Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 008 Xavier i Grace złapani w kompromisu

Pokój wydawał się pusty, z wyjątkiem dźwięku bieżącej wody dochodzącego z łazienki.

Grace próbowała otworzyć drzwi, by wyjść, ale okazało się, że są zamknięte od zewnątrz; nie mogła ich otworzyć.

Na zewnątrz Wendy uśmiechnęła się do siebie, "Grace teraz się doigrała!" Odblokowała drzwi i szybko wyszła, by znaleźć Ryana.

"Ryan, przestań się karać. Właśnie widziałam Grace…” zaczęła go prowokować.

Wzmianka o Grace napawała Ryana obrzydzeniem. "Czy ona nie żyje?" rzucił sarkastycznie.

"Nie, jest w pokoju Xaviera. Pewnie próbuje go uwieść. Ryan, powinieneś to zobaczyć.”

"Co za szmata!" Ryan stwierdził gniewnie, zrywając się na nogi. Klęczał tak długo w ramach kary, że prawie się przewrócił.

Dźwięk prysznica ucichł. Wkrótce potem drzwi łazienki otworzyły się od wewnątrz. Oczy Grace skierowały się w stronę łazienki. Z wnętrza wyszedł mężczyzna, mając na sobie jedynie ręcznik owinięty wokół bioder; jego górna część ciała była naga.

Mężczyzna musiał właśnie skończyć prysznic; jego włosy były mokre. Krople wody spływały po jego przystojnej twarzy, wzdłuż wyrazistej szczęki, zbierając się na obojczyku. Emanował nieopisanym urokiem.

Jego sylwetka była imponująca, a zarysowane mięśnie brzucha mówiły o surowej sile. Jego plecy były pokryte czerwonymi śladami, wyraźnie od zadrapań. Poniżej ręcznika zarysowała się charakterystyczna sylwetka. Grace, po intymnej nocy z nim, dobrze wiedziała, co się kryje pod spodem.

"To ty?" zapytała Grace zdezorientowana. Wtedy zrozumiała, dlaczego Wendy osobiście ją przyprowadziła i dlaczego została zamknięta. Okazało się, że to wcale nie był pokój Ryana.

"To ja powinienem cię o to zapytać, Grace," głos mężczyzny nagle stał się zimny jak środek zimy.

"Myślisz, że byłaś wystarczająco odważna zeszłej nocy? A teraz, pod nosem rodziny Montgomery, próbujesz mnie uwieść?" Xavier zwęził oczy, jego obrzydzenie było oczywiste.

W jego oczach Grace weszła celowo, a jej celem było wspiąć się po drabinie społecznej poprzez niego.

"Panie Montgomery, jak możesz myśleć, że mam tyle śmiałości, by coś takiego zrobić? Dlaczego nie możesz rozważyć, że to może być pułapka ze strony kogoś z rodziny Montgomery?" odpowiedziała.

"O, podczas kolacji twoja ręka dwa razy dotknęła mojej. I śmiesz twierdzić, że to nic nie znaczy?" Xavier prychnął.

Grace była zszokowana. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że dotknęła ręki Xaviera.

"To rodzina Montgomery zamknęła drzwi z zewnątrz. Po prostu nie mogłam ich otworzyć. Jeśli mi nie wierzysz, spróbuj sam," zachęciła Grace.

Z tymi słowami Grace położyła rękę na klamce i przekręciła ją, pociągając drzwi do siebie. Drzwi, które chwilę wcześniej były zamknięte, teraz otworzyły się z łatwością.

Xavier patrzył na nią zimno, po czym skomentował, "Masz niezłe zdolności aktorskie."

Grace nie wiedziała, co powiedzieć. Nie mogąc się obronić, powiedziała, "Jeśli mi nie wierzysz, to trudno. Wychodzę."

Gdy Grace próbowała wyjść, jej ramię zostało uchwycone przez silną rękę i została pociągnięta z powrotem. Xavier zamknął drzwi jedną ręką, a potem popchnął ją w stronę wejścia, blokując jej wyjście.

"Myślisz, że możesz tak po prostu przychodzić i odchodzić z mojego pokoju, jak ci się podoba?" Xavier zapytał lodowatym tonem.

Odległość między Xavierem a Grace była tak mała, że czuła jego oddech, gdy mówił.

Był zbyt wysoki. Kiedy patrzyła przed siebie, widziała jego poruszające się jabłko Adama. Patrząc w górę, widziała jego atrakcyjne, cienkie usta, a patrząc w dół, jego wyrzeźbioną klatkę piersiową, co sprawiało, że Grace czuła się nieswojo, niezależnie od tego, gdzie spojrzała.

Grace była znacznie drobniejsza. Gdyby ktoś ich obserwował, mogłoby się wydawać, że się obejmują.

Bez względu na to, ile razy próbowała tłumaczyć, Xavier jej nie wierzył. Nikt na świecie nie wierzyłby jej słowom, nawet Zach, więc nie spodziewała się, że Xavier będzie inny.

Grace spojrzała mu prosto w oczy, jej piękne oczy spotkały się z jego.

Rzuciła mu wyzwanie: "Panie Montgomery, czego pan właściwie chce? Próbuję odejść, ale pan mi na to nie pozwala. Teraz stoi pan tam jak jakiś nadęty prezes. Może jest pan zafascynowany wczorajszym wieczorem i nie może mnie pan wypuścić, ale wstydzi się pan to przyznać?"

Xavier skupił wzrok na jej czerwonych ustach. Kiedy mówiła, na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Może nie była konwencjonalnie piękna, ale jej oczy błyszczały pociągającym blaskiem, który przyciągał uwagę.

Uporczywie zwracała się do niego per "pan Montgomery", ale jej słowa często miały sugestywny podtekst.

Grace miała przyjemny zapach, inny niż jakiekolwiek perfumy.

"Grace!" Xavier zgrzytał zębami. "Szukasz kłopotów?"

"Jeśli miałabym wyjść za Ryana, to lepiej już umrzeć. Panie Montgomery, jeśli naprawdę chce mnie pan zabić, mógłby pan przynajmniej wybrać ładne miejsce na mój grób? Chcę się odrodzić w dobrej rodzinie w następnym życiu. A potem, czy mógłby pan położyć świeże kwiaty na moim pogrzebie?

"Lubię ładne kwiaty. Panie Montgomery, proszę pamiętać, żeby przygotować ich dużo. I, skoro nienawidzę samotności, znajdźcie mi czarownicę, która rzuci klątwę na Ryana, żebym mogła go dręczyć." Samokrytyczny ton Grace wzbudził w Xavierze niewytłumaczalną irytację.

Milczał, nie mając okazji odpowiedzieć, zanim rozległo się pukanie do drzwi.

W progu stał Ryan i powiedział: "Xavier, muszę z tobą porozmawiać."

Grace nie była zaskoczona takim obrotem spraw; wiedziała, że Wendy przyprowadziła ją tutaj z jakiegoś powodu.

"Xavier, nie śpisz, prawda? A może boisz się otworzyć drzwi? Słyszałem od obsługi, że Grace jest tam, prawda?" Ryan tracił cierpliwość, niemal gotów wpaść do środka.

Pomyślał: "Grace, ta kobieta. Widząc, jak Montgomeryowie szanują Xaviera, próbuje go uwieść, prawda? Jeśli ośmieli się zrobić ze mnie głupka, zabiję ją."

Tylko drzwi dzieliły Ryana od niej, podczas gdy ona była w ramionach Xaviera, ubrana jedynie w ręcznik.

Grace spojrzała na Xaviera błagalnym wzrokiem. "Proszę, pomóż mi. Nie chcę, żeby ich plany się powiodły. Ty też chyba nie chcesz być ze mną związany, prawda?"

Jednak on wydawał się obojętny, jakby cała sytuacja go nie obchodziła.

Chociaż to Grace była manipulowana, jeśli rozeszłaby się wieść, że była sama w pokoju z Xavierem, nikt nie czepiałby się jego; utrudniliby życie tylko jej.

"Dlaczego miałbym ci pomóc?" zapytał.

"Jeśli mój ojciec się o nas dowie, zmusi cię do ślubu ze mną. Ty też tego nie chcesz, prawda?" Grace próbowała go przekonać.

Xavier prychnął. "Za dużo myślisz. Nawet jeśli byłaś ze mną, jeśli Ryan ma cię poślubić, to i tak musi."

Grace czuła się bezsilna, naciskana przez innych.

Zastanowiła się chwilę, a potem uniosła rękę, oplatając nią szyję Xaviera. Przybliżyła usta do jego ucha i zagroziła: "Panie Montgomery, a może pozwolimy im nas przyłapać właśnie w takiej sytuacji?"

Ryan myślał, że słyszy jakieś odgłosy z pokoju. Nie miał czasu się tym przejmować. Jeśli Grace wykorzystałaby okazję, by się ukryć lub uciec, straciłby szansę, by przyłapać ją i Xaviera na gorącym uczynku.

Drzwi w rezydencji Montgomerych miały zamki na klawiaturę. Ryan szybko wprowadził kombinację.

"Xavier, przepraszam za najście," ogłosił Ryan.

Previous ChapterNext Chapter