Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6 Wypadek

Willa Spencerów, ulokowana w przytulnej dzielnicy z własnym małym ogrodem, emanowała dyskretnym luksusem.

Diana opierała się na Sophii, gdy wchodziły do domu, a Howard szedł za nimi, pogrążony w myślach.

„Och, przy okazji, mam coś dla ciebie” – przypomniała sobie nagle Sophia, wyciągając z kieszeni pożółkłą kopertę i wręczając ją Dianie.

„Co to jest?” – zapytała Diana, rozpoznając pismo na kopercie, a jej oczy napełniły się łzami.

„To list od Isabelli dla ciebie” – powiedziała cicho Sophia, poklepując Dianę po ręce. „Isabella kazała mi dać ci to, jeśli w ciągu roku wyjdziesz za mąż za Howarda. Jeśli nie…”

Sophia urwała, tylko wzdychając.

Oczy Diany zamgliły się łzami, gdy patrzyła na znajome pismo.

„Babciu, czy nadal nie ma żadnych wieści o Isabelli?” – zapytała Diana, jej głos drżał z emocji.

Sophia przez chwilę milczała, potem westchnęła: „Nie. Wiesz, jaka jest Isabella. Jeśli nie chce być znaleziona, nikt jej nie znajdzie.”

Diana przytaknęła ze łzami w oczach, nagle przypominając sobie ostatni raz, gdy zignorowała rady Isabelli, czując głęboki żal.

Isabella była kimś, kogo Diana poznała jeszcze w sierocińcu.

Isabella miała niezwykłe umiejętności i potrafiła wróżyć.

Kiedy Diana była bardzo młoda, Isabella ostrzegła ją, by nigdy nie używała swoich umiejętności do zarabiania pieniędzy przed ślubem. I nigdy nie mówiła nikomu, czego się od niej nauczyła, bo to sprowadzi nieszczęście.

W poprzednim życiu Laura nagle zachorowała na ostre niewydolność nerek i potrzebowała dwóch milionów dolarów na operację. Diana dopiero co została przyjęta do domu i, aby zyskać aprobatę Emily i Aidena, złamała zasady i użyła umiejętności, których nauczyła się od Isabelli, by zarobić na operację.

Niespodziewanie, kilka dni później, gdy Diana szła ulicą, nagle spadł na nią billboard, powodując, że była hospitalizowana przez trzy miesiące.

Na szczęście w tym życiu Diana wciąż miała czas, by zmienić wiele rzeczy.

W poprzednim życiu Diana nigdy więcej nie zobaczyła Isabelli przed swoją śmiercią i nie wiedziała, jak bardzo Isabella by się zmartwiła, słysząc o jej śmierci.

Diana drżącymi rękami otworzyła kopertę i spojrzała na jej schludne, małe pismo. Nie mogła dłużej powstrzymywać się i cicha łza spłynęła jej po policzku.

List był krótki, zaledwie kilka zdań.

Isabella napisała, że życie Diany będzie pełne trudności, więc zrobiła dla niej ostatnie wróżenie. Powiedziała, że Diana stanie przed katastrofą i może nie przeżyć trzech lat. Ale jeśli Diana miała szczęście zobaczyć ten list, oznaczało to, że przetrwała katastrofę, a jej przyszłość będzie spokojna i pełna pomocy od życzliwych ludzi.

Na koniec Isabella napisała, by się o nią zbytnio nie martwić; gdy nadejdzie odpowiedni czas, znów się spotkają.

W rzeczywistości Isabella nie nauczyła Diany wiele o wróżeniu. Często mówiła, że losy ludzi są z góry ustalone. Zmiana losu na siłę może wpłynąć na długość życia.

Jednak Diana była bystra od najmłodszych lat i nauczyła się trochę, czytając książki Isabelli.

„Diano, dlaczego płaczesz?” – zapytała Sophia, wyciągając chusteczkę, by otrzeć łzy Diany, ale im więcej wycierała, tym więcej łez spływało.

Widząc zapłakaną twarz Diany, serce Zofii zadrżało.

Nie mogła się oprzeć myśli, że Diana została skrzywdzona, zanim tu przyszła.

"Howard, czy ty dręczyłeś Dianę?" Zofia spojrzała gniewnie na Howarda, który szedł za nimi.

Howard westchnął, "Babciu, nie zrobiłem tego."

"Jeśli nie, to dlaczego ona tak płacze?" Zofia zmarszczyła brwi, wyraźnie mu nie wierząc.

"Babciu." Widząc, że Zofia zamierza zganić Howarda, Diana szybko otarła łzy i chwyciła Zofię za rękę, mówiąc, "To nie jego wina. Po prostu trochę tęsknię za Isabellą."

"Naprawdę mnie martwisz." Zofia, pełna współczucia dla Diany, zaprowadziła ją do jadalni. "Nie smuć się. Isabella nie chciałaby cię widzieć w takim stanie, prawda? Idź umyć twarz i przygotuj się do jedzenia."

"Dobrze." Diana posłusznie poszła za pokojówką do łazienki, by umyć twarz, a potem wróciła do jadalni i usiadła.

Stół był już zastawiony potrawami, których nigdy wcześniej nie widziała.

"Diana, nie krępuj się. Niech Howard poda ci miskę zupy, żeby rozgrzać żołądek." Zofia uśmiechnęła się do dwojga siedzących naprzeciwko niej.

"Zrobię to sama." Diana szybko sięgnęła po chochlę, ale przypadkowo dotknęła ciepłej dłoni.

Zatrzymała się i spojrzała w górę, napotykając parę głębokich, nieodgadnionych oczu.

"Ja to zrobię." Odezwał się głęboki głos Howarda, który podał jej miskę zupy i postawił przed Dianą.

"Dziękuję..." powiedziała Diana, ale nagle rozległ się głośny huk, a żyrandol na suficie eksplodował, pogrążając pokój w ciemności.

"Babciu!" Diana natychmiast rzuciła się do Zofii, by ją chronić.

"Co się, na miłość boską, dzieje?" Zofia zapytała, marszcząc czoło.

Nagła ciemność wywołała chaos w pokoju, a wkrótce pokojówka przyszła z kandelabrem. "Pani Spencer, to może być stara instalacja elektryczna w domu. Już wezwaliśmy elektryka."

"Czy instalacja w Willi Spencerów nie jest regularnie sprawdzana? Dlaczego doszło do awarii?" Howard zapytał chłodno, marszcząc brwi.

Pokojówka widocznie zadrżała i jeszcze bardziej spuściła głowę. "Bardzo przepraszam."

Rozległ się kolejny hałas, a żyrandol migotał, rzucając cienie na twarze zebranych w jadalni.

"Babciu, pozwól, że odprowadzę cię do pokoju, żebyś odpoczęła, dobrze?" Diana spojrzała z troską na nagle bladą twarz Zofii i delikatnie ją przekonywała.

Zofia rzeczywiście była przestraszona. Skinęła lekko głową z bladą twarzą.

Pomagając Zofii wrócić do pokoju, Diana spojrzała wstecz, jej zimne spojrzenie przeszyło Howarda.

W migoczącym świetle twarz Howarda była bardzo blada, a kamień szlachetny wiszący na jego szyi miał krwisto-czerwoną smugę, która wyglądała jeszcze bardziej tajemniczo w przyćmionym świetle.

Howard obserwował oddalającą się postać Diany z ponurym wyrazem twarzy, pocierając kamień na szyi, jego oczy były pełne niewytłumaczalnych emocji.

Przypominając sobie, co Diana powiedziała w drodze, Howard zmrużył oczy chłodno, pogrążając się w myślach.

Naprawdę nie wierzył w to, co Diana powiedziała, myśląc, że to może być przypadek.

Gdy Howard rozmyślał, żyrandol na suficie zakołysał się i nagle runął ciężko.

Spadł tuż obok stóp Howarda.

Twarz Howarda zmieniła się dramatycznie, szybko zdjął kamień szlachetny z szyi i wstał.

Previous ChapterNext Chapter