




Rozdział 5 Dziękuję
Luxe Haven Apartments można było nazywać apartamentami, ale w rzeczywistości były to dwupoziomowe bliźniaki.
Obie kondygnacje razem miały ponad 500 metrów kwadratowych. Całe miejsce było niezwykle przestronne, z doskonałym oświetleniem i wentylacją.
Nawet wystrój był stonowany i elegancki, co bardzo podobało się Dianie.
Diana wybrała pokój gościnny i powiesiła w szafie swoje nieliczne ubrania.
Te, które podarowała jej Sophia, zostawiła w walizce, uznając, że poczeka, aż Howard wróci, by zdecydować, co z nimi zrobić.
Około szóstej Howard wysłał wiadomość: [Zejdź na dół]
Diana szybko zeszła na dół i zobaczyła limitowaną edycję Bentleya zaparkowanego na zewnątrz.
Howard stał obok samochodu, wyglądając elegancko w idealnie skrojonym garniturze.
Bez względu na to, kiedy widziała twarz Howarda, Diana zawsze była pod wrażeniem.
Nawet jeśli go nie kochała, patrzenie na tę twarz każdego dnia sprawiało, że czuła się spokojna.
Howard opierał się o samochód, ale gdy zobaczył zbliżającą się Dianę, wyprostował się i otworzył dla niej drzwi pasażera.
Gdy Diana schylała się, by wsiąść, podziękowała mu.
"Udało się wszystko ogarnąć?" zapytał Howard, zamykając drzwi za nią i siadając za kierownicą, zapinając pas.
Diana skinęła głową. "Nie mam wiele rzeczy, a większość z nich dostałam od pani Spencer. Słyszałam, że bogate rodziny mają profesjonalistów do układania rzeczy, więc jeszcze ich nie ruszałam."
"Nie ma problemu, nie jestem wybredny w tej kwestii," powiedział Howard, uruchamiając samochód.
Diana zerknęła na Howarda, a w jej oczach pojawił się delikatny błysk.
Widząc, że się na niego patrzy, Howard pomyślał, że może zastanawia się, dlaczego sam prowadzi, więc wyjaśnił: "Kierowca miał coś do załatwienia, więc pozwoliłem mu wrócić do domu."
Diana skinęła głową, nie przejmując się tym, ale jej uwagę przyciągnął kamień szlachetny, który Howard nosił na szyi.
Kamień miał misternie wykonane rzeźbienia, ale w jego przezroczystej powierzchni była delikatna smuga krwi, co sprawiało, że wyglądał nieco niepokojąco.
Diana zmarszczyła brwi, patrząc na niego.
Howard pierwotnie trzymał kamień pod ubraniem, ale wysunął się, gdy schylił się, by zapiąć pas, co pozwoliło jej go zobaczyć.
"Skąd masz ten kamień?" zapytała Howarda.
Na czerwonym świetle Howard zahamował i spojrzał na niego. "Przyjaciel mi go dał. Spodobały mi się rzeźbienia, więc postanowiłem go nosić."
Nie wiedział dlaczego, ale kamień wydawał się nieco zimny na jego skórze.
Myśląc, że może się Dianie spodoba, Howard zaproponował: "Jeśli ci się podoba, mogę ci dać mniejszy. Ten jest trochę za duży dla dziewczyny."
Diana pokręciła głową, wpatrując się w kamień. "To dobry kamień, ale..."
Zmarszczyła brwi, niepewna, czy Howard uwierzy w to, co zamierzała powiedzieć.
Ale ponieważ kamień miał problemy, a Howard miał z nią mieszkać, wpłynie to również na nią, a co najważniejsze, na Sophię.
Zdrowie Sophii już było słabe, a powód, dla którego Diana zmieniła zdanie odnośnie małżeństwa z Howardem, to ochrona Sophii.
Światło zmieniło się na zielone, a Howard ponownie uruchomił samochód.
Ryk silnika zagłuszył słowa Diany, a Howard zapytał mimochodem: "Znasz się na kamieniach szlachetnych?"
"Trochę." Ponieważ Howard był wnukiem Sophii, Diana nie mogła pozwolić, by wpadł w kłopoty.
Dlatego powiedziała prawdę. "Ten kamień szlachetny prawdopodobnie został skradziony z dawnego grobowca. Podczas kradzieży coś się wydarzyło, a krew w kamieniu pochodzi od kogoś z tamtych czasów. Noszenie czegoś takiego przez długi czas przyniesie pecha. Nie tylko temu, kto go nosi, ale także osobom wokół. Nie nosisz go długo, prawda? Minie trochę czasu, zanim skutki się ujawnią."
Howard zmarszczył czoło. "Skąd to wiesz?"
Nie słyszał, żeby Diana miała jakąś wiedzę o antykach, myśląc: 'Czyżby to wymyślała? Ale po co?'
Diana wiedziała, że prawdopodobnie jej nie uwierzy.
Więc spuściła wzrok. "Potrafię to rozpoznać. Jeśli mi wierzysz, przestań go nosić. Jeśli nie, to nie wracaj do Wilii Spencerów, żeby zobaczyć się z panią Spencer przez miesiąc."
Po miesiącu skutki zaczną się ujawniać, a Howard jej uwierzy.
W międzyczasie osoby wokół Howarda, w tym Diana, będą narażone.
Ale to było w porządku, dopóki Sophia była bezpieczna.
Diana nie powiedziała nic więcej przez resztę drogi.
Podczas gdy Howard, zamyślony nad tym, co powiedziała, również nie wiedział, co powiedzieć.
Dwadzieścia minut później samochód wjechał do Wilii Spencerów.
Gdy brama się otworzyła, zobaczyli Sophię czekającą na podwórku z pomocą służącej.
Widząc nadjeżdżający samochód i Dianę na miejscu pasażera, twarz Sophii rozjaśniła się radością.
Sophia z entuzjazmem przywitała Dianę: "Diana."
Nos Diany zaswędział, a oczy zrobiły się ciepłe.
Zanim samochód całkowicie się zatrzymał, zaczęła odpinać pas. Gdy tylko się zatrzymał, wyskoczyła.
"Pani Spencer!" Diana pobiegła do Sophii i mocno ją przytuliła.
Chociaż przytuliła ją mocno, Diana uważała, żeby nie zranić Sophii.
Zaskoczona nagłym uściskiem, Sophia na moment zamarła, ale potem jej uśmiech stał się jeszcze jaśniejszy.
Sophia poklepała Dianę po ramieniu. "Diana, pokaż mi najpierw akt małżeństwa. Muszę go zobaczyć, żeby uwierzyć, że to nie sen!"
Dwa dni temu, gdy Howard powiedział Sophii, że Diana odrzuciła jego oświadczyny, była tak zdenerwowana, że nie mogła spać.
Potem zeszłej nocy Howard powiedział jej, że Diana się zgodziła, co sprawiło, że nie była pewna, czy mu wierzyć.
"Pani Spencer, to nie sen. Naprawdę wyszłam za Howarda," powiedziała Diana, wyciągając akt małżeństwa i wręczając go Sophii.
Sophia, z drżącymi z podekscytowania rękami, wzięła go i otworzyła. Widząc, że to rzeczywiście prawdziwy akt małżeństwa, w końcu poczuła spokój.
Oczy Sophii wypełniły się łzami radości, gdy patrzyła na Dianę z sercem pełnym miłości. "Dobrze, Diana, w końcu jesteś moją synową. Możesz przestać nazywać mnie panią Spencer i po prostu mówić do mnie babciu. Teraz mogę cię porządnie rozpieszczać!"
Słysząc to, oczy Diany natychmiast się zaczerwieniły.
Diana spojrzała na Sophię ze łzami w oczach. "Babciu, dziękuję!"