Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3 Zerwij, kretyn

"Intercyza," powiedział Howard, jego głos był zimny i beznamiętny. "Przyjrzyj się dokładnie. Jeśli masz jakieś zastrzeżenia, śmiało je zgłoś."

Diana wiedziała, że rodzina Spencerów ma imponujące tło, a jej nagła zmiana zdania sprawiłaby, że stałby się podejrzliwy wobec jej motywów.

Intercyza była dobrym sposobem na ochronę siebie, a warunki były niewątpliwie korzystne dla Howarda.

Diana poczuła ulgę i, nawet nie patrząc na dokument, przewróciła na ostatnią stronę i zamierzała podpisać.

Jej bezpośrednie działanie zaskoczyło Howarda. "Nie zamierzasz się temu bliżej przyjrzeć? Gdy podpiszesz, nie będzie odwrotu."

Diana uśmiechnęła się lekko. "Nie ma potrzeby. Całą noc nad tym myślałam. Jestem tego bardzo pewna."

Howard zmarszczył brwi. Myślał, że twierdzenie Diany o całonocnym rozważaniu to tylko wymówka, ale okazało się to prawdą.

"A twoje warunki?" zapytał Howard.

Diana pamiętała, że gdy Howard oświadczył się, powiedział, że może postawić dowolne warunki.

Diana zastanowiła się chwilę i niepewnie zapytała: "Naprawdę, dowolne warunki?"

Oczy Howarda pogłębiły się, a jego spojrzenie stało się znaczące. Po dłuższej pauzie odpowiedział cicho.

Wcześniej, z powodu Sophii, Howard już zapewnił rodzinie Getty wiele ułatwień.

Jeśli Diana chciałaby poprosić o więcej dla rodziny Getty, mógłby się jeszcze zgodzić.

W rzeczywistości, Aiden nie był kompetentnym liderem, a jeśli biznes rozwijałby się zbyt szybko, mogłoby to być straszne.

Jednak, jeśli Diana by nalegała, Howard dotrzymałby obietnicy.

Wyraz twarzy Diany stał się stanowczy. "Panie Spencer, wiem, że na prośbę Sophii zapewniłeś wiele ułatwień dla biznesu rodziny Getty."

"To prawda," Howard przytaknął.

Diana spuściła wzrok, ukrywając nienawiść w swoich oczach. "Proszę, panie Spencer, przestań im dawać jakiekolwiek ułatwienia! Jeśli to możliwe, stłum rodzinę Getty!"

Diana prawie użyła całej swojej siły, by jej ton nie zdradzał emocji.

Howard nie spodziewał się takiej prośby.

Dzisiejsza Diana była pełna niespodzianek.

Spojrzał na nią, jego cienkie usta lekko się poruszyły.

Diana dodała: "Panie Spencer, poprosił mnie pan o postawienie warunków, a ja to zrobiłam. Ale mam nadzieję, że nie zapyta mnie pan dlaczego."

Odrodzenie było zbyt niewiarygodne; Diana nie spodziewała się, że ktoś to zaakceptuje. Po prostu uznać to za jej nagłe przejrzenie na oczy i jasne myślenie.

"Dobrze." Howard nie rozumiał, ale okazał szacunek.

Po podpisaniu umowy i ustaleniu warunków, zajęło mniej niż pięć minut, aby sfinalizować formalności małżeńskie.

Gdy tylko opuścili miejsce, Diana była oficjalnie mężatką.

Spojrzała na akt małżeństwa w swojej ręce, wciąż nieco oszołomiona.

Nad jej głową rozległ się zimny głos Howarda. "To są klucze do mojego mieszkania. Wyślę ci później adres. Daj mi znać, kiedy będzie ci wygodnie, a pomogę ci się przeprowadzić."

Diana wzięła klucze, zdezorientowana. "Czy nie zamieszkamy z Sophią?"

Chciała być wdzięczna Sophii po ślubie i sprawić, by była szczęśliwa.

Lekarz powiedział, że dobry nastrój to najlepsze lekarstwo na choroby.

"To dom, który moja babcia przygotowała dla nas!" odpowiedział Howard.

"Nie mam dużo rzeczy; mogę się wprowadzić już dziś," powiedziała Diana.

Howard uniósł brew. "Nie musisz powiadomić swojej rodziny?"

Szybko pokręciła głową. "Nie trzeba!"

Howard skinął głową i nie powiedział nic więcej. Wysłał tylko adres mieszkania na telefon Diany, a potem dodał: "Mam spotkanie. Czy mogę poprosić kierowcę, żeby pomógł ci się przeprowadzić?"

Diana szybko odpowiedziała: "Nie trzeba, zajmij się swoimi sprawami. Sama sobie poradzę."

"Dobrze, w takim razie idę." Howard rzeczywiście miał pracę do wykonania. Po jego wyjściu Diana wzięła taksówkę z powrotem do hotelu, żeby zabrać swoje bagaże.

Już wczoraj przeniosła wszystkie swoje rzeczy, gdy Gettysów nie było w domu.

Pośpiech wynikał z tego, że wiele z tych rzeczy to były prezenty od Sophii i były bardzo cenne.

Gdyby Gettysowie byli w domu, mogliby nie pozwolić Dianie ich łatwo zabrać.

W połowie drogi telefon Diany zaczął gwałtownie wibrować.

Diana nie spała dobrze w nocy, a kołyszący się samochód sprawiał, że stawała się senna. Odebrała telefon, nie otwierając oczu.

"Diana, co się dzieje? Nie umawialiśmy się, że podpiszesz zgodę na oddanie organów, a twój ojciec załatwi mi staż w firmie? Jak się już zadomowię, zabiorę cię do domu, żebyś poznała moich rodziców. Ale nagle zmieniłaś zdanie i nawet pokłóciłaś się z rodzicami. Co ja teraz mam zrobić?" Usłyszawszy tłusty męski głos w telefonie, Diana gwałtownie otworzyła oczy.

Głos Roberta kontynuował. "Diana, myślę, że nie powinnaś być taka kapryśna. Powinnaś pomyśleć więcej o naszej przyszłości! Gdzie teraz jesteś? Przyjadę do ciebie! Potem możemy pójść do szpitala, przeprosić twoich rodziców i poprosić o ich przebaczenie. Czy możemy wrócić do pierwotnego planu?"

Diana mocniej ścisnęła telefon, czując się, jakby wpadła do lodowej jaskini, z zimnem przenikającym jej kości.

Wszystko, co widziała, to scena z poprzedniego życia, gdzie Robert i Laura byli spleceni przed nią.

Diana kochała Roberta całą swoją młodością, ale on ostatecznie zmusił ją do wypicia miski zatrutej wody.

Diana nadal pamiętała jego odrażającą i przerażającą twarz w tamtym momencie.

Po chwili rozmowy bez odpowiedzi ze strony Diany, Robert stał się niespokojny. "Diana, słyszysz mnie? Czy sygnał jest zły?"

Diana zamknęła głęboko oczy, a kiedy je otworzyła, były pełne chłodu. "To nie sygnał. Po prostu nie chcę rozmawiać z idiotą! Zrywamy, palancie!"

Previous ChapterNext Chapter