Read with BonusRead with Bonus

Będę musiał przeprowadzić wyszukiwanie całego ciała

„Chodź, musimy stąd zniknąć! Szybko!” Seth złapała Antona za ramię i pociągnęła go jak najdalej od pubu. Ignorowała pokusę, by spojrzeć za siebie – Alfa mógł tam być, spacerując za nimi, obserwując swoją zdobycz.

Jej serce biło tak mocno, że nie mogła już usłyszeć własnych myśli.

Dźwięk szalejącego organu był tak głośny, że wszystko inne zniknęło. Teraz Seth rozumiała, dlaczego wielu narkomanów mówiło o smakowaniu kolorów czy widzeniu dźwięków, bo czuła się, jakby była blisko takiego stanu.

Ale strach i uczucie w żołądku nie były najgorszymi rzeczami. Sama myśl o tym mężczyźnie, którego zostawiła za sobą, nie mogła zostać zagłuszona nawet przez dźwięk jej serca.

„Zwolnij, po co tak biegniesz, jakby ci się paliło? Jesteśmy już bezpieczni; uciekłaś mu.” Anton próbował ją zatrzymać. Byli już dobre dwa, trzy bloki od klubu; jeśli ten mężczyzna nie ruszył za nimi od razu, to teraz też tego nie zrobi.

„Jakbyś nie wiedział, dlaczego próbuję uciec jak najdalej. Na Boga, Anton, czy możesz trochę ruszyć tym swoim wielkim mózgiem? To był pieprzony Alfa; te bestie nie przestają, dopóki nie dostaną tego, czego chcą. A teraz jestem na jego celowniku.” Seth jęknęła, unosząc ręce.

Z tego, co Anton widział, wyglądali na całkiem zgranych, ale wiedział, że to się nie zdarzy. Z jakiegoś dziwnego powodu Seth wyglądała na zadowoloną z sytuacji, w której się znaleźli, a Alfa chętnie kładł na niej swoje brudne łapy. Gdyby Anton nie wiedział lepiej, pomyślałby, że Seth pójdzie za nim do jego domu.

Anton obserwował swoją najlepszą przyjaciółkę – znał Seth od lat i poziom stresu, który pokazywała, nie był czymś, co miała na co dzień. Sięgnęła do torebki i wyciągnęła paczkę papierosów, szybko wsuwając jednego między usta.

Jej ręce drżały, ale udało jej się zapalić papierosa i zaciągnąć się dymem o okropnym zapachu. Seth w końcu trochę się rozluźniła, opierając się o najbliższą ścianę.

„Wyglądasz jak prostytutka,” zaśmiał się Anton, sugestywnie poruszając brwiami. Nie wiedział, że nagle wpadła na plan, który mógłby wywrócić ich życie do góry nogami.

„Cóż, chętnie przyjmę komplement; to był mój zamiar od początku. Słuchaj, mam pomysł – nie spodoba ci się.” Seth odepchnęła się od zimnej ceglanej ściany i podeszła bliżej do przyjaciela, wydmuchując dym w jego twarz.

„Wyduś to z siebie,” Anton podał jej rękę, a Seth chętnie ją przyjęła. Ręka w rękę, oboje ruszyli w stronę swojego bloku mieszkalnego. Anton skupił się na chodniku, upewniając się, że nie potknie się o nic.

Postanowił milczeć; jego najlepsza przyjaciółka zawsze potrzebowała więcej czasu, by wyrazić swoje myśli czy pomysły. Czasami cisza była lepsza niż miliony słów.

„Dobra,” Seth wydechła, upuszczając na beton pół papierosa i przydeptując go. Oblizała usta i ścisnęła rękę Antona, zanim jakiekolwiek słowa opuściły jej usta.

„Słuchaj, muszę wyjechać dzisiaj. Nie piłam nic poza tym winem, a jestem pewna, że wyparowało, jak tylko ten skurwiel do mnie podszedł. Cholera! W każdym razie, przebiorę się, wezmę kilka najpotrzebniejszych rzeczy i pojadę do tego przeklętego miasta. Mogę łatwo zatrzymać się w jakimś motelu, żeby odpocząć, a nawet wtedy dotrę na czas. Proszę, nie złość się na mnie; po prostu czuję, że tak będzie lepiej. Jeśli mnie tutaj nie będzie, ten drań mnie nie będzie szukał, a do czasu, gdy wrócę, zapomni o mnie.”

Seth nigdy nie pomyślała, jak trudno będzie zostawić Antona. To będzie pierwszy raz od dwudziestu lat, kiedy będą tak długo osobno.

„Nie podoba mi się ten pomysł,” westchnął Anton, będąc tak szczerym, jak tylko mógł. Poza tym, rozumiał, że nie ma prawa być tak samolubnym - wszyscy wiedzieli, że ten dzień nadejdzie.

Prędzej czy później, będzie musiał puścić przyjaciółkę, tak samo jak Seth będzie musiała. „Ale rozumiem; może masz rację. Dopóki obiecasz mi, że wrócisz – będę wspierał każdą twoją decyzję.” Anton zamarł w miejscu, zmuszając Seth do zatrzymania się.

Seth zaśmiała się, skinęła głową i chętnie złożyła mu najświętszą obietnicę. Z szerokimi uśmiechami na ustach i śmiechem wypełniającym puste ulice – oboje w końcu dotarli do bloku mieszkalnego.

Po prawie godzinie, patrzyła, jak Anton wkłada jej torbę na tylne siedzenie samochodu, zamyka drzwi i natychmiast przyciąga ją do mocnego uścisku. Trzymał ją przez dobre dziesięć minut, aż w końcu był gotów ją puścić.

Anton pocałował ją w czoło, życzył powodzenia i pobiegł z powrotem do budynku. To był najłatwiejszy sposób, by się pożegnać bez łez czy załamania, przynajmniej.

Seth wsiadła do samochodu, pomachała słabo na pożegnanie budynkowi i uruchomiła silnik, odjeżdżając bez oglądania się za siebie. Wiedziała, że przed nią długa droga, ale nie dbała o to - musiała stamtąd uciec, zanim będzie za późno.

Po godzinie jazdy Seth poczuła, że chyba źle skręciła. Wokół niej rozciągał się tylko gęsty las - powinna już dotrzeć do kolejnego miasteczka.

Na domiar złego, znikąd pojawiły się policyjne światła, oczywiście podążając za nią. Jej samochód był jedynym na drodze, rzecz jasna - kogo innego mogliby ścigać.

"Świetnie, po prostu świetnie. Jakby ta noc mogła być jeszcze gorsza." Przeklęła pod nosem, zatrzymując auto na poboczu.

Seth sięgnęła na tylne siedzenie po torebkę z prawem jazdy. Wzięła głęboki oddech, przypominając sobie, że nie popełniła żadnego przestępstwa, to była kolejna rutynowa kontrola.

Spojrzała na wielkiego mężczyznę, który powoli zbliżał się do jej samochodu, nieświadomie przygryzając dolną wargę. "Cholera, popełniłabym przestępstwo z takim kawałkiem mięsa." Pomyślała, natychmiast żałując tych nieprzyzwoitych myśli. Miała słabość do mężczyzn w mundurach, zwłaszcza policjantów.

Teraz Seth musiała zmierzyć się nie tylko z mężczyzną, który zażąda jej dokumentów, ale także z możliwością, że jest zmiennokształtnym.

Jeśli ten drań był jednym z jej - wyczuje jej podniecenie. I znów, pomyślała o tym, że może zostać złapana i przykuta do jego łóżka. "Cholera, wiedziałam, że najpierw powinnam się z kimś przespać!"

Pukanie w okno kierowcy zaskoczyło ją. Seth krzyknęła i odwróciła wzrok, powoli opuszczając szybę. "Dobry wieczór, czy jest jakiś problem?" Odezwała się natychmiast, starając się brzmieć jak niewinna, nieświadoma dziewczyna.

Wielki mężczyzna zaśmiał się, nie mogła dostrzec jego twarzy z powodu jego wzrostu, ani nie odważyła się spojrzeć w górę. "Prawo jazdy i dowód rejestracyjny, proszę pani. I nie, nie ma problemu - to tylko rutynowa kontrola. Rzadko widujemy tu kogoś przejeżdżającego przez te lasy, więc sprawdzam, czy kierowcy mają swoje dokumenty. Byłabyś zaskoczona, ile nieletnich dzieciaków jeździ tutaj."

Gdy mężczyzna mówił, Seth poczuła, jak zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Z jakiegoś powodu jej ciało się rozgrzało, podekscytowane słyszeniem jego głosu. Co sprawiło, że zaczęła nadmiernie analizować sytuację, to jak znajomo brzmiał.

Nie mogła przypomnieć sobie, skąd go zna, ale na pewno już go słyszała - to był fakt.

Seth wręczyła mu dokumenty, wciąż odwracając wzrok, mając nadzieję, że nie wyczuł jej podniecenia ani jej samej.

Wielki mężczyzna znów się zaśmiał, tym razem brzmiał bardziej rozbawiony niż wcześniej. "Muszę poprosić panią o opuszczenie samochodu." Ogłosił w dość radosny sposób.

Seth nie odważyła się odpowiedzieć - po pierwsze, był policjantem. Po drugie - nie mogła tracić całej nocy na zadawanie głupich pytań i kłótnie z przedstawicielem prawa.

Otworzyła drzwi samochodu i ostrożnie wysiadła, patrząc na swoje stopy. Mężczyzna nie odsunął się, ani nie wrócił do swojego samochodu, żeby sprawdzić jej dokumenty.

"Możesz to nazwać przypadkiem; ja nazywam to przeznaczeniem, mała myszko. Jesteś o wiele słodsza, gdy nie próbujesz pluć jadem."

Jej oczy rozszerzyły się, teraz w końcu zrozumiała, skąd zna ten głos. Jak mogła go zapomnieć po kilku godzinach? Seth westchnęła i spojrzała w górę, spotykając parę intensywnych, ciemnozielonych oczu.

Dała sobie chwilę, by przyjrzeć się jego rysom, bo technicznie rzecz biorąc, spotykała tego mężczyznę po raz pierwszy.

Bliskość ich ciał była dla niej zbyt duża, ale Seth postanowiła to zignorować, przynajmniej dopóki nie zauważy każdego szczegółu na jego temat. Poza przeszywającymi oczami - mężczyzna mógłby z łatwością przyćmić swoją urodą Adonisa.

Jego ostry zarys szczęki zaparł jej dech w piersiach; perfekcyjnie ukształtowany nos i pełne usta były widokiem, nad którym Seth mogłaby ślinić się wiecznie.

"Na pewno będę wyobrażać sobie jego twarz, kiedy się zaspokajam." Gdy ta myśl zakradła się do jej umysłu, Seth jęknęła z irytacji.

Nie powinna przyznawać, jak cholernie przystojny jest, nawet przed samą sobą. Mężczyzna zmarszczył brwi, zastanawiając się, co sprawiło, że zachowuje się jak dziecko, które rzuca fochy.

Pochylił się, kładąc jedną rękę na samochodzie, nad jej ramieniem, i wrzucając jej dokumenty przez uchylone okno.

"Będę musiał przeprowadzić pełne przeszukanie ciała, mała myszko. Wydajesz się podejrzana. Co ukrywasz?" Szepnął jej do ucha, a same słowa wywołały eksplozję dreszczy w jej wnętrzu.

Previous ChapterNext Chapter