze, pani Sephie. To byłoby świetne,” powiedział.

„Czy twój kolega na parkingu też chce jedną? Wiesz, przy okazji, mogę poznać wasze imiona? Oczywiście do zamówienia kawy.”

Roześmiał się i powiedział: „Jestem Wiktor. Ten facet na parkingu to Andriej.”

„Jakże rosyjskie z was obu. Proszę, Wiktorze, wejdź do środka, podczas gdy ja zrobię kawę. To dziwne, że stoisz przed moimi drzwiami. Już dostarczam sąsiadom wystarczająco dużo plotek bez gigantycznego rosyjskiego posągu przed drzwiami.”

Kolejny śmiech Wiktora sprawił, że i ja się uśmiechnęłam. Wyglądał, jakby mógł cię zabić samym spojrzeniem, ale wiedziałam, że Wiktor ma serce ze złota. Wszedł do mojego mieszkania, lekko zdenerwowany, ale skanując pokój jak sumienny strażnik.

Zajęłam się w kuchni, najpierw związałam moje rozczochrane, wcześniej przespane włosy w kok na czubku głowy, a potem zabrałam się za robienie kawy.

„Jesteś głodny, Wiktorze? Mogę zrobić śniadanie. Nie wiem nawet, która jest godzina, ale w tym domu zawsze jest czas na bekon. Czy Andriej może wejść do środka, czy mam zrobić mu na wynos?”

„Nie, proszę, Panno Sephie, to nie jest konieczne.”

„Um, halo. Uratowaliście mi życie. To najmniej, co mogę zrobić. Już o tym rozmawialiśmy, Wiktorze. Nie kłóć się ze mną. Nie wygrasz.”

Zaśmiał się, kręcąc głową. Powiedział tylko jedno słowo: „ryżyj.”

Uniosłam brew, czekając na tłumaczenie.

Roześmiał się. „Rudzielec,” odpowiedział.

„Dokładnie. A jaką kawę pijesz? Z rozdrobnionymi kośćmi wrogów? Czy bez?”

Tym razem uderzył w blat, śmiejąc się tak mocno. Odchylił głowę i zaniósł się śmiechem.

„Jesteś zabawną kobietą, Panno Sephie.”

„To dar.”

Postawiłam przed nim filiżankę kawy, razem z mlekiem i cukrem, żeby mógł przygotować ją po swojemu.

„Zadzwonisz do Andrieja, żeby tu przyszedł? Czy muszę pójść z tobą na parking, żeby dostarczyć mu kawę?”

„Zadzwonię do niego.”

„Mądry człowiek, Wiktorze. Mądry człowiek,” powiedziałam, mrugając do niego i zabierając się za przygotowanie patelni do śniadania.

Niemal natychmiast rozległo się pukanie do moich drzwi. Wiktor natychmiast wstał z krzesła przy kuchennym blacie, gdzie siedział. Jego ręka instynktownie powędrowała do pistoletu przy biodrze. Podniósł drugą rękę do mnie, dając znak, żebym została na miejscu i była cicho. Przez chwilę miałam trudności z oddychaniem, zastanawiając się, czy to ktoś inny niż Andriej jest przy moich drzwiach.

Wiktor spojrzał przez wizjer i otworzył drzwi, wyraźnie się rozluźniając, gdy drzwi otworzyły się, ukazując jego równie dużego towarzysza.

„Cześć, Andrieju,” powiedziałam z kuchni, gdy wszedł do mojego mieszkania.

„Dzień dobry, Panno Sephie. Dziękuję za gościnność,” powiedział z jeszcze silniejszym rosyjskim akcentem niż miał Wiktor.

„To nic. To najmniej, co mogłam zrobić. Byliście dla mnie tacy mili wczoraj wieczorem,” powiedziałam, gdy obaj usiedli przy kuchennym blacie. Postawiłam filiżankę kawy przed Andriejem i zauważyłam, że obaj zdawali się... rumienić? Oczywiście, postanowiłam pociągnąć temat dalej.

„Max opowiedział mi, co zrobiliście z Anthonym wczoraj wieczorem.” Sięgnęłam i chwyciłam jedną z rąk Wiktora i jedną z rąk Andrieja, ściskając je obie. „Dziękuję.”

Obaj zrobili się czerwoni jak moje włosy. Uśmiechnęłam się do nich i szybko odwróciłam, żeby nie roześmiać się z tego, jak zarumienione mieli policzki. Można by pomyśleć, że nigdy wcześniej nie zostali dotknięci przez dziewczynę.

Previous ChapterNext Chapter