




Rozdział 10 Kto ma przewagę
Howard milczał.
"Nie wierzysz mi?" Diana zatrzymała się, odwróciła i spojrzała Howardowi prosto w oczy.
Howard nadal nie odezwał się ani słowem.
"Jeśli mi nie wierzysz, sam się przekonaj," powiedziała Diana, biorąc głęboki oddech i zachowując spokój.
Howard jakby doznał olśnienia, w jego ciemnych oczach pojawiła się iskra, a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech. "Dobrze."
Sophia stała przy oknie, obserwując, jak Howard i Diana spacerują po ogrodzie z zadowoleniem na twarzy.
"Amelio, nie sądzisz, że tworzą uroczą parę?" zapytała Sophia z uśmiechem, zwracając się do swojej służącej, Amelii Martinez, która była z nią przez połowę życia.
"Tak, pan Howard Spencer i pani Diana Spencer doskonale do siebie pasują," odpowiedziała Amelia z szacunkiem.
"Mam tylko nadzieję, że wkrótce zaczną się o siebie troszczyć," westchnęła Sophia cicho.
Sophia wiedziała, że Howard i Diana nie mieli do siebie uczuć; pobrali się tylko z jej powodu.
Ale Sophia nie miała innego wyjścia. Przez lata widziała, jak wiele Diana wycierpiała z rodziną Gettych.
Sophia chciała, aby Diana uwolniła się od rodziny Gettych i odzyskała wolność.
Jedynym sposobem było, aby Diana poślubiła Howarda. To nie było fair wobec Howarda, ale to był najlepszy sposób, jaki Sophia mogła wymyślić, aby uwolnić Dianę od rodziny Gettych.
Sophia pomyślała: "Howardzie, Diana to dobra dziewczyna. Proszę, nie zawiedź mnie!"
Tymczasem Robert wybiegł z komisariatu z ponurą miną.
W środku spędził wieki, próbując przekonać policjantów, że Diana to jego narzeczona i tylko się z nim droczy.
Ale policja mu nie uwierzyła.
Diana przedstawiła wystarczająco dowodów, aby uwierzyli, że Robert to oszust, który naciąga kobiety na pieniądze i emocje.
Myśląc o konieczności zwrotu 500 000 dolarów, Robert kipiał ze złości.
Wyciągnął telefon i spojrzał na czat z Dianą. Dziesiątki jego wcześniejszych wiadomości nie doszły.
Powstrzymując gniew, Robert wysłał kolejną wiadomość: [Diana, porozmawiajmy.]
Ku jego zaskoczeniu, ta wiadomość faktycznie dotarła.
Oczy Roberta rozbłysły, szybko zaczął pisać.
Robert: [Diana, możesz wyjść? Porozmawiajmy o tym.]
Robert: [Jak możesz tak po prostu wyrzucić nasze wspólne lata?]
Robert: [Wiesz, że kocham Cię najbardziej!]
Po wysłaniu kilkunastu wiadomości, w końcu otrzymał odpowiedź.
Diana: [Oddaj pieniądze! Albo spotkamy się w sądzie.]
Robert wpadł w szał. Mocno ścisnął telefon, wpatrując się w wiadomość, myśląc, że nie może pozwolić, by Diana nim rządziła.
Ale jeśli nie zrobi tego, co Diana powiedziała, gdy sprawa trafi do sądu, stanie się pośmiewiskiem miasta.
Wtedy przyszłość i reputacja Roberta będą zrujnowane.
Robert postanowił, że na razie odda pieniądze Dianie, a później znajdzie sposób, by je odzyskać.
Z tą myślą, w jego oczach pojawił się złowieszczy błysk. Uśmiechnął się i szybko przelał 500 000 dolarów na konto Diany.
Robert: [Diana, wiem, że nie masz stałej pracy i opuściłaś rodzinę Gettych, więc pewnie brakuje Ci pieniędzy. Weź te pieniądze na razie. Bez względu na wszystko, nadal kocham Cię najbardziej!]
Po drugiej stronie Diana przyjęła zapłatę bez cienia emocji. Zignorowała fałszywe słodkie słówka Roberta, wiedząc, że tylko ją zemdliłyby.
Tymczasem Jasper wracał do willi Getty, wyglądając na wykończonego.
"Masz jeszcze czelność wracać?" Jasper spojrzał w górę i zobaczył Emily stojącą pośrodku salonu, patrzącą na niego z wściekłością.
"Mamo."
"Nie nazywaj mnie tak!" warknęła Emily, "Znowu spotkałeś się z tą wiedźmą Dianą? Czy wiesz, kto jest twoją prawdziwą siostrą? Laura jest tak chora, a ty wciąż myślisz o Dianie!"
"Mamo, Diana jest twoją biologiczną córką," odparł Jasper z marsową miną.
Emily krzyknęła, "Moją córką jest Laura! Diana to nic innego jak niewdzięczna smarkula!"
"Mamo!" Jasper był bezradny. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Emily tak bardzo nienawidziła Diany, skoro była jej własnym dzieckiem.
"Mamo, jestem zmęczony. Idę odpocząć," powiedział Jasper, nie chcąc się dłużej kłócić. Odwrócił się i ruszył do swojego pokoju.
"Stój!" Emily ostrym głosem zatrzymała go, gdy wspinał się po schodach, "Jasper, skoro masz kontakt z Dianą, powiedz jej, żeby wróciła. Laura potrzebuje jej nerki!"
Jasper zamarł. Odwrócił się i spojrzał na Emily jak na obcą osobę.
Po długiej chwili Jasper przemówił chłodno, "Nie ma mowy! Nie pozwolę ci skrzywdzić Diany!"
Pewnego dnia Diana postanowiła odwiedzić sklep z antykami, który często odwiedzała, mając nadzieję znaleźć coś interesującego.
"Pani Getty, znowu pani przyszła?" Joshua Thomas, właściciel sklepu, przywitał ją z uśmiechem, wychodząc z zaplecza.
"Panie Thomas, ma pan coś ciekawego ostatnio?" zapytała Diana z uśmiechem.
"Oczywiście," powiedział Joshua z tajemniczym wyrazem twarzy, po czym odsunął się na bok. "Pani Getty, proszę za mną."
Diana skinęła głową i poszła za Joshuą do ciemnego zaplecza, gdzie przechowywano dziesiątki starych obrazów.
Oczy Diany rozjaśniły się, gdy zaczęła przeglądać obrazy z dużym zainteresowaniem.
Starożytne dzieła przedstawiały ludzi, krajobrazy i przedmioty z różnych epok.
Patrząc na nie, Diana czuła się, jakby podróżowała w czasie, zaglądając w starożytną historię.
Nagle Diana zatrzymała się przed jednym obrazem.
Był to portret kobiety tańczącej z gracją w ogrodzie.
Obraz był świeży i elegancki, z miękkimi i delikatnymi pociągnięciami pędzla, odzwierciedlającymi łagodną osobowość artysty. Niestety, z powodu wieku, farba się łuszczyła, krawędzie były uszkodzone, a płótno pożółkłe, co znacznie obniżało jego wartość, która kiedyś sięgała niemal miliona dolarów.
Diana poczuła smutek, patrząc na zniszczony obraz.
"Pani Getty, podoba się pani?" Joshua zauważył jej długie spojrzenie i zapytał cicho.
Diana zatrzymała się, a potem powiedziała spokojnie, "Tak, podoba mi się."
Joshua spojrzał na uszkodzony obraz i zaśmiał się. "Pani Getty, jeśli się pani podoba, mogę dać 20% zniżki."
"Nie, nie chcę go kupić. Ale chcę przywrócić jego wartość do pierwotnej."